Czterdziestoletnia Mia Hayes, zwana w rodzinie Królikiem, trafia do hospicjum – jej kilkuletnia walka z rakiem dobiega końca. Bliscy wciąż poszukują cudownego lekarstwa, powoli jednak godzą się z tym, że Mia wkrótce odejdzie. Każdy z nich na swój sposób radzi sobie z tym, co nieuniknione. Wojownicza matka nie poddaje się i ciągle wierzy, że lekarze uratują Mię. Siostra nie ma złudzeń, ale przekonuje nastoletnią Juliet, że jej mama wyzdrowieje. Brat rockandrollowiec co prawda przerywa trasę koncertową i wraca do domu, ale robi wszystko żeby nie myśleć o śmierci siostry. Wszyscy spotykają się przy łóżku Mii i plotkują, by zagłuszyć niepokój. Otoczona bliskimi Mia wspomina Johnny’ego, swoją pierwszą miłość. Ma nadzieje, że się spotkają. Najbliższe dziewięć dni zabierze wszystkich w szaloną podróż przez spełnione i niespełnione marzenia. Emocjonalny rollercoaster. Będziecie śmiać się przez łzy!
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2015-09-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Jest to lektura dla mnie szczególna. Postanowiłam przeczytać ją, gdy tylko się ukazała, jednakże zawsze sięgałam po coś innego. Później straciłam Tatę, który zmarł na raka i nagle znów przypomniałam sobie o tej książce.
Mia, zwana przez wszystkich Królikiem, jest czterdziestoletnią kobietą, samotnie wychowującą dwunastoletnią córkę. Niestety choruje na raka, następują przerzuty i nadzieja na wyzdrowienie oddala się z każdą chwilą. Na szczęście zawsze może liczyć na swoją rodzinę - oddanych rodziców, siostrę Grace, jej męża oraz synów, a także brata, który specjalnie przyjeżdża ze Stanów, by jeszcze raz zobaczyć się z siostrą.
Każdy z nas ma swoje sposoby na radzenie sobie z nieuniknionym, jednakże jak przygotować się na najgorsze? Jak przyjąć do wiadomości, że stracimy mamę, córkę, siostrę? Matka Mii ciągle wierzy, że zdarzy się cud. Wciąż poszukuje nowych metod leczenia, na bieżąco śledzi terapie eksperymentalne. Nie poddaje się nawet wtedy, gdy jej córka trafia do hospicjum. Córka Mii nie chce przyjąć do wiadomości, że jej mama umiera. Rodzeństwo zaś nie może się porozumieć w kwestii, co będzie "potem". Kto zajmie się siostrzenicą, jak rozwiązać ten "problem". Sama Mia zaś nie wie jak pogodzić się z własnym odejściem i jak przygotować do tego najbliższych. Sama pisze bloga o swoich zmaganiach z chorobą, być może jest to dla niej jakaś forma terapii. Sama też wspomina utraconą miłość sprzed lat - Johnnego, którego ma nadzieję jeszcze spotkać...
Wiele mogłabym napisać o tej książce. Chwyciła mnie za serce, bawiła (cięty język matki Mii, prostolinijność jej najlepszej przyjaciółki, perypetie synów Grace), ale przede wszystkim wzruszała. Autorka musiała przeprowadzić dogłębny reaserch na temat raka piersi (i raka w ogóle), ponieważ stany, w jakich znajdowała się Mia, odpowiadały prawdzie. Wiem z własnego doświadczenie, dlatego przeżywałam tę historię tym mocniej.
Z tyłu napisano, że książka ta dodaje otuchy, nadziei. Nie wiem czy po lekturze poczułam się podniesiona na duchu, jednakże wiem, że powieść zostanie ze mną na długo, (jeśli nie na zawsze). To naprawdę znakomicie skonstruowana historia, z retrospekcjami z dzieciństwa oraz okresu nastoletniego głównej bohaterki oraz dodatkiem w postaci wpisów na bloga Mii. Gorąco zachęcam do przeczytania tej książki.
