Emilia, warszawska prawniczka porzuca wielkomiejską karierę, aby zamieszkać w Pełniku, miejscowości leżącej w leśnych ostępach Kotliny Kłodzkiej, w której się wychowała. Odziedziczony po zmarłej ciotce dom ma się okazać wyzwoleniem, kluczem do życiowych zmian. Dziewczyna planuje odnowić dworek i prowadzić w nim pensjonat.
Nie zna jednak sekretów, jakie kryje z pozoru sielski Pełnik. Spadek ciotki Edny okaże się czymś o wiele więcej niż tylko podupadającą posiadłością, w której Emilia planuje generalny remont...
W jej nowym życiu, pełnym napięcia i dziwnych wydarzeń, pojawią się jednocześnie dwaj mężczyźni, skrajnie różni, lecz równie fascynujący. Emilia wahać się będzie między ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa, jakie daje jej jeden, a diaboliczną namiętnością drugiego.
Czy mrok ogarnie ten świat? Co wspólnego z przeklętym dziedzictwem ma tajne stowarzyszenie Omnia Paribus? Czy miejscowe legendy kryją w sobie ziarno prawdy?
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2021-07-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 380
Miał być horror, miała być groza i miało być strasznie. Było, niestety, nudno i nieciekawie. Oto bowiem prawniczka Emilia, mieszkająca dotąd w dużym mieście, rzuca wszystko i odziedziczywszy dom na końcu świata postanawia go wyremontować i otworzyć tam hotel. Ależ nowy motyw, odkrywczy i świeży! Nieprawdaż?!
Muszę przyznać, że na początku przez chwilę czułam lekki niepokój, ale to tylko dlatego, że akurat byłam sama w domu 😉 Później było tylko gorzej… Bohaterka, która ekscytuje się każdym napotkanym mężczyzną, zło, czające się w lesie i straszne sny, które straszne są tylko z nazwy… Gdyby na okładce napisano, że to romans z wątkiem paranormalnym to bym się nie czepiała, ale napisano, że to powieść grozy. Zakończenie, które miało mrozić krew w żyłach, mnie rozśmieszyło.
Nie kupuję takiej grozy – niestrasznej i infantylnej, nie kupuję takiej bohaterki – niespójnej i nieogarniętej.
Polecam tylko i wyłącznie fan(k)om romansów i mało groźnej grozy.
Od kilku tygodni już na mojej półce gościł Pełnik. Książka, która cieszyła się (i w zasadzie nadal to robi) ogromną sławą oraz wieloma dobrymi opiniami. W końcu obowiązki pozwoliły mi sięgnąć po ten tytuł ze spokojną głową i dość dużymi oczekiwaniami – w końcu tylu zadowolonych czytelników to już nie przelewki... Czy i ja uległam tej miłości i zachwytom? O tym opowiadam w tej recenzji.
Emilia na co dzień mieszka i pracuje w Warszawie, gdzie spełnia się zawodowo. Pewnego dnia dowiaduje się, iż zmarła jej ciotka. Tym samym kobieta postanawia porzucić dotychczasowe życie i przeprowadzić się do rodzinnego Pełnika, gdzie odziedziczyła właśnie dom. Emilia snuje plany o założeniu pensjonatu i ułożenia swojego życia. Jednak los bywa dość przewrotny, a tym samym rzuca pod nogi kobiety coraz więcej kłód. Ciemny las, cienie i ciągła niepewność - czy to możliwe, że sielski Pełnik może nie być tak przyjaznym miejscem, jak się wcześniej wydawało? Emilia sama musi to odkryć...
Pozwólcie, że rozpocznę od wszystkich plusów, jakie udało mi się odnaleźć podczas lektury tej powieści. Główna bohaterka – to ona według mnie jest silnym fundamentem dla całej to historii. To właśnie ona nadaje całości odpowiedniego kształtu, wydźwięku, a także przyciąga konkretne wydarzenia, które (no nie ukrywajmy) nadają powieści odpowiedniego dynamizmu, a także charakteru. Tę bohaterkę polubiłam właściwie od samego początku, choć bywały momenty, gdy jej dość impulsywne zachowanie mnie irytowało. Jednak ostatecznie zrozumiałam, dlaczego Emilia tak postępowała i co więcej - gdybym była w podobnej sytuacji, prawdopodobnie postępowałabym podobnie.
