„(…) Suchy, bezchmurny i mocno słoneczny dzień sprawił, że chowająca się za horyzontem tarcza, mieniła się wszelkim odcieniami czerwieni, przechodząc od liliowego, delikatnego różu do krwawej, ciężkiej purpury.
Cała sceneria była podobna do tej, którą pamiętałam z poprzednich wizyt. Diaboliczne bzowiny, pełne granatowych kiści jagód, ogromne kamienie i rdzawy mech z unoszącą się nad nim brunatną chmurką niewiadomego pochodzenia. Ale to wszystko oświetlone czerwoną, promienistą łuną, nabrało upiornego wymiaru. Polana wyglądała, jakby płonęła żywym ogniem, zapadając się w czeluście piekielne. Czerń mieszała się z purpurą, tworząc świetliste smugi, które kładły się na ziemi, oświetlając kropelki rubinowej rosy pokrywającej dywan z mchu. Jakby tego było mało, nagle zerwał się gorący, porywisty wiatr, który potrząsając gałęziami bzu dawał złudzenie makabrycznego, opętańczego tańca. Nie wiem czy zwariowałam, ale dałabym głowę, że nie tylko gałęzie wyginały się w zrywnych podmuchach, lecz i same drzewa, niezwykle wolno i posuwiście, przesuwały się, zataczając kręgi.(…)
Matylda powraca w trzeciej części serii „Suwalskich opowieści”.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-10-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 331
Język oryginału: polski
Katarzyna Kuśmierczyk w swojej powieści "Otchłań zapomnianych" zabiera nas na kolejną fascynującą podróż po magicznej Suwalszczyźnie. Każda część tej serii jest dla mnie wyjątkowym doznaniem. Przy niej zapominam o wszystkich troskach i zapadam w trans oczarowana akcją, jaka rozgrywa się w malowniczej scenerii Suwalskich opowieści.
Matylda, nasza bohaterka, po raz kolejny zostaje wciągnięta w wir niezwykłych wydarzeń, które odsłaniają przed nią kolejne warstwy mrocznych tajemnic kryjących się w głębinach lasów i jezior, wciągając nas z każdą kartką głębiej w świat legend i tajemnic.
Główna bohaterka jak zwykle staje przed kolejnym zagrożeniem. Staje twarzą w twarz z nowym, potężnym wrogiem, który zagraża nie tylko jej, ale i całej społeczności. To istota starożytna, budząca się z głębokiego snu, by siać chaos i zniszczenie.
Ta kobieta jest bardzo wytrwała i zawzięta w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Postanawia wraz z przyjaciółmi wyruszyć na poszukiwanie artefaktów, które mogą pomóc jej powstrzymać nadchodzące zło. Podróż prowadzi ją do zapomnianych miejsc, gdzie styka się z legendami i historiami, które od pokoleń przekazywane są wśród mieszkańców Suwalszczyzny.
Walka ze złem jest kulminacyjnym punktem powieści, czyli stateczna konfrontacja Matyldy z mroczną siłą. To starcie nie tylko o przetrwanie, ale także o przyszłość całej okolicy.
Książkę tę połączenie mitologii i rzeczywistości, czyni ją wyjątkową. Kuśmierczyk umiejętnie łączy elementy słowiańskiej mitologii z realnymi wydarzeniami, tworząc unikalną atmosferę tajemniczości i grozy.
Dynamiczne tempo akcji tej powieści, nie pozwala czytelnikowi na nudę. Autorce udaje się utrzymać napięcie do ostatnich stron. Umiejętnie nawiązuje do poprzednich części, jednocześnie wprowadzając nowe wątki, które zaskakują czytelnika.
Czytając, nie mogę się nadziwić pięknem opisanej przyrody Suwalszczyzny, która gości swoimi lasami, jeziorami i bagnami. Autorka maluje słowami piękne i przerażające obrazy, które zapadają w pamięć.
