Ostatnie dni Królika

Ocena: 5.68 (19 głosów)

Czterdziestoletnia Mia Hayes, zwana w rodzinie Królikiem, trafia do hospicjum – jej kilkuletnia walka z rakiem dobiega końca. Bliscy wciąż poszukują cudownego lekarstwa, powoli jednak godzą się z tym, że Mia wkrótce odejdzie. Każdy z nich na swój sposób radzi sobie z tym, co nieuniknione. Wojownicza matka nie poddaje się i ciągle wierzy, że lekarze uratują Mię. Siostra nie ma złudzeń, ale przekonuje nastoletnią Juliet, że jej mama wyzdrowieje. Brat rockandrollowiec co prawda przerywa trasę koncertową i wraca do domu, ale robi wszystko żeby nie myśleć o śmierci siostry. Wszyscy spotykają się przy łóżku Mii i plotkują, by zagłuszyć niepokój. Otoczona bliskimi Mia wspomina Johnny’ego, swoją pierwszą miłość. Ma nadzieje, że się spotkają. Najbliższe dziewięć dni zabierze wszystkich w szaloną podróż przez spełnione i niespełnione marzenia. Emocjonalny rollercoaster. Będziecie śmiać się przez łzy!

Informacje dodatkowe o Ostatnie dni Królika:

Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2015-09-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788327614728
Liczba stron: 400

więcej

Kup książkę Ostatnie dni Królika

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Ostatnie dni Królika - opinie o książce

Zaczynając od okładki, muszę przyznać po raz kolejny, że HarperCollins przyłożyło się do tego zadania. Dwie pozostałe powieści utrzymane są w tym samym stylu, dzięki czemu świetnie pasują do siebie i wyglądają na półce. Tutaj przeważa zieleń, z czernią i czerwonymi dodatkami. Delikatne odcienie, a w dolnym prawym rogu widzimy być może dziewczynkę, może Juliet, która wypuszcza z dłoni liście. Znaczeń może mieć ta scena od groma, więc tego tematu zaczynać nie będę. Każdy z nas może wysnuć sobie na ten temat własną teorię. Nie posiada skrzydełek, co jest dla mnie małym minusem, bo nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Mamy tu kremowe stronice, czcionkę dużą, dzięki czemu czyta się szybko. Odstępy między wersami i marginesy są zachowane. Książka podzielona jest na dni, rozdziały i narratorów. I jest to pierwszy raz, kiedy jest ich więcej niż troje i nie irytowało mnie to ani trochę.

Przechodząc do autorki, mogę śmiało powiedzieć, że ją "znam". Czytałam jej dwie poprzednie powieści i szczerze je pokochałam. Tak długo "czaiłam" się na tę lekturę. Z niewiadomych przyczyn zawsze, gdy chciałam ją kupić czy pożyczyć, była niedostępna. Jednak w końcu udało mi się ją zdobyć i wiem, że już nie oddam jej nigdy nikomu.
Pióro McPartlin jest... rewelacyjne. Uwielbiam sposób, w jaki pisze. Lekki, prosty, przyjemny, ale i momentami rozpaczliwie bolesny. Bo to, co nam przekazuje poprzez bohaterów niejednokrotnie łamie serce. Ogromnie się cieszę, że mogłam po raz kolejny zaczytać się w historii napisanej przez autorkę i wiem, że moja recenzja dzisiaj może być jednym wielkim masłem maślanym. Jestem pod takim urokiem tej historii, że nie mogę przestać myśleć. O wszystkim. Nie tylko o powieści... Zdecydowanie polecam Wam książki tej autorki, a w szczególności historię Królika. Dlaczego...?W ostatnim czasie nie miałam okazji przeczytać takiej książki, o której mogłabym powiedzieć "petarda", "emocjonalny rollercoaster". A w tym przypadku tak właśnie jest. Muszę najpierw opowiedzieć o emocjach, bo chyba zaraz z ich nadmiaru pęknę. I to dosłownie.
Anna McPartlin z pomocą wymyślonych postaci sprawiła, że czułam całą sobą każde uczucie bohaterów wymienionych w tej powieści. No może nie każdej, ale każdego z narratorów. Tak bardzo przywiązałam się do nich, że nie mogłam być obojętna na to, co ich spotyka. I tu już niejedna z życiowych refleksji mnie dopada... Ale o tym, może za moment. Chcę zaznaczyć, wyraźnie, że jest to lektura, którą poznać powinien każdy. Między innymi ze względu na to, jakie niesie ze sobą przesłanie i na to, jak można mocno poczuć emocje, wypisane na kartach lektury. Ja czułam ciskające się do oczu łzy. Czułam, jak serce bardzo szybko i mocno mi bije. Czułam, jak ono mi się łamie na pół. Czułam niewyobrażalny smutek i gulę w gardle, której nie sposób było przełknąć. Naprawdę, ale to naprawdę, ta powieść zasługuje na ciągły rozgłos i pamięć.

Jak wspominałam, mamy tutaj wielu narratorów. Jest nim Królik, Juliet, Johnny, Molly, Jack, Grace, Davey, Marjorie... Każdy z nich ma w sobie coś, za co ich polubiłam. Są sobą, nikogo nie udają. Wraz z nimi czułam każdą jedną, nawet najmniejszą emocję i wnet pomyśleć by można, że czułam się jak członek ich jednej, wielkiej, zwariowanej rodziny. Myślę, że każdy z Was polubi ich ten inny charakter, inny stosunek do życia. Ja jestem pod ich urokiem i już niesamowicie za nimi tęsknie. Mogłabym czytać o nich w nieskończoność jak odcinki Mody na Sukces się wydłużają... Wielkie brawa dla autorki za to, że postacie są żywe, z krwi i kości, jakby wyjęte z naszego życia. Kreacja na szóstkę z plusem!

Książka ta jest przesycona refleksjami. Życiem. Prawdą. Musimy ciągle pamiętać o tym, by cieszyć się z małych rzeczy. Doceniać ludzi i ich gesty. Musimy mieć na uwadze to, że żaden dzień się nie powtórzy.
RAK.
NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY.PRZERZUTY.
Cztery słowa, ogrom bólu. Choroba ludzkości, choroba XXI wieku. Co któraś osoba na nią cierpi. Każdego dnia ktoś umiera, zniszczony przez raka. Pokonany. A wraz z tą osobą cierpią jego najbliżsi. Nie chciałabym być na miejscu Królika ani jej rodziny. Ale czytając tę powieść tak się czułam. Jak jej przyjaciółka. Czułam namacalny ból. Płakałam... Tak bardzo było mi przykro z powodu sytuacji, jaka przecież nie jest nam obca. Na samą myśl aż boli mnie serce... Dlatego ważna jest profilaktyka. ZAWSZE. Badajmy się, póki nie jest za późno i zawsze można być w lepszym stanie, coś można zdziałać. Nie można się poddawać. Trzeba również walczyć dla samego siebie. By pokazać, że damy radę. Że damy radę pokonać raka.

