Wydawnictwo: Videograf II
Data wydania: 2016-02-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 276
Ósmy kolor tęczy to druga powieść, która wyszła spod pióra pani Martyny Senator. Autorka zadebiutowała powieścią Kiedy wolność mówi szeptem. Powieść, którą dziś pragnę Wam przedstawić, to moje pierwsze spotkanie z twórczością Martyny Senator i od razu okazuje się strzałem w dziesiątkę. Wiecie już jaki jest dodatkowy kolor tęczy?
Napisałam jeden krótki akapit i brakuje mi słów, aby wyrazić to co czuję... Może w takim razie zacznę od podstawy.
Autorka zastosowała narrację pierwszoosobową, dzięki czemu dokładnie poznajemy uczucia i emocje towarzyszące głównej bohaterce, którą jest Lilka, a także jej przemianę, jaka zachodzi na przestrzeni czasu. Język jakim posługuje się pisarka jest prosty, lekki i zaskakująco przyjemny. Czytając odnosi się wrażenie, że każde zdanie zostało dopieszczone do ostatniego zdania, słowa, a nawet do ostatniej kropki. Autorka zaczarowała mnie już samym prologiem, co w moim odczuciu jest ogromnym sukcesem!
Wyobraź sobie, że życie to czysta biała kartka papieru. Stawia przed tobą nieograniczone możliwości i tylko od ciebie zależy, jak je wykorzystasz. Ale wyobraź sobie też, że ktoś przez nieuwagę przewraca stojący obok kałamarz. Czarny atrament natychmiast wnika w papier, zalewając wszystko co do tej pory zrobiłeś. Co wtedy czujesz? Wściekłość? Żal? Bezsilność? [...]
Pięć lat temu doszło do tragicznego wypadku samochodowego, w którym zginęła matka Lilki, a ona sama straciła wzrok. Nagle w ułamku sekundy los odebrał życie jej matce. W ułamku sekundy życie nastolatki popadło i nieustający mrok. Pomyślcie sobie, nagle ktoś gasi światło, którego już nigdy nie będziemy mogli włączyć.Już nigdy nie zobaczyć twarzy najbliższych, nie zobaczyć wschodu słońca czy ulubionego serialu. Życie nastolatki przewraca się do góry nogami.
Martyna Senator w swojej powieści porusza kilka różnych wątków. Pierwszym oczywiście jest utrata wzroku i próba ponownej nauki życia. Lilkę polubiłam od pierwszych stron książki. Ma dobry gust muzyczny, a część jej płyt spokojnie można znaleźć i w moim pokoju. Dzięki takim drobnostkom jeszcze bliżej poznałam jej postać i mogłam się z nią spokojnie utożsamić. Dziewczyna świetnie odnajduje się na własnym terenie. W swoim domu, ogrodzie... Jednak czy tylko do takiej przestrzeni powinno ograniczać się nasze całe życie? Nasza cała przyszłość? Lila podobnie jak wielu ludzi, nie tylko tych młodych i zagubionych zawzięcie buduje wokół siebie mur, którego nikt w żaden sposób nie jest w stanie zburzyć. Czy istnieje szansa, aby jakoś dziewczynę z niego uwolnić? Cegiełka po cegiełce rozłożyć budowlę do części pierwszych?
Nagle pojawia się on. Tomek. Ich znajomość rozpoczyna się niezbyt przyjemnie, jednak okazuje się, że to właśnie Tomek jest w stanie udzielać jej korepetycji z fizyki. Nawiasem mówiąc ma świetne metody,a wielu nauczycieli mogłoby z niego brać przykład! Chłopak jest niesamowicie przystojny, jednak w środku okazuje się być dodatkowo dobrym, ciepłym człowiekiem, który zawzięcie dąży do zrealizowania swoich planów. Jest bardzo dobrym fotografem, a z czasem staje się oczami Lili.