"Otchłań zapomnianych" to pozycja obowiązkowa dla fanów serii o Matyldzie. Jednakże powieść ta z pewnością przypadnie do gustu również tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z twórczością Katarzyny Kuśmierczyk, ponieważ każda z tych książek opisuje inną przygodę. Choć warto poznać jej losy od samego początku. Jeśli lubisz historie o tajemnicach, magii i pięknie polskiej prowincji, to ta książka jest dla Ciebie.
"Otchłań zapomnianych" to godne zakończenie serii, stworzyła powieść, która łączy w sobie elementy thrillera, powieści obyczajowej i baśni. To książka, która zarówno bawi, jak i skłania do refleksji. Polecam.
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗠𝗿𝗼𝗰𝘇𝗻𝗮 𝘁𝗮𝗷𝗲𝗺𝗻𝗶𝗰𝗮 𝗦𝘇𝘂𝗿𝗽𝗶𝗹𝘀𝗸𝗶𝗲𝗴𝗼 𝗷𝗲𝘇𝗶𝗼𝗿𝗮
𝑂𝑡𝑐ℎł𝑎ń 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ to trzecia, a zarazem finałowa część przygód Matyldy – dziewczyny z miasta, która po przeprowadzce na Suwalszczyznę, do Bieluszewa, zaczęła odczuwać i dostrzegać więcej – zachwyciła mnie tak samo, jak poprzednie tomy. Atmosfera wciąż pozostaje mroczna i tajemnicza, choć tym razem jest zdecydowanie bardziej poważnie. Nie wpłynęło to jednak na mój odbiór książki, którą dosłownie pochłaniałam, czytając z zapartym tchem. To była prawdziwa literacka uczta na najwyższym poziomie. Z każdą nową powieścią widać, jak autorka rozwija swój talent i szlifuje warsztat pisarski. Katarzyna Kuśmierczyk od początku zachwyca mnie swoją imponującą wiedzą o słowiańskich korzeniach, umiejętnie wplatając ją w fabułę, dzięki czemu jej historie nabierają dodatkowej głębi i są fascynujące.
[…] 𝑡𝑎𝑘, ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑏𝑦ł 𝑝𝑖ę𝑘𝑛𝑦, 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑏𝑦ł𝑜 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑛𝑎𝑢𝑐𝑧𝑦ć 𝑠𝑖ę 𝑡𝑜 𝑑𝑜𝑠𝑡𝑟𝑧𝑒𝑔𝑎ć. […] 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑧ł𝑦𝑐ℎ 𝑚𝑖𝑒𝑗𝑠𝑐, 𝑡𝑜 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠ą ź𝑙𝑖.
Matylda łudziła się, że nigdy nie będzie miała sąsiadów, gdyż cieszące się złą sławą siedlisko Pobiażynowej gwarantowało jej tzw. święty spokój. Tymczasem pojawił się Jan Grigas, odważny człowiek, który nie tylko kupił ten dom, ale postanowił od razu się do niego wprowadzić. Nieproszony przyszedł przedstawić się sąsiadce, a Matylda natychmiast nabrała do niego niechęci. Nie zamierzała odwiedzać nowego właściciela ani jego domu, którym on był zachwycony. Dla niego to suwalska chata z duszą i klimatem, a dla Matyldy, samozwańczej ekspertki od duchów, tajemnic i spraw niewyjaśnionych, to miejsce, w którym przez lata mieszkało zło. 𝐵𝑜 𝑧ł𝑜 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑙 𝑡𝑢 𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧𝑘𝑎ł𝑜. 𝑁𝑎𝑑 𝑠𝑎𝑚ą 𝑧𝑖𝑒𝑚𝑖ą, 𝑛𝑖𝑠𝑘𝑜 𝑘łę𝑏𝑖ą𝑐 𝑠𝑖ę 𝑖 𝑝ł𝑜żą𝑐, 𝑢𝑛𝑜𝑠𝑖ł 𝑠𝑖ę 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑠𝑡ę𝑐ℎł𝑦, 𝑚𝑑𝑙ą𝑐𝑦 𝑧𝑎𝑝𝑎𝑐ℎ – 𝑙𝑒𝑑𝑤𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑐𝑧𝑢𝑤𝑎𝑙𝑛𝑦, 𝑢𝑙𝑜𝑡𝑛𝑦, 𝑟𝑜𝑧𝑝𝑜𝑧𝑛𝑎𝑤𝑎𝑙𝑛𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑦𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑤𝑦𝑡𝑟𝑎𝑤𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑧𝑛𝑎𝑤𝑐ó𝑤, 𝑠ą𝑐𝑧ą𝑐𝑦 𝑗𝑎𝑑 𝑤 𝑝𝑜𝑙𝑎 𝑖 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑘𝑖𝑒 𝑑𝑢𝑠𝑧𝑒. W niej dom Hanki budził tylko niechęć i nieuzasadniony strach. Nowy właściciel siedliska wydawał się racjonalny i praktyczny, a Matylddzie nie dawało spokoju widmo pokutujących dusz Leokadii, Hanki i Anieli. Kiedy okazało się, że siedlisko po Anieli także zostało sprzedane, Matylda zaniepokoiła się na całego. Niby nic się nie wydarzyło, a ona w okolicy serca czuła dziwny niepokój.
