Pingwin. Długa droga do domu. Tom 1

POPKULTUROWY KOCIOŁEK: Komiks rozpoczyna się od śmierci Pingwina. Wydaje się, że to koniec historii Oswalda Cobblepota. Jego zbrodnicze imperium przechodzi w ręce jego dzieci, które ciągle walczą o władzę. Ich ojciec nie opuścił jednak tego świata, a korzysta z życia na spokojnej emeryturze w objęciach swojej dziewczyny. Spokój ten jednak pewnego dnia się kończy. Rząd USA werbuje bowiem Pingwina jako agenta i powierza mu ważne zadanie, które oznacza jego powrót do żywych.

Tom King, znany jest ze swojego nowatorskiego podejścia do opowieści superbohaterskich, w których lubi on zaskakiwać czytelnika. Nie inaczej jest w przypadku albumu Pingwin tom 1: Długa droga do domu. Od pierwszych stron autor serwuje nam tutaj intrygującą historię o odkupieniu, zemście i poszukiwaniu własnego miejsca w świecie.

Najważniejszą rolę w scenariuszu odgrywa tutaj oczywiście tytułowy bohater. Pingwin to postać złożona i niejednoznaczna. Z jednej strony jest wyrachowanym przestępcą, gotowym na wszystko, by osiągnąć swoje cele. Z drugiej strony, jest to człowiek inteligentny i ambitny. Tom King w swojej opowieści skupia się mocniej na tej drugiej stronie, wciągając czytelnika głęboko w meandry i zawiłości umysłu tej postaci.

King bardzo udanie buduje tu napięcie i stopniowo odkrywa przed czytelnikiem kolejne karty tej historii. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji i trudnych wyborów. Przewracając kolejne strony komiksu, natrafimy również na odpowiednią dawkę widowiskowości i dużą porcję klimatycznego mroku, nadającego scenariuszowi jeszcze większej wyrazistości. King porusza tu również ważne tematy, takie jak rodzina, lojalność, odkupienie czy poszukiwanie własnej tożsamości.

Nie wszystko jest tu jednak perfekcyjne i album w kilku swoich fragmentach prezentuje pewne wady. Jedną z nich jest kompletnie niepotrzebne powracanie przez twórcę do przeszłości Pingwina. Nie wnosi to nic szczególnego do historii, a tylko zwalnia tempo akcji i wytrąca odbiorcę z klimatu opowieści. Odrobinę zastrzeżeń można mieć również do kilku trochę za bardzo przegadanych scen, ale to już cecha charakterystyczna dla tego autora....

Scenarzysta Tom King i ilustrator Rafael De Latorre oferują świeże spojrzenie na jednego z najbardziej charakterystycznych przeciwników Batmana. Komiks wciąga zarówno jako historia o odkupieniu, jak i mroczna, ironiczna analiza świata przestępczego Gotham.

Album ma absolutnie świetną konstrukcję jako mroczna opowieść kryminalna. Rekrutowanie dawnej drużyny buduje napięcie, a fabuła rozwija się w wielu nieoczekiwanych kierunkach, bo odzyskanie przez Cobblepota Iceberg Lounge nie jest zadaniem prostym.

Co mnie totalnie urzekło to, to jak King doskonale poradził sobie z ukazaniem złożoności postaci Pingwina. Oswald nie jest już tylko podrzędnym przestępcą, a jawi się jako człowiek próbujący odnaleźć nową drogę życia. Muszę przyznać, że scenarzyście udało się Oswaldowi nadać dużo bardziej człowieczego wizerunku.

De Latorre wykreował ilustracje, które idealnie oddają mroczny klimat Gotham. Detale, jak wnętrza Iceberg Lounge czy pełne życia uliczne sceny, przykuwały mój wzrok. Mimika postaci jest doskonale oddana, szczególnie w przypadku Oswalda, którego wyrazista twarz często zdradza jego emocje w sposób bardzo czytelny.

Pingwin to komiks, który łączy elementy kryminału, psychologicznego thrillera i dramatu. King i De Latorre stworzyli historię, która w jakiś sposób redefiniuje Pingwina, ukazując go jako postać bardziej złożoną niż kiedykolwiek wcześniej. Jeśli ktoś lubi świeże spojrzenie na utarte schematy, to będzie usatysfakcjonowany.

Recenzja w ramach współpracy z Wydawnictwem Egmont