Bardzo podobało mi się poruszenie wątku sióstr, najlepszych przyjaciółek. Klaudia jest starszą siostrą Lilki, która po śmierci matki stara się być najlepszym oparciem dla siostry. Z czasem jednak zaczyna ją traktować jak córkę. Czy dziewczyny dojdą do porozumienia? Czy niewidoma nastolatka będzie w stanie przekonać siostrę o własnej sile? Zaradności? Czytając niejedną wymianę zdań pomiędzy dziewczynami łatwo wyobrażałam sobie przy okazji własne relacje z moją siostrą. Chyba wszystkie tak mamy, że raz się kłócimy nawet bez powodu, a po chwili padamy sobie w ramiona wylewając morze łez.
Może niektóre postacie są dość schematyczne, jednak każda z nich pełni określoną ważną rolę w życiu młodej dziewczyny. Prawie niewidzialny, jednak bardzo ważny ojciec, który dla córki jest w stanie zrobić wszystko. Babcia, która nie musi nic mówić, wystarczy, że jest i słucha, a swoim uśmiechem mówi, aż nadto. Mikołaj, prawdziwy przyjaciel, który nie opuścił jako jedyny Lilki w najtrudniejszym momencie jej życia. Sprawdza się tutaj doskonale powiedzenie "prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie".
Jestem osobą, która nie przepada za opisami w książkach. W wielu z nich opisy są długie, szare, właściwie pozbawione emocji. W powieści Martyna Senator wprowadziła tak przepiękne i ujmujące opisy miejsc, rzeczy i sytuacji, iż ma się wrażenie, że jest się tuż obok. Bez problemu można zobaczyć wszystko o czym pisze, poczuć zapach i ciepło pieczonych babeczek, usłyszeć śpiewające ptaki i razem z Lilką pomimo wiecznego mroku, każdego ranka oglądać najpiękniejsze wschody słońca. Opisy w tej książce dosłownie żyją. Wszystko ma swoją piękną barwę oraz właściwości, które można poczuć wszystkimi zmysłami za wyjątkiem wzroku.
Dialogi między bohaterami są po prostu idealne. Na jednej stronie potrafiłam śmiać się sama do siebie, a już na następnej uronić łzę! Ta powieść pomimo swojej prostoty jest niebywale piękna. Porywa nas swoją akcją od samego prologu i trzyma w napięciu, aż do epilogu. Skrywa pewną tajemnicę, której nigdy bym nie odgadła. Właściwie nawet bym o niej nie pomyślała, aż do momentu, kiedy została zdradzona. To piękna i niezmiernie wzruszająca historia o dziewczynie, która na nowo musi nauczyć się żyć. Kiedy skończyłam ją czytać chciałam od razu zabrać się za recenzję, ale włączyłam bloga i patrzyłam w monitor nie wiedząc, co właściwie ze sobą zrobić, jakich użyć słów, by chociaż zacząć pisać. Idealnym zakończeniem czytania tej książki powinno być zamknięcie oczu, siedząc w bujanym fotelu z książką na kolanach i oddanie się przemyśleniom. Jest to zdecydowanie pozycja, która skradła moje serce i na bardzo długo pozostanie w mojej pamięci.
Recenzja może być trochę chaotyczna, może niespójna, jednak nie potrafię na chwilę obecną lepiej jej uporządkować, gdyż wciąż przed oczami mam chatkę z piernika, a wewnątrz niej tylko mrok...
Polecam ją gorąco i z całego serca.
Wszystko zaczyna się od pewnego snu. Wojtek spotyka małą dziewczynkę, która wręcza mu klepsydrę i mówi: "Musisz ją uratować, zanim piasek...
Kiedyś wyobrażałam sobie, że moje życie jest pięciolinią, na której każda chwila zostaje zapisana w postaci odpowiednio dobranych nut. A ja niczym...
Przeczytane:2017-09-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki (2017),
Nieco infantylna powieść młodzieżowa, aczkolwiek zaskoczyła mnie na koniec na tyle że nie żałuje danej jej szansy ;)