I wtedy kontaktuje się z nią znajomy reporter, Hubert, który prosi o pomoc w wyjaśnieniu utonięcia w Szurpiłach w dość tajemniczych okolicznościach syna Cebulskiego, czołowego polityka, posła do Parlamentu Europejskiego. Ponieważ Hubert sam nie zamierza wracać do Polski, prosi Matyldę o pomoc w tej sprawie. Kobieta jest zbulwersowana propozycją, ale w końcu zgadza się na nią z uwagi na dawną współpracę z Hubertem. Sprawa utonięcia chłopaka jest co najmniej dziwna. W ciągu ostatnich trzydziestu lat miało miejsce dwadzieścia jeden niewyjaśnionych zgonów, które uznano za wypadki. Dotyczyły one wyłącznie młodych, sprawnych fizycznie mężczyzn. Utonęli w tym samym miejscu, mimo że byli w różnym wieku i pochodzili z różnych części kraju, a tragedie zdarzały się o różnych porach roku. Matylda próbuje znaleźć wspólny mianownik tych wypadków, ale im więcej czyta na ten temat, tym większy mętlik ma w głowie. Czuje, że dała się wkręcić w mroczne historie szurpilskiego jeziora z tajemniczymi zagadkami w tle. Dochodzi do tego gwałt i śmierć młodej dziewczyny, która została zamordowana dokładnie tego samego dnia, kiedy utopił się Cebulski. Nic w tej historii Matyldzie się nie skleja.
Nowy sąsiad, zamiast remontować dom, raczej go dewastował. Matylda podskórnie czuła, że kryje się za tym coś więcej niż chęć nabycia posesji i zamieszkania w niej. Nowy właściciel nie okazywał entuzjazmu na widok Matyldy, a ona była niemal pewna, że nie jest tam mile widzianym gościem. Sąsiad czegoś szukał, a Matylda miała niejasne wrażenie, że ciągle umyka jej coś ważnego. Jej brat Michał nie był zainteresowany rozterkami siostry, natomiast przyszła bratowa, Dobromiła, wręcz przeciwnie.
𝑂𝑡𝑐ℎł𝑎ń 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ różni się nieco narracją od poprzednich tomów. Choć zachowuje tajemniczy i mroczny klimat, to brakowało mi w niej zabawnych momentów, które tak bardzo mnie urzekły w poprzednich częściach. Rozumiem jednak, że to, co chciała przekazać autorka, jest głębokie i poważne, dlatego wstawianie zabawnych scen z życia Matyldy i jej znajomych byłoby co najmniej niestosowne. Historia jest przerażająca i na humorystyczne epizody nie ma tu miejsca.
Powieść dzieli się na dwie części: jedną poświęconą współczesnym wydarzeniom i drugą, która przybliża historie z przeszłości. Obie części są jednakowo interesujące, wciągające i przerażające, a taki podział sprawia, że czytelnikowi łatwiej jest zrozumieć sens oraz powody aktualnych zdarzeń.
