Czwarty tom w serii Kroniki Drugiego Kręgu Ewy Białołęckiej.
Magowie z Drugiego Kręgu rozdzielili się. Pożeracz Chmur, Gryf, Jagoda oraz rodzina Nocnego Śpiewaka postanowili zaznać spokoju i stabilności w ojczyźnie hajgów. Reszta chłopców wyruszyła w dalszą drogę, by wypełnić misję powierzoną im przez Matkę Świata.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2018-07-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 380
Język oryginału: Polski
„Kroniki Drugiego Kręgu. Piołun i miód” jest to czwarta księga z serii „Kronik Drugiego Kręgu”.
Chłopcy trafiają do Northlandu, ogarniętego wojną kraju, w którym magia wzbudza wrogość, strach, ale również szacunek. Król Northlandu z czasem zaczyna nabierać zaufania do swoich gości i chce wykorzystać ich talenty w przygotowaniach do wojennych starć. Jednak jeszcze większym zaufaniem obdarza chłopców królowa Northlandu.
Kilku młodych magów z Drugiego Kręgu wyrusza w drogę, by wypełnić misję powierzoną im przez Matkę Świata.
Ewa Białołęcka pisze prostym stylem pisania, który idzie łatwo zrozumieć.
Powieść opowiada o przyjaźni, lojalności i zaufaniu.
Myślę, że książka spodoba się młodszym miłośnikom fantasy.
Powieść zawiera trzysta osiemdziesiąt dwie strony i, jak poprzednie księgi prowadzona jest w narracji trzecioosobowej.
Co mi się podobało w książce? Z pewnością nie mam nic do zarzucenia okładce i całej szacie graficznej, jak jednak wiadomo nie ocenia się książki po okładce. I jeszcze wiele innych rzeczy, jednak nie potrafię ubrać tego w słowa.
Wciąż zadziwiają mnie oryginalne imiona, jakie wymyśliła autorka dla swoich bohaterów.
W przeciwieństwie do „Kroniki Drugiego Kręgu. Naznaczeni błękitem” mogę stwierdzić, że jak na razie seria mi się podoba. W porównaniu do poprzednich ksiąg, a mianowicie : „Kroniki Drugiego Kręgu. Drugi Krąg” i „Kroniki Drugiego Kręgu. Kamień na szczycie” mogę śmiało powiedzieć, że powieść jest godna uwagi, ale nie wszystkim może przypaść do gustu. Ja sama byłam pełna wątpliwości czytając tę serię.
"Umieranie nie bolało, o tym już zdążył się przekonać. To życie boli (...) Bycie martwym to luksus."
"Piołun i miód" Ewy Białołęckiej jest już czwartym tomem opowieści o utalentowanej grupie. Z tego co się orientuje jest to ostatnia część przygód, co moją osobę smuci. W czwartym tomie autorka znów pozostawiła wiele pytań bez odpowiedzi, na które z wielką chęcią poznałabym odpowiedzi.
"Piołun i miód" przynosi nam kolejną podróż odbywaną przez magów, lecz tutaj mamy zaskoczenie. Nie wszyscy z grupy chcą znów udać się w poszukiwaniu przygód. Założenie rodziny, obudziły myśli dotyczące bezpieczeństwa i ciepłego kąta. Zgrana grupa częściowo się rozpada, lecz to nie oznacza, że niektórzy bohaterowie kończą swoją karierę. Tą sprawę zostawię niewyjaśnioną ale wtrącę, że zawarcie tego wątku w książce bardzo cenię. Białołęcka przypomniała mi, że istnieją rzeczy ważne i ważniejsze. W życiu nie możemy patrzeć tylko na siebie, lecz także na rodzinę, która jest gotowa stać przy naszym boku.