Po trzech latach walki z rakiem czterdziestoletnia Mia, nazywana w rodzinie Królikiem zostaje przewieziona ze szpitala do hospicjum. Bliscy są przerażeni i nie chcą dopuszczać do siebie nawet myśli, że Królik odchodzi. Każdy na swój sposób stara się uporać z targającymi nim uczuciami i poradzić sobie z tym, co już nieuchronne.
Ponad siedemdziesięcioletni rodzice Mii-Jack i Molly-wciąż szukają dla niej terapii i rozmawiają z lekarzami, gdyż wierzą, że da się jeszcze ich najmłodsze dziecko uratować. W chwilach zwątpienia kłócą się z Bogiem, a Molly rzuca kwieciste bluzgi wokół.Starsza siostra Mii-Grace ma czterech synów i odkąd Królik znalazła się w hospicjum opiekuje się też jej dwunastoletnią córką Juliet. Nie potrafi przemóc się, by powiedzieć nastolatce prawdę, że jej mama umiera. Juliet opiekuje się mamą, potrafi zauważyć najdrobniejsze zmiany w jej wyglądzie. W ciągu dnia nie daje po sobie poznać, że martwi się stanem zdrowia Mi i ma nadzieję, że niedługo wrócą obie do swojego domu. ,,Podobnie jak Królik, Juliet całkiem dobrze udawała, że wszystko jest w porządku, i potrafiła sobie skutecznie wmawiać różne rzeczy. Budziła się każdego ranka przepełniona nową nadzieją. Wszystko będzie dobrze." Davey-brat Królika po telefonie od Molly przerywa trasę koncertową w Stanach Zjednoczonych i natychmiast przyjeżdża do Dublina. ,,Nie wytrzymywał szpitalnej atmosfery, nie wiedział, co zrobić czy powiedzieć." Łatwiej było mu spotkać się ze starymi kumplami i pójść na piwo. Przygnębiała go myśl, że siostra powoli gaśnie. Zastanawia się nad swoim życiem. Odniósł sukces i zarobił dużo kasy grając w zespole muzycznym. ,,Miał świetnych przyjaciół. Teoretycznie powinien czuć się szczęśliwy, ale każdy powrót do domu przypominał mu o tym życiu, z którego zrezygnował."
Cała rodzina i najbliżsi przyjaciele spotykają się przy łóżku Mii. Rozmawiają, żartują, spierają się i snują wspomnienia. Dzięki temu poznajemy życie Mii i historię jej rodziny.Królik pomimo bólu i nagłego zapadania w sen cieszy się z obecności bliskich, myślami powraca też do swojej pierwszej miłości Johnny`ego.
,,Ostatnie dni Królika" to piękna opowieść o życiu, o tym co w nim jest najważniejsze. Wspaniały obraz przyjaźni, więzów rodzinnych i miłości w różnych jej odcieniach. Jest to powieść o niespełnionych marzeniach, których realizację przekreśliła nieuleczalna choroba. Pokazuje jak przygotować się do wiecznego rozstania z ukochaną osobą, jak pokonać strach przed własną śmiercią, gdy nie ma już sił na walkę, jak pożegnać się z całym pięknem życia.Czytając o ostatnich dniach Mii na przemian śmiałam się i płakałam. Nie sposób nad tym zapanować. Pomimo smutnego tematu Anna McPartlin zafundowała czytelnikowi emocjonalną jazdę bez trzymanki okraszoną dużą dawką humoru. Powieść budzi bardzo silne emocje i nie mogłam się oderwać od czytania.Koniecznie przeczytajcie, nie zawiedziecie się.Po trzech latach walki z rakiem czterdziestoletnia Mia, nazywana w rodzinie Królikiem zostaje przewieziona ze szpitala do hospicjum. Bliscy są przerażeni i nie chcą dopuszczać do siebie nawet myśli, że Królik odchodzi. Każdy na swój sposób stara się uporać z targającymi nim uczuciami i poradzić sobie z tym, co już nieuchronne.
Ponad siedemdziesięcioletni rodzice Mii-Jack i Molly-wciąż szukają dla niej terapii i rozmawiają z lekarzami, gdyż wierzą, że da się jeszcze ich najmłodsze dziecko uratować. W chwilach zwątpienia kłócą się z Bogiem, a Molly rzuca kwieciste bluzgi wokół.
