Pięć dni ze swastyką

Ocena: 5 (1 głosów)
Szlachetni Polacy kontra podli Niemcy? Nie tym razem. Jesień 1942 roku. W lesie pod Kielcami zostaje znalezione ciało niemieckiego żandarma. Krwawy odwet na polskich cywilach jest nieunikniony. W tym samym czasie lwowski ekspolicjant Paweł Bujnicki wykonuje wyrok na konfidencie – nie dla idei, po prostu mu zapłacono. Wkrótce na jego drodze staje przełożony zamordowanego żandarma. Chce, by Bujnicki pomógł w rozwiązaniu tajemnicy, której stawką jest życie wielu ludzi. Śmiertelni wrogowie mają tylko pięć dni na odkrycie prawdy. Herosi okazują się łajdakami, a zagrożenie przychodzi z najmniej spodziewanej strony. Intrygujący bohaterowie, skomplikowana zagadka oraz dwie kobiety, czyli… podwójna dawka kłopotów. Nowa powieść Artura Baniewicza jest propozycją zarówno dla fanów kryminałów Jo Nesbø czy Zygmunta Miłoszewskiego, jak i czytelników powieści historycznych.

Informacje dodatkowe o Pięć dni ze swastyką:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-06-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-240-3462-8
Liczba stron: 624

więcej

Kup książkę Pięć dni ze swastyką

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Pięć dni ze swastyką - opinie o książce

Avatar użytkownika -

Przeczytane:2019-03-10,

„ Pięć dni ze swastyką nikogo nie zabije „ o ile nie zanudzi…
Sięgnęłam po tę powieść, ponieważ dla mnie połączenie powieści historycznej z kryminałem – to powiązanie idealne, dlatego że uwielbiam tego typu literaturę, ale niestety ciężko mi było przebrnąć przez ponad 600 stron.
Książka , która zebrała bardzo dużo pochlebnych opinii a wielu czytelników pokusiło się nawet o wnikliwe i szczegółowe analizy treści oraz charakterystykę bohaterów, niestety nie trafiła w mój gust czytelniczy a bardzo dużo się po niej spodziewałam. Początkowo wydawało mi się, że zaczęło się dość interesująco ale akcja bardzo szybko traci na dynamice. Dziwna opowieść , która jest ni to jest kryminałem, ni opowieścią o wojnie i do tego zwyczajnie nużąca, co nie powinno miejsca przy tego typu powieści i niczym mnie nie ujęła. Morderstwo pojawiające się na setnej stronie to trochę za późno jak na kryminał, który powinien wciągać od samego początku. Zabójstwo stało się wątkiem drugoplanowym i przegadanym. W końcu już nawet nie byłam ciekawa kto dokonał zbrodni, gdyż nie jest ona na tyle intrygująca aby chcieć ją śledzić. Główny bohater przez większą część powieści chodzi po wiosce i przesłuchuje ludzi a oprócz tego jest wplątany w relacje z dwoma kobietami, które same nie wiedzą czego chcą.
Autor starał się odtworzyć życie podkieleckiej wsi w 1942 roku, szczegółowo przedstawił realia ówczesnego życia, jednak niektóre opisy stawały się męczące, spowalniały akcje, a krótkie zdania nie ułatwiały szybkiego czytania. Powieść autorstwa Artura Baniewicza jest przykładem na to jak można koncertowo zepsuć nietuzinkowy i ciekawy pomysł . Autor wykreował intrygującą fabułę, która zdecydowanie odbiega od schematów wojennych opowieści . Ale niestety Pana Baniewicza poniosła zapewne fantazja, gdyż rozpisał się niemiłosiernie. Całość bywa miejscami przegadana, narracja o tak sporej fizycznej objętości niepotrzebna. Ilość wątków mogłaby zostać ograniczona jak również mnogość postaci i ich historii.


Moim zdaniem książka dla koneserów lub czytelników o ogromnych pokładach cierpliwości bo mnie momentami jej brakowało .