Gdy przyglądam się dramatom przedstawionym w powieści, zdaję sobie sprawę, że są one fikcją literacką, ale niestety tego rodzaju wydarzenia miały miejsce w rzeczywistości. Ludzie, którzy wtedy zginęli, nie doczekali się godnego pochówku i wciąż tkwią w otchłani zapomnianych. Po przeczytaniu książki nasunęła mi się refleksja: krzywd nie da się zapomnieć; umarli muszą znaleźć swój spokój i zostać godnie pochowani.
𝑂𝑡𝑐ℎł𝑎ń 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ to mroczna historia z przeszłości, dotycząca zbrodni, która nigdy nie została wyjaśniona, a jednocześnie wciąż domaga się sprawiedliwości. To historia starej chaty, Góry Zamkowej, legendy o Jegli, topielicach i jeziorze, które nosi w sobie klątwę, a równocześnie wymierza karę za grzechy. Pradawna magia, która w nim żyje, decydowała, kto i jak powinien zapłacić za złe uczynki. 𝐾𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑎 𝑡𝑎𝑗𝑒𝑚𝑛𝑖𝑐𝑎 𝑆𝑢𝑤𝑎𝑙𝑠𝑧𝑐𝑧𝑦𝑧𝑛𝑦, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑤𝑦𝑡ł𝑢𝑚𝑎𝑐𝑧𝑦ć 𝑙𝑜𝑔𝑖𝑘ą 𝑖 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑎𝑚𝑖 𝑓𝑖𝑧𝑦𝑘𝑖, 𝑎 𝑘𝑡ó𝑟𝑎 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦𝑚 𝑙𝑒𝑝𝑘𝑖 𝑘𝑢𝑟𝑧 𝑜𝑠𝑖𝑎𝑑𝑎 𝑤 𝑡𝑤𝑜𝑖𝑚 𝑢𝑚𝑦ś𝑙𝑒 𝑖 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑧𝑤𝑜𝑙𝑖 𝑠𝑖ę 𝑠𝑝ł𝑢𝑘𝑎ć.
Nie można dać się zwieść zapachowi maciejki, kojącemu cykaniu świerszczy w oddali i spokojnemu szumowi wiatru, ponieważ na pierwszym planie dzieją się historie, które jeżą włosy na głowie. Wieczorem budzą się demony i nie tylko te w głowie Matyldy. Duchy, które w jakiś sposób są powiązane z jej ziemią, oraz jezioro, które budzi realny strach, bo nie sposób oprzeć się wrażeniu, że z jego głębi spogląda na czytelnika wykrzywiona złością twarz. 𝐽𝑒𝑧𝑖𝑜𝑟𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑘𝑙ę𝑡𝑒 […] 𝑇𝑜 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑠ą ź𝑙𝑖! 𝑂𝑛𝑜 𝑖𝑐ℎ 𝑘𝑎𝑟𝑧𝑒 𝑧𝑎 𝑔𝑟𝑧𝑒𝑐ℎ𝑦.
W 𝑂𝑡𝑐ℎł𝑎𝑛𝑖 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ pojawia się przerażająca przeszłość, duchy zmarłych oraz jezioro, które karze za grzechy, a w ogrodzie koło domu Anieli coś, co wywoływało ciarki pełzające po karku. To miejsce było pełne bólu, smutku, rozpaczy i gniewu — prawdziwej bezsilnej wściekłości, wyrywającej się z wnętrza ziemi i domagającej się zapłaty za krzywdy. 𝑀𝑟𝑜𝑐𝑧𝑛𝑒 𝑑𝑢𝑐ℎ𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜ś𝑐𝑖 𝑛𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑝𝑜 𝑙𝑎𝑡𝑎𝑐ℎ 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑟𝑎ż𝑎ł𝑦, 𝑎 ℎ𝑎𝑛𝑖𝑒𝑏𝑛𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑛𝑦 𝑘𝑎𝑡ó𝑤 𝑚𝑟𝑜𝑧𝑖ł𝑦 𝑘𝑟𝑒𝑤 𝑤 ż𝑦ł𝑎𝑐ℎ.