Jeśli chodzi o fabułę byłam miło zaskoczona. Wydarzenia płynnie przechodzą z punktu A do B, autorka nie plączę się w życiu bohaterów. Co prawda niektóre sytuacje były do przewidzenia, lecz w najmniejszym stopniu nie przeszkadza to w czytani, a jeszcze bardziej zachęca do lektury. Czytając napotkałam się także z humorem od, którego potrafiłam przyozdobić twarz uśmiechem. Reasumując, książkę czytało się miło i szybko, a postępowanie znajdywało źródło w codziennym życiu.
Przechodząc do bohaterów, moja miłość przelana na Promienia, nadal zostaje niezmieniona. W tej części Iskra pełni funkcje głównego bohatera, więc uchwycenie go na okładce jest strzałem w dziesiątkę. Grafika uchwyciła wiele cech tego bohatera, więc patrząc na nią możemy domyślić się w jakim nastroju ją napisano. Jeśli chodzi o kolejne postacie, w oczy rzuca się Koniec. Autorka odkrywa przed nami tajemnice jego przeszłości, co okazuje się, że mężczyzna nie jest wcale taki niepozorny.
Za największy minus książki uważam, już wspomniany, brak odpowiedzi na pytania. Wiele sytuacji zostało przez autorkę niedokończonych, zostawionych bez wyjaśnienia. Doszły mnie słuchy o wydaniu kolejnej część, więc skrywam nadzieję, że minus zostanie usunięty, ponieważ zostawienie tak tej historii najzwyczajniej w świecie drażni czytelnika.
Reasumując, kolejną cześć przygód magów jak najbardziej polecam przeczytać, ponieważ książkę czyta się naprawdę szybko, a przeżywanie przygód z Kamykową grupą jest samą przyjemnością.
"Cóż to jest śmierć... (...) Zaledwie zmiana miejsca pobytu. Któż by to traktował poważnie?"
czytampierwszy.pl
Kim jestem? Dokąd zmierzam? Czy jestem honorowy, a może zgorzkniały? Czy poznałem sens wszelkiego stworzenia? Czy lubię sobie dobrze wypić, zjeść i pohulać? Czy potrafię się zakochać dogłębnie, aż do utraty sił? Czy jestem w stanie umrzeć w imię idei przyjaźni lub chwały? Czy jestem myślicielem?" Tymi słowami rozpoczyna się czwarta część emocjonującej powieści fantasy Ewy Białołęckiej Kroniki Drugiego Kręgu Piołun i Miód. Czy czwarta część okaże się tą najlepszą?
Magowie z Drugiego Kręgu postanowili się rozdzielić. Pożeracz Chmur, Gryf, Jagoda i rodzina Nocnego śpiewaka stwierdzili że należy im się już spokój i odpoczynek i udali się do ojczyzny hajgów żeby zaznać innego, bezpiecznego życia, natomiast reszta wyruszyła w dalej, mają zamiar sami wypełnić misję którą im powierzono przez Matkę Świata. Sytuacja zaczyna się komplikować ponieważ Magowie zostali z szacunkiem przyjęci przez króla Northlandu ale on który kombinuje jak najlepiej wykorzystać ich moce i umiejętności. W ich kraju magie traktuje się bardzo poważnie jest ona ludziom obca i nieznana, czują strach przed osobami mające niezwykłe umiejętności. Nadomiar wszystkiego dostają dziwne znaki od Matki Świata. Czy będą potrafili dobrze je odczytać i wykonać? A może poniosą klęskę?
Przy czwartej części nie da się nudzić akcja brnie do przodu w zawrotnym tempie, dużo się dzieje i wiele fragmentów czyta się jednym tchem. Tym razem narratorem jest głównie Iskra ale mi się to podoba bo akcja jest przejrzysta i nie mieszamy punktów widzenia wielu bohaterów.
Jeśli jesteś fanem fantasy to ta seria jest dla Ciebie, nie będziesz się nudzić nawet przez sekundę.
"Piołun i miód" to kolejny tom serii Kronik Drugiego Kręgu od Ewy Białołęckiej.