Reasumując już, chciałabym z całego serca podziękować osobom, które się nie poddały i walczyły do samego końca oraz tym, którzy ciągle walczą. Jest to powieść, która zasługuje na Waszą uwagę. Czyta się szybko, dobrze, bez blokad. Ma w sobie wiele przesłań, refleksji, złotych myśli, Wraz z bohaterami czujemy każdą z emocji. Ta książka, to istne arcydzieło!
POLECAM  Z CAŁEGO SERCA, KAŻDEMU. BEZ WYJĄTKU.

Link do opinii
Avatar użytkownika - megami91
megami91
Przeczytane:2017-12-01, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2017,

Jest to lektura dla mnie szczególna. Postanowiłam przeczytać ją, gdy tylko się ukazała, jednakże zawsze sięgałam po coś innego. Później straciłam Tatę, który zmarł na raka i nagle znów przypomniałam sobie o tej książce.

Mia, zwana przez wszystkich Królikiem, jest czterdziestoletnią kobietą, samotnie wychowującą dwunastoletnią córkę. Niestety choruje na raka, następują przerzuty i nadzieja na wyzdrowienie oddala się z każdą chwilą. Na szczęście zawsze może liczyć na swoją rodzinę - oddanych rodziców, siostrę Grace, jej męża oraz synów, a także brata, który specjalnie przyjeżdża ze Stanów, by jeszcze raz zobaczyć się z siostrą.

Każdy z nas ma swoje sposoby na radzenie sobie z nieuniknionym, jednakże jak przygotować się na najgorsze? Jak przyjąć do wiadomości, że stracimy mamę, córkę, siostrę? Matka Mii ciągle wierzy, że zdarzy się cud. Wciąż poszukuje nowych metod leczenia, na bieżąco śledzi terapie eksperymentalne. Nie poddaje się nawet wtedy, gdy jej córka trafia do hospicjum. Córka Mii nie chce przyjąć do wiadomości, że jej mama umiera. Rodzeństwo zaś nie może się porozumieć w kwestii, co będzie "potem". Kto zajmie się siostrzenicą, jak rozwiązać ten "problem". Sama Mia zaś nie wie jak pogodzić się z własnym odejściem i jak przygotować do tego najbliższych.  Sama pisze bloga o swoich zmaganiach z chorobą, być może jest to dla niej jakaś forma terapii. Sama też wspomina utraconą miłość sprzed lat - Johnnego, którego ma nadzieję jeszcze spotkać...

Wiele mogłabym napisać o tej książce. Chwyciła mnie za serce, bawiła (cięty język matki Mii, prostolinijność jej najlepszej przyjaciółki, perypetie synów Grace), ale przede wszystkim wzruszała. Autorka musiała przeprowadzić dogłębny reaserch na temat raka piersi (i raka w ogóle), ponieważ stany, w jakich znajdowała się Mia, odpowiadały prawdzie. Wiem z własnego doświadczenie, dlatego przeżywałam tę historię tym mocniej.

Z tyłu napisano, że książka ta dodaje otuchy, nadziei. Nie wiem czy po lekturze poczułam się podniesiona na duchu, jednakże wiem, że powieść zostanie ze mną na długo, (jeśli nie na zawsze). To naprawdę znakomicie skonstruowana historia, z retrospekcjami z dzieciństwa oraz okresu nastoletniego głównej bohaterki oraz dodatkiem w postaci wpisów na bloga Mii. Gorąco zachęcam do przeczytania tej książki.