Link do opinii
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
Uleczkaa38
Przeczytane:2016-06-30, Przeczytałam,

 

  Wojna to czas śmierci, walki, głodu, wszechobecnego zagrożenia i strachu nieodstępującego choćby na krok... To także czas najtrudniejszych decyzji, polegających na wyborze pomiędzy dobrem i złem, które to w czasie wojny przybierają zupełnie inne znaczenia... Jednocześnie wojna, to także czas najzwyklejszego ludzkiego życia, przepełnionego emocjami, namiętnościami, uczuciami towarzyszącymi każdemu człowiekowi... A jak wiadomo, od emocji droga do nienawiści, zła i zbrodni,  niedaleka... O takich emocjach i zrodzonej z niej zbrodni opowiada właśnie najnowsza opowieść Artura Baniewicza - "Pięć dni ze swastyką", która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. Wojna, zabójstwo i skomplikowane śledztwo - oto składniki wspaniałej uczty literackiej, w której przyszło mi się zakosztować wraz z lekturą tej książki...

 Powieść Pana Artura przenosi nas na  na Kielecczyznę, roku 1942 roku, Tam oto na wiejskiej drodze ktoś dokonuje udanego zamachu na niemieckiego żandarma, a przy okazji również na pewną towarzyszącą mu młodą kobietę - Polkę, która cudem uchodzi cało... Tymczasem we Lwowie Paweł Bujnicki - egzekutor z ramienia AK, dokonuje wyroku na miejscowym konfidencie, choć nie wszystko przebiega tak, jak by tego sobie mógł on życzyć... W mieszkaniu szpicla znajduje się bowiem młoda dziewczyna - żydówka, której to pod wpływem zaskakujących okoliczności, jak i również emocji, nie zabija... Wkrótce potem na drodze Pawła i młodej żydówki staje niemiecki żandarm - przełożony zamordowanego na polnej drodze żołnierza, który poprzez prośbę i groźbę, zmusza Bujnickiego do wyruszenia na ową prowincję i przeprowadzenia śledztwa w sprawie owego zamachu... Jak się bowiem okazuje, niedoszłą kobiecą ofiarą ataku była Irena - dawna miłość Pawła, której to wciąż grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, zaś jej przeżycie zależy od wyników śledztwa Pawła...

"Pięć dni ze swastyką", to niezwykle klimatyczny, intrygujący, pasjonujący i przede wszystkim bardzo inteligentnie opowiedziany kryminał, który trzyma w napięciu od pierwszej, do ostatniej strony lektury. Obok kryminalnej opowieści, otrzymujemy tutaj także ogromnie ciekawą historię z pogranicza romansu, w której to pojawia się dwóch mężczyzn kochających tę samą kobietę, i jedna piękna młoda dziewczyna, spragniona silnego i opiekuńczego męskiego ramienia... Wreszcie obok kryminalnej historii i miłosnych perypetii głównych bohaterów, książka ta ukazuje nam tu jakże prawdziwy, rzeczywisty i mroczny obraz wojny i Polski podczas okupacji, która tutaj - na prowincjonalnej, kieleckiej ziemi, wygląda zupełnie inaczej, niż ta znana nam z filmowych i literackich opowieści o warszawskiej niedoli tego mrocznego czasu... Ponad 650 stron wielkiej literatury, która porywa i zatraca w sobie bez reszty...!

 Książka Artura Baniewicza stanowi doskonały przykład opowieści kryminalnej w stylu retro, która łączy w sobie kryminalną intrygę, z barwnymi i niezwykle klimatycznymi realiami czasów, w jakiej się ona rozgrywa. Oto z jednej strony mamy tu zaskakującą historię śledztwa prowadzonego przez Polaka - byłego oficera policji kryminalnej, który to dochodzi prawdy o zabójstwie niemieckiego żandarma. I choć wydaje się to absolutnie nieprawdopodobne, to jednak już po kilkunastu stronach przyjmujemy to za pewnik, w pełni usatysfakcjonowani argumentami autora, który przekonuje nas do uwierzenia w tę opowieść. A gdy już uwierzymy, to stajemy się świadkami niezwykłej rozgrywki pomiędzy głównym bohaterem, a przebiegłymi i groźnymi przeciwnikiem, których imię poznajemy dopiero wraz z końcowymi stronami... Liczne poszlaki, mylne tropy, ślepe zaułki, a do tego także i wiele ekscytujących momentów pełnych walki, pościgów, strzelanin... Tyle, jeśli chodzi o warstwę kryminalną, natomiast jej niezwykle atrakcyjnym uzupełnieniem jest świat polskiej okupacji. Małe wsie, bezprawie niemieckich żandarmów, polski antysemityzm, nieudolne początki partyzantki, bieda, głód, strach przed jutrem... Wszystko to znajdziemy na stronach tej opowieści, która to zachwyca swoim realizmem, wręcz filmową obrazowością i bezkompromisowością w tym, by ukazać ten świat takim, jaki bym był naprawdę...