Pomimo kulminacyjnego i ciekawego zakończenia poprzedniego tomu, nie miałam zbytnio ochoty by sięgnąć po tę książkę. Okładka, opis jak i wspomnienia poprzednich tomów zachęcały mnie, jednak czułam niechęć do fantastyki, w tym do tej serii. Na szczęście po jakimś czasie przemogłam się i przeczytałam "Piołun i miód", czego w zupełności nie żałuję.
Książka okazała się być ciekawą odskocznią od gatunku książek jaki czytałam, lecz bardzo spodobała mi się. Zagłębiając się w ten tom serii o perypetiach Kamyka i Jagody czułam mieszankę ekscytacji, zgrozy i zaciekawienia. Akcja jest dynamiczna i wartka a lapidarny styl pisma autorki zachęca do dalszego czytania. Świat wykreowany przez panią Białołęcką, wciągnął mnie po raz kolejny w świat świetnie wykreowanych bohaterów, których pokochałam od pierwszych stron. Książka trzyma w napięciu, aż do ostatniej strony. Kulminacyjne zakończenie zachęca do przeczytania ostatniego, niestety zamykającego serię, tomu.
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Czwarty tom, ale czy wciąż świetnej serii? Zapraszam do przeczytania recenzji książki polskiej królowej fantastyki!
Czwarty tom serii Kroniki Drugiego Kręgu Ewy Białołęckiej, pierwszej damy polskiej fantastyki dla młodzieży.
Magowie z Drugiego Kręgu rozdzielili się. Pożeracz Chmur, Gryf, Jagoda oraz rodzina Nocnego Śpiewaka postanowili zaznać spokoju i stabilności w ojczyźnie hajgów. Reszta chłopców wyruszyła w dalszą drogę, by wypełnić misję powierzoną im przez Matkę Świata. Przyjaciele trafili do kraju ogarniętego wojną, w którym słowo „magia” wywoływało mieszaninę strachu i szacunku. Zostali przyjęci przez króla Northlandu, który stara się jak najlepiej wykorzystać niezwykłe umiejętności swych niespodziewanych gości. Magowie również zdają sobie sprawę, że nie trafili na dwór bez powodu – Matka Świata nieustannie daje im sygnały. Czy będą potrafili dobrze je odczytać?
To co się tu dzieje, to prawdziwy ogień. Ta seria to ogień. Ja wciąż ją uwielbiam! Jest to co prawda czwarty tom, ale dla mnie pierwszy, który przeczytałem tak szybko. Oprócz nuty grozy i ciągłego napięcia jak z linii elektrycznej nadal jesteśmy otoczeni niesamowitym humorem, który sprawia, że możemy odetchnąć w wirze akcji.
Tym razem autorka prowadzi narrację głównie z punktu widzenia Iskry. A to co się tu dzieje to kontrast wojny. Oprócz starcia się dwóch armii, jest jeszcze trzecia grupa, która cierpi najbardziej- cywile.
„Piołun i miód” jest jak wisienka na torcie, tylko mam nadzieję, że to nie jest koniec! Autorka nie napisała jej tak jak ja bym chciał, ale to nie ja jestem autorem, więc jedyne co mogę, to powzdychać :P
Nie jestem w stanie powiedzieć wam wszystkiego co bym chciał na temat książki, bo musiałbym spojlerować, więc proszę zaufajcie mi i bierzcie się za serię w ciemno!
„Piołun i miód” to czwarty tom serii Ewy Białołęckiej, która skradła moje serce! Z tomu na tom autorka używa brutalniejszych opisów i sytuacji a bohaterowie dorastają razem z czytelnikiem. Kroniki Drugiego Kręgu uczą, bawią i wychowują czytelników. Szkoda, że tylko w Polsce.
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Selerbergiada - szok, drogi i rock and roll, czyli "ach, ta dzisiejsza młodzież" w wydaniu fantasy. Kiedy jest się niekonwencjonalnym arystokratą...