Jest w tej historii coś tak niesamowitego, że serce bije mocniej, włos jeży się na głowie, a wyobraźnia galopuje. To niezwykle fascynująca opowieść, która przykuwa uwagę i nie pozwala oderwać się od czytania. Przedstawione miejsce jest tak niecodzienne, że trudno uwierzyć w historie, które dane było przeżyć Matyldzie. Jednak nie wszystkie sprawy w życiu mają racjonalne i prozaiczne wytłumaczenie.
Kolejna bieluszewska tajemnica została wyjaśniona, a życie Matyldy być może się ustabilizuje, ponieważ przy jej boku pojawia się ktoś, przy kim czuje się bezpieczna i na swój sposób szczęśliwa. Autorka nie zamierza kontynuować tej opowieści. Trochę będzie mi brakowało szalonej, nieokiełznanej, zadziornej, szczerej do bólu i upartej Matyldy, ale cóż, szanuję wolę autorki i liczę, że wróci z nową, równie ciekawą bohaterką.
[…] 𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧𝑘𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑤 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑚 𝑚𝑖𝑒𝑗𝑠𝑐𝑢 𝑚𝑎 𝑠𝑒𝑛𝑠 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑤ó𝑤𝑐𝑧𝑎𝑠, 𝑔𝑑𝑦 𝑚𝑎𝑠𝑧 𝑧 𝑘𝑖𝑚 𝑜𝑔𝑙ą𝑑𝑎ć 𝑐𝑢𝑑𝑜𝑤𝑛𝑒 𝑤𝑠𝑐ℎ𝑜𝑑𝑦 𝑖 𝑧𝑎𝑐ℎ𝑜𝑑𝑦 𝑠ł𝑜ń𝑐𝑎, 𝑠ł𝑢𝑐ℎ𝑎ć 𝑘𝑜𝑛𝑐𝑒𝑟𝑡ó𝑤 ś𝑤𝑖𝑒𝑟𝑠𝑧𝑐𝑧𝑦, 𝑘ą𝑝𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑗𝑒𝑧𝑖𝑜𝑟𝑧𝑒, 𝑐𝑖𝑒𝑠𝑧𝑦ć 𝑠𝑖ę 𝑘𝑙𝑎𝑛𝑔𝑜𝑟𝑒𝑚 ż𝑢𝑟𝑎𝑤𝑖, 𝑎 𝑧𝑖𝑚ą 𝑤𝑦𝑔𝑟𝑧𝑒𝑤𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑧𝑦 𝑘𝑜𝑚𝑖𝑛𝑘𝑢, 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦 ś𝑛𝑖𝑒𝑔 𝑧𝑎𝑠𝑦𝑝𝑖𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒 𝑑𝑟𝑜𝑔𝑖.
W Bieluszewie powoli rozgaszcza się lato. Wydawać by się mogło, że mieszkańcy odzyskali spokój po ostatnich wydarzeniach, ale jest on tylko pozorny. Okolicą wstrząsa zagadkowa śmierć syna jednego z europosłów i morderstwo młodej dziewczyny... Natomiast samą Matyldę martwi fakt pojawienia się nowego sąsiada i sprzedaż siedlisk, które wcześniej należały do Hanki i Anieli. Jednak ciekawska, uparta Mati nie zamierza się temu wszystkiemu przyglądać z boku... Po raz kolejny wpada w sam środek nadnaturalnej afery...
Autorka urzekła mnie już swoją pierwszą powieścią, a każda kolejna tylko utwierdza mnie o jej pisarskim geniuszu i niesamowitej wyobraźni. Jeśli styl pomimo ciężkości opowiadanych zdarzeń niezmiennie pozostaje lekki, obrazowy, pozbawiony wulgaryzmów, ale też wzbogacony lokalną gwarą oraz nutką humoru. Po mistrzowsku łączy ze sobą rozmaite gatunki niczym krawcowa kawałki materiałów, a także sprawnie lawiruje między teraźniejszością i przeszłością. Pisarka jak mało kto potrafi umiejętnie stopniować napięcie, atmosfera z każdą chwilą gestnieje, by w końcowej fazie przybrać konsystencję bardziej lepką niż smoła. Intryga, jaką tym razem nam zaserwowała, sprawia, że dreszcze przechodzą po ciele, a groza w jej wykonaniu nie ustępuje tej wiktoriańskich lekturach. Wciągająca fabuła, barwni bohaterowie czy wszechobecny suspens nie pozwalają oderwać się od tej pozycji nawet na chwilę.