Link do opinii
Avatar użytkownika - muszkasia
muszkasia
Przeczytane:2016-08-19, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek w 2016, Mam, ulubione,
Wzruszająca i piękna historia, opowiadająca o ostatnich dniach w hospicjum pewnej młodej, silnej kobiety. Powieść o utracie matki, córki, siostry... Opowieść o nadziei i beznadziejnych sytuacjach. Choć niektóre zawarte w książce wątki wydają się nieistotne, to bardzo wartościowa książka. Prawdziwy wyciskacz łez
Link do opinii
Avatar użytkownika - imm93
imm93
Przeczytane:2016-03-18, Ocena: 5, Przeczytałam,
Pierwszą recenzją na nowym blogu, będzie niezwykła opowieść. Chciałabym wam przedstawić prawdziwą perłkę- historię „Ostatnich dni Królika".
Z pewnością zapytacie jak książka o ostatnich dniach życia może być wesoła lub radosna. Szczerze się przyznam, że gdy przeczytałam opis tejże książki byłam do niej sceptycznie nastawiona jednak postanowiłam dać jej szansę. Po pierwszych kilku stronach myślałam, że nie podołam. Nie oszukujmy się jestem osobą wrażliwą i pomimo wielkiego talentu pisarki i dobrego stylu ciężko mi się  czytało. Jednak zapytana o nią powiedziałam tak: przeczytam tą książkę, może przewartościuje ona moje życie.... i tak mijały strony. A ja coraz bardziej dziwiłam się temu jak została przedstawiona historia z ostatnich dni życia kogoś, a właściwie kobiety młodej, która miała jeszcze tyle do zrobienia, plany marzenia, obdarzona  silnym charakterem, nietuzinkową osobowością w skrócie mówiąc- historię o tragedii ukazać  jako opowieść pełna radości wspaniałych wspomnień i siły ducha. A jednak można.
Na początku czytając o rodzinie głównej bohaterki , która wypowiadała się o niej jako o rodzinie  wyjątkowej, zakręconej,  wręcz pierdolniętej w pozytywnym tego słowa znaczeniu miałam wątpliwości. Teraz po jej przeczytaniu nie mam żadnych. Jest to książka obok której nie można przejść obojętnie, która na długi czas zapada w pamięci. Ja osobiście znalazłam w niej nadzieję i mimo tego, że główna bohaterka nie była osobą wierzącą to autorka  dała do myślenia zwłaszcza w sferze wiary w Boga i życia poza ziemskiego.   Pokazała jak wielką siłą jest rodzina – kochająca się, szanująca i wspierająca- pokona wszystko. W trakcie jej czytania śmiałam się przez łzy. Książka jest wzruszająca i bardzo piękna. WYJĄTKOWA to na pewno i będę to powtarzała każdemu.;)
To jest właśnie jedna z tych książek po której człowiek nie wie co dalej ze sobą zrobić.
I choćbym nie wiem jak gorąco polecała wam tą książkę, to nie jestem w stanie przelać na „papier” tego co czułam czytając ją. Dlatego ja bardzo serdecznie zapraszam was do tej lektury, a sama udaje się na rozmyślania. Bo mam o czym....;) Pozdrawiam, Zośka.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Psotka88
Psotka88
Przeczytane:2015-09-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Zmieniły właściciela,
Po literaturę obyczajową sięgam sporadycznie. Nie, nie dlatego, że jej nie lubię, ale dlatego, że zbyt często tego rodzaju książka okazywała się totalnym nieporozumieniem, tandetą i żałowałam czasu, który przecież można było poświęcić na coś cenniejszego. Jednak opis "Ostatnich dni Królika" opanował moje myśli i serce. Nie potrafiłam powiedzieć NIE tej pozycji. Mia nazywana była już od dziecka Królikiem. Gdy ją poznajemy ma czterdzieści lat i właśnie trafia do hospicjum - jest w terminalnym stadium raka. Jedyne co można dla niej zrobić to przynieść ulgę w bólu. Mimo, że młoda kobieta jest świadoma, że to już koniec chce walczyć. Walkę podejmuje szczególnie dla córki, ale też dla wspaniałej rodziny, która cały czas jest przy niej. Rodzice Jack i Molly cały czas szukają terapii, która może uratować jej życie. Liczą tak na prawdę na cud. Gdy z każą kolejną terapią lekarz mówi, że to nie ma sensu, a pomocy odmawia nawet uzdrowiciel - zaczynają rozumieć. Ból dopada każdego z nich inaczej. Jej siostra Grace jest bliska akceptacji tego co się dzieje i jak to się skończy. Mimo to nie radzi sobie nerwowo. Problemy z dziećmi też jej tego nie ułatwiają. Daevey brat - muzyk przerywa trasę koncertową byle być przy najmłodszym z rodzeństwa - Króliku. Jest załamany, ale całą sytuację rekompensuje mu kontakt i czas spędzany z Juliet córką Mii. Juliet to dwunastoletnia rezolutna i zaradna dziewczynka. Podświadomie wie co dolega mamie, ale chce wierzyć, że wyjdzie z hospicjum, ze to tymczasowe, że mama wyzdrowieje. Każdy z nich czuje co innego, każdy próbuje sobie radzić inaczej, każdy chce walczyć choć nie wie jak. A czego chce Królik? Prócz tego, że nie chce opuszczać córki marzy o jednym. Chce spotkać swoja pierwszą miłość - Johnny'ego. Bałam się czego się spodziewać po tej książce. Przecież pisanie o uczuciach, emocjach, o śmierci przytłacza i dobija. A jednak autorka robi to tak sprawnie, lekko, przyjemnie i wręcz żartobliwie. A mimo to wstrząsa i porusza serce dogłębnie. Jej styl gra na uczuciach czytelnika. Na prawdę masz ochotę śmiać się, gdy po policzkach płyną łzy... Weź ją do ręki i nie zastanawiaj się tylko czytaj, czytaj, czytaj... aż w rękach zostanie tylna okładka!
Link do opinii
Avatar użytkownika - BoRoWiK
BoRoWiK
Przeczytane:2015-10-15, Ocena: 6, Przeczytałam,
Rollercoaster emocji ;) Polecam :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2015-11-06, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2015, Mam,
Niezwykle smutna i przejmująca lektura, ale mimo ciężkiego tematu jakim jest śmiertelna choroba, tchnie nadzieją i dodaje otuchy. Pomaga w zrozumieniu sytuacji nieuleczalnie chorych, oswaja z trudnym tematem umierania. Bardzo podobało mi się przedstawienie głównej bohaterki Mii jako osobę, która autoironizuje, przeklina, marzy i żartuje. To podróż pełna wspomnień i przemyśleń o przyjaźni, miłości, sile rodziny, spełnionych i niespełnionych marzeniach. To słodko-gorzka opowieść o tym, co w życiu najważniejsze, skłaniająca do refleksji nad własnym życiem, w trakcie której będziecie się śmiać, jak i płakać. Książka pełna miłości i bólu, która rozrywa serce na małe kawałki. Ale przede wszystkim jest to książka o życiu. To na prawdę emocjonalny rollercoaster!
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2015-10-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,
Wiedziałam, że przebrnięcie przez tę książkę może nie być łatwe. Przecież czytanie o czyjejś chorobie, a szczególnie chorobie nieuleczalnej, śmiertelnej, którą jest rak, nie może być przyjemne. O!, jakże się myliłam. Ostatnie dni Królika, mimo problemu dotykającego zbyt wielu rodzin, niesie z sobą nieprawdopodobny pozytywny ładunek. Opowieść zaczyna się w momencie, gdy Królik trafia do hospicjum. Nie trzeba nikomu wyjaśniać, w jakim musi być stanie. Powieść opowiada o dziewięciu dniach Mii, o dziewięciu dniach życia w bólu i w końcu o dziewięciu dniach odchodzenia. Autorka przeprowadza nas przez owe dziewięć dni, przy okazji serwując nam wspomnienia z dzieciństwa i młodości Mii oraz jej rodziny i przyjaciół. Powieść napisana została tak, że nie sposób ustalić głównego bohatera, ponieważ McPartlin mniej więcej tyle samo miejsca poświęca każdej osobie. Podrozdziały zaczynają się imieniem postaci, aby nie zgubić się w gąszczu reminiscencji. Ostatnie dni Królika to nie jest książka dla mas, czyli nie jest to pozycja dla każdego. Ale mimo tego polecam gorąco jej lekturę. Mniemam, że ta wzruszająca historia poruszy w was najgłębiej ukryte pokłady emocji i wzruszy największych twardzieli. Spróbujcie zrozumieć i współodczuwać emocje i uczucia kierujące bohaterami tej wyjątkowej opowieści. Dajcie się ponieść wzruszeniu, niepokojowi, napięciu i strachowi. Zdecydowanie to bardzo dobra książka. Obok niej nie można przejść obojętnie. Polecam. Całość - http://monweg.blog.onet.pl/2015/10/17/ostatnie-dni-krolika-anna-mcpartlin/
Link do opinii
Avatar użytkownika - niebieska_zaklad
niebieska_zaklad
Przeczytane:2015-10-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
Zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja, akceptacja - to pięć etapów procesu żałoby według psychologii. Książka ,,Ostatnie dni Królika" pokazuje, jak przebiegają one u pewnej irlandzkiej rodziny, która musi poradzić sobie z umieraniem bliskiej osoby. Główna bohaterka, czterdziestoletnia Mia o przezwisku Królik, umiera w hospicjum na raka. Przerzuty do kości nie dają nadziei na jej wyzdrowienie, ale czy na pewno? Matka Mii walczy szukając eksperymentalnych metod, ojciec gniewa się lub płacze, przyjaciółka zbywa sytuację żartami, rodzeństwo się kłóci, a córka udaje, że nic poważnego się nie dzieje. Zauważyłam, że są momenty w blogosferze, kiedy wszyscy czytają tę samą książkę. Na początku października co drugi post, na jaki się natknęłam dotyczył właśnie ,,Ostatnich dni Królika". Dlatego postanowiłam sprawdzić, na czym polega fenomen tej książki. Myślę, że jest nim ważny temat ujęty w lekki, a chwilami zabawny sposób. Zebrani wokół łóżka chorej różnie radzą sobie z poważną chorobą kochanej osoby. Wszystkie ich zachowania są jednak bardziej humorystyczne niż wzruszające. Spora w tym zasługa barwnych bohaterów - jeśli kłócą się lub przeklinają, to wiadomo, że po chwili będą się też z tego śmiali. Wszyscy razem wzięci są zwariowaną rodzinką, którą lubi się od pierwszej chwili. :-) Historia Mii dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych. W teraźniejszości ograniczonej do jej łóżka w hospicjum. Oraz w przeszłości, do której wraca, kiedy tylko zasypia. Wtedy znów przeżywa najpiękniejsze chwile swojego życia u boku ukochanego Johnny'ego. O ile teraźniejszość jest głośna i pełna ludzi zgromadzonych przy łóżku chorej, o tyle to przeszłość jest, moim zdaniem, ciekawsza, bardziej naładowana emocjami i wzruszająca. Mia jako nastolatka zakochała się w przystojnym koledze jej brata i świetnie rokującym wokaliście Johnnym. Wiadomo, że ich miłość miała tragiczny finał, ale nie wiadomo dlaczego. Ten wątek zdecydowanie interesował mnie najbardziej, a nawet nie mogłam się doczekać, kiedy Mia zaśnie i znów wróci do przeszłości. Jedyne, czego mi zabrakło w tej książce to balansu pomiędzy humorem, a poważnym podejściem do tematu śmierci. Ponieważ elementów tragikomicznych było zdecydowanie więcej, nie potrafiłam się wczuć w trudną sytuację Mii i jej rodziny. Spodziewałam się, że wyleję morze łez, a nie uroniłam ani jednej... Czy jest to duży mankament? I tak, i nie. Zależy, czego czytelnik spodziewa się po lekturze. Jeśli wyciskacza łez, to - na mnie przynajmniej - nie podziałał. A jeśli dobrej, nieskomplikowanej lektury o fundamentalnych kwestiach, to jak najbardziej polecam. Warto zwrócić też uwagę na piękne wydanie książki. Cudowna okładka, duża czcionka, soczyste dialogi, fabuła osnuta wokół istotnego tematu oraz charakterystyczne postaci - to wszystko właśnie składa się na jej fenomen. :-)
Link do opinii
Avatar użytkownika - majkanew
majkanew
Przeczytane:2015-10-11, Ocena: 5, Przeczytałam,
Czy można jednocześnie odczuwać głęboki smutek i szczerą radość? Śmiać się i płakać? Można! Podczas lektury najnowszej powieści Anny McPartlin. Od pierwszych stron zostajemy przyjacielem rodziny Hayesów i wspólnie z nimi przeżywamy dobre i złe wiadomości, dzielimy zadowolenie i rozpacz. Bo u Hayesów, jak w każdym domu, los rozdaje raz lepsze, raz gorsze karty. Gdy zamkniemy ostatnią stronę nie do uwierzenia staje się fakt, że przeżywaliśmy zaledwie dziewięć dni z tymi niezwykłymi bohaterami. Wkraczamy w świat Królika (Mii Hayes) w najgorszym dla niej momencie. Obserwujemy, jak kobieta powoli przegrywa walkę z nowotworem. Wokół niej gromadzą się krewni, każdy ze swoimi smutkami, zadrami z przeszłości, pragnieniami i marzeniami na przyszłość. Dzięki wspomnieniom przenosimy się do najważniejszych wydarzeń z życia Mii (można powiedzieć, że McPartlin zgadza się z teorią, jakoby przed śmiercią ,,całe życie przelatywało przed oczami"), z których tym najbliższym jest nieszczęśliwa (bo brutalnie przerwana) miłość. Mimo iż jest to powieść o umieraniu (tak ogólnie rzecz ujmując) to jednak tętni życiem. Składa się niemal wyłącznie z dialogów, dzięki czemu ciągle jesteśmy ,,w ruchu". Bohaterów poznajemy dzięki temu co i jak mówią. Poza głównym wątkiem Mii wspaniale pokazani zostali ci, którzy pozostaną gdy zabraknie Królika - bo to przecież zawsze najbliżsi muszą się ze śmiercią mierzyć, a nie ten, kto odszedł. McPartlin napisała książkę dla każdego - dla rodziców, rodzeństwa, dzieci i przyjaciół chorego. Wierzę, że ta pozycja może okazać się pocieszeniem dla wielu czytelników. ,,Ostatnie dni Królika" to książka magiczna, pełna emocji i wzruszeń. Poruszająca do głębi opowieść o sile rodziny, sile miłości i nadziei. Autorka łamie wszelkie schematy pisania o śmierci i chorobie - oswaja je. Udowadnia, że można odchodzić z radością i spokojem, bez spazmów histerii. Choć nie ma tu spodziewanego happy endu to jednak pisarka pozostawia nas z poczuciem smutku, ale bez lęku i rozpaczy. Przejmująca i zabawna, wzruszająca i zaskakująca, ważna i potrzebna. Zaufajcie Annie McPartlin i poznajcie Królika, bo zostało Wam na to zaledwie dziewięć dni...
Link do opinii
Tytuł mówi wiele. Właściwie zdradza cała opowieść. Mia, nazywana Królikiem jest czterdziestoletnią kobietą przegrywającą walkę z nowotworem. Mastektomia, naświetlania i chemia nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Matka kobiety decyduję się na umieszczeniu córki w hospicjum. Powieść jest gorzką historią o ludzkiej bezsilności, o bólu oczekiwania na ostatni oddech, ale i resztkach nadziei. Mamy tutaj fragmenty bloga prowadzonego przez Mii, a czas miesza się wraz z kolejnymi postaciami i ich spojrzeniami. Odejście Króliczka nie jest jedyną tragedią, poznajemy chłopaka który musi zrezygnować z kariery muzycznej, zmagając się ze stwardnieniem rozsianym. "Ostatnie dni Królika" jest opowieścią niezwykłą ze względu na fabułę, prosty przekaz i autentyczność wynikającą z dialogów, które ściskają za serce. Autorka unika banałów i tragizowania, nadając fabule świeżość. Historia Królika przekonała mnie że tak naprawdę w życiu najważniejsza jest rodzina i najbliżsi, a my ludzie zdrowi tego nie doceniamy. Anna McPartlin obudziła we mnie uśpioną wrażliwość, przygniecioną codziennością. Pisarka pięknie pokazała fazy buntu występującego u człowieka dowiadującego się o chorobie. Od fazy rozpaczy i odrzucenia po akceptację. Faza buntu przeciw Stwórcy i odrzuceniu elementów duchowych. Kiedy czytałem dialogi przy łóżku Mii miałem ochotę krzyczeć że życie jest takie niesprawiedliwe. Ta książka równocześnie niesie ból jak i oczyszczenie. Kiedy przeczytałem ostatnie zdanie wtedy zrozumiałem że stałem się innym człowiekiem. Polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiulek17
kasiulek17
Przeczytane:2015-09-29, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Żyjemy z dnia na dzień, pędzimy za niedoścignionym, chcemy być coraz lepsi i piąć się po szczeblach kariery, często nie zważając na nas samych, na sygnały, jakie wysyła do nas organizm. Nie raz dosięga nas choroba, która niestety nie znika po kilku dniach, po wzięciu kilku tabletek. To nowotwór, paskuda, która zaczyna niszczyć nas od środka, na którą nie zawsze znajdziemy lekarstwo. Tak stało się z czterdziestoletnią Mią Hayes przez rodzinę zwaną Królikiem. O jej walce możemy poczytać w najnowszej powieści Anny McPartlin Ostatnie dni Królika. Historia rozpoczyna się przekroczeniem przez Mię i jej matkę progu hospicjum, w którym to przyjdzie spędzić kobiecie wiele dni. Obie, zarówno ona jak i jej matka robią dobrą minę do złej gry. Wiedzą, że to miejsce to już ostateczność, gdyż rak zaatakował kości kobiety. Królik na szczęście nie pozostaje sama. Codziennie odwiedzają ją bliscy: matka, która wspiera ją na każdym kroku, ojciec nie do końca pogodzony z chorobą córki i niepotrafiący niestety tego ukryć, brat rockandrollowiec, oraz siostra i córka Mii. Każdy, kto odwiedza Królika pozostawia swoje dotychczasowe życie, przyjemności, aby ten czas spędzić z kobietą, jednak każdy z nich całkiem inaczej odbiera jej chorobę, inaczej podtrzymuje ją na duchu. Po ten tytuł sięgnęłam bez zastanowienie, jednak gdy już książka do mnie dotarła miałam lekkie obawy czy dam radę ją przeczytać, czy będę potrafiła zrozumieć jej przekaz. Okazało się, że historie czyta się dość szybko - pisana prostym przystępnym językiem, ukazuje nam zwykłe tak naprawdę życie bohaterki zmagającej się z tą podstępną chorobą. Razem z nią wracamy do przeszłości, poznajemy jej pierwszą miłość, mężczyznę, którego chce jeszcze raz zobaczyć przed śmiercią. Powieść Anny McPartlin to pełna wzruszeń historia, jednak nie brakuje jej wielu elementów humorystycznych, a to za sprawą zachowania samej głównej bohaterki. Okazuje się, że historia przedstawiona przez autorkę miała odzwierciedlenie w rzeczywistości, co widać mocno przy lekturze książki. Realistyczne opisy i bohaterzy, których możemy spotkać na ulicy jeszcze bardziej dopełniają tego realizmu. Autorka ukazując nam historię Królika pokazała, że ból, cierpienie i do doświadczenie, że życie najbliższej osoby niedługo się skończy pokazała, że te ostatnie jej dni możemy spędzić nad wyraz produktywnie, że kolejne dni, które pozostały musimy spędzić mocno produktywnie, aby nie utracić ani cząsteczki czasu, nie zmarnować ich na bezsensowne tak naprawdę użalanie się. I przede wszystkim na to, aby obraz najbliższej nam osoby, która odchodzi, pozostawił w nas informację, że zrobiliśmy wszystko, aby jej ostatnie dni były szczęśliwe.
Link do opinii
,,Ostatnie dni Królika" to z pewnością wyjątkowa opowieść. Ciepła, wzruszająca i przezabawna. To ten rodzaj historii, który porusza nawet najwytrwalszych czytelników, a obfita ilość emocji sprawia, że czujemy, jak mocno autentyczna jest to powieść. Dawno nie miałam okazji poznać tytułu, który od samego początku stanie się dla mnie niezwykłą przygodą, a sam koniec, chociaż z góry przewidziany, tak mocno wryje się w moją pamięć, że nie sposób nie wspomnieć o nim innym osobom. Naprawdę wspaniała i wartościowa, pełna emocji opowieść. Każdy powinien ją poznać. Polecam serdecznie!
Link do opinii
Avatar użytkownika - jeke5
jeke5
Przeczytane:2015-09-27, Przeczytałam,

