Fascynujące połączenie pełnej akcji międzygwiezdnej powieści przygodowej z mroczną zagadką kryminalną
Ambasador Mahit Dzmare przybywa do stolicy obejmującego wiele układów planetarnych Imperium Teixcalaanlijskiego i dowiaduje się, że jej poprzednik, ambasador ich małej, lecz zawzięcie broniącej swej niezależności stacji górniczej, nie żyje. Nikt nie chce przyznać, że jego śmierć nie była wypadkiem - ani że następną ofiarą może być Mahit, ponieważ polityczna niestabilność sięgnęła już najwyższych kręgów cesarskiego dworu. Mahit musi odnaleźć winnego, ocalić własne życie i uratować ojczystą stację przed nieustanną ekspansją Teixcalaanu. Jednocześnie musi nauczyć się funkcjonować w obcej kulturze, wdaje się w intrygi na własną rękę oraz ukrywa straszliwie groźną technologiczną tajemnicę, która może spowodować koniec jej stacji i jej sposobu życia... albo uratować je przed zagładą.
,,Pamięć zwana Imperium w perfekcyjny sposób równoważy dynamiczną akcję z problemami władzy i tożsamości. Znakomita space opera. Byłam zachwycona tą książką!".
Ann Leckie, autorka Zabójczej sprawiedliwości
NAGRODA HUGO DLA NAJLEPSZEJ POWIEŚCI 2020 ROKU
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2021-11-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 540
Tytuł oryginału: A Memory Called Empire
Co chciałabym o tej książce powiedzieć, to to, że jest niezwykle inteligentnie napisana. Jej każde zdanie jest tu starannie przemyślane, a inteligencja autora bardzo wysoce postawiona. Niewątpliwie styl jest tutaj wyniosły i bogato odzwierciedlony. Jego przemyślenia są słuszne, aczkolwiek sama nigdy nie zdawałam sobie z nich sprawy. Rozdziały są dosyć długie, a druczek nieco mniejszy. Nic jednak nie wpływa na to, że czyta się ją zachłannie. Każdy nowy rozdział budzi nasz większy podziw. Nie boję się napisać, że moje recenzje nigdy nawet w jednej trzeciej nie dorównywały tak wymyślnym zdaniom.
Dobrze, więc może napiszę o czym jest.
Mamy wzmiankę o stacji kosmicznej, którą rządzi pewien ambasador. Niestety w pewnych okolicznościach umiera. Co za tym idzie, jego rządy przejmuje Mahit. Wszystko wydaje się być zwyczajne, aż nawet mogłabym rzecz, taka cisza przed burzą. Dziwne jest to, że nikt nie chce rozmawiać o śmierci jego poprzednika. Tym bardziej o fakcie, że prawdopodobni on sam jest kolejny na liście...
W wyniku pewnych okoliczności Mahit zaczyna prowadzić własne dochodzenie, gdyż przeczuwa, że coś mu grozi. Wie jednak, że kluczem do jego ocalenia jest śmierć jego poprzednika. A raczej osoba, która się tego dopuściła. Wie, że póki nie rozwiąże tego problemu, straci nie tylko nie życie.
Trzeba podkreślić, że nie jest mu łatwo, gdyż nie zna tutejszych zwyczajów, ani ludzi. Do wszystkich musi mieć ograniczone zaufanie, tym bardziej, że sam ma coś za uszami. Do tego skrywa bardzo groźną tajemnicę. Tylko od niego zależy, czy uda mu się uratować miejsce w którym przebywa wraz z całą ludzkością. Równie dobrze może ją uchronić, co zniszczyć. Tylko jaki ma w tym cel? Co jest jego tajemniczą bronią i skąd ją nabył? Czy wszystko do tej pory było jedną wielką farsą, czy gra toczy się wokół sporów politycznych?
Nie dajcie się zwariować. Tak naprawdę nic nie jest tutaj oczywiste...
Wspaniała historia. Wszystko dokładnie opisane, niesamowite intrygi i akcja, którą czyta się z ciekawością. Mieszanka przygody z kryminałem:-)
UMARŁ AMBASADOR, NIECH ŻYJE AMBASADOR
Nie wszystkie nagrodzone dzieła się dobre. Chyba wie o tym każdy. Niektóre z nich sprawiają wręcz wrażenie wyróżnionych, bo niestety nic lepszego nie trafiło w ręce jury, ale bycie lepszym od kilku złych tworów nie sprawia, że dany tytuł faktycznie jest dobry. I tak po części rzecz ma się z ,,Pamięcią zwaną Imperium", powieścią niezłą, ale tylko niezłą i skierowaną do mniej wymagających czytelników, niż sugerowałoby tu wyróżnienie nagrodą Hugo.