 Co do owej bezkompromisowości, to mam tutaj na myśli przede wszystkim brak rozgraniczenia na narodowości, względem oceny ludzkich postaw i charakterów. Oto bowiem poznamy tutaj ludzkie kanalie zarówno po stronie Niemców, jak i również, a być może nawet jeszcze bardziej, po stronie polskiej, czy też żydowskiej. Z kolei nie zabrakło tutaj także i dobrego Niemca, który okazuje się poczciwym i wrażliwym człowiekiem, i to nie tylko z pobudek natury egoistycznej, czyli miłości do Polki, ale tak po prostu, zwyczajnie po ludzku... Nie ma tu nieskazitelnego obrazu polskich obywateli, walczących z okupantem i ratujących Żydów przed niemieckim zagrożeniem..., co pewnie byłoby jak najbardziej poprawne polityczne, ale i po prostu fałszywe... Otóż ludzie to ludzie, niezależnie od posiadanej narodowości, dzielący się tak naprawdę nie na Niemców, Polaków, Żydów, Ukraińców, lecz po prostu - na dobrych i złych... Tym samym autorowi należą się wielkie słowa uznania za odwagę i obiektywizm, który czyni tę opowieść prawdziwą...

 Bohaterowie występujący w tej książce, są niezwykle intrygujący, fascynujący, prawdziwi... Na pierwszy plan wysuwa się czwórka głównych postaci: Paweł Bujnicki, młoda żydówka Chaja, niemiecki żandarm Bruno, oraz dawna miłość Pawła i obecna kochanka Bruna - Irena. To ich perypetie i losy są siłą napędową tej historii, zarówno w aspekcie kryminalnych i wojennych wydarzeń, jak i również uczuciowych perypetii... 

 *Paweł-  to mężczyzna w średnim wieku, wdowiec i ojciec zmarłej córeczki. Na co dzień zajmujący się wykonywaniem wyroków na zdrajcach i wrogach ojczyzny, bynajmniej nie ze względu na pobudki natury patriotycznej, lecz za pieniądze... Przed laty zakochany w Irenie, która jednak odrzuciła jego uczucia. Świetny policjant, doskonały śledczy i nie najgorszy żołnierz, który dzięki swojemu intelektowi i zmysłowi dedukcji, doprowadza do rozwikłania zagadki zamachu na życie Ireny... To typ bohatera, którego nie sposób nie polubić, nie sympatyzować z nim, nie identyfikować się z jego charakterem... Ma swoje wady, ale przez to jest po prostu prawdziwszy, realniejszy, bliższy nam - czytelnikom. 

 *Chaja - przypadkowa bohaterka tej historii, którą pod wpływem impulsu przygarnia pod swą opiekę Bujnicki... Młoda, piękna, naiwna i wystraszona ofiara swego żydowskiego pochodzenia, która niewątpliwie żywi pewne uczucia do Pawła... Budzi ona nasze współczucie, jak i również żal nad tym, jak trudne i bolesne było, jest i zapewne będzie jej dalsze życie w tych okupacyjnych realiach...

 * Bruno - niemiecki oficer żandarmerii, zakochany w Irenie, dbający i troszczący się o los jej samej i jej dwóch małych synków. Przymykający oczy na wiele spraw, nie chcący krzywdzić miejscowej ludności, stanowiący zupełne przeciwieństwo typowego wizerunku Niemca z okresu drugiej wojny światowej. Wydaje się być on po prostu dobrym człowiekiem, któremu także ufamy i wierzymy... 

 *Irena - troskliwa matka, kochająca Bruna kobieta, darząca przyjacielskim uczuciem Pawła. Porzucona przez Bartka - ojca jej dzieci, który przed laty uciekł na Zachód. Kobieta zwyczajna, ale przy tym i roztaczająca wokół siebie aurę dobra, ciepła, spokoju... Z jednej strony oskarżana o zdradę męża i narodu na wskutek związania się z Niemcem, z drugiej zaś pragnąca przede wszystkim przetrwać w tych ciężkich czasach, a przy tym wpływająca na Bruna, by ten nie krzywdził mieszkańców tej okolicy... Ją także bardzo szybko lubimy, utożsamiamy się z nią, życzymy jej wszystkiego najlepszego w tych trudnych czasach...