Po trzech latach walki z rakiem czterdziestoletnia Mia, nazywana w rodzinie Królikiem zostaje przewieziona ze szpitala do hospicjum. Bliscy są przerażeni i nie chcą dopuszczać do siebie nawet myśli, że Królik odchodzi. Każdy na swój sposób stara się uporać z targającymi nim uczuciami i poradzić sobie z tym, co już nieuchronne.
Ponad siedemdziesięcioletni rodzice Mii-Jack i Molly-wciąż szukają dla niej terapii i rozmawiają z lekarzami, gdyż wierzą, że da się jeszcze ich najmłodsze dziecko uratować. W chwilach zwątpienia kłócą się z Bogiem, a Molly rzuca kwieciste bluzgi wokół.Starsza siostra Mii-Grace ma czterech synów i odkąd Królik znalazła się w hospicjum opiekuje się też jej dwunastoletnią córką Juliet. Nie potrafi przemóc się, by powiedzieć nastolatce prawdę, że jej mama umiera. Juliet opiekuje się mamą, potrafi zauważyć najdrobniejsze zmiany w jej wyglądzie. W ciągu dnia nie daje po sobie poznać, że martwi się stanem zdrowia Mi i ma nadzieję, że niedługo wrócą obie do swojego domu. ,,Podobnie jak Królik, Juliet całkiem dobrze udawała, że wszystko jest w porządku, i potrafiła sobie skutecznie wmawiać różne rzeczy. Budziła się  każdego ranka przepełniona nową nadzieją. Wszystko będzie dobrze." Davey-brat Królika po telefonie od Molly przerywa trasę koncertową w Stanach Zjednoczonych i natychmiast przyjeżdża do Dublina. ,,Nie wytrzymywał szpitalnej atmosfery, nie wiedział, co zrobić czy powiedzieć." Łatwiej było mu spotkać się ze starymi kumplami i pójść na piwo. Przygnębiała go myśl, że siostra powoli gaśnie. Zastanawia się nad swoim życiem. Odniósł sukces i zarobił dużo kasy grając w zespole muzycznym. ,,Miał świetnych przyjaciół. Teoretycznie powinien czuć się szczęśliwy, ale każdy powrót do domu przypominał mu o tym życiu, z którego zrezygnował." 
Cała rodzina i najbliżsi przyjaciele spotykają się przy łóżku Mii. Rozmawiają, żartują, spierają się i snują wspomnienia. Dzięki temu poznajemy życie Mii i historię jej rodziny.Królik pomimo bólu i nagłego zapadania w sen cieszy się z obecności bliskich, myślami powraca też do swojej pierwszej miłości Johnny`ego. 
,,Ostatnie dni Królika" to piękna opowieść o życiu, o tym co w nim jest najważniejsze. Wspaniały obraz przyjaźni, więzów rodzinnych i miłości w różnych jej odcieniach. Jest to powieść o niespełnionych marzeniach, których realizację przekreśliła nieuleczalna choroba. Pokazuje jak przygotować się do wiecznego rozstania z ukochaną osobą, jak pokonać strach przed własną śmiercią, gdy nie ma już sił na walkę, jak pożegnać się z całym pięknem życia.Czytając o ostatnich dniach Mii na przemian śmiałam się i płakałam. Nie sposób nad tym zapanować. Pomimo smutnego tematu Anna McPartlin zafundowała czytelnikowi emocjonalną jazdę bez trzymanki okraszoną dużą dawką humoru. Powieść budzi bardzo silne emocje i nie mogłam się oderwać od czytania.Koniecznie przeczytajcie, nie zawiedziecie się.Po trzech latach walki z rakiem czterdziestoletnia Mia, nazywana w rodzinie Królikiem zostaje przewieziona ze szpitala do hospicjum. Bliscy są przerażeni i nie chcą dopuszczać do siebie nawet myśli, że Królik odchodzi. Każdy na swój sposób stara się uporać z targającymi nim uczuciami i poradzić sobie z tym, co już nieuchronne.
Ponad siedemdziesięcioletni rodzice Mii-Jack i Molly-wciąż szukają dla niej terapii i rozmawiają z lekarzami, gdyż wierzą, że da się jeszcze ich najmłodsze dziecko uratować. W chwilach zwątpienia kłócą się z Bogiem, a Molly rzuca kwieciste bluzgi wokół.
Starsza siostra Mii-Grace ma czterech synów i odkąd Królik znalazła się w hospicjum opiekuje się też jej dwunastoletnią córką Juliet. Nie potrafi przemóc się, by powiedzieć nastolatce prawdę, że jej mama umiera. 
Juliet opiekuje się mamą, potrafi zauważyć najdrobniejsze zmiany w jej wyglądzie. W ciągu dnia nie daje po sobie poznać, że martwi się stanem zdrowia Mi i ma nadzieję, że niedługo wrócą obie do swojego domu. ,,Podobnie jak Królik, Juliet całkiem dobrze udawała, że wszystko jest w porządku, i potrafiła sobie skutecznie wmawiać różne rzeczy. Budziła się  każdego ranka przepełniona nową nadzieją. Wszystko będzie dobrze." 
Davey-brat Królika po telefonie od Molly przerywa trasę koncertową w Stanach Zjednoczonych i natychmiast przyjeżdża do Dublina. ,,Nie wytrzymywał szpitalnej atmosfery, nie wiedział, co zrobić czy powiedzieć." Łatwiej było mu spotkać się ze starymi kumplami i pójść na piwo. Przygnębiała go myśl, że siostra powoli gaśnie. Zastanawia się nad swoim życiem. Odniósł sukces i zarobił dużo kasy grając w zespole muzycznym. ,,Miał świetnych przyjaciół. Teoretycznie powinien czuć się szczęśliwy, ale każdy powrót do domu przypominał mu o tym życiu, z którego zrezygnował." 
Cała rodzina i najbliżsi przyjaciele spotykają się przy łóżku Mii. Rozmawiają, żartują, spierają się i snują wspomnienia. Dzięki temu poznajemy życie Mii i historię jej rodziny.Królik pomimo bólu i nagłego zapadania w sen cieszy się z obecności bliskich, myślami powraca też do swojej pierwszej miłości Johnny`ego. 
,,Ostatnie dni Królika" to piękna opowieść o życiu, o tym co w nim jest najważniejsze. Wspaniały obraz przyjaźni, więzów rodzinnych i miłości w różnych jej odcieniach. Jest to powieść o niespełnionych marzeniach, których realizację przekreśliła nieuleczalna choroba. Pokazuje jak przygotować się do wiecznego rozstania z ukochaną osobą, jak pokonać strach przed własną śmiercią, gdy nie ma już sił na walkę, jak pożegnać się z całym pięknem życia.
Czytając o ostatnich dniach Mii na przemian śmiałam się i płakałam. Nie sposób nad tym zapanować. Pomimo smutnego tematu Anna McPartlin zafundowała czytelnikowi emocjonalną jazdę bez trzymanki okraszoną dużą dawką humoru. Powieść budzi bardzo silne emocje i nie mogłam się oderwać od czytania.Koniecznie przeczytajcie, nie zawiedziecie się.