Imperium Teixcalaanlijskie jest obszerne i łączy w sobie wiele układów planetarnych. A jak wiadomo, im większa władza, tym większa deprawacja. I tym większe gry dziejące się cieniu tronów. Gdy ginie ambasador, chyba każdy zdaje sobie sprawę, że nie był to wypadek. Ale również każdy wie, że prawdy lepiej jest nie mówić. Mahit, która ma zastąpić zmarłego, trafia w sam środek intryg i zagadki, od której może zależeć o wiele więcej, niż tylko jej życie...
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/11/pamiec-zwana-imperium-arkady-martine.html
Spektakularna space opera, w której przerażający obcy mogą doprowadzić do zagłady cywilizowanego świata Na granicach teixcalaanlijskiej przestrzeni...
Ocena: 4, Przeczytałam,
Ambasador – reprezentant państwa - to dostojna, zaszczytna funkcja. Jednak, kiedy trafi się na obce terytorium, z wyróżnieniem może wiązać się również niebezpieczeństwo. Tak wygląda to w powieści Arkady Martine „Pamięć zwana Imperium”. Stacja Lsel musi „na gwałt” wysłać nowego przedstawiciela do stolicy Imperium Teixcalaanlijskiego, ponieważ poprzedni nie żyje i najprawdopodobniej został zamordowany. Wybór pada na Mahit Dzmare. Kobieta wyrusza do Miasta zrealizować swoją misję. Zderzy się z wysublimowaną kulturą. Będzie brylować między politycznymi intrygami, w których zagrożone może być i jej życie.
„Pamięć zwana Imperium” to wyjątkowy zlepek różnych typów powieści. Ogólnie możemy powiedzieć, że to fantastyka, ale ci którzy po nią sięgają na pewno będą chcieli więcej informacji. Określiłabym tą powieść jako kryminał science-fiction o politycznym zabarwieniu z klimatem książek fantasy. Autorka wykreowała świat inspirowany kulturą Azteków i Imperium Bizantyjskim, który znajduje się gdzieś tam w kosmosie, który jest wysoko rozwinięty zarówno technologicznie jak i kulturowo. Osią fabuły są jednak intrygi, a szczególnie pytanie: „Dlaczego poprzedni ambasador zginął?”. Z jednej strony tworzy to bardzo lekkie, rozrywkowe wrażenie, ale z drugiej śledzenie potyczek na szczytach władzy oraz nazwy, na których można połamać sobie język mogą stać się dla czytelnika wyzwaniem.
Przyznam, że Imperium, jako miejsce, mnie zafascynowało. Jego mieszkańcy wydali mi się niczym bogowie. Wyniośli, dostojni, nie okazujący emocji, a przede wszystkim lubujący się w etykiecie. Szczególnie ważną role odgrywa język. Jest to naród – jeżeli można to tak określić – kochający poezję. Można napisać, że słowo ma moc burzyć mury. W tych lingwistycznych niuansach będziemy musieli odnaleźć się razem z główną bohaterką. Wyraz, kontekst, sposób wypowiedzenia – to wszystko ma znaczenie.
Arkady Martine nie zabrakło pomysłu, dodała natomiast do niego zbyt mało dynamiki. Imperium i jego obyczaje. cały czas jest tłumaczone Mahit. Otrzymuje ona przewodniczkę kulturową – asekretę o imieniu Trzy Trawa-Morska. Przy pomocy dialogów autorka stara się opisać świat z powieści. Efekt tego jest nieco łopatologiczny, a sama ambasadorka wydaje się ignorantką wiedząc tak mało o miejscu, do którego przybyła, co też umniejsza jej rangę. Do tego książka została napisana dość statycznie. Nie zaprzeczę, że język jest piękny i fabuła bogata w wydarzenia, ale nie ma w tym energii. Chociażby taka scena zamachu – ludzie giną, gruz lata w powietrzu, a ja z pełnym spokojnie przykładam kartki. Być może opanowanie Teixcalaanlitzlim nadaje całej książce podobny ton. Fakt jest taki, że zaczęłam czytać zachwycona, a mniej więcej w połowie miałam mocny spadek formy.
„Pamięć zwana Imperium” zdobyła w 2020 roku nagrodę Hugo. Czy konkurencja była mocna? Nie wiem. Domyślam się, że nagrodzona została oryginalność, której tutaj nie brakuje. Ja doceniam pomysł i podziwiam kilka rozwiązań wykreowanych przez autorkę. Jednak po powieści o kryminalnym charakterze oczekuję więcej napięcia. Warstwa fantastyczna jest na tak, akcja natomiast potrzebuje ożywienia.