Porzuciwszy miłość swojego życia, Laurelyn Prescott wraca do Nashville, żeby podążać za jedynym marzeniem, które jej pozostało. Pełna determinacji, by nie myśleć o bólu, który sprawiło jej rozstanie z Jackiem Henrym, zagłębia się w muzyce. Ale razem z jej dawnym życiem pojawiają się dawni znajomi i nowe oczekiwania. Sprzeciwienie się szokującym żądaniom producenta płyty oznacza koniec kariery Laurelyn, a jednak pojawia się nieoczekiwana szansa. Dzięki niej Laurelyn błyskawicznie znajduje się na szczycie i osiąga sukces, o którym zawsze śniła. Czy to wystarczy, by przynieść jej szczęście, na które zasługuje? Czy nieobecność Jacka Henry’ego sprawi, że nie poczuje spełnienia?
Jack Henry McLachlan nigdy nie spodziewał się, że pokocha Laurelyn Prescott, a jednak pokochał. Po głupim błędzie, jaki popełnił, pozwalając, by wymknęła się z jego życia, przez trzy miesiące szuka Laurelyn, ale ich ponowne spotkanie nie przebiega bez przeszkód. Kobieta, jaką odnajduje, nie jest tą samą, która odeszła bez pożegnania. Laurelyn nie jest już nieśmiałą dziewczyną przeżywającą australijską przygodę. Teraz jest odnoszącą sukcesy piosenkarką i Jack jest przerażony tym, że jego Amerykanka może nie znaleźć w swoim nowym życiu miejsca dla kogoś takiego, jak on. Ma jedynie miesiąc, by przekonać ją, że jest inaczej i sprawić, by wyobraziła sobie życie z dala od światła reflektorów – ich wspólne życie.
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2019-04-24
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 324
Tytuł oryginału: Beauty from Surrender
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Iga Lubartowicz
Ta część jakoś mnie nie urzekła. Styl, w jakim została napisana książka pozostał ten sam, ale fabuła już mnie tak nie wciągnęła, jak to miało miejsce w przypadku pierwszego tomu.
Opowieść o miłości pięknej Amerykanki i bogatego Australijczyka. Jack Henry McLachlan nie sądził, że dostanie od życia aż tak wiele. W Laurelyn Prescott...
Przeczytane:2019-05-19,
„Piękno bólu”, czyli pierwszy tom trylogii „Beauty” pochłonęłam w błyskawicznym tempie i byłam szczerze zachwycona tą historią. Z niecierpliwością oczekiwałam drugiego tomu, gdyż autorka przerwała historię w dość dramatycznym momencie. Niestety, „Piękno oddania” dotknęła „klątwa drugiego tomu”. Zazwyczaj bywa tak , że kontynuacja jakiejś serii wypada nieco słabiej od tomu pierwszego, nie mniej jednak nie spodziewałam się, że będę tą częścią aż tak rozczarowana…
Porzuciwszy miłość swojego życia, Laurelyn Prescott wraca do Nashville, żeby podążać za jedynym marzeniem, które jej pozostało. Pełna determinacji, by nie myśleć o bólu, który sprawiło jej rozstanie z Jackiem Henrym, zagłębia się w muzyce. Ale razem z jej dawnym życiem pojawiają się dawni znajomi i nowe oczekiwania. Sprzeciwienie się szokującym żądaniom producenta płyty oznacza koniec kariery Laurelyn, a jednak pojawia się nieoczekiwana szansa. Dzięki niej Laurelyn błyskawicznie znajduje się na szczycie i osiąga sukces, o którym zawsze śniła. Czy to wystarczy, by przynieść jej szczęście, na które zasługuje? Czy nieobecność Jacka Henry’ego sprawi, że nie poczuje spełnienia?
Jack Henry McLachlan nigdy nie spodziewał się, że pokocha Laurelyn Prescott, a jednak pokochał. Po głupim błędzie, jaki popełnił, pozwalając, by wymknęła się z jego życia, przez trzy miesiące szuka Laurelyn, ale ich ponowne spotkanie nie przebiega bez przeszkód. Kobieta, jaką odnajduje, nie jest tą samą, która odeszła bez pożegnania. Laurelyn nie jest już nieśmiałą dziewczyną przeżywającą australijską przygodę. Teraz jest odnoszącą sukcesy piosenkarką i Jack jest przerażony tym, że jego Amerykanka może nie znaleźć w swoim nowym życiu miejsca dla kogoś takiego, jak on. Ma jedynie miesiąc, by przekonać ją, że jest inaczej i sprawić, by wyobraziła sobie życie z dala od światła reflektorów – ich wspólne życie.
Pierwszy tom wychwalałam między innymi za to, że pomimo odważnej okładki (typowej dla erotyków) historia w nim zawarta była naprawdę piękna. Wszystko było napisane ze smakiem, sceny współżycia były idealnie wplatane w fabułę, a bohaterowie ciekawi i zapadający w pamięć. Co w takim razie poszło nie tak w tomie drugim?
Fabuła niestety leży i kwiczy. Ciągle tylko seks, seks i seks. Nic więcej. Te sceny współżycia, były jak dla mnie strasznie do siebie podobne, przez co lektura tej książki była dla mnie momentami strasznie nużąca. Początek i końcówka były w porządku, ale cały środek? Napychanie fabuły scenami erotycznymi. Swoją drogą, ciekawe, że w pierwszym tomie, gdzie ich znajomość opierała się tylko i wyłącznie na seksie, to tego współżycia było znacznie mniej, niż w tomie drugim, gdzie ich dawny układ nie ma znaczenia, bo w grę wchodzi miłość.
Nie ma w tej historii jakiś większych dramatów, odkrywania tajemnic z przeszłości, czy rozwinięcia wątków pozostałych bohaterów. Odnoszę wrażenie, że autorka w ogóle nie miała pomysłu na tą część. Ogólnie nie czyta się tego źle, bo autorka ma bardzo przyjemny w czytaniu styl pisania, nie mniej jednak oczekiwałam czegoś więcej niż słaby i przewidywalny erotyk.
Bohaterowie wciąż są sympatyczni i bardzo im kibicowałam, jednak odniosłam wrażenie, że coś się w nich zmieniło. Laurelyn momentami była strasznie irytująca, a jej irracjonalne zachowanie pod koniec historii działało mi na nerwy. Jack Henry z kolei momentami zachowuje się zbyt słodko i w moim odczuciu staje się klasycznym pantoflarzem. Ale może tylko ja to tak widzę.
Szczerze powiedziawszy, to nie wiem, co mam o tej historii myśleć. Z jednej strony nie była to jedna z tych historii, które są tak słabe, że człowiek męczy się z nimi przez kilka dni i modli się o rychły jej koniec. „Piękno oddania” przeczytałam w ciągu jednego dnia. Nie mniej jednak czuję ogromne rozczarowanie, gdyż nie spodziewałam się tego, że dostanie mi się tak oklepana i nijaka historia. Czy sięgnę po tom III? Zapewne tak, gdyż mam nadzieję, że Georgia Cates się nim wybroni i zrekompensuje tom drugi.
Moja ocena: 6/10