http://magiawkazdymdniu.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - malineczka74
malineczka74
Przeczytane:2015-09-22, Ocena: 6, Przeczytałem,
Bieg codziennego zwyczajnego ludzkiego życia zakłócają choroby. Bajka, gdy są przejściowe, trwają krótko i nie pozostawiają po sobie żadnego śladu. Jednak nie wszystkie schorzenia takie są. Są też także choroby, których diagnozy brzmią poważnie, wręcz wrogo. Rak, nowotwór to prawie jak nieodwołany wyrok. Są ludzie, którzy z niego nie wychodzą na prostą. Mają pecha i ta choroba jest tytułem ostatniego tomu ich życia. Na raka zachorowała główna bohaterka powieści Anny McPartlin. Mia Hayes tyle co przekroczyła czterdziestkę, gdy jej domem stało się hospicjum. Trafiła tu po długiej walce w kilku rundach. Niestety lekarze po przerzutach do kości bezradnie rozłożyli ręce i stwierdzili, że już nie mogą pomóc kobiecie zwanej przez jej rodzinę Królikiem. Pierwsza scena powieści to właśnie przekroczenie progu hospicjum do którego Mia trafia w towarzystwie matki. Obie próbują robić dobrą minę do złej gry. Bliscy nie dają za wygraną i wciąż szukają jakiejś nowatorskiej terapii, która dałaby choć cień nadziei na happy end. A sam Królik? Chce walczyć, bo ma dla kogo żyć, bo wie, że jako matka jest niezbędna swojej dwunastoletniej córeczce... Szczerze, z ręką na sercu miałam wielką ochotę na poznanie tej powieści, ale i ... bardzo bałam się tej lektury. Nie było to ze względu na to, że książka mi się nie spodoba (miałam nosa, że będzie wspaniała co też się sprawdziło), ale lękałam się jak podołam jej emocjonalnie. Jestem potwornym wrażliwcem, wiele spraw biorę sobie do serca zbyt mocno. Czułam, że przy czytaniu będę ryczeć jak bóbr i przygotowałam masę chusteczek. Były bardzo potrzebne, bo naprawdę solidnie się wzruszyłam, ale czyż można inaczej odebrać tak smutną, tragiczną po ludzku historię? Pisarka podjęła w swoim dziele bardzo trudny temat. I co najważniejsze zrobiła to wspaniale. Zawiodła czytelnika w świat pełen bólu, żalu, ludzkiej bezsilności, dramatu, rozpaczy. Pokazała tym samym, że dany nam każdy dzień jest czymś niesamowicie cennym, ba bezcennym. I nie można go zmarnować. Trzeba cieszyć się tym, co dostajemy codziennie od losu, bo nigdy nie wiemy, ile tej codzienności, zwyczajnej aczkolwiek pięknej nam jeszcze zostało. Mia bardzo cierpi, ale i wspomina. Analizuje swoje życie i uświadamia sobie, że przeżyła wiele pięknych chwil. Odchodzi, boli ją, że osieroci córkę, ale i uśmiecha się na wspomnienie chwil z młodości. Miała to szczęście, że żyła w cudownej rodzinie. Zwyczajnej, nieidealnej, ale kochającej się mimo wszystko. Królik wspomina swoją niespełnioną miłość, którą przyszło jej utracić. I tym samym uczy jak robić życiowe bilanse i podsumowania - warto, bo pozwalają uchwycić dane nam skarby. Akcja książki rozgrywa się w Irlandii. Po dłuższym zastanowieniu myślę, że to bez większego znaczenia. Bo choroba i bezlitosne wyroki bolą wszędzie niezależnie od numeru równoleżnika czy południka. Pisarka opisuje chwile trudne, wyrysowuje uczucia i odczucia swoich bohaterów w sposób wyrazisty i przejrzysty. Nie idealizuje, pokazuje chwile słabości, rozpaczy, wybuchów niekontrolowanej bezsilności. To bardzo ludzkie, choć ktoś może powie, że nieeleganckie. Ale tym samym ta historia wydaje się niezwykle prawdziwa i bardzo realna. Czytając mamy zatem okazję przyjrzeć się ludziom, których los nie oszczędza, boleśnie dotyka i wręcz miażdży. Długo bym mogła jeszcze wychwalać walory tej książki, którą w każdym rankingu oceniłabym notą najwyższą. Długo jej nie zapomnę, będę gorąco polecać tym, którzy lubią ambitne lektury obyczajowe. Warta polecenia, godna przeczytania, przemyślenia. Książka, która pozostawia w czytelniczym sercu trwały ślad. Wybitna lektura zasługująca na miano księgarskiego hitu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2015-09-21, Przeczytałem,

