Mury Irkalli drżą.
Inanna, sumeryjska bogini miłości i wojny, przez wieki znana była pod wieloma imionami. Teraz usiłuje żyć jak zwykła śmiertelniczka, ale jej spokój niweczy wiadomość, której nie może zignorować.
Trup pokryty pismem klinowym, znaleziony na greckiej granicy zwiastuje nadejście niewyobrażalnego niebezpieczeństwa. Starożytna klątwa wypalona w jego skórze to wyzwanie rzucone bogom przez tajemniczego buntownika. Nieuchwytny wróg zamierza odwrócić porządek świata.
Rozpoczyna się szaleńcza pogoń za kolejnymi kawałkami mrocznej układanki. Jedna po drugiej, padają bramy strzegące drogi do Zaświatów, a zgnuśniali bogowie nie spieszą się z pomocą. W pogmatwanej sieci kłamstw Inannie coraz trudniej rozróżnić sprzymierzeńców od wrogów, zwłaszcza, gdy jeden z nich niespodziewanie ratuje jej życie.
------------------
To oszałamiająca książka. Jestem pod wrażeniem rozmachu, z jakim Maria Zdybska skomponowała swą opowieść. Fabuła zabiera nas w ekscytującą podróż po Europie, bohaterowie są ujmująco ludzcy i intrygująco boscy jednocześnie, a my wpadamy z nimi w wir zdarzeń i emocji. No i ta mitologia! Misterne połączenie tego, z czym zapoznała nas szkoła i popkultura z tym, co egzotyczne. Bardzo odświeżająca, smakowita mieszanka. Można by rzec, że ta historia bawi i uczy. A do tego wciąga bez reszty!
Marta Krajewska, autorka powieści z Wilczej Doliny
Absolutnie fenomenalna powieść urban fantasy! Maria Zdybska w bardzo charakterystycznym dla siebie stylu połączyła mitologię ze współczesnością, zabierając czytelnika w niesamowitą podróż, o której trudno zapomnieć. Śmiertelnie niebezpieczna miłość, zagadka, od której rozwiązania zależą losy całego świata a pośród tego chaosu ich dwoje... Gwarantuję, że ,,Pani Siedmiu Bram" was zachwyci i nie będziecie mogli oderwać się od lektury!
Gorąco polecam!
Ewelina Nawara, autorka serii Kings of Sin oraz Kingdom of Martagon
,,Pani Siedmiu Bram" to kolejna doskonała pozycja spod pióra Marii Zdybskiej. Tym razem autorka zabiera czytelników do świata przepełnionego mitami oraz starożytnymi bóstwami. Autorka świetnie łączy znane z mitologii postacie z ich nową, współczesną wersją i zabiera nas w niesamowitą podróż, podczas której bohaterom przyjdzie zabrać się za ratowanie świata.
Serdecznie polecam!
Agnieszka Zawadka, autorka powieści Wyklęci i Poskromić chłód
Wydawnictwo: Inanna
Data wydania: 2021-11-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 300
Język oryginału: polski
‘Pani Siedmiu Bram’ to książka fantasy, a dokładniej z podgatunku urban fantasy, która swoją historię opiera na połączeniu różnych mitologi ze współczesnością. Jest to opowieść ciekawa, dość mroczna i z akcją o dość zabójczym tempie.
Już od pierwszych stron wrzuca czytelnika w wir zdarzeń. Na samym początku można mieć wrażenie, że jest to kolejna część z jakiejś serii - ja tak miałam. Akcja szybko zaczęła się rozkręcać, dialogi między bohaterami momentami były dość enigmatyczne, co może powodować, że czytelnikowi ciężko odnaleźć się w świecie. Co prawda z każdą stroną odkrywamy kolejne małe puzzle, dzięki czemu coraz więcej wiemy, ale tempo akcji jakie narzuciła autorka sprawia, że bardzo trudno jest wczuć się w całą historię oraz przedstawiony świat. Jak pisałam, czytelnik jest rzucony w wir wydarzeń, podróżuje wraz z bohaterami od miasta do miasta, natrafia na nowe poszlaki, nowe postacie, a to wszystko dzieje się w zabójczym tempie. Z każdym rozsiałem akcja napiera jeszcze większego rozpędu, nie dając czytelnikowi chwili wytchnienia, przez co odniosłam wrażenie, że jest jej za dużo. Dodatkowo w moim odczuciu niektóre wątki zostały przedstawione tylko pobieżnie, jakby zabrakło na nie czasu.