Znajdziecie tu wszystko to, co zachwycało już wcześniej w twórczości Katarzyny Kuśmierczyk. Doskonale oddany klimat małej wsi, przepiękne obrazy czy zabytki, lokalny folklor oraz oczarowujące wątki paranormalne. Ja przepadłam po zapoznaniu się z legendą o Jegli, (nie będę jej tu teraz przytaczać, żeby nie psuć Wam przyjemności z lektury), która w swym przekazie okazuje się jak najbardziej aktualna do dziś, gdyż mówi o uprzedzeniach, ludzkiej zawiści, ale również o miłości i szczęściu.
Najbardziej poruszył mnie jednak motyw związany z dawnym folwarkiem, do którego "wpadli" rozszalali żołnierze radzieccy. Mimo że, jak mniemam, akurat historia rodziny Mszczonowiczów jest fikcyjna, to barbarzyńskie zachowania jakich dopuszczali się nasi pseudo wybawcy, niestety są już faktem. Autorka w bardzo przejmujący sposób zarysowała ten okres w dziejach naszego kraju na przykładzie regionu Suwalszczyzny. Ciężko czytać te fragmenty ze spokojem, aczkolwiek uważam, iż jak najbardziej trzeba wspominać o tych dziejach, aby nie zapominać o ofiarach i oddać im hołd chociażby poprzez pamięć.
Kasia dysponuje sporą wiedzą o terenach, które zamieszkuje, co widać praktycznie na każdym kroku i sprawnie potrafi dzielić się nią z czytelnikiem, nie zasypując go suchymi faktami, ale świetnie wkomponowując ją w treść. Jest również znakomitą obserwatorką ludzkiej natury, pokazując zalety człowieka, ale też obnażając największe wady bądź słabości. Wszak to "nie miejsca są złe, tylko ludzie". Znajdziecie tu doskonałe studium charakterów lub psychologiczny wymiar osobowości człowieka. A to wszystko zostało okraszone niesamowitą nadnaturalną atmosferą przesiąkniętą mrokiem oblepiającym niczym pajęcza sieć.
To znakomita lektura dla tych, którzy lubią poczuć dreszczyk emocji, zanurzyć się w tematach nie z tego świata, ale także dla odbiorców mocniej stąpajacych po ziemi, ale za to ceniących sobie dobrze dopracowanych bohaterów, wspaniale skomponowaną intrygę czy szukających drugiego dna i tematów do refleksji. Dla mnie ta powieść to mistrzostwo, pod którego rekomendacją podpisuje się nie dwiema rękami, a całą sobą!!!
„(…)Spojrzała dalej, aż za linię nienawistnych spojrzeń. Jak to możliwe, że gdzieś tam, był teraz normalny świat? Słońce na horyzoncie świeciło...
(…)Wbrew sobie, posuwałam się do przodu, starając się oświetlać jak największy obszar korytarza.Tutaj również królowała ciemna, prawie czarna boazeria...
Przeczytane:2024-11-07, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, czytam z Legimi 2024,
To już trzecia część cyklu, którego bohaterką jest Matylda. Matylda rzuciła prawie wszystko i wyjechała na Suwalszczyznę, gdzie wiedzie sielskie i nie do końca spokojne życie. W trzeciej części też spokoju nie zazna, będzie się działo, będą dziwne tajemnicze zjawiska, pojawi się nowy sąsiad.
Urzekł mnie ten cykl połączeniem realizmu z magią, z delikatną nutką słowiańskości. Wszystko jest doskonale wyważone, w idealnych proporcjach. Mam nadzieję, że będą kolejne części.
Polecam lubiącym odrobinę fantastyki, magii, jeśli opowieści o duszach i duchach Wam niestraszne - czytajcie trylogię o Matyldzie!