UCIEKAJ, KRÓLIKU!

 

UCIEKAJ, KRÓLIKU!

 

Piękna i poruszająca opowieść o śmierci i o tym, co w naszym życiu jest najważniejsze.

 

Mia Hayes, przez najbliższych nazywana Królikiem, trafia do hospicjum. Zaledwie czterdziestoletnia kobieta jest w terminalnym stadium raka, który dał przerzuty do kości i jedynym, co pozostało jej w życiu, to uśmierzanie bólu. Jest świadoma, co ją czeka, ale chciałaby jeszcze żyć dla córki, która wciąż naiwnie wierzy, że mama wróci do domu. Jej rodzina także nie ma większych złudzeń, ale zarazem nikt nie potrafi pogodzić się z nadciągającą nieuchronnie stratą. Rodzice wierzą w cud, mają nadzieję, że znajdzie się jakaś terapia, nie ważne jak droga, która da szansę ukochanemu dziecku. Siostra Królika bliższa jest akceptacji, nie mniej nadal stara się podtrzymywać siostrzenicę w przekonaniu, że Mii się poprawi. Podobnie jest z ich bratem, który przerywa trasę koncertową, by towarzyszyć Królikowi w ostatnich chwilach.

Tymczasem sama Mia ma jeszcze jedno, ostatnie pragnienie – spotkać miłość z dzieciństwa, przyjaciela brata, Johnnyego…

 

Podobno, kiedy człowiek umiera, przed oczami przelatuje mu całe życie. Kiedy jednak człowiek umiera powoli, kona w agonii dzień po dniu, nie radząc sobie z rzeczywistością, retrospekcje jego losów snują się powoli, jakby przybliżając go do ostatniego oddechu. I tak jest właśnie z Mią. Tkwiąc przykuta do łóżka, ucieka w świat wspomnień i snów, które także wspomnieniami są przesycone. Na nowo, jakby nie mogąc pogodzić się z tak bezsensownym losem, przeżywa własne życie i czerpie przyjemność z czasów, kiedy wszystko było o wiele łatwiejsze. A my wraz z nią pogrążamy się w tej retrospektywie, odkrywając kolejne szczęśliwe chwile, kolejne piękne momenty, które tak bardzo bolą w zderzeniu z jakże twardą chwilą obecną.

