Pewnego dnia Halusia wybiera się z babcią w odwiedziny do dziadka. Odwiedziny w nietypowym miejscu, bo na cmentarzu - dziadek zmarł zanim dziewczynka się urodziła, dlatego nie miała okazji poznać go osobiście. Halusia jest jednak bardzo ciekawa, kim dziadek był, co lubił i jak spędzał czas. Zadaje więc masę pytań, na które babcia chętnie odpowiada, przybliżając wnuczce portret kochanego męża - jego ulubione powiedzonka i zwyczaje.
Halusia dowiaduje się, że dziadek żyje we wspomnieniach swoich bliskich, a jego część jest nawet w Halusi - w końcu wszyscy mówią, że to właśnie po nim odziedziczyła niebieskie oczy.
Ciekawość dziewczynki ożywia opowieści babci, która opowiada o dziadku z ciepłem i tęsknotą, jednocześnie ucząc wnuczkę, jak ważna jest pamięć o tych, którzy odeszli. Jej perspektywa dodaje historii lekkości i humoru, co czyni książkę atrakcyjną zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników.
,,Pewnego dnia odwiedziłam dziadka" to ciepła i wzruszająca opowieść o pamięci, rodzinie i miłości przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Książka delikatnie wprowadza młodych czytelników w tematykę odejścia bliskich. Halusia, choć nigdy nie poznała dziadka osobiście, przez te małe gesty i opowieści, czuje z nim głęboką więź.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2024-10-16
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 32
"Myślisz, że dziadek jest w niebie?" - zapytała Halusia. "Oczywiście" - odpowiedziała bez wahania babcia. "Robi to, co lubi najbardziej: łowi ryby, je słodycze (...) I się uśmiecha". 🧡
Mam wrażenie, że książka Barbary Supet jest jak uśmiech. Spokojny, ciepły i delikatny. Uśmiech do wspomnień, ogrzewający jesienne myśli. 🫶 O jakiej książce mowa? Nowej propozycji @wydawnictwo.swietlik "Pewnego dnia odwiedziłam dziadka". 📙
Poznajemy Halusie, wnuczkę nieżyjącego już dziadka Józka i babci Wiery. 👧Dziewczynka zna dziadka tylko z opowieści. Wie, że lubił łowić ryby, był znany z zabawnych powiedzonek i uwielbiał swojego psa Bączka. 🐕 Kiedy babcia proponuje wnuczce wspólne sprzątanie grobu, Halusia nie ukrywa swojej ciekawości. Cmentarze zna tylko z opowieści Franka, kolegi z przedszkola. Jak się okazuje te prawdziwe miejsca pamięci są zupełnie inne niż sobie wyobrażała. Czas spędzony na cmentarzu mija na sprzątaniu i opowieściach o dziadku. Wbrew pozorom jest naprawdę przyjemny. Uczy dziewczynkę, że mimo że kogoś nie ma fizycznie obok, może żyć w naszych wspomnieniach. One tak, jak miłość nie mijają. 🧡
"Pewnego dnia odwiedziłam dziadka" to idealna książka na jesień. 🍂 Przed 1 listopada, czyli świętem Wszystkich Świętych oswaja dziecko z tematyką, która w wielu domach okazuje się być tabu. Tymczasem cmentarz dla dziecka wcale nie musi być strasznym i niezrozumiałym miejscem. 🧑 Może być po prostu miejscem spotkań z bliskimi. Ilustracje Gerarda Frydrycha stanowią doskonałe tło opowieści. Stonowane jesienne kolory wprowadzają poczucie spokoju. Sam język lektury jest prosty i zrozumie go każde dziecko. 👦
Ta pełna ciepła i nostalgii opowieść o przemijaniu otula w jesienny wieczór. 🍁Staje się lekarstwem na samotność i tęsknotę. Małym czytelnikom tłumaczy temat śmierci w pełen empatii sposób. 👌Pokazuje ją jako coś naturalnego, z czym każdy będzie musiał się kiedyś zmierzyć. Jednocześnie zachęca do rozmowy z dzieckiem na trudne tematy. 🗨️
W przedszkolu Stasia czuć ogromne podekscytowanie - jego grupa wybiera się na wycieczkę autokarem! Stasia i jego przedszkolnych kolegów czeka wyjazd do...
Rodzice Błażeja i Dominika umawiają się na wieczór gier planszowych z rodzicami Klary i Marty. W tym czasie dzieci mają bawić się razem. Błażej jest...
Przeczytane:2024-11-02, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku,
Temat śmierci jest nieodłącznym elementem życia. Uważam, że należy rozmawiać z dziećmi i oswajać je z nim, choć niewątpliwie jest to trudne. Z racji tego, że zbliżał się 1 listopada i mam już świadome dziecko, postanowiłam pokazać jej książkę "Pewnego dnia odwiedziłam dziadka", aby nieco pomóc zrozumieć jej ten wyjątkowy dzień w roku. I przyznaję szczerze, że jest tutaj potencjał i jak najbardziej warto posłużyć się nią, aby pokazać temat śmierci, grobów czy cmentarza, ale nie jest to wydanie idealne.
Zacznę na samym początku od elementów, które niekoniecznie spodobały się mi jako rodzicowi. Książka skierowana jest do dzieci od 3 roku życia. Osobiście przerabiałam ją z córką czteroletnią i myślę, że dla trzylatków może być jeszcze nieco za trudna w zrozumieniu. Szczególnym elementem, który nie przypadł mi do gustu, jest ukazanie mrocznego obrazka cmentarza, na którym jest również... zombie. Moje dziecko wystraszyło się początkowo, gdy zobaczyło tę stronę książki. Nie wie co to jest zombie i nie uczę tak małego dziecka o gnijącym żywym trupie, więc wymanewrowanie z tej ilustracji i wyjaśnienie dziecku, że jest okej, nie musi się bać, nie było łatwe. Drugim elementem było wprowadzenie wątku opowieści babci, w której opowiada wnuczce o wymianie talonów na pralkę Franię. I w porządku, ja wiem że kiedyś sprzedawano na kartki, a jedyna pralka to była właśnie słynna Frania, jednak myślę, że nie wszyscy młodzi rodzice to wiedzą, bo to jednak czasy naszych dziadków i rodziców. Uważam więc, że w tym jednym momencie książka jest trochę niedostosowana do obecnych czasów. Ostatnim elementem, który nie spodobał się mi i dziecku, to ilustracje psa. Momentami wygląda na przerażającego lub wręcz martwego, a w jednym momencie moja córka się zasmuciła i powiedziała "Mamo, myślałam że ten piesek ma złamaną łapkę, taką ma krzywą". I o ile pozostałe ilustracje są naprawdę ciekawie wykonane, to jednak ten psiak wygląda dość dziwacznie.
Jednak pomimo tych trzech minusów, książka wypada dobrze i porusza istotny temat jakim jest umieranie. Główną bohaterką jest sześcioletnia dziewczynka, która nie miała okazji poznać swojego dziadka. Jej babcia zadbała jednak, aby poznała o nim najważniejsze fakty. Czasami dziewczynka widzi, że babcia robi się smutna na myśl o nim i oddaniu zbędnych rzeczy, ale promienieje, gdy jednak zostają w domu. I tutaj jako rodzice możemy wyjaśnić dziecku, że rozstanie z ukochaną osobą jest ciężkie i boli, a jej przedmioty osobiste wywołują wiele wspomnień i czujemy się z nimi związani, ciężko jest oddać coś, co należało do kogoś, kogo kochaliśmy. Halusia wybiera się również z babcią na grób dziadka, gdzie ma okazję zobaczyć jak wygląda cmentarz oraz zrozumieć, dlaczego niektóre groby są pełne kwiatów i zniczy, wyglądają pięknie, a inne są już popękane i wyglądają na smutne. Jest to również okazja do porozmawiania z babcią o dziadku i dowiedzenia się o nim nieco więcej. Dziewczynka dowiaduje się co lubił, jak spędzał z babcią czas i poznaje ciepłe wspomnienia o nim. Pojmuje również dlaczego babcia dba o grób, co się dzieje z człowiekiem po śmierci i zaspokaja swoją ciekawość zadając babci wiele pytań jak np. co robi dziadek w niebie? To co jest zaskakujące dla dzieci, to moment gdy Halusia mówi w domu o dziadku Ziutku, natomiast natomiast cmentarzu mówi o dziadku Józefie. I tutaj możemy wyjaśnić jako rodzic, że czasami ludzie mówią na kogoś inaczej niż ma na imię.
Zdecydowanie nie będzie to książka dla każdego i osobiście uważam, że bardziej skierowana jest do rodzin katolickich. Dużo zależy tak naprawdę od przekonań i tego w jaki sposób wyjaśniamy dziecku co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Czy mówimy, że idzie do nieba czy jednak uznajemy, że nie ma czegoś takiego? Jeśli to drugie, to książka zdecydowanie nie sprawdzi się, ponieważ dziecku zrobimy mętlik w głowie. Pojawiają się tutaj również zwroty jak "A niech was wszyscy święci!" i to również jest indywidualna kwestia, która zależy od wychowania i wierzeń, a także podejścia rodzica do tych tematów. Dociekliwe dzieci dopytają kim są ci święci? I oczywiście zawsze możemy powiedzieć, że niektórzy ludzie wierzą w świętych. Jeśli jednak rodzicowi nie przeszkadzają takie dwa drobne szczegóły, to jak najbardziej może sięgnąć po tę książkę.
"Pewnego dnia odwiedziłam dziadka" to ciekawa książka dla dzieci, która obrazuje tęsknotę, przybliża temat odejścia bliskich i oswaja z cmentarzem. Wyjaśnia dziecku czym są groby, dlaczego o nie dbamy i dlaczego z upływem czasu niektóre nie wyglądają już najlepiej. Dzieci zrozumieją też dzięki niej, w jakim celu chodzimy, po co zapalamy znicze i do czego tak właściwie służą. I choć nie jest to pozycja idealna, to jednak warta sięgnięcia.