Nazywam się Biały Róg, mam piętnaście lat i jestem Tkaczem Iluzji. To lepiej, niż być Obserwatorem, bo ludzie nie lubią, jak im zaglądać do głów...
Przeczytane:2022-10-17, Ocena: 3, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022,
Grupa młodych magów po przygodach z poprzedniego tomu, postanawiają się rozdzielić. Część chce odpocząć i zaznać trochę spokoju, druga połowa postanawia kontynuować podróż i wyruszyć na misję, którą wskazała im Bogini. Choć się na to nie zapowiadało, to trafiają do miejsca ogarniętego wojną, a wszystkie znaku wskazują, że to właśnie tutaj powinni trafić. Nikt w tym państwie z magią się spotkał i raczej nie jest przychylnie do tego nastawiony. Jednakże dla króla Northlandu jest to jedyna szansa, by za pomocą ich umiejętności, wygrać wojnę. Co ich spotka na drodze? Czy znaki pozostawione przez Boginię będą dla chłopaków widoczne? Jak pomóc wygrać z o wiele potężniejszym przeciwnikiem?
Ta seria z tomu na tom robiła się coraz lepsza i miałam lekkie obawy, gdyż wiem, że nadal nie został wydany finałowa część. Bałam się, że wydarzy się w niej coś, co sprawi, że będę jeszcze bardziej sfrustrowana, że nie mam kontynuacji. Niestety, mocno się zawiodłam. Męczyłam ją niemiłosiernie i chciałam mieć to jak najszybciej z głowy. dawno książka nie wzbudziła we mnie tak negatywnych emocji...
W tej części działo się dużo, ale trudno było odnaleźć w tym jakąś logikę i sens, po co jest nam to opowiadane. Poznajemy ogrom postaci, które także wiele do fabuły nie wnoszą, a tylko powodują większy zamęt. Takie to wszystko było poplątane. Często gubiłam się i nie wiedziałam, co ja czytam, a robienie sobie przerw w czytaniu to już była katastrofa...
Z pozytywów, przynajmniej dla mnie, było to, że wreszcie inni bohaterowie wyszli na pierwszy plan. Promień, Stalowy i Myszka mieli wreszcie okazję, by się wykazać i lepiej poznać. Widać, że mocno się zmienili, wydorośleli i mają inne postrzeganie świata i stali się też bardziej czujni. Chociaż momentami stają się nastolatkami i uwielbiają rywalizację. Nie ma co ukrywać w tej części zabraknie Pożeracza Chmur, co mocno zabolało!
Jeżeli lubiliście poprzednie tomy, to styl autorki pozostaje ten sam. Nie brakuje przeskoków perspektywy, dużej ilości akcji, kłótni czy niebezpieczeństw. Zostało tutaj także otwartych dużo wątków, które w kontynuacji mają duży potencjał na naprawdę ciekawy finał. Jednak nie będę ukrywać, trudno mi się ją czytało. Najlepiej jest poświęcić jej sto procentowo czas i zaangażowanie, by nie pogubić się w akcji. Bez tego nie da się w pełni cieszy z czytanie i przysporzy to więcej frustracji niż radości.
Także podsumowując, niestety zawiodłam się na tym tomie. Szkoda też, że nie rozwinięto wątku Jagody z poprzedniego tomu, bo to będzie się ciągnęło pomiędzy bohaterami jeszcze długo. Brakowało w niej konsekwencji działań, kontynuowania wątków, o których zaraz po zdarzeniu się zapominało czy ogólnie zapychaczy, które nic nie wnosiły. Żałuję też niezmiernie, że nie mamy na rynku finałowego tomu, bym mogła tą serię odhaczyć i dowiedzieć się, jak zakończą się losy bohaterów. Szkoda, miałam nadzieję na ekscytującą przygodę, a dostałam przegadane intrygi polityczne...