Akcja powieści toczy się w Kotlinie Kłodzkiej, więc mieszkańcy tych okolic mogą poczuć się zachęceni do sięgnięcia po tę historię. Wątek Liczyrzepy, Ducha Gór czy jakkolwiek kto go nazywa, okazał się niezwykle ciekawie zarysowany, przedstawiony i no cóż - ja uwielbiam takie smaczki w powieściach, więc nie dziwię się nawet sama sobie, że i ten tytuł tak mocno mnie do siebie przyciągnął i nie wypuścił ze swoich objęć, aż do ostatniej strony. Tak, Pełnik to jedna z tych książek, które wciągają niesamowicie, choć jednocześnie wpędzają czytelnika w niemałą konsternację.
Pióro Anny Lewickiej jest naprawdę dobre, dzięki czemu książkę czyta się szybko, przyjemnie i lekko – nawet biorąc pod uwagę opisywane tutaj wydarzenia. Tutaj przejdę jednak płynnie do minusów tego tytułu, choć nie jest ich wiele. Przede wszystkim określenie Pełnika jako powieści grozy, takiej wiecie – z krwi i kości nie odnalazło swojego uzasadnienia. Pierwsza połowa książki okazała się raczej wstępem do powieści obyczajowej, która co prawda wciąga i ciekawi, ale nie jest czymś, czego się oczekiwało. Dopiero w drugiej połowie powieści zaczyna robić się mroczniej, bardziej niepokojąco i to raczej ten moment wskazuje nam, że jest to książka z elementami właśnie grozy.
Piszę o tym, ponieważ wiem, że nie wszyscy przepadają za takim zabiegiem. Dla mnie z początku okazał się on w pewien sposób rozczarowujący, ale! Mimo tego książka ta ostatecznie bardzo przypadła mi do gustu i jestem wręcz zdania, iż ten obyczajowy wstęp musiał tutaj być - autorka najlepsze zostawiła na koniec, więc to oczekiwanie na coś naprawdę szokującego zdecydowanie się opłaca.
Lektura Pełnika była dla mnie przyjemną odskocznią od codziennego stresu, więc jeżeli szukacie książki dobrej, ciekawej i po prostu takiej, która zajmie Wasze myśli - zwróćcie się w stronę tego tytułu i przekonajcie się sami, jaką tajemnicę skrywa sielski Pełnik.
Oglądacie filmy grozy? Lubicie się bać? A może bardziej wolicie czytać książki z tego gatunku? Sama osobiście wolę jednak książki, filmy kiedyś oglądałam, wręcz je pochłaniałam, a z wiekiem stałam się strachliwa i poprzestałam na ich oglądaniu.
"Pełnik" to historia, której wydarzenia rozgrywają się w Kotlinie Kłodzkiej, która między innymi była inspiracją dla autorki. Miejsce te skrywa wiele historii i legend mrożących krew w żyłach. A czy są prawdziwe i czy zawierają, chociaż ziarenko prawdy, to się przekonajcie sami.
Klimatu tej książce nie zabrakło, wątek paranormalny, opuszczony dom, tajemnice się w nim kryjące, tajemnicza śmierć ciotki. Dziwne zachowanie mieszkańców, którzy od początku traktują główną bohaterkę w sposób nieprzyjazny i są do niej wrogo nastawieni. Wszystko pięknie się składa w całość, no tylko jak dla mnie grozy trochę tu było jednak za mało, bo ani mnie książka nie przeraziła, ani nie zszokowała. Może to też wynika z tego, że z tym gatunkiem do tej pory miałam mało do czynienia i oczekiwałam po niej gęsiej skórki i obgryzionych paznokci. Z pewnością przerażeni nie zostaniecie, ale jakiś dreszczyk emocji w Was wywoła. Przyznam, że był taki moment, który utkwił mi w pamięci najbardziej, a mianowicie stosunek Emilii z Konstantym, a dlaczego to sami się przekonajcie😬
Postać Emilki w pewnym sensie przedstawia rytuał oczyszczenia, wybaczenia i zmierzenia się z przeszłością. Powrót do miasteczka, w którym się wychowała, był ciężki, dramatyczne przeżycia z nim związane, wczesna strata rodziców, szykanowanie i prześladowanie ze strony rówieśników oraz wykorzystanie na tle seksualnym odcisnęły piętno na jej przyszłości. Na samym końcu kobieta musi dokonać wyboru, czy chce zemścić się i poświęcić swoich prześladowców i skazać ich na wieczne męki, czy oczyścić swoją duszę, wybaczyć im i oddać swoje życie za nich.