 

Ta książka mogłaby być niestrawna, mogłaby się nie udać. Ciężko jest pisać o smutku, o emocjach, które w życiu dominują nad wszystkim. Jeszcze ciężej jest je przekazać. Tymczasem autorka, operując stylem lekkim i łagodnym, wstrząsa czytelnikiem, porusza wiele nut w jego sercu a nade wszystko pokazuje prawdę. Prawdę, która porazi każdego, nie tylko ludzi, którzy zmagali się z chorobą nowotworową kogoś bliskiego. Ja dawno w literaturze nie doświadczyłem takich emocji, a muszę przyznać, że rzadko już coś emocjonuje mnie przy czytaniu. Dlatego tym bardziej doceniam siłę „Ostatnich dni Królika”, jej moc i wagę, i zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję, wydawnictwu Harper Collins zaś dziękuję serdecznie za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji. 


 

Link do opinii
Avatar użytkownika - karola27
karola27
Przeczytane:2015-09-19, Ocena: 6, Przeczytałam, wyzwanie: 52 książki w 2015 roku,
| "To było zbyt dobre, żeby mogło być prawdziwe. Czułam się świetnie, a potem zrobiłam badania i znów jestem w punkcie wyjścia." ( cyt. s. 396 ) Jeden dotyk, potem wizyty u lekarza powodują, że to co usłyszała z jego ust Mia Hayes jest dla niej ogromnym szokiem. Dlaczego Ja. Za co zostałam ukarana właśnie w taki sposób? Za ten seks przedmałżeński, brak wiary w Boga, antykoncepcję i niewinną kradzież. Tak, bo ona była niewinna, kilka kabli gitarowych. Przecież ja mam dziecko, dla którego muszę walczyć. Nie poddam się, chociaż wiem, że będzie to trudna walka. Nie mogę zawieść również rodziców i rodzeństwa. Kocham ich najbardziej na świecie, a oni kochają mnie. To jest w tej chwili najważniejsze. Miłość będzie dla mnie wyjątkowym dopingiem. Mia poddała się amputacji obu piersi. Niestety rak zaatakował inne organy. Wyczerpana długotrwałym leczeniem, zdaje sobie sprawę z tego, że to już koniec. Matka kobiety decyduje się na przeniesienie córki do hospicjum. Tam cała rodzina na zmianę z przyjaciółmi czuwają przy jej łóżku. A ona w swoich snach odbywa podróż wracając do przeszłości. Jednocześnie z całych sił pragnie pożegnać się ze wszystkimi, a szczególnie ze swoją nastoletnią córką. Tylko tak się składa, że jej rodzina jest dość zwariowana, więc czeka ją trudne zadanie... Czytam sporo, staram się później każdą książkę zrecenzować. Ale po przeczytaniu "Ostatnich dni Królika" nie wiem jak to zrobić. Zostałam emocjonalnie wywirowana. Stało się, zabrakło mi słów, za pomocą których mogłabym wyrazić swój zachwyt nad powieścią. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Wyczekiwałam takiej chwili z niecierpliwością. I w końcu doczekałam się... Historia, z którą miałam okazję się zapoznać zostanie we mnie na bardzo długo. Z wielu powodów. Jednym z nich jest oczywiście postać głównej bohaterki. Sposób w jaki została wykreowana przez pisarkę zasługuje na najwyższą ocenę. Jej życie przed chorobą nie było usłane różami. Samotna matka nie ma łatwo, na szczęście była wspierana przez rodzinę. Mogła liczyć również na opiekę ze strony najbliższych, gdy zmagała się z nowotworem. Matczyna miłość była dla niej ukojeniem. Do ostatnich chwil pragnęła dla swojego dziecka wszystkiego co najlepsze. Można mieć do niej żal, że oddaliła się od Boga, ale to była jej przemyślana decyzja... Rodzice Mai. Mimo swojego wieku, nadal szaleńczo są w sobie zakochani. Takiej miłości, która ich połączyła mogą im wszyscy pozazdrościć. Ich związek należy do wyjątkowych, a główną zaletą tej wyjątkowości jest osobowość i temperament matki Mai. Mia wyrosła na piękną i mądrą kobietą. Chociaż czasami, będąc jeszcze małą dziewczynką zazdrościła urody, którą została obdarzona jej siostra. Wolny czas spędzała w towarzystwie swojego brata wsłuchując się w muzykę jego zespołu i głos pewnego wokalisty... Teraz cała rodzina skupiła się wokół niej. Każdy z członków przeżywa ten czas na swój sposób. Jedni zwracają się o pomoc do Boga i liczą na cud uzdrowienia. Drudzy nie widzą już żadnej nadziei. Trzecia grupa postanawia zachowywać się normalnie, chociaż dla tej rodziny słowo "normalność" nie pasuje. Nawet w takiej chwili dochodzi z ich strony do różnych humorystycznych sytuacji, a sarkastyczne komentarze powodują spazmatyczne wybuchy śmiechu, które przeplatane są atakami płaczu. Strata bliskiej osoby, dla każdego człowieka jest traumatycznym przeżyciem. Nie ma takiego jednego, głównego sposobu w jaki można całkowicie wyleczyć się z cierpienia i tęsknoty. Możemy w tedy usłyszeć takie słowa: Jakoś to będzie; kiedyś zapomnisz; czas leczy rany. Wiadomo, że na początku będzie to trudne, ale w końcu...jakoś to będzie, musi być... Decydując się na lekturę "Ostatnich dni Królika" musisz się spodziewać, że będziesz czytała/a niezwykłą książkę. Zanim zaczniesz wgłębiać się w jej treść zachęcam do uzbrojenia się w dużą ilość chusteczek, bo mogą Ci się przydać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - damonowa
damonowa
Przeczytane:2019-01-23, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Avatar użytkownika - renia0310
renia0310
Przeczytane:2016-10-26, Ocena: 6, Przeczytałam, Ulubiona,
Avatar użytkownika - paulet
paulet
Przeczytane:2016-02-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Avatar użytkownika - chabrowacczyteln
chabrowacczyteln
Przeczytane:2015-09-26, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy