Wielkie Płaszcze. Sędziowie, bohaterowie… zdrajcy?
Król nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązano, a Falcio val Mond i jego towarzysze Kest i Brasti skończyli jako straż przyboczna szlachcica, który na domiar złego nie chce im płacić. Ale mogło być gorzej – ich chlebodawca mógłby leżeć martwy, podczas gdy oni musieliby bezradnie patrzeć, jak zabójca podrzuca fałszywe dowody wikłające ich w morderstwo. Chwileczkę… Przecież to właśnie się zdarzyło!
W najbardziej zepsutym mieście świata zawiązuje się spisek koronacyjny, a to oznacza, że wszystko, o co walczą Falcio, Kest i Brasti, może lec w gruzach. Jeśli tych trzech zechce przeciąć intrygę, ocalić niewinnych i wskrzesić Wielkie Płaszcze, będą musiały wystarczyć im rapiery w dłoniach i obszarpane skórzane odzienie. Dziś bowiem każdy arystokrata jest tyranem, każdy rycerz – bandytą, a jedyne, czemu można ufać, to ostrze zdrajcy.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-05-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 420
Tytuł oryginału: Traitor
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Król nie żyje od 5 lat, a Wielkie Płaszcze rozwiązano. Falcio val
Mond i jego przyjaciele Kest i Brasti skończyli jako strażnicy pewnego
szlachcica, który nie chce im płacić. Jednak to jeszcze nic. Pewna
kobieta morduje ich pracodawcę i podrzuca fałszywe dowody
oczerniające Wielkie Płaszcze, bohaterowie mogli na to tylko
bezdradnie patrzeć.
Wszystko o co walczą Falcio, Kest i Brasti może lec w gruzach przez
spisek koronacyjny. Aby przeciąć intrygę, ocalić niewinnych i
wskrzesić Wielkie Płaszcze będą musiały im wystarczyć rapiery w
dłoniach i obszarpane skórzane odzienie.
Niegdyś Wielkie Płaszcze były szanowanymi ludźmi króla. Teraz
przezywani tratarri, czyli obdarte płaszcze muszą uciekać przed
ludźmi książąt, którzy obalili króla Paelisa. Jednak zanim to
nastąpiło zdążył on dać każdemu ze swoich ludzi zadanie. Falcio
razem z Kestem i Brastim ma odnaleźć tajemnicze czaroity króla.
Bohaterowie ścigani za zabójstwo, chociaż chyba nie do końca o to
chodzi rycerzom króla, postanawiają dołączyć do jakiejś karawany,
aby wydostać się z miasta, jednak nic nie jest takie łatwe, aby
zostali przyjęci Falcio musi pokonać pięciu żołnierzy pani tej
karawany. Jakby tego było mało nie może ich ani zranić, ani zabić.
Za każdego człowieka niezdolnego do dalszego służenia Valiana im nie
zapłaci i jeden z nich będzie pracował za darmo.
W dalszej akcji powieści Falcio ma za zadanie chronić Aline,
trzynastoletnią dziewczynkę, która ma tak samo na imię, jak jego
zmarła żona, przez tak zwanym Tygodniem Krwi, kiedy wszyscy ludzie
księcia pragną tylko i wyłącznie śmierci tej małej. Jej rodzina
została zamordowana jeszcze przed Tygodniem Krwi, co nie powinno mieć
w ogóle miejsca, ale księcia nie obchodzi los poddanych. Jest tyranem.
„Ostrze zdrajcy” jest pierwszym tomem serii Wielkie Płaszcze.
Sebasien de Castell napisał swoją powieść po prostu mistrzowsko.
Jestem zachwycona całą książką. Nie tylko treść mnie zachwyciła,
ale również okładka. Od razu widać, że autor ma ogromny talent
pisarski. W tej książce nie ma miejsca na nudę. Należy ona do mojego
ulubionego gatunku, czyli fantasy. Powieść jest przepełniona milionem
zwrotów akcji, intryg i niespodzianek. Muszę przyznać, że ta
książka w pewnych momentach mnie zaskoczyła, a rzadko mi się to
zdarza, bo mam milion myśli na minutę i mnóstwo niestworzonych
historii, co się może zaraz zdarzyć. Poza akcją rozgrywającą się
w teraźniejszości Falcio opowiada nam również o przeszłości, jest
to narracja pierwszoosobowa. Polecam tę książkę każdemu, kto
uwielbia fantastykę tak samo, jak ja.
Król Paelis nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązano, a Falcio val Mond wraz ze swoimi dwoma przyjaciółmi skończył jako straż przyboczna jednego z Lordów Karawan, który chyba za punkt honoru postawił sobie nie płacić im za wykonywaną pracę. Mimo to Falcio, Kest i Brasti nie narzekają, ponieważ podróże z Tremondim umożliwiają im wypełnienia ostatniej woli Króla, polegającej na znalezieniu królewskich charoitów. Niestety pewnej pechowej nocy Lord zostaje zamordowany, a winą za jego śmierć obarczono Wielkie Płaszcze. Czy uda im się znaleźć królewskie klejnoty i jednocześnie przy tym nie zginąć? Przekonajcie się sami!
„(...) Na tym właśnie polega wolność. Bo to nie prawo, by robić wszystko, co się chce, ale prawo, by dokonać wyboru i określić, za co chce się umrzeć.”
Sebastien de Castell jest autorem, który nie marnuje czasu na długie wprowadzenie czytelnika do fabuły. Wręcz przeciwnie, postanawia rzucić go od razu w wir akcji, by sam mógł kolejno odkrywać wszystkie elementy układanki. Na początku nie wydawało mi się to najlepszym pomysłem i przez kilka pierwszych stron w ogóle nie potrafiłam się wczuć w rozgrywające wydarzenia. Strasznie doskwierał mi brak tych podstawowych informacji jak na przykład kim są te słynne Wielkie Płaszcze oraz czym się zajmują. Jednak to pierwsze wrażenie szybko uległo zmianie. Z każdą kolejną stroną przyzwyczajałam się coraz bardziej do sposobu prowadzenia fabuły i nim się spostrzegłam ogromnie polubiłam Falcia oraz Wielkie Płaszcze.
Sam styl pisania autora okazał się być prosty i przyjemny w odbiorze. Sebastien de Castell stworzył ciekawą historię pełną walk, spisków oraz licznych intryg, w której nie zabrakło miejsca na cięty dowcip oraz porządną dawkę humoru; tak rzadko spotykaną w przypadku książek fantasy. Dodatkowo bardzo pozytywnym zaskoczeniem okazały się być dla mnie sceny walki. Czytając je można było odnieść wrażenie, że samemu brało się w nich udział. Autor zadbały by były one szczegółowe i dopracowane w każdym calu, dzięki czemu idealnie oddziaływały na wyobraźnię.
„(...) - Podczas gdy ty wolałbyś, żeby walczył aż do śmierci?
- Mówisz, że zawsze jest nadzieja. Cóż, zawsze jest nadzieja, póki walczysz.
Król uśmiechnął się.
- Nie, Falcio. Po prostu zawsze jest ktoś jeszcze do zabicia.”
Reasumując „Ostrze zdrajcy” to bardzo dobrze napisana książka. Czyta się ją szybko i naprawdę przyjemnie, a wciągająca fabuła i dobrze wykreowani bohaterowie nie pozwalają oderwać się od niej ani na chwilę. Mam nadzieję, że niebawem ukażą się kolejne tomy tej serii i znów będę miała okazję zatracić się w świecie Wielkich Płaszczy. Już nie mogę doczekać się, aż poznam dalsze losy Falcia val Monda i jego przyjaciół. Gorąco polecam.
Aleksandra
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Ostrze zdrajcy”.
Ps. Chcesz dowiedzieć się więcej o serii „Wielkie Płaszcze” i Sebastienie de Castellu? Zajrzyj na jego polską stronę
Muszę przyznać,że ciężko mi się było zabrać za tę książkę.Zaczynałam,czytałam kilka stron i odkładałam nie znajdując chęci na kontynuację.Do czasu.Chyba musiał mi sie pomysł uleżeć,bo po ponownym podejściu(trzecim),resztę przeczytałam za jednym posiedzeniem.
Książka niewątpliwie przypomina fantastyczną odsłonę fabuły [i]Trzech muszkieterów[/i] Dumasa.Podobieństw jest wiele.Trzech bohaterów-Falcio,Kest i Bresti,zła kobieta będąca odzwierciedleniem Milady,misja,z którą wyruszyli,przeciwnicy,których muszą pokonać...
[i]Kiedy ktoś zabiera ci ostatnią dobrą rzecz w twoim życiu,to nie może pozostać bez odpowiedzi.[/i]
Rzeczywiście,Wielkim Płaszczom odebrano wszystko.Dobre imię,honor,króla...Pozostało im jedynie sprostać zadaniu,które przed śmiercią zlecił im ich władca.A jest nim odnalezienie tajemniczych czartoid.Kim lub czym są?Nie wiadomo.Podobnie jak nie wiadomo gdzie ich szukać...Ale zadanie pozostaje zadaniem...
Fajna jest kreacja bohaterów,każdy z nich ma swoje charakterystyczne cechy.Prostota Falcia,jego wiara w ideały i literę prawa ma w sobie coś z naiwności dziecka.Jak Don Kochote,próbujący waczyć z wiatrakami,tak Falcio próbuje walczyć z korupcją i bezprawiem,starając się chronić najsłabszych i bezbronnych,nieraz wbrew rozumowi.Jego motywacja jest zrozumiaa,choć niekiedy wykazuje cechy obsesji.Bohaterowie są nieco przerysowani,mimo wszystko daje się ich lubić.
Podoba mi się świat wykreowany przez autora.To świat nieco ponury,taki,w którym rządzą układy,siła mięśni i wiedza,jak je wykorzystać w walce.To świat,w którym ludzie podzieleni są na dobrych i złych,tych którzy posiadają władzę i tych,którzy pragną służyć.Podział na dobrych i złych zasługuje na uwagę.Jest takie powiedzenie-[i]nie to ładne ,co ładne,ale to co sie komuś podoba[/i] i to według tego społeczność przedstawionego świata dzieli ludzi."Dobrzy" to ci,którzy wiernie wykonuja rozkazy zwierzchników,niezależnie od tego co maja zrobić-czy to gwałty,czy zabieranie ostatniego grosza bedakom,czy wreszcie zabijanie podległych sobie.Za złych uważani są ci,którzy należeli do Wielkich Płaszczy,uznani za zdrajców,nawet jeżeli wykonywali rozkaz swojego króla,ci którzy próbuja utrzymać i wcielać w życie prawodawstwo i sprawiedliwość...
Sporymi atutami książki są szybka akcja,szczęk oręża i ciekawa intryga.Nie brak tu również przebłysków humoru,może nieco naiwnego,ale pasującego do fabuły i jej bohaterów.
[i]Pierwsza zasada miecza to...wbić ostry koniec w przeciwnika[/i].
Książka stanowi zaledwie wprowadzenie do całej historii,jej początek już znamy,a zakończenie możemy tylko przewidywać.Narracja jest pierwszoosobowa,prowadzona z punktu widzenia Falcia.Początkowo układ rozdziałów jest naprzemienny,jeden opowiada o teraźniejszości,kolejny o przeszłości co w pierwszej chwili może stanowić przeszkodę w płynnym czytaniu i zniechęcać do kontynuacji.Mimo wszystko po chwili przestaje to przeszkadzac,a fabułę niemal sie połyka.
Przeważnie powieści w stylu fantasy opowiadają o losach niezmordowanych bohaterów, wychwalanych przez wszystkich lub skrytych, którzy postanawiają zmienić coś w swoim otoczeniu, walczyć z systemem. Rzadko trafiają się powieści, a przyznam, że ja nie trafiłam na takie do tej pory, gdzie głowni bohaterowie są traktowani jak najgorsi wrogowie, margines społeczeństwa. Właśnie takie nietuzinkowe postaci Sebastian de Castell postanowił przedstawić w swoim cyklu o Wielkich Płaszczach.
Falcio, Brasty i Kest to waleczna trójka, kiedyś obrońcy króla. Jednak pewno wydarzenie sprawiło, że zaczęto ich postrzegać jako antybohaterów. Ludzie na nich plują, nazywają obdartymi płaszczami. Teraz panowie podejmują się różnych zadań i przyjmują zlecenia. Tym razem czeka ich misja ochrony pewnej szlachcianki.
Ostrze zdrajcy to świetny początek cyklu. Castell stworzył bohaterów pełnokrwistych i pełnowymiarowych, wyróżniających się na tle innych. Przede wszystkim Falcio, Brasty i Kest mają niesamowite poczucie humoru. O ile Falcio jest świetny w swoich sarkastycznych wypowiedziach, ale ma głowę na karku, o tyle Brasty często udaje głupiego bądź amanta, by tylko, no cóż, dobrać się napotkanym damom do majtek. Najpoważniejszym z nich jest Kest, jednak i ten potrafi zawsze wtrącić swoje trzy grosze do rozmowy.
Fabuła w głównej mierze toczy się wokół Falcia, to jego przeżycia poznajemy w retrospekcjach. Dzięki temu wiemy jak trafił do Wielkich Płaszczy, wiemy że nosi w sobie znamiona tragedii sprzed lat ukazując, że drzemie w nim po trosze nutka szaleństwa.
Castell stworzył intrygujący świat, ciekawy i różnorodny, pełen przemocy i brudu. Książka wypełniona jest akcją niemal po brzegi i przyznam, że czasami mnie to męczyło. Za dużo opisów walk i sposobów fechtunku zamiast zaciekawić, sprawiało, że rozdziały mi się dłużyły. Jednak rozumiem zmysł, tym bardziej, że książka idealnie wpisuje w gatunek powieści z zakresu płaszcza i szpady.
Ostrze zdrajcy to świetny początek cyklu, mnie historia zaciekawiła na tyle, że już czytam kolejny tom. Uważam, że ta książka to gratka dla miłośników fantastyki.
"Umieranie to nie poświecenie. Jeszcze do tego nie doszedłeś? Przez wszystkie te lata, gdy próbowałeś dać się zabić w walce? To nie poświecenie, chłopcze. To wstręt do samego siebie. Radosne samobójstwo. To próżność."
Falcio, Kest i Brasti po śmierci króla i rozwiązaniu Wielkich Płaszczy tworzą straż przyboczną szlachcica, który nie jest skory do regulowania swoich zobowiązań. Nie wiodą już życia, do którego przywykli. Podczas jednej z miłosnych schadzek ochranianego przez nich mężczyznę, ktoś go zabija, a na domiar złego wszystkie dowody wskazują na trzech byłych członków cieszących się teraz złą sławą - Wielkich Płaszczy - Obdartych Płaszczy.
Na polu władzy zawiązuje się spisek koronacyjny, świat, który znali już nie istnieje, dziś każdy rycerz to bandyta, a arystokrata to zwykły wyzyskiwacz. Cała trójka niczym muszkieterowie podejmuje kroki do obalenia spisku, przywrócenia Wielkich Płaszczy, ochrony niewinnych mieszkańców, aby to o co walczyli do tej pory nie odeszło w zapomnienie. Odziani w obszarpane płaszcze, uzbrojeni w rapiery i łuki walczą o prawdę, honor i sprawiedliwość.
Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie. Całą historię opowiada Falcio val Mond. Historia dzieje się teraz i w przeszłości dzięki czemu łatwo można zrozumieć obecne wydarzenia. Opowieść z pod znaku płaszcza i szpady, która bawi i wzrusza. Niezwykłe poczucie sprawiedliwości i honoru, które niekiedy może wydać się infantylne,
ale takie w ogóle takie nie jest.
Jak bardzo można żyć ideałami i wierzyć w sprawiedliwość, bo "Świat powinien być sprawiedliwy"?
Czy można poświęcić wszystko by idea świata, o który walczysz stała się realna?
Dla tej trójki takie pytania nie istnieją. Oni działają intuicyjnie, ich kodeks moralny zachwyca. Czyta się łatwo i przyjemnie, tylko uwaga - na nadwrażliwość - łatwo można uronić kilka łez.
Sugestywne opisy walk białą bronią, do tego magia, zasady, którymi się żyje, obietnice, których się nie łamie, zostały okraszone nutą tajemnicy, zagadki, którą trzeba rozwiązać.
Większością cytatów z tej powieści można okleić sobie pokój, czytać i powtarzać niczym mantrę.
Niby fantastyczna historia, którą niezwykle łatwo można odnieść do rzeczywistości.
Zdecydowanie polecam!
Falcio, Brasti i Kest to trzech przyjaciół, szczycących się niegdyś członkostwem w królewskich Wielkich Płaszczach. Po zamordowaniu króla, armia Wielkich Płaszczy znacznie zmalała, a sami jej członkowie zaczęli być prześladowani przez rządzących Książąt, nazywani obdartymi płaszczami czy trattari. Mężczyźni jednak wciąż mieli swój honor, śmierć króla była dla nich nie tyle bolesna co upokarzająca, i wciąż czuli w sobie wolę walki. Kiedy w podstępny sposób został zamordowany lord Tremond, wina spadła na jego strażników, czyli Wielkie Płaszcze, książęta wydali więc na nich wyrok śmierci. Uciekając przed tym wyrokiem, trzej przyjaciele zatrudnili się przy jednej z karawan, jako ochrona pewnej damy, nie wiedząc o tym, że zaprowadzi ich to do miasta Rijou, przeklętego przez bogów i ludzi, akurat w przeddzień Tygodnia Krwi. Czy uda im się przeżyć bezprawie zabijania? Kim tak właściwie okaże się kobieta, która ich zatrudniła?
Niezbyt często sięgam po książki z gatunku fantasy, ponieważ to trochę nie moje klimaty. Tę książkę otrzymałam jako nagrodę w konkursie organizowanym na naszym corocznym spotkaniu A może nad morze? Z książką 5. Czekała kilka miesięcy aż przypomniałam sobie o niej i… teraz żałuję, że nie sięgnęłam po nią wcześniej.
Opowieści o dzielnych i przystojnych Muszkieterach uwielbiałam od zawsze. Ta powieść ma wiele wspólnego z tymi opowieściami aczkolwiek jest w niej sporo z typowej fantastyki, a nawet horroru. Niezidentyfikowane osobniki, czy zmutowane na bestie zwierzęta, z pewnością nie mają nic wspólnego z przygodami Atosa, Portosa i Aramisa, ale trzej przyjaciele, czyli Falcio, Brasti czy Kest już tak.
Czy ktoś wie, kim są Wielkie Płaszcze? To ktoś podobny do rycerzy ale...
(...) obaj są jakoś powiązani z prawem i walką. Cóż, jedno jest oczywiste: oni noszą zbroje, a my płaszcze. Oni nadają się do prowadzenia wojny, my do toczenia pojedynków. Do tego oni składają przysięgę księciu lub księżnej, my zaś zważcie, przysięgamy królewskiemu prawu, a nie samemu królowi. Rycerze uważają, że ślubowanie idei nie jest w ogóle przysięgą, a co więcej, fakt, że przed nikim się w naszej służbie nie kłaniamy, budzi w nich obrzydzenie. (...) rycerze są niezwykle honorowi i cenią swój honor ponad wszystko. Natomiast Wielkie Płaszcze przywiązują wagę do sprawiedliwości i miewają pewne trudności ze zrozumieniem, jak grabież, gwałty i mordy miałyby się nagle stać zaszczytnym zajęciem tylko dlatego, że każe wam je popełniać człowiek, któremu złożyliście przysięgę. (...)