Podczas przeglądania zapowiedzi Wydawnictwa Jaguar trafiłam na książkę Anny Lewickiej pod tytułem „Pełnik”. Do tej pory nie znałam twórczości tej autorki, lecz zaciekawiło mnie, że jej najnowsza powieść należy do gatunku grozy. Jakiś czas temu obiecałam sobie, że będę czytać więcej książek grozy, więc ta idealnie wpasowała się do mojego postanowienia. Dodatkowo polskie nazwisko twórczyni zachęciło mnie, aby sprawdzić, jak mają się sprawy z polską grozą.
Do czytania książki „Pełnik” podeszłam z wielką ciekawością. Dawno nie czytałam powieści grozy, a do tego miała się dziać ona w Polsce w tytułowym Pełniku. Emilia, główna bohaterka, właśnie odziedziczyła dom po zmarłej ciotce. Mimo że nie ma pozytywnych wspomnień z tym miejscem to postanawia porzucić życie warszawskiej prawniczki i przenieść się do dworku, który chce odnowić i stworzyć z niego prawdziwy hotel.
Już od pierwszych stron czekałam na klimat tej powieści i się nie zawiodłam, bo się pojawił. Stary dworek, który skrywa tajemnice i do tego tajemniczy mężczyźni. Moje myśli zaczęły szaleć i zaczęłam się zastanawiać, jak potoczy się ta powieść. Byłam bardzo ciekawa co takiego się stanie. Cały czas analizowałam wydarzenia i zastanawiałam się czy skończy się na klimacie, czy może zostanie wprowadzony jakiś fantastyczny element.
Książka „Pełnik” pobudziła moje myśli. Cały czas skupiałam się na fabule, aby odkryć co zaraz może się stać. Z wielką chęcią czytałam tę klimatyczną historię i nie zawiodłam się na niej do ostatniej strony. Zdecydowanie, powinnam częściej sięgać po powieści grozy.
Emilia porzuca pracę prawnika i wraca do Pełnika, do miejscowości położonej w Kotlinie Kłodzkiej. Dziewczyna planuje odnowić dom odziedziczony po zmarłej ciotce. Czy okaże się on wyzwoleniem i kluczem do życiowych zmian? Co takiego kryje w sobie dworek na wzgórzu?
"Pełnik" to powieść niesamowicie mroczna i wciągająca od pierwszych stron. Nie jest to horror z krwi i kości ale czytając można poczuć chwile lęku i strachu.. Książka trzymała mnie w napięciu do ostatnich stron. Nie jestem zwolennikiem horrorów, rzadko sięgam po ten gatunek, ale "Pełnik" bardzo mi się podobał. Autorka świetnie wplotła w fabułę tradycje i wierzenia słowiańskie. W powieści znajdziemy również legendę Liczyrzepie, Duchu Gór związanym z rejonem Karkonoszy.
Cała fabuła jest niezwykle ciekawa i zaskakująca, i zakończenie, którego się nie spodziewałam.
Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu i z przyjemnością sięgnę po inne powieści spod jej pióra. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do lektury i do zapoznania się z historią Pełnika.
💀Dom na wzgórzu nie jest pusty.
Las skrywa więcej niż tylko cienie.💀
Czy taki opis zachęca Was, aby sięgnąć po tę książkę?
Emilia to prawniczka, która mieszka w Warszawie. Kiedy dowiaduje się, że jej ciotka zmarła, a ona dostaje w spadku jej posiadłość postanawia się przeprowadzić.
Dom znajduje się w miejscowości Pełnik leśnym terenie Kotliny Kłodzkiej.
To ogromna zmiana dla kobiety żyjącej w ciągłym biegu, tu chce zwolnić tempo.
Pełnik zna bo tu się wychowywała i spędziła młodość. Postanawia odnowić dworek i otworzyć hotel.
Dom jednak skrywa mroczny sekret, a do tego w jej życiu pojawiają się dwaj skrajnie różni mężczyźni.
To ona będzie musiała dokonać wyboru w którą stronę chce iść.
Co takiego ukrywała jej ciotka i przed czym chciała ją chronić?
Czy Emilia jest naznaczona? Co miejscowe legendy mają z tym wszystkim wspólnego? Czy mrok wygra z dniem?
Pełnik to powieść grozy. Skusiła mnie okładka i kilka słów wstępu na temat tej książki.
Był to strzał w dziesiątkę.
Mroczna tajemnica, opuszczony dworek, tajemnica ciotki skrywana przez lata, ktoś demoniczny, legenda, tajemnicze stowarzyszenie. Wszystko połączone w całość. Czego chcieć więcej.
Autorka odniosła się do wierzeń słowiańskich, które bardzo mnie zaciekawiły. Pełnik to nie tylko kwiat. Do tylko wstęp do czegoś mrocznego, do wierzeń, legend, do świata tajemnic.
Było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Styl bardzo mi się spodobał. Cała historia wzbudziła moje ogromne zainteresowanie, a zakończenie było wisienką na torcie.
Jeśli Autorka pójdzie w kierunku powieści grozy z elementami słowiańskich wierzeń kupuje w ciemno wszystko co napisze.
Emilia porzuca miejskie życie i karierę by zamieszkać w rodzinnej miejscowości w Pełniku. Odziedziczony po zmarłej ciotce dom ma być jej szansą na zmiany. Postanawia przeprowadzić w nim remont i przekształcić go w hotel spa. Na swojej drodze spotyka dwóch mężczyzn, Krzyśka który nadzoruje remont w pensjonacie i staje się kimś więcej niż tylko przyjacielem oraz tajemniczego Konstantego, któremu nie potrafi się oprzeć. Do tego okazuje się ze dom skrywa wiele sekretów i tajemnic.
"Pełnik " miał być powieścią grozy lecz muszę stwierdzić iż w większości wydaje się literaturą obyczajową, romansem z nutą dreszczyku. Sam element grozy pojawia się dopiero przy końcu historii. Nie brakuje tu wątku erotycznego, który jak dla mnie mógł zostać pominięty. To jednak tylko moje odczucie gdyż nie jestem ich zwolennikiem. Mimo tego nie czułam się absolutnie zawiedziona bo to naprawdę ciekawa książka, która czyta się z ogromną przyjemnością. Autorka w niezwykle ciekawy sposób wplotła w fabułę karkonoskie legendy i słowiańskie wierzenia. Powoli budowane napięcie i duża ilość niedopowiedzeń intryguje i powoduje, iż zdecydowanie nie ma się ochoty odłożyć książki. Dużym plus za posłowie, gdyż wyjaśniło niektóre elementy fabuły, a do tego można dowiedzieć się wiele ciekawostek dotyczących ludowych wierzeń.
Nie wiem, czy zgodzicie się ze mną, że stare, słowiańskie legendy są wciąż żywe, i choć dziś traktujemy je nieco z przymrużeniem oka, to nadal chętnie po nie sięgamy. Wierzenia naszych przodków nieustannie rozpalają naszą wyobraźnię i niejednokrotnie po wysłuchaniu dawnych opowieści, nocą, kiedy światła zgasną zupełnie nieświadomie szczelnie okrywamy się kołdrą. Nasza wyobraźnia w takich momentach lubi płatać figle i wyolbrzymiać nawet słabo słyszalne szmery. Właśnie tak dzieje się w trakcie czytania książki Anny Lewickiej ,,Pełnik". Autorka, w swojej najnowszej powieści grozy, wykorzystała pradawną legendę o Duchu Gór, znanym również jako Karkonosz, Liczyrzeba czy Skarbnik. Pamiętam, jak, jako mała dziewczynka zaczytywałam się w podaniach o ,,Liczyrzepie Duchu Gór" i z tym większą przyjemnością sięgnęłam dziś po książkę pani Ani. ,,Pełnik" wraz z główną bohaterką, Emilią, przenosi nas w leśne ostępy Kotliny Kłodzkiej, gdzie wszystko może się wydarzyć. Zanim jednak znajdziemy się w Pełniku, małym i sennym miasteczku, w którym czas niemalże stanął w miejscu, przez moment musimy zatrzymać się w Warszawie. Bo właśnie do stolicy, zaszczuta przez rówieśników, nastoletnia Emilka uciekła z Pełnika, by po latach, jako młoda i energiczna pani prawnik, powrócić w rodzinne strony. Kobieta, dziedzicząc dom po zmarłej ciotce, zamierza otworzyć w nim ośrodek SPA. W miasteczku jednak nikt nie czeka na nią z otwartymi ramionami, a jej plany spotykają się wręcz z ostracyzmem. Emilia dostaje propozycję odkupienia rodzinnej posiadłości, a kiedy odmawia wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Spadkobierczyni nie wie, że wkraczając do domu położonego na leśnym wzgórzu wstąpiła do świata w którym stare mity i legendy są wciąż żywe. Czy tajemnicze odgłosy starego domostwa, nagłe i niespodziewane zmiany pogody są jedynie wytworem jej wybujałej wyobraźni? Pytań pojawia się coraz więcej, kiedy okazuje się, że na terenie posiadłości znajdują się nieodkryte jaskinie, które skrywają swoje mroczne tajemnice.
***
,,Pełnik" Anny Lewickiej określany jest jako powieść grozy, jednak moim zdaniem ta książka nie straszy nas w klasyczny sposób. Znajdziemy tu mnóstwo niedopowiedzeń i sytuacji, które, potęgując naszą niepewność, wzbudzają jednocześnie lęk. Liczne tajemnice związane z rodziną Emilki i mieszkańcami Pełnika, śmierć, która wielokrotnie i brutalnie wkracza w życie głównej bohaterki powodują, że nie potrafimy nasycić się tą historią i ciągle chcemy jej więcej. Dodatkowo naszą ciekawość rozbudzają pojawiające się wątki okultystyczne. To wszystko doprawione jest bardzo fajnie poprowadzoną historią miłosną Emilii. I niech się Wam czasem nie wydaje, że w książce pani Ani dzieje się aż nazbyt wiele. Autorka, niczym niegdysiejsza czarownica, zachowawszy idealne proporcje uwarzyła historię, która wciąga nas w duszną, a momentami metafizyczną atmosferę Pełnika.
Jeśli nie boicie się starych, położonych na odludziu domów, lubicie tajemnicze opowieści oparte na słowiańskich legendach i z przyjemnością sięgacie po książki z elementami grozy to myślę, że ,,Pełnik" Anny Lewickiej jest pozycją którą powinniście przeczytać.
Pełnik, Pełnik, Pełnik...
Książka reklamowana jako powieść grozy...
Jest mroczna, intrygująca, tajemnicza, pełna niedopowiedzeń, niejasności i metafizyki.
W moim odczuciu to jednak bardziej thriller z elementami grozy. Mając w pamięci powieści Stephena Kinga, w których w każdym kolejnym zdaniu napięcie rosło, tutaj nie miałam takiego odczucia. Owszem wyczekiwałam na to co się dalej wydarzy, ciekawił mnie rozwój wypadków ale nie miałam, takiego jak przy Kingu, towarzyszącego mi uczucia niepokoju.
Fabuła, z grubsza biorąc, osnuta jest wokół mitycznego, karkonoskiego Liczyrzepy i legend z nim związanych.
Emilia porzuca pracę w adwokackim korpo i postanawia wrócić do Pełnika, małego miasteczka w Kotlinie Kłodzkiej. Tam spędziła niezbyt szczęśliwe dzieciństwo wychowywana przez zdziwaczałą i ekscentryczną ciotkę. Po jej śmierci Emilia dziedziczy po niej zaniedbaną posiadłość na skraju lasu. W ramach budowy nowego życia i wbrew woli mieszkańców Pełnika, postanawia wyremontować dworek i otworzyć w nim ekskluzywny pensjonat. Jej powrót nie jest na rękę lokalsom, którzy tworzą bardzo hermetyczną społeczność. Swego czasu Emilia doznała z ich strony wielu przykrości i upokorzeń.
Od przyjazdu Emilii do Pełnika zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które, ma się wrażenie, rozgrywają się tylko w jej głowie. Sny, mroczne wizje, osobliwe zdarzenia, zagadkowe zgony, nieodkryte jaskinie i zamurowane wejścia do ukrytych pomieszczeń, tajemniczy Konstanty, który w dziwny sposób oddziałuje na Emilię oraz Krzysiek, bezpieczna przystań dająca poczucie normalności w chaosie wydarzeń.
W trakcie remontu posiadłości Emilia poznaje szokujące fakty na temat swojego pochodzenia i związków z tajemną organizacją od wieków działającą w Pełniku.
Do czego to wszystko doprowadzi? Kim jest Konstanty i czy przed Emilią i Krzyśkiem jest jakaś przyszłość? Nie odpowiem, przeczytajcie sami :)
Zakończenie inne niżbym chciała ale od pewnego momentu spodziewałam się czegoś w tym stylu.
Podobało mi się umiejscowienie akcji w Kotlinie Kłodzkiej, którą znam z własnych wędrówek.
Poza tym książkę czytało mi się rewelacyjnie. Nieprzekombinowana, zasobna w treść istotną dla fabuły, bez zbędnych, wymuszonych ozdobników. Krótko mówiąc prosty, klarowny język trafiający do czytelnika. Momentami wyczuwałam lekką sztuczność dialogów, zwłaszcza w tzw. momentach intymnych między Emilią a Krzyśkiem.
Tak czy tak nie żałuję wyboru lektury na weekend. Było naprawdę fajnie :)
Polecam.
PS - wyguglałam sobie ten pełnik..., piękny kwiat, o którego istnieniu nie miałam dotąd pojęcia.
Miałem obawy co do tej powieści z racji tego, że akcja marketingowa poświęcona na jej promocję była dość intensywna, a to zazwyczaj nie jest dobrym prognostykiem, ale do konkretów…
Od samego początku, a w zasadzie od przyjazdu Emilii w rodzinne strony jest wyczuwalna gęsta atmosfera i wręcz czuć, że coś wisi w powietrzu. Pod względem klimatu autorka w pełni stanęła na wysokości zadania. Sama historia mnie jak najbardziej zaciekawiła i pomimo tego, że tempo akcji nie jest zawrotne, to książkę czyta się bardzo szybko i sprawnie.
Co do bohaterów, a w zasadzie głównej bohaterki to dla mnie trochę klasyki w tym było, bo wyzwolona Pani z miasta przepełniona pewnością siebie przy pierwszej lepszej anomalii sprawiała wrażenie zagubionej niczym wąsaty wujas na wakacjach w Grecji gdy nie zna języków obcych.
Naturalnie pomijam fakt, że jak nigdy główna bohaterka dała się omotać facetowi czy może facetom no jest to wprost niebywały splot wydarzeń i dawno tego nigdzie nie spotkałem, a potem to już wiadomo, nogi rozchodziły się jak rogatki na przejeździe kolejowym w Koluszkach.
Nie obyło się też bez mankamentów, a w zasadzie jednego dużego, są to dla mnie zachwiane proporcje, chciałbym mniej obyczajówki, a więcej horroru mam świadomość, że w każdej powieści musi być tło obyczajowe tutaj jednak dla mnie było go za dużo względem reszty.
Był klimat, była mroczna i ciężka atmosfera zabrakło mi jednak nieco tej obiecanej grozy. Dla mnie po prostu tego nie było i pomimo dobrej zabawy przy czytaniu liczyłem na jakiś dreszczyk.
Mimo braku tego dreszczu książkę będę dobrze wspominał bo dostarczyła mi rozrywki innej niż oczekiwałem, ale jednak to był dobrze spędzony czas.
Powieść jest jak najbardziej warta przeczytania chociaż należy ją rozpatrywać chyba w kategorii horroru soft (w tej materii nie mam doświadczenia, jednak ja od horroru oczekuję więcej grozy).Jeśli ktoś lubi mroczniejsze klimaty to zapewne dobrze się w „Pełniku” odnajdzie.
Drugi tom Trylogii Mocy i Szału. Miłość kontra złowrogie przeznaczenie. Alicja i Wiktor postanawiają związać swoje losy, jednak nikt nie spodziewa...
Korzystając z zimowej przerwy międzysemestralnej, Alicja, warszawska studentka, postanawia wybrać się w Bieszczady. Zupełnie nie spodziewa się jednak dramatycznej...
Przeczytane:2021-11-21,