Starsza siostra Mii-Grace ma czterech synów i odkąd Królik znalazła się w hospicjum opiekuje się też jej dwunastoletnią córką Juliet. Nie potrafi przemóc się, by powiedzieć nastolatce prawdę, że jej mama umiera.
Juliet opiekuje się mamą, potrafi zauważyć najdrobniejsze zmiany w jej wyglądzie. W ciągu dnia nie daje po sobie poznać, że martwi się stanem zdrowia Mi i ma nadzieję, że niedługo wrócą obie do swojego domu. ,,Podobnie jak Królik, Juliet całkiem dobrze udawała, że wszystko jest w porządku, i potrafiła sobie skutecznie wmawiać różne rzeczy. Budziła się każdego ranka przepełniona nową nadzieją. Wszystko będzie dobrze."
Davey-brat Królika po telefonie od Molly przerywa trasę koncertową w Stanach Zjednoczonych i natychmiast przyjeżdża do Dublina. ,,Nie wytrzymywał szpitalnej atmosfery, nie wiedział, co zrobić czy powiedzieć." Łatwiej było mu spotkać się ze starymi kumplami i pójść na piwo. Przygnębiała go myśl, że siostra powoli gaśnie. Zastanawia się nad swoim życiem. Odniósł sukces i zarobił dużo kasy grając w zespole muzycznym. ,,Miał świetnych przyjaciół. Teoretycznie powinien czuć się szczęśliwy, ale każdy powrót do domu przypominał mu o tym życiu, z którego zrezygnował."
Cała rodzina i najbliżsi przyjaciele spotykają się przy łóżku Mii. Rozmawiają, żartują, spierają się i snują wspomnienia. Dzięki temu poznajemy życie Mii i historię jej rodziny.Królik pomimo bólu i nagłego zapadania w sen cieszy się z obecności bliskich, myślami powraca też do swojej pierwszej miłości Johnny`ego.
,,Ostatnie dni Królika" to piękna opowieść o życiu, o tym co w nim jest najważniejsze. Wspaniały obraz przyjaźni, więzów rodzinnych i miłości w różnych jej odcieniach. Jest to powieść o niespełnionych marzeniach, których realizację przekreśliła nieuleczalna choroba. Pokazuje jak przygotować się do wiecznego rozstania z ukochaną osobą, jak pokonać strach przed własną śmiercią, gdy nie ma już sił na walkę, jak pożegnać się z całym pięknem życia.
Czytając o ostatnich dniach Mii na przemian śmiałam się i płakałam. Nie sposób nad tym zapanować. Pomimo smutnego tematu Anna McPartlin zafundowała czytelnikowi emocjonalną jazdę bez trzymanki okraszoną dużą dawką humoru. Powieść budzi bardzo silne emocje i nie mogłam się oderwać od czytania.Koniecznie przeczytajcie, nie zawiedziecie się.
http://magiawkazdymdniu.blogspot.com
UCIEKAJ, KRÓLIKU!
UCIEKAJ, KRÓLIKU!
Piękna i poruszająca opowieść o śmierci i o tym, co w naszym życiu jest najważniejsze.
Mia Hayes, przez najbliższych nazywana Królikiem, trafia do hospicjum. Zaledwie czterdziestoletnia kobieta jest w terminalnym stadium raka, który dał przerzuty do kości i jedynym, co pozostało jej w życiu, to uśmierzanie bólu. Jest świadoma, co ją czeka, ale chciałaby jeszcze żyć dla córki, która wciąż naiwnie wierzy, że mama wróci do domu. Jej rodzina także nie ma większych złudzeń, ale zarazem nikt nie potrafi pogodzić się z nadciągającą nieuchronnie stratą. Rodzice wierzą w cud, mają nadzieję, że znajdzie się jakaś terapia, nie ważne jak droga, która da szansę ukochanemu dziecku. Siostra Królika bliższa jest akceptacji, nie mniej nadal stara się podtrzymywać siostrzenicę w przekonaniu, że Mii się poprawi. Podobnie jest z ich bratem, który przerywa trasę koncertową, by towarzyszyć Królikowi w ostatnich chwilach.
Tymczasem sama Mia ma jeszcze jedno, ostatnie pragnienie – spotkać miłość z dzieciństwa, przyjaciela brata, Johnnyego…
Podobno, kiedy człowiek umiera, przed oczami przelatuje mu całe życie. Kiedy jednak człowiek umiera powoli, kona w agonii dzień po dniu, nie radząc sobie z rzeczywistością, retrospekcje jego losów snują się powoli, jakby przybliżając go do ostatniego oddechu. I tak jest właśnie z Mią. Tkwiąc przykuta do łóżka, ucieka w świat wspomnień i snów, które także wspomnieniami są przesycone. Na nowo, jakby nie mogąc pogodzić się z tak bezsensownym losem, przeżywa własne życie i czerpie przyjemność z czasów, kiedy wszystko było o wiele łatwiejsze. A my wraz z nią pogrążamy się w tej retrospektywie, odkrywając kolejne szczęśliwe chwile, kolejne piękne momenty, które tak bardzo bolą w zderzeniu z jakże twardą chwilą obecną.
Ta książka mogłaby być niestrawna, mogłaby się nie udać. Ciężko jest pisać o smutku, o emocjach, które w życiu dominują nad wszystkim. Jeszcze ciężej jest je przekazać. Tymczasem autorka, operując stylem lekkim i łagodnym, wstrząsa czytelnikiem, porusza wiele nut w jego sercu a nade wszystko pokazuje prawdę. Prawdę, która porazi każdego, nie tylko ludzi, którzy zmagali się z chorobą nowotworową kogoś bliskiego. Ja dawno w literaturze nie doświadczyłem takich emocji, a muszę przyznać, że rzadko już coś emocjonuje mnie przy czytaniu. Dlatego tym bardziej doceniam siłę „Ostatnich dni Królika”, jej moc i wagę, i zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję, wydawnictwu Harper Collins zaś dziękuję serdecznie za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Zaczynając od okładki, muszę przyznać po raz kolejny, że HarperCollins przyłożyło się do tego zadania. Dwie pozostałe powieści utrzymane są w tym samym stylu, dzięki czemu świetnie pasują do siebie i wyglądają na półce. Tutaj przeważa zieleń, z czernią i czerwonymi dodatkami. Delikatne odcienie, a w dolnym prawym rogu widzimy być może dziewczynkę, może Juliet, która wypuszcza z dłoni liście. Znaczeń może mieć ta scena od groma, więc tego tematu zaczynać nie będę. Każdy z nas może wysnuć sobie na ten temat własną teorię. Nie posiada skrzydełek, co jest dla mnie małym minusem, bo nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Mamy tu kremowe stronice, czcionkę dużą, dzięki czemu czyta się szybko. Odstępy między wersami i marginesy są zachowane. Książka podzielona jest na dni, rozdziały i narratorów. I jest to pierwszy raz, kiedy jest ich więcej niż troje i nie irytowało mnie to ani trochę.
Przechodząc do autorki, mogę śmiało powiedzieć, że ją "znam". Czytałam jej dwie poprzednie powieści i szczerze je pokochałam. Tak długo "czaiłam" się na tę lekturę. Z niewiadomych przyczyn zawsze, gdy chciałam ją kupić czy pożyczyć, była niedostępna. Jednak w końcu udało mi się ją zdobyć i wiem, że już nie oddam jej nigdy nikomu.
Pióro McPartlin jest... rewelacyjne. Uwielbiam sposób, w jaki pisze. Lekki, prosty, przyjemny, ale i momentami rozpaczliwie bolesny. Bo to, co nam przekazuje poprzez bohaterów niejednokrotnie łamie serce. Ogromnie się cieszę, że mogłam po raz kolejny zaczytać się w historii napisanej przez autorkę i wiem, że moja recenzja dzisiaj może być jednym wielkim masłem maślanym. Jestem pod takim urokiem tej historii, że nie mogę przestać myśleć. O wszystkim. Nie tylko o powieści... Zdecydowanie polecam Wam książki tej autorki, a w szczególności historię Królika. Dlaczego...?W ostatnim czasie nie miałam okazji przeczytać takiej książki, o której mogłabym powiedzieć "petarda", "emocjonalny rollercoaster". A w tym przypadku tak właśnie jest. Muszę najpierw opowiedzieć o emocjach, bo chyba zaraz z ich nadmiaru pęknę. I to dosłownie.
Anna McPartlin z pomocą wymyślonych postaci sprawiła, że czułam całą sobą każde uczucie bohaterów wymienionych w tej powieści. No może nie każdej, ale każdego z narratorów. Tak bardzo przywiązałam się do nich, że nie mogłam być obojętna na to, co ich spotyka. I tu już niejedna z życiowych refleksji mnie dopada... Ale o tym, może za moment. Chcę zaznaczyć, wyraźnie, że jest to lektura, którą poznać powinien każdy. Między innymi ze względu na to, jakie niesie ze sobą przesłanie i na to, jak można mocno poczuć emocje, wypisane na kartach lektury. Ja czułam ciskające się do oczu łzy. Czułam, jak serce bardzo szybko i mocno mi bije. Czułam, jak ono mi się łamie na pół. Czułam niewyobrażalny smutek i gulę w gardle, której nie sposób było przełknąć. Naprawdę, ale to naprawdę, ta powieść zasługuje na ciągły rozgłos i pamięć.
Jak wspominałam, mamy tutaj wielu narratorów. Jest nim Królik, Juliet, Johnny, Molly, Jack, Grace, Davey, Marjorie... Każdy z nich ma w sobie coś, za co ich polubiłam. Są sobą, nikogo nie udają. Wraz z nimi czułam każdą jedną, nawet najmniejszą emocję i wnet pomyśleć by można, że czułam się jak członek ich jednej, wielkiej, zwariowanej rodziny. Myślę, że każdy z Was polubi ich ten inny charakter, inny stosunek do życia. Ja jestem pod ich urokiem i już niesamowicie za nimi tęsknie. Mogłabym czytać o nich w nieskończoność jak odcinki Mody na Sukces się wydłużają... Wielkie brawa dla autorki za to, że postacie są żywe, z krwi i kości, jakby wyjęte z naszego życia. Kreacja na szóstkę z plusem!
Książka ta jest przesycona refleksjami. Życiem. Prawdą. Musimy ciągle pamiętać o tym, by cieszyć się z małych rzeczy. Doceniać ludzi i ich gesty. Musimy mieć na uwadze to, że żaden dzień się nie powtórzy.
RAK.
NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY.PRZERZUTY.
Cztery słowa, ogrom bólu. Choroba ludzkości, choroba XXI wieku. Co któraś osoba na nią cierpi. Każdego dnia ktoś umiera, zniszczony przez raka. Pokonany. A wraz z tą osobą cierpią jego najbliżsi. Nie chciałabym być na miejscu Królika ani jej rodziny. Ale czytając tę powieść tak się czułam. Jak jej przyjaciółka. Czułam namacalny ból. Płakałam... Tak bardzo było mi przykro z powodu sytuacji, jaka przecież nie jest nam obca. Na samą myśl aż boli mnie serce... Dlatego ważna jest profilaktyka. ZAWSZE. Badajmy się, póki nie jest za późno i zawsze można być w lepszym stanie, coś można zdziałać. Nie można się poddawać. Trzeba również walczyć dla samego siebie. By pokazać, że damy radę. Że damy radę pokonać raka.
Reasumując już, chciałabym z całego serca podziękować osobom, które się nie poddały i walczyły do samego końca oraz tym, którzy ciągle walczą. Jest to powieść, która zasługuje na Waszą uwagę. Czyta się szybko, dobrze, bez blokad. Ma w sobie wiele przesłań, refleksji, złotych myśli, Wraz z bohaterami czujemy każdą z emocji. Ta książka, to istne arcydzieło!
POLECAM Z CAŁEGO SERCA, KAŻDEMU. BEZ WYJĄTKU.