Główną postacią jest kobieta o bardzo silnym charakterze i dużej empatii do drugiego człowieka. Coś, co w jej obrazie mi przeszkadzało to fakt, że jak na boginię miłości i wojny oraz Panią świata podziemnego, posiadającą obszerną wiedzę, była mało zorientowana w tym, co się dzieje w jej królestwie oraz jak sobie z tym wszystkim poradzić. Zabrakło mi w niej świadomości własnej władzy oraz drzemiącej w niej mocy, jak i większej pewności siebie. Za to bardzo spodobał mi się pomysł połączenia różnych mitologii – widać, że autorka przygotowała się do tego bardzo skrupulatnie.
Jest to książka idealna dla osób, które nie lubią długich opisów i nudy. Tu jej na pewno nie uświadczycie, gdyż nie ma na nią po prostu czasu.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję bardzo wydawnictwu Inanna oraz autorce Marii Zdybskiej.
Od początku książka niezbyt do mnie przemawiała, ale staram się nie przekreślać opowieści po przeczytaniu zaledwie kilku stron. Jednak w połowie lektury wciąż czułam, że lepiej odłożyć ją i wziąć się za coś przyjemniejszego.
To moje pierwsze spotkanie z autorką i na najbliższy czas ostatnie. Męczyły mnie dziwaczne porównania, podteksty, nawet mieszanie religii i mitologii (choć są książki, w których łączenie mitologii ze światem realnym mi się podoba). Fabuła wydawała mi się dosyć ciężka, zbyt szybka i niedająca czasu na oddech.
Na pewne uznanie zasługuje za to kreacja bohaterów. Bogowie, żyjący od setek, czy nawet tysięcy lat, pragną zakosztować zwyczajnego, ludzkiego życia. I oczywiście, jak to zwykle bywa, ich spokój nie potrwa długo.
Może kiedyś jeszcze wrócę do książek autorki, ale na chwilę obecną raczej sobie od niej odpocznę.
Inanna, sumeryjska bogini miłości i wojny, wiedzie spokojne życie i pracuje w muzeum. Do czasu telefonu od znajomego Dante... Na granicy greckiej został znaleziony trup, na którego skórze znajdowała się specjalna wiadomość a właściwie klątwa do bogini wypalona pismem klinowym. Bardzo ciekawa historia, pełna tajemnic i przygód!
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale nie ostatnie, czekam niecierpliwie na ciąg dalszy tej historii!!
Pani siedmiu bram to pierwsza książka autorki po którą sięgnęłam. Niestety w moim przypadku spotkanie nie okazało się zbytnio udane, ale myślę że głównym powodem jest to, że nie jestem fanką fantastyki. Były lepsze i gorsze momenty, ale całość jednak u mnie wypada na minusie. Książka nie jest zła i fanom gatunku być może przypadnie do gustu. Ja niestety nie do końca potrafiłam odnaleźć się w innym świecie, gdzie ludzie spotykają się z bogami, pojawiają się nadprzyrodzone siły i moce, a całości dopełniają walki, w których ja zwyczajnie się gubię. Dla mnie być może problemem w książce okazało się odnalezienie się w dwóch różnych światach, którego połączenia nie do końca zrozumiałam. Bycie dobry i przeistaczanie się w złe duchy, go chyba dla mnie zbyt wiele, abym mogła nadążyć. Niemniej jednak zdarzały się momenty, że książka mi się zaczynała podobać, jednak ich było zdecydowanie mniej, aniżeli tych w których mnie nudziła.
Inanna to kobieta, która teoretycznie wiedzie zwyczajne życie, pracuje w muzeum, ale jak się okazuje normalność jest u niej wyłącznie pozorem, gdyż jej prawdziwe ja daleko odbiega od normalności i sprawia, że nie tylko jej życie, ale cały świat staje na głowie. Początkowo poznajemy ją w życiu codziennym, które dla mnie wydawało się być zupełnie normalne. Dante, czy też przyjaciółka Ini zdają się wieść normalne, zwyczajne życie, a dopiero po pewnym czasie poznajemy ich prawdziwe oblicza. Dla mnie niezrozumiałym było również to jak niektórzy bohaterowie byli teoretycznie po stronie Ini, po czym okazywało się, że podejmują oni kroki które działają na jej niekorzyść.
Książka nie jest zła, zaintrygowało mnie najbardziej samo zakończenie, które jest zdecydowanie z tych odważnych. Choć podczas czytania miałam momenty zwątpienia, że dotrwam do końca, to całe swoje niezadowolenie zrzucam jednak na niespecjalnie lubiany przeze mnie gatunek. Ja z pewnością na kolejną książkę autorki się nie skuszę, chyba że autorka skusi się na inny gatunek, wtedy nie mówię nie, bo pisze ciekawie, ale nie w moim gatunku.
W ostatnim czasie moje zainteresowanie wzbudzają powieści fantasy. Nęci mnie świat, w którym poza wyobraźnią czytelnika nie ma żadnych ograniczeń, dlatego ostatnie dni 2021 roku upłynęły mi na lekturze książki Pani siedmiu bram Marii Zdybskiej.
W pierwszej kolejności moja uwagę zwrociła okładka, trochę okultystyczna, wskazująca na obecność magicznych elementów. Świetna kolorystyka i odpowiednio dobrana do grafiki czcionka, wszystko to wpłynęło na moje zainteresowanie wnętrzem książki.
Pierwszoplanową postacią jest Innana, bogini miłości i wojny, która zdecydowała się na żywot śmiertelniczki. Niestety, jej spokojny, ziemski żywot zostaje zakłócony wydarzeniami mającymi miejsce na greckiej granicy, które ewidentnie nawiązują do jej osoby. Mimo początkowej niechęci bohaterka decyduje się podjąć rozwikłania tej zagadki.
Akcja powieści bardzo szybko nabiera tempa. Już po kilkunastu stronach wpadamy w wir wydarzeń, który rzuca nas po różnych stronach świata. Do Inanny dołączają inne postaci, które z powodu tego co dzieje się na kartach książki zmuszone są bardzo szybko zmieniać swoje położenie, a my podążamy w ślad za nimi.
Jestem pod wrażeniem resarchu jaki musiała zrobić autorka! Powieść w dużej mierze opiera się na podaniach z mitologii summeryjskiej, które pisarka dostosowuje odpowiednio według własnych potrzeb. Przedstawia znane już postaci, jednak w jej powieści mają one szansę dopowiedzieć nam swoją historię.
Pani siedmiu bram to dosyć mroczna opowieść, która zarysowuje przed nami apokaliptyczny koniec. Pełna jest mrożących krew w żyłach postaci dążących do zagłady świata, obok których w wydarzeniach biorą udział sami bogowie, demony oraz zwykli śmiertelnicy.
Trochę nie do końca zgadzam się z kreacją Inanny. Jak dla mnie okazała się za mało zorientowana w mającej miejsce sytuacji, zupełnie jak przypadkowa osoba, która z niewiadomych powodów znalazła się w centrum wydarzeń. Brakuje jej pewności siebie i tej świadomości własnych możliwości. Podobała mi się jej charakterność oraz wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka, ale chętnie widziałabym też u niej więcej boskich cech.
Czytałam tę książkę z ogromnym zaciekawieniem! To powieść, którą z całą pewnością mogę polecić miłośnikom wartkiej akcji i scen walk. Jest dynamiczna, pełna ruchu, a do tego obfituje w niespodziewane zwroty fabularne.
Moja ocena to 7/10.
Czasami dwie dusze łączy więź silniejsza niż śmierć. Ona – przybrana córka pirata, uratowana z morskiej kipieli. W jej przeszłości ukryty...
Lirr i Raiden muszą uciekać z Ysborga nie tylko przed gniewem jego władczyni, ale również przed podążającymi ich tropem bezwzględnymi Łowcami Mocy...
Przeczytane:2022-01-22, Ocena: 1, Przeczytałam,
Urban fantasy że starożytnymi bogami? Nie jest to pomysł nowy czy innowacyjny (patrz: twórczość Ricka Riordana, Kevin Hearne i jego Kroniki Żelaznego Druida i wiele innych), lecz co, jeśli wszelkie wierzenia się że sobą łączą? Gdy główna bohaterka jest zarówno Inanną (tak zazwyczaj jest nazywana), Afrodytą, jak i Astarte oraz Freyą, ale także innymi bogami/boginiami? Wtedy powstaje mieszanka dość ciekawa. Nie wiemy, czego możemy się po niej spodziewać, jakie dokładnie umiejętności dostrzeżemy. Jakie moce czerpie od poszczególnych wcieleń? Bardzo szybko można dostrzec, że przy jej bagażu doświadczeń wszelakich, jest bardzo ludzka, przyzwyczajona do życia normalnego, prowadzonego w sposób spokojny i wyważony. Do czasu.
Tak. Wiadomo, że zbliża się jakaś katastrofa która ma zniszczyć świat. Jakoś trzeba rozpocząć akcję, nie? Jest to bardzo schematyczny sposób, szczególnie, jeśli mówimy o powieści fantasy. Przy czym to zagrożenie wiszące nad światem jest bardzo tajemnicze. Nic o nim tak właściwie nie wiadomo, oprócz tego, że jednym z jego wysłanników jest bursztynowooki demon… Oczywiście jest to postać diabelnie przystojna i chyba nie muszę mówić, jak to się dalej potoczy..? Dodam tylko, że jest to spodziewany obrót sytuacji.
Autorka prowadzi nas w podróż po świecie (głównie Europie), z bohaterami zwiedzamy m.in. Ateny, Budapeszt, Rzym. Przy tym jesteśmy wręcz zasypywani nazwami własnymi, czasem robią się z tego istne wyliczanki różnych miejsc, co mnie osobiście nie odpowiadało. Wolałam, gdy autorka głębiej (choć nie przesadnie, to nie podręcznik) zagłębiała się w dane zagadnienie i przekazywała mi jakieś ciekawostki. Widzieliście kim jest Janus? Jeśli nie, polecam sprawdzić. W początkowej części książki autorka poruszyła również temat uchodźców (m.in. w Grecji) i tego jak są traktowani.
Bohaterowie opisani w powieści są dość płytcy. Ich konstrukcja nie pozwala nam na poznanie dokładniej ich charakterów (prócz Inanny, o której będzie za chwilę). Przy tak niewielkiej ilości bohaterów (może 5 osób przewija się więcej niż raz) jest to dość zaskakujące. O Nikki – przyjaciółce i podopiecznej Inanny – wiemy tyle, że jest MODELKĄ (co jest z uporem powtarzane, chociaż nic więcej nie wiemy o tym aspekcie jej osoby), miała kilka prób samobójczych oraz zadziwiająco szybko akceptuje informację, iż jej przyjaciółka jest boginią. Nasz demon za to jest przedstawiany jako biedny chłopiec, który przecież nie chciał zrobić nic złego. Nie lubię takich postaci.
„Im mniej ludzi w nas wierzą, tym mniejsza nasza moc.”
Skupmy się dokładniej na Inannie. Miała ona wiele mocy, jednak obserwujemy tylko ich część. Zgodnie z powyższym cytatem te magiczne umiejętności nie są zbyt silne, co przekłada się na życie bohaterki. Dziwnym jest jednak, że w aż takim stopniu jej moce ulegają zmniejszeniu, ze względu na to, jak wieloma bóstwami jest. Bawi mnie także fakt, że jako pani zaświatów prawie nic o nich nie wiedziała. Mimo tego, że Inanna jest boginią i nie należy do osób młodych, jest zatrważająco nieustabilizowana emocjonalnie. Nie mówię, że powinna być obojętna na wszystko, jednak mając te kilka tysiącleci na karku, mogłaby reagować trochę mniej impulsywnie. O jej przeszłości nie wiemy wiele, lecz dostajemy informację, iż lubiła wszczynać wojny i zadawanie śmierci. W kontraście zaś, w czasie akcji książki, obchodzi ją życie pojedynczych osób, których nawet nie zna. Dodatkowo bardzo współczuje demonowi, który jest jej przeciwnikiem i wymyśla dla niego słodką ksywkę (serio?!), żeby łatwiej się do niego zwracać. Co również ciekawe, bohaterce wystarczy zobaczenie jakiejś błyskotki (bransoletki w tym przypadku), aby straciła głowę. Rozumiem, że biżuteria przyciąga wzrok i czasem miło ją dostać, ale przyjmowanie prezentu od wroga jest dość ryzykowne… Inanna jest lekkomyślna, co moim zdaniem nie pasuje do tak wiekowej i doświadczonej postaci.
Sceny romantyczne opisane przez autorkę są przesiąknięte niepotrzebnym patosem. „W takim razie będę popiołem pod twoimi stopami.” - to naprawdę nie jest dobry sposób na wyznanie uczuć. Także scena pocałunku pozostawia wiele do życzenia („Upajała się dzikim miodem i świątynnym kadzidłem, którymi smakował Kass, oddając mu w zamian łagodny aksamit nocy i gorącą krew, esencję swej podwójnej natury”.).
Szczerze mówiąc trudno stwierdzić do jakiej kategorii wiekowej skierowana jest ta książka. Z jednej strony uderza natłok informacji, masa historyczno-kulturowych odniesień, ogrom nazw własnych i dość bogaty język (nieczęsto zdarza mi się nie znać aż tylu słów w książce), co sugeruje, że jest to raczej „dorosłe” niż młodzieżowe fantasy. Z drugiej jednak strony można dostrzec elementy typowe dla młodzieżówek: nieszczególnie skomplikowana akcja (chodzimy z punktu A do B itd.), dość prości w konstrukcji bohaterowie i wątek romantyczny oraz klarowny podział na dobro i zło.
Powieść nie posiada ani jednego elementu, który sprawiłby, że cieszyłabym się lekturą. Dla kilku mitologicznych i historycznych ciekawostek nie warto po nią sięgać.