W historii przygód tych trzech przyjaciół jest z całą pewnością ukazana szczera przyjaźń, która towarzyszy tym młodym "wojownikom" na każdym kroku. Cudowne wręcz zdolności walki, zsynchronizowanej ze sobą w obliczu niebezpieczeństwa, chociaż każdy z nich był mistrzem innego stylu i innej broni. Odważni, z poczuciem humoru i pilnujący swojego honoru, są ziszczeniem marzeń niejednego chłopca. Ta powieść, której narracja jest w pierwszej osobie to nie tylko ciekawa historia spod znaku płaszcza i szpady ale przede wszystkim historia niezwykłej przyjaźni.
Sceny mrożące krew w żyłach przeplatają się wspomnieniami i odrobiną humoru. Ale największą część zajmują jednak opisy walk. Ze względu na fabułę, jest tych walk całkiem sporo, i opisane zostały z drobiazgową wręcz dokładnością. Myślę, że ktoś, kto nigdy w życiu nie trzymał ręki na rapierze, kuszy, czy pikach zamarzy wprost o takim mistrzowskim posługiwaniu się tą bronią.
Wartka akcja, niesamowite przygody i walki na śmierć i życie, w których krew się leje prawie z każdej strony, wśród świstu rapierów czy strzał, przeplatane są nitkami humoru, nieopuszczającego głównych bohaterów. To właśnie łączy Trzech Muszkieterów i Wielkie Płaszcze.
Autor moim zdaniem bardzo dobrze odnalazł się w powieści fantasty, w której oprócz scen czasami bardzo mrocznych, ukazał również tę inna stronę mroku, składając trochę ukłon w stronę klasyki, jaką jest powieść Alexandra Dumasa. Pozwolił czytelnikowi na chwilę znów znaleźć się w epoce, w której oprócz gwałtu, biedy zwykłych ludzi i ich strachu przed panami, byli tacy, którzy nie pławili się bogactwem materialnym ale posiadali ogromne bogactwo sprawiedliwości.
Powieść wciąga od pierwszych stron, i chociaż momentami wydaje się, że nadszedł koniec jakiegoś wątku, to zawsze gdzieś w kąciku pozostaje nadzieja, że jednak to jeszcze nie koniec. Prawie całą powieść prowadzi nas może nie tyle humor co autoironia głównych bohaterów, którzy mimo świadomości swojej władzy nad bronią, wiedzą, że nie zawsze są tacy kryształowi.
Ciekawie wpleciona w fabułę magia, zwłaszcza magia kobiet, bo to głównie kobiety w tej powieści mają coś z nią wspólnego, dodaje pewnego błysku tajemniczości i… momentami nawet strachu.
Polecam tę powieść zwłaszcza młodzieży, bo fantastyka jest w większości skierowana do młodych czytelników. Z całą pewnością zainteresuje ona również fanów Trzech Muszkieterów. Myślę, że i kobiety znajdą w niej coś dla siebie, coś zmysłowego, jakąś odrobinę miłości…
Czytając tę lekturę z całą pewnością żaden czytelnik nie będzie się nudził, nawet ja się nie nudziłam, a przecież nie przepadam za tego typu powieściami. Jeżeli jednak nie przekonałam kogoś do tej lektury to może trailer książki przekona?
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Nie czytałem nigdy powieści nasączonej taką dawką emocji, akcji, piękna, humoru i brutalności! Nie dostaniesz tego czego się spodziewasz, bo dostaniesz coś całkiem niespodziewanego! Koniecznie musicie przeczytać „Ostrze zdrajcy”.