 Niezwykle intrygujący jest tutaj także wątek romansowy, choć w zasadzie o tradycyjnym romansie trudno tu mówić. Oto bowiem mamy Pawła i przygarniętą przez niego Chaję, która niewątpliwie darzy jego pewnym uczuciem... Jest tu także Irena -  dawna miłość Bujnickiego, która bynajmniej z jego perspektywy, nie do końca wygasła, I do tego wszystkiego zakochany w Irce po uszy Bruno - niemiecki oficer, który narażając własne życie i karierę, spotyka się z polską kobietą... Relacje pomiędzy tymi postaciami są niezwykle emocjonalne, skomplikowane, burzliwe... Pożądanie, zazdrość, przyjaźń, odpowiedzialność - wszystko to się tutaj przeplata, kotłuje, buzuje, tworząc bardzo napiętą i duszną atmosferę... Nie zabrakło tu także i erotyki, która bynajmniej nie jest rodem z pięknych romansów, lecz z bardzo tragicznej, wojennej, szarej rzeczywistości... Myślę, że szczególnie czytelniczki będą w pełni usatysfakcjonowane tą stroną tej opowieści, która jest po prostu bardzo ludzka, zwyczajna, życiowa.

 Bardzo ważną rolę w tej historii odgrywają Żydowscy obywatele przedwojennej Polski, którzy zostali w swoim kraju, nie zdążyli wyemigrować, nie było ich stać na zorganizowanie ucieczki... Ich los w tej opowieść jest przejmujący, niezwykle tragiczny, smutny i bolesny..., ale bynajmniej nie nazbyt pomnikowy. To ofiary wojny, ale także i ludzie nie wolni od zawiści, egoizmu, pychy... To postacie z krwi i kości, którzy są gotowi zrobić wszystko by przetrwać, często kosztem innych... Automatycznie, wraz z ukazaniem losów żydowskiej mniejszości, autor rysuje tu także obraz polskiego antysemityzmu, który oczywiście istniał w tamtym czasie... Żyd dla ówczesnego Polaka był przede wszystkim zagrożeniem, które mogło ściągnąć na niego widmo śmierci ze strony hitlerowców. Owe zagrożenie dyktowało czasem najgorsze występki, z donoszeniem, czy też pomaganiem w eksterminacji, na czele... I myślę, że to uczciwe ukazanie prawdy o polskim, wojennym antysemityzmie, który istniał z tego oto powodu, że było dyktowany przede wszystkim  strachem...

  Na koniec chciałabym zwrócić uwagę na wielką szczegółowość i drobiazgowość tej opowieści, która  w pełni oddaje tym samym realia tamtych czasów. Mam tu na myśli choćby takie kwestie, jak posługiwanie się językiem polskim przez Chaję, która niemiłosiernie kaleczy naszą mowę, jak i również doskonałą i fachową znajomość niemieckiej hierarchii wojskowej i policyjnej administracji, profesjonalizm w technicznym zakresie broni palnej, czyt też nawet chociażby odzwierciedlenie najzwyklejszego życia w dobie głodu, braku najprostszych produktów, leków,  itd... Dla niektórych to zapewne drugorzędne drobiazgi, ale dla mnie właśnie one tworzą spójność powieści historycznej, która musi być wiarygodna! Pan Artur Baniewicz doskonale wywiązał się z tego zadania, dzięki czemu to jego książka jest jednym z najbardziej wiarygodnych obrazów polskiej okupacji, jakie tylko poznałam na kartach literatury.

 "Pięć dni ze swastyką", to doskonała powieść kryminalna w stylu retro, którą polecam z pełnym przekonaniem każdemu czytelnikowi. Pasjonująca, intrygująca, zaskakująca, niezwykle obrazowa i przede wszystkim realistyczna historia o zbrodni, której poznawanie stanowi wielką, czytelniczą przyjemność. To wielka literatura, której to chciałby się smakować jak najwięcej i jak najczęściej... I tylko mam taką małą, cichą nadzieję..., że to jeszcze nie koniec opowieści o Pawle Bujnickim, i że być może kiedyś, choćby za kilka lat, autor powróci do tej postaci i zaszczyci nas historią o jego dalszych, wojennych losach...:)

