Kiedy przeszłość jest koszmarem, lepiej mieć kogoś, kto cię z niego obudzi
Marceli Kłosiński na własnej skórze przekonał się, że życie w więziennej celi to piekło. Gdy po dziesięciu latach spędzonych za kratami w końcu wychodzi na wolność, przeżywa gorzkie rozczarowanie: w pustym domu nikt nie czeka na jego powrót. Dni spędza więc w samotności, do czasu, gdy na jego drodze pojawia się Emilie. Wspólnie próbują stawić czoła niesprzyjającej im rzeczywistości i załagodzić wszystkie traumy, jakie nosi w sobie Marceli. Kiedy na świecie pojawia się ich syn, Arthur, wydaje się, że szczęście w końcu się do nich uśmiechnęło. Wkrótce jednak okaże się, że walka o nowe życie dopiero się rozpoczęła, a drzwi do przeszłości wcale nie zostały zamknięte...
„– Emilie – szepnąłem i kąciki moich ust uniosły się nieznacznie. Zmrużyłem nieco oczy oślepiane jaskrawymi kolorami ognia. Wówczas przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie, kiedy zobaczyłem ją w ogrodzie. Jej złote włosy przeplatane słońcem, jej oczy wpatrzone w moje, jej pulchne usta, gdy składała je w słowa, jej ojca, który nie pozwolił, by powstało z nich zdanie. Wiele razy zastanawiałem się, co wówczas chciała powiedzieć, wiele razy układałem zakończenie do jej słów, wiele razy wyobrażałem sobie, co miałem wówczas usłyszeć. I kiedy ona otworzyła usta, by dokończyć, na schodach jej domu pojawił się on”.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-02-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 606
Język oryginału: polski
Rzeczywistość i magia. Wybór i przeznaczenie. Zbrodnia i pokuta. Niemożliwa miłość, która staje się możliwa. Dzień 26 lipca 1955 roku zmienia...
Przeczytane:2020-03-17, Ocena: 6, Chcę przeczytać, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, 12 książek 2020, 26 książek 2020, 52 książki 2020,
„Pamiętaj, że czasami coś, czego szukamy, jest bliżej, niż nam się wydaje”.
Otwarte drzwi. Do czego? Do jakiego pomieszczenia? Nie będziemy nigdzie się przemieszczać ani wchodzić. Postaramy się odbyć wspólną trudną podróż do przeszłości, koszmarnej i takiej, o której najchętniej chciałoby się zapomnieć. Ale nie zawsze jest to możliwe. Trzymajcie się mocno, najlepiej wypijcie gorąco herbatę uspokajającą i kojącą nerwy …
Marceli Kłosiński po latach spędzonych za kratami wychodzi na wolność. W więzieniu przeżył koszmar, z którym nadal nie może sobie poradzić. Nawiedzają go straszne sny, nie potrafi oswoić się z wolnością. Jest sam, nikt na niego nie czeka. Wieczory spędza samotnie, ale do czasu, aż w jego życiu pojawia się Emilia. Dziewczyna zmienia Marcela, nadaje jego życiu sens, chociaż początki ich znajomości nie należą do udanych. Z czasem bardzo się do siebie zbliżają, na świat przychodzi ich syn. Mężczyzna nie jest jednak przygotowany na ojcostwo. Ale czas jest znakomitym lekarstwem na wszelkie bolączki i blizny. Wkrótce jego życie zaczyna nabierać jasnych i bardziej optymistycznych barw. Ale cały czas nie daje mu spokoju … ojciec Emilii. To on. Przez niego przeżył piekło. Nie jest przygotowany, aby tym odkryciem dzielić się z Emilią. Sam się musi zmierzyć z traumatyczną przeszłością. Nie zostanie jednak sam, otrzyma pomoc od najbliższych. Czy bohater wygra nierówną walkę z demonami przeszłości? Czy będzie mógł żyć spokojnie i nie będzie musiał się ukrywać i uciekać? Czy otrzyma tak potrzebne wsparcie od rodziny?
Otwarte drzwi szokują od pierwszych stron i wzmagają w czytelniku gniew na wszelkie zło tego świata, na obecną wkoło niesprawiedliwość i niemoc. Widzimy, jak trudno jest jednostce pozbawionej wszelkiej pomocy, samotnie walczyć z system sprawiedliwości. Są równi i równiejsi, są tacy, co mają niewyobrażalną władzę i wykorzystują ją w haniebnych celach. A ponadto ręka sprawiedliwości do nich nie sięga. Ale do czasu. Warto zadać pytanie, czy musi wypłynąć tyle zła i krzywd, aby winni ponieśli zasłużoną karę?
O czym jest powieść? O walce z koszmarną przeszłości, gdzie marzeniem jest zapomnienie o niej. Ona nie pozwala normalnie funkcjonować, utrąca system wartości, którym człowiek się kieruje. Wprowadza chaos do życia, a walka z nim jest codziennością. Ukazuje, że warto starać się zapomnieć o bolesnej przeszłości i starać się żyć chwilą obecną, tym, co ma miejsce tu i teraz.
„Człowiek szczęśliwy jest zbyt zadowolony z teraźniejszości, by oddawać się zanadto rozmyślaniom o przyszłości”.
Nie wolno pozwolić, aby przeszłość utrudniała nam rozwój i spełnianie się, przesłaniała dobro najbliższych i wzajemne relacje. Pokonanie jej to nasze zwycięstwo, ale i otwarte drzwi do niewiadomej przyszłości, miejmy nadzieję, że dającej poczucie zadowolenia i szczęścia.
Muszę przyznać, że ta historia wywołała u mnie dreszczyk emocji. Klimat spowity tajemniczością i wijącą się w powietrzu niepewnością potęgował to wrażenie. Autor tak prowadzi fabułę, że przez całą lekturę odczuwałam elektryzujący dotyk przerażenie, oddech strachu i zapach śmierci. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale nie często mamy okazję korzystać z kompilacji takich wrażeń. Taki zabieg udaje się tylko najlepszym twórcom.
Nie ociągaj się, jak najszybciej rozlicz się ze swoją przeszłością. Otwórz szeroko drzwi do głębi swojej duszy i pozwól marzeniom na wędrówkę po jej zakamarkach. Niech się rozgoszczą na dobre i utorują drogę do Twojego szczęścia.
Zapomnij o przeszłości, żyj przyszłością.
„Pamiętaj, że czasami coś, czego szukamy, jest bliżej, niż nam się wydaje”.
„Doszedłem do wniosku, że byłem szczęśliwy. Kiedy tego szczęścia w moim życiu nie było, tak bardzo bałem się przyszłości, która czeka na mnie w każdym nadchodzącym roku, miesiącu, dniu czy godzinie, że nie starałem się jej planować. Przestałem marzyć o swoim życiu i wyobrażać je sobie. Nie podnosiłem nogi, aby dać krok w przyszłość, która się na mnie czaiła, bo była dla mnie nieznana i przerażająca. Sama myśl o niej paraliżowała mnie, a co dopiero chęć spotkania jej. Po prostu bałem się, że przyszłość będzie tak samo beznadziejna jak przeszłość i teraźniejszość”.
Jednym zdaniem, lektura tchnie tajemniczością i dziwnym niepokojącym klimatem, kreacja bohaterów na najwyższych poziomie, element zaskoczenia wszechobecny. Emocje pikują z każdą minutą, aż trzeba je trzymać na wodzy. Łezka miała prawo w oku się zakręcić, było naprawdę warto.
Czy trzeba coś jeszcze dodawać? Resztę dopowiedzcie sami ...