„Miałem zaledwie kilka tygodni. Ile dokładnie? Nie wiem. Czy je pamiętasz? Pewnie dwanaście. I oznajmiłem swoją obecność... Czy wiesz, mamo, dlaczego o mnie myślisz, nawet jeśli nigdy nie wspominasz mojego imienia? Ponieważ żyję w Tobie. W Twoich wspomnieniach? Z pewnością. Ale nie tylko w Twojej pamięci, moja mamo. Jestem obecny w Tobie, w Twoim ciele, poprzez moje komórki. Między mną a Tobą, piękna mamusiu, istnieje biologiczna więź, którą będziemy utrzymywać razem, dopóki będziesz żyła na tej planecie. Jestem w Tobie”.
Książka w sposób poetycki i bardzo przystępny, miejscami również wzruszający, dotyka kwestii poczętego życia i jego ochrony.
Wydawnictwo: Bernardinum
Data wydania: 2024-03-18
Kategoria: Duchowość, religia
ISBN:
Liczba stron: 132
Tłumaczenie: Wiesława Dzieża
Przeczytane:2024-07-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, 52 książki 2024, 26 książek 2024, 12 książek 2024, Posiadam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024,
„Pięć milionów zgaszonych gwiazdek. Listy poczętego dziecka do swojej mamy” Enzo Di Natali, to książka niezwykle krótka, zawiera ona nieco ponad sto stron, jednak nie czyta się jej szybko. Jest ona bowiem niezwykle trudna, bolesna, wzruszająca i emocjonalna. Dla mnie jej przeczytanie wiązało się z morzem wylanych łez, które płynęły po policzkach i których nie byłam w stanie zatrzymać.
Jest to książka niezwykle aktualna i w dzisiejszych czasach bardzo potrzebna. Kiedy wszyscy walczą o możliwość dokonywania legalnej aborcji, listy pisane przez poczęte, ale jeszcze nienarodzone dziecko może pomóc uświadomić wszystkim, że samo poczęcie dziecka nadaje mu już życie. Jest to płód, ale niezależnie od tego, czy ktoś ciąże chce usunąć w piątym tygodniu, czy w dwudziestym piątym, to płód jest już dzieckiem. Dzieckiem, które zostało poczęte przez dwoje ludzi i to dwie osoby powinny brać za nie odpowiedzialność.
Dla mnie, jak matki, która zawsze pragnęła mieć dzieci, temat aborcji jest niezwykle trudny. Kompletnie nie rozumiem chęci pozbycia się spłodzonego i rosnącego w naszym ciele dziecka, któremu sami daliśmy życie, dlaczego mielibyśmy mu je teraz odbierać. Osobiście przeżyłam jedno poronienie, które odcisnęło piętno na moim sercu, zostawiło bliznę, o której nigdy nie zapomnę i wiele bólu, a także przepłakanych nocy. Mimo że od tych wydarzeń minęło dużo czasu, to do dziś zastanawiam się, czy byłby to chłopiec, czy dziewczynka, jak by wyglądał mój nienarodzony dzidziuś i do kogo byłby podobny… Na szczęście obecnie mam dwoje wspaniałych dzieci, a tamten ból został nieco uśmierzony dzięki temu, ale nie wyobrażam sobie podjąć świadomej decyzji o zabiciu dziecka, które rośnie w moim łonie. Uważam, że na świecie jest tyle osób, które oddałyby wszystko, aby tylko móc mieć dziecko, a jednak nie mogą się go doczekać, mimo że próbują dosłownie wszystkiego, dlatego, jeśli ktoś dziecka nie chce wychowywać, można oddać je do adopcji, uszczęśliwić kogoś, kto odda temu dziecku serce i zapewni wspaniałe życie, ale nie można zabijać bezbronnej, niewinnej istoty, tylko dlatego, że my go nie chcemy!
„Pięć milionów zgaszonych gwiazdek” traktuje właśnie o ochronie poczętych płodów, o tym, że od samego początku są związane z matką, najważniejszą osobą w życiu, która daje im możliwość przyjścia na świat! To właśnie w ciele mamy, związane pępowiną, dzięki której może przetrwać, dorasta nowe życie, które dopiero po porodzie ma możliwość samodzielnej egzystencji na tym świecie. Tych dziewięć miesięcy potrzebuje ciała matki, aby móc przetrwać i przyjść na świat, niemniej jednak to życie już jest, istnieje, daje o sobie znać i już kocha matkę, która nosi je w sobie! Nie bez powodu, zaraz po porodzie dziecko uspakaja głos matki, która całą ciążę głaskała brzuch i mówił do niego. Miłość matki do dziecka jest nieopisana i to jej obowiązkiem jest ochrona małego życia, które nosi w sobie, od momentu poczęcia, aż po dzień narodzin.
Piękna, bardzo potrzebna pozycja, która mnie, jako matkę bardzo poruszyła i wywołała wiele emocji. Matczyna miłość jest najpiękniejszym doświadczeniem, jakie może kobietę w życiu spotkać, dlatego myślę, że jeśli dane jest nam przeżyć noszenie pod sercem nowego życia, to powinniśmy ten dar pielęgnować z całego serca i dbać o szczęśliwe rozwiązanie.