Wielkie Płaszcze zostały rozwiązane, ponieważ król umarł. Trójka przyjaciół zostaje zdegradowana do roli straży szlachcica, który na dobór złego, okazuje się być martwy. Mało tego, umiera na warcie Falcio, Kesta i Brastiego. W mieście tworzy się spisek, a to oznacza, że wszyscy są w niebezpieczeństwie i tylko trójka przyjaciół będzie mogła ocalić niewinnych. Czy będą w stanie tego dokonać mając do dyspozycji tak naprawdę nic? Czy obdartym pelerynom uda się wskrzesić Wielkie Płaszcze i przywrócić dawną chwałę?
Początek książki to szereg retrospekcji, na podstawie których dowiadujemy się jaka jest obecna sytuacja tych muszkieterów. Narratorem jest Falcio.
„Ostrze zdrajcy” to bomba emocji. Nigdy nie wiesz na jaką padnie! Raz płaczesz z powodu sytuacji postaci a raz śmiejesz się z niej do łez. Prawdziwy rollercoaster emocji!
Każdy z bohaterów jest inny, co tworzy z trójki przyjaciół niesamowity koloryt zachowań. Moją ulubioną postacią jest Brasti, bo po części jesteśmy do siebie podobni i rozumiem jego stanowisko w niektórych sytuacjach. Brasti, to mój faworyt jeśli chodzi o powieść. Gdyby nie on, to książka nie miała by takiego smaczku ^^
Nigdy nie czytałem książki z pod znaku ostrza i szpady i teraz wiem, że to był błąd, że prawie rok od premiery „Ostrza zdrajcy” zainteresowałem się tą serią. Pamiętam jak w maju Maja.K mega komplementowała książkę, ale wtedy byłem zdania „przesadza. Nie może być taka niesamowita. Po za tym, nie ciągnie mnie do świata muszkieterów”. Dziś jednak mówię, że to był wielki błąd i żałuje swojego podejścia. Powinienem uwierzyć Mai.
Słuchajcie, ale oprócz pięknej historii o przyjaźni, poświęceniu, odwadze, walce o honor i stawaniu w obronie niewinnych, mamy piękną okładkę, która z całą serią będzie komponować się pięknie! Czuję, że seria Wielkich Płaszczy zajmie zaszczytne miejsce na półce pięknych okładek! Wydawnictwo Insignis jeszcze nigdy nie zawiodło mnie swoimi pięknymi okładkami. Jestem mega zadowolony z tego, co udało się im wypracować wydając tę książkę.
Podsumowując „Ostrze zdrajcy” powiem wam, że dawno nie czytałem powieści z taką dawką emocji. Nigdy nie spotkałem się ze światem muszkieterów. Na zawsze zapamiętam niesamowitych przyjaciół obdartych peleryn.
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Tristia to kraj przeżarty intrygami i korupcją. Idealistyczny młody Król Paelis nie żyje, a Wielkie Płaszcze - legendarni wędrowni trybuni, którzy zaprowadzali...
- Nie, nie, Falcio, to działa inaczej- zwróciła się do mnie księżna.- Za najbardziej fascynujące, mam nadzieję, że się ze mną zgodzisz, uważam to, że cała nienawiść i gniew, jakie czujesz, tak naprawdę tylko wszystko przyspieszą. Czy to nie dziwaczne? Oglądanie, jak ta mała zostaje rozszarpana na strzępy, a potem kolejne rozrywki, jakie dla ciebie zaplanowałam, tak naprawdę uczynią cię bardziej uległym, nie mniej. Okazuje się, że ludzki umysł ma granice tego, co może znieść, kiedy zaś się je przekroczy... Jak by to ująć? To jak przywrócić posąg do pierwotnego bloku marmuru: możesz wykuć z niego, co chcesz jakby jego wcześniejszy kształt nigdy nie istniał.
Więcej