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-06-27, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
PIĘĆ DNI Z WOJNĄ W TLE Artura Baniewicza czytelnicy kojarzą przede wszystkim z jego powieści fantasy, które składają się na Cykl o czarokrążcy. Od czasu do czasu jednak autor ten zapuszcza się na zgoła odmienne tereny gatunkowe, tworząc thrillery i powieści sensacyjne. I tak też jest w jego najnowszym dziele, dalekim od oczywistości kryminale, w którym noir przeplata się z wojenną przypowieścią pokazującą, że bohaterowie nie istnieją. Rok 1942. Druga Wojna Światowa trwa, jej końca wciąż nie widać, a koszmar codzienności wydobywa z ludzi to, co najgorsze. Kiedy we wsi pod Kielcami zamordowany zostaje niemiecki żandarm, każdy wie, jakie konsekwencje dla ludności cywilnej może przynieść ta sytuacja. A jednak nadal jest szansa, nadal istnieje możliwość ratunku. Paweł Bujnicki, niegdyś policjant, obecnie człowiek od brudnej roboty, zabijający dla AK konfidentów, nie jest bohaterem. Idea? Wartości? To nie dla niego, egzekucje wykonuje, bo mu za to płacą. Teraz zaś stanąć będzie musiał poniekąd po drugiej stronie barykady, kiedy przełożony zabitego właśnie żandarma, Bruno, zechce by to on pomógł w wyjaśnieniu tej sprawy. Argumentem ostatecznym jest Irena, dawna ukochana Pawła, a obecnie kobieta Bruna. Sytuacja jest patowa, a dwaj wrogowie mają zaledwie pięć dni by znaleźć odpowiedzi na pytania: kto dokonał zbrodni i dlaczego? Baniewicz to zdecydowanie człowiek z pomysłem. Udowodnił to w szczególności powieścią ,,Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej", w której tytułowy bohater stanął sam jeden przeciw własnemu krajowi. Teraz natomiast potwierdza swoją klasę, talent i przede wszystkim dojrzałość pisarską. I to nie tylko, jeśli chodzi o styl, ale także - a może przede wszystkim - w kwestii podejścia do omawianego tematu. Podejścia niejednoznacznego i pozbawionego jasnego podziału na to co dobre i co złe. Podejścia prawdziwego, ludzkiego i bardzo dosadnego. W ,,Pięciu dniach..." jest jak w powieściach noir. Praktycznie nie ma tu bohaterów dobrych - są tylko źli i gorsi, a ich status zmienia się z upływem czasu i w zależności od sytuacji. Niemiec przymykający oko na działania Polaków, Polacy wydający swoich sąsiadów. Było? Owszem, ale Baniewicz nie poprzestaje na tym. Wszystko tu jest względne, dobra prawie nie ma, bo na wojnie zdaje się nie być dla niego miejsca. Są tylko priorytety i sprawy, które mogą okazać się dobrymi, ale czy rzeczywiście takie będą, skoro środki do ich osiągnięcia są takie, a nie inne? Ta wieloznaczność moralna stanowi zdecydowanie największą siłę powieści. Dodaje jej kolorytu, wkracza w ciekawe rejony psychologii bohaterów, intryguje i skłania do przemyśleń. Nie można jednak zapomnieć o wątku głównym, czyli zagadce kryminalnej. Ale także i tu Baniewicz dał z siebie wszystko, co najlepsze. Śledztwo, tropy a wreszcie rozwiązanie, tak jak cała reszta, nie są oczywiste. Nie da się ich przewidzieć, zaskakują, a przede wszystkim przynoszą satysfakcję. A to w przypadku liczącej ponad 650 stron powieści ma duże znaczenie. Reasumując: Baniewicz po raz kolejny napisał powieść wartą poznania. Świetny pomysł i zagadka, ciekawie przedstawione tło historyczne, a wreszcie bohaterowie - ludzcy i prawdziwi, wszystko to sprawia, że ,,Pięć dni ze swastyką" zapada w pamięć i znakomicie się czyta. Polecam - nie tylko czytelnikom, którzy celują w takiej tematyce. Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/06/27/piec-dni-ze-swastyka-artur-baniewicz/
Link do opinii
Inne książki autora
Gadzie gody
Artur Baniewicz0
Okładka ksiązki - Gadzie gody

"Gadzie gody czyli sagi o czarokrążcy prapoczątek", opowieść o tym, jak młody Debren na praktykę magiczną do wrogiej krainy posłan, oko w oko ze smokiem...

Wołyński gambit
Artur Baniewicz0
Okładka ksiązki - Wołyński gambit

Chroń kobietę, która nie ma prawa żyć.Znajdź mordercę w świecie, w którym mordują się całe narody. Kielecczyzna. Grudzień 1942 roku. Lwowski...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy