Ewka, mimo że całe swoje życie próbuje zorganizować według kolorów w motywacyjnym planerze i zgodnie z błyskotliwymi poradami specjalistów od rozwoju osobistego, wciąż ma poczucie, że wszystko wymyka jej się z rąk - kariera, związki z mężczyznami, relacje z najbliższymi... Gdy jednak porządek jednego z pieczołowicie zaplanowanych dni burzy informacja o śmiertelnej chorobie ojca, nie pozostaje jej nic innego, jak przełożyć kartkę w swym kalendarzu i wykreślić z niego to, co do tej pory wydawało się najważniejsze. Wymuszony wyjazd z Krakowa i podróż ku rodzinnemu Beskidowi Sądeckiemu stają się początkiem zupełnie nowego planu, nad którym Ewa już nie jest w stanie zapanować. Spotkanie z trudną przeszłością, od której przez lata starała się uciekać, przekonuje ją, że to, co w popularnych poradnikach przedstawiane jest jako łatwe i lekkie, w prawdziwym życiu bywa zbyt ciężkie do udźwignięcia. Konfrontując się z przygniatającymi wspomnieniami, trudnymi doświadczeniami i bolesną traumą, cała jej rodzina musi przejść przyspieszoną terapię relacji. Czy wystarczy im sił, by zacząć wszystko od nowa? Schronisko pod Srebrnym Aniołem to mądra, nastrojowa i wzruszająca opowieść o przynoszącej ukojenie miłości, którą znajduje się tam, gdzie się jej w ogóle nie szuka, a także o ukrytej wysoko w górach krainie łagodności, w której dobro, prawda i piękno to najbardziej skuteczne hasła motywacyjne.
Wydawnictwo: eSPe
Data wydania: 2024-10-16
Kategoria: Duchowość, religia
ISBN:
Liczba stron: 392
"Czasem zmiany poprostu następują same... Nie trzeba ich szukać na siłę"
Ewa po telefonie od siostry o złym stanie zdrowia ojca, wyjeżdża z Krakowa do rodzinnego domu. Początkowo przekonana, że nie wytrzyma tam dłużej niż kilka dni, przedłuża pobyt z powodu różnych niespodziewanych okoliczności. Choć jej relacje z ojcem i siostrą pozostają niezmiennie od lat w bardzo złym stanie, to jednak obecność brata oraz nowo poznanych mężczyzn sprawia, że wszystko zaczyna w jej życiu zmieniać się o 180 stopni. Takiego planu na swoje życie nawet ona, poukładana organizatorka czasu, nie przewidziała...
Jak w pełni przekazać wam moje wrażenia? Nie znajduję słów, by nazwać nieuchwytne to coś, co zrobiła ze mną historia Ewy. A może dokładniej klimat tej opowieści, miejsce w którym została osadzona fabuła i osoby przez które autorka przemawia do czytelnika.
Trzecia część perypetii krakowskich przyjaciółek, najbardziej poruszyła moje serce i otuliła ciepłem.
Tym razem autorka skupia się na Ewie i jej niełatwej przeszłości, która poprzez powrót w rodzinne strony, daje o sobie znać na każdym kroku. Poznajemy jej relacje rodzinne, wracamy do przeszłych lat, by wraz z Ewą poznać los kobiet z jej rodziny i zrozumieć, czemu tak, a nie inaczej wyglądał jej dom rodzinny. Możemy się przekonać jak wybory naszych przodków, mają ogromny wpływ na kolejne pokolenia, jak kreują postawy, często niczym odbite przez kalkę. Ta opowieść wzrusza, wywołuje momentami niezgodę, złość, ale im bliżej końca, tym więcej światła niosacego nadzieję. Autorka nie osądza, nie wydaje wyroków, ale pokazuje, że człowiek póki żyje ma możliwość zmiany, wybaczania, obrania nowego kierunku, byle tylko dał sobie na to szansę i otworzył serce.
Dodam jeszcze, że książka pani Natalii przenosi czytelnika w górskie beskidzkie rejony przyozdobione jesiennym anturażem. Jest tam takie miejsce nad którym czuwa wyjątkowy anioł, gdzie zawsze znajdzie się ciepły kąt, gorąca szarlotka i pachnący domem bochen chleba. Jeśli chcecie doświadczyć tej gościny, chwytajcie za książkę "Schronisko pod Srebrnym Aniołem"
"Schronisko Pod Srebrnym Aniołem" to niezwykle poruszająca powieść, która wciąga czytelnika od pierwszych stron. Natalia Przeździk kreśli obraz Ewki – kobiety zmagającej się z wewnętrznymi konfliktami, którą życie zaskakuje w sposób, którego nie potrafiła przewidzieć.
Kiedy informacja o śmiertelnej chorobie ojca wytrąca ją z utartego rytmu, Ewka zmuszona jest skonfrontować się z przeszłością, którą przez lata próbowała ignorować. Przeździk z wprawą opisuje tę wewnętrzną walkę, ukazując, jak przeszłe traumy wpływają na relacje rodzinne. Wyjazd w rodzinne strony staje się nie tylko podróżą fizyczną, ale także emocjonalną wyprawą w głąb siebie i swoich bliskich.
Autorka umiejętnie buduje atmosferę Beskidu Sądeckiego, wprowadzając czytelnika w malowniczy świat, który, mimo swojego piękna, kryje w sobie ból i trudności. Elementy natury, które stanowią tło dla historii, symbolizują zarówno ucieczkę, jak i konfrontację z rzeczywistością. Wartościowe przesłanie, że prawdziwa miłość i wsparcie często pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach, sprawia, że opowieść nabiera głębszego sensu.
"Schronisko Pod Srebrnym Aniołem" to mądra i refleksyjna lektura, która zachęca do przemyśleń na temat relacji międzyludzkich, odpuszczania przeszłości i poszukiwania sensu w trudnych sytuacjach. To książka, która dotyka emocji, skłania do autorefleksji i pokazuje, że choć życie nie zawsze układa się według planu, w każdej trudności można znaleźć szansę na nowy początek. Zdecydowanie polecam tę powieść każdemu, kto pragnie odkryć, co naprawdę znaczy odnaleźć siebie i bliskich w obliczu wyzwań.
Każdy z nas niesie bagaż przeszłości, skrywając go za nieśmiałym uśmiechem lub dziarskim sposobem życia. Ale czy można tak całkowicie odciąć się od tego, co bolesne?
Kolejna książka pani Natalii jest bardzo ciepłą historią o powrocie do korzeni, który boli. Skrajna sytuacja sprowadza Ewkę z powrotem w rodzinne strony, skąd uciekła dwadzieścia lat wcześniej i nie oglądała się za siebie. Czy pobyt wśród rodzeństwa i spotkanie z ojcem rozdrapie stare rany? Czy grupa Beskidzkich Wilków wpłynie na jej życiowe wybory?
Byłam bardzo ciekawa tej historii i nie rozczarowałam się. Ciepła, przyjemna opowieść z nutą optymizmu, chociaż tematyka przyciężka. Dziękuję i proszę o więcej!
To moje kolejne spotkanie z twórczością Natalii Przeździk i jak miało to miejsce przy poprzednich książkach, również bardzo udane.
,,Schronisko pod Srebrnym Aniołem" to trzecia część opowieści o krakowskich przyjaciółkach. Z przyjemnością przyznaję, że to właśnie ta trzecia część i płynące z niej przesłanie, poruszyły moje serce najbardziej.
Fabuła powieści skupia się na Ewie i jej trudnych doświadczeniach z przeszłości. Życie i przewrotny los nie pomagają bohaterce w uporaniu się z nieprzyjemnymi myślami i wspomnieniami. Ewa, z uwagi na chorującego ojca, wraca w rodzinne strony, które jeszcze bardziej dotkliwie przypominają jej o tym, o czym chciałaby zapomnieć. Krok po kroku odkrywamy trudne relacje rodzinne bohaterki. Cofamy się do dalekiej przeszłości aby poznać los kobiet z rodziny Ewy i odkryć przyczyny takiego a nie innego ich zachowania w stosunku do najbliższych. Ewy, szczególnie.
Natalia Przeździk w subtelny, okraszony ogromną wrażliwością sposób uświadamia, jak przeszłość najbliższych może mieć wpływ na kolejne pokolenia. Podejmowane decyzje, wybory i zachowania. Jak trudno uwierzyć w siebie i swoje możliwości, kiedy z ust najbliższych nie otrzymało się nigdy życzliwego słowa, wsparcia czy zrozumienia. Jak trudno uciec przed bolesną przeszłością i nieprzepracowaną traumą. Autorka poruszająco prowadzi czytelnika przez meandry uczuć i emocji bohaterów. Na początku wywołując całe pokłady niezgody i żalu, na los który był udziałem bohaterki, z każdą kolejną stroną jednak, rozniecając światło wiary, nadziei i miłości.
,,Schronisko pod Srebrnym Aniołem" to bardzo wzruszająca i piękna historia. Wskazuje drogę błądzącym. Oczarowuje górskimi beskidzkimi rejonami w zachwycającym jesiennym klimacie. Udowadnia, że nigdy nie jest za późno na wybaczenie i naprawienie tego, co niegdyś zostało popsute, zniszczone. Autorka w mądry sposób daje nadzieję na to, że zawsze jest czas na obranie nowego kierunku w życiu i prawdziwe otwarcie na siebie i drugiego człowieka. To również powieść o tolerancji, miłości bliźniego, chorobie i prawdziwej głębokiej przyjaźni.
Poruszy nawet najbardziej zatwardziałe serce.
Polecam!
Poruszająca opowieść o poplątanych ludzkich losach, o bólu, stracie, ale przede wszystkim o nadziei.
Książka o pięknych, nieidealnych ludziach.
Mądra, ciepła, wzruszająca.
Weź głęboki oddech i zachwyć się ożywczym zapachem soli i wiatru! Zmuszona przez los do wyprowadzki z ukochanego Krakowa Julia nie potrafi przyzwyczaić...
Czy macie ochotę pobyć przez chwilę na końcu świata? Chyba każdy marzy, by choć na kilka dni spędzić w jakimś niezwykłym, tajemniczym i bezludnym miejscu...
Przeczytane:2024-12-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku -100, Literatura obyczajowa,
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗦𝗿𝗲𝗯𝗿𝗻𝘆 𝗮𝗻𝗶𝗼ł 𝘄 𝘇𝗶𝗲𝗹𝗼𝗻𝗲𝗷 𝘀𝘇𝗮𝗰𝗶𝗲
𝑆𝑐ℎ𝑟𝑜𝑛𝑖𝑠𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑟𝑒𝑏𝑟𝑛𝑦𝑚 𝑎𝑛𝑖𝑜ł𝑒𝑚 trafiło do mnie jako prezent od wydawnictwa eSPe. Ktoś mógłby powiedzieć, że to przypadek, ale ja wierzę, że w życiu nie ma przypadków. Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, we właściwym czasie i odpowiednim momencie. Jestem przekonana, że ta powieść trafiła do mnie dokładnie wtedy, gdy najbardziej jej potrzebowałam. W chwili, gdy moja wiara osłabła, a problemy zamiast znikać, wciąż się piętrzyły, książka ta pozwoliła mi spojrzeć na życie z innej perspektywy, z dystansu. Była dokładnie tym, czego potrzebowałam. Uspokoiła moje myśli, wlała nadzieję w serce i pomogła uporządkować sprawy.
Główną bohaterką powieści jest Ewa, a jej historia skupia się na wierze, miłości, wolności i nadziei, ale nie brakuje w niej także bólu i poszukiwania swojego miejsca na ziemi. Historia Ewy splata losy przyjaciół, partnerów i rodziny, którzy mierzą się z emocjami z przeszłości i odnajdują nowe znaczenie w kontakcie z naturą. Czytając tę książkę, poczułam spokój, jak podczas wędrówki pośród natury, mogłam zastanowić się nad życiem, wiarą czy relacją z Bogiem. Wiara w tej opowieści ma bardzo osobisty wymiar i daleko jej do banału. Ta książka okazała się bardzo mi bliska, bo porusza tematy, które sama dobrze rozumiem i przeżywam.
[…] 𝑐𝑖𝑒𝑝ł𝑒𝑗 𝑎𝑡𝑚𝑜𝑠𝑓𝑒𝑟𝑦 𝑤 𝑑𝑜𝑚𝑢 𝑛𝑖𝑒 𝑜𝑠𝑖ą𝑔𝑎 𝑠𝑖ę 𝑧𝑎 𝑝𝑜𝑚𝑜𝑐ą 𝑜𝑔𝑛𝑖𝑎, 𝑙𝑒𝑐𝑧 𝑤𝑧𝑎𝑗𝑒𝑚𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑠𝑧𝑎𝑐𝑢𝑛𝑘𝑢.
Mariola, siostra Ewy, żąda od niej pilnego powrotu do domu, ponieważ ich ojciec jest umierający. Ewa nie ma na to ochoty, ponieważ od powrotu powstrzymują ją przykre wspomnienia związane z domem rodzinnym. Jej przyjaciółka Irenka uważa jednak, że nie można żyć tylko według kolorowych poradników – czasem trzeba zmierzyć się z tym, co boli, i uporządkować swoje wspomnienia.
Ewa jedzie do domu rodzinnego z postanowieniem, że ucieknie stamtąd najszybciej, jak to będzie możliwe. Sądzi, że nie ma tam nic, co by ją trzymało, i że nikt tam na nią nie czeka. W jej pamięci wciąż są żywe wspomnienia o agresywnym ojcu, tyranizującym całą rodzinę, który problemy topił w wódce, a posłuszeństwo wymuszał pięścią, a także o despotycznej babci i zrzędzącej siostrze.
Po przyjeździe obawy Ewy się potwierdzają – ojciec, stojący nad grobem, wita ją wiązanką przekleństw, a siostra Mariola nie potrafi powstrzymać się przed złośliwymi komentarzami pod jej adresem. Wsparciem dla Ewy jest jej brat Olek, który jako jedyny cieszy się z jej przyjazdu. Ewa przygląda się rodzinie siostry i z niesmakiem odkrywa, że dostrzega w niej swoją rodzinę sprzed lat – mężczyźni postawieni na piedestale, a wina jak zawsze leży po stronie kobiet.
Ewka liczyła, że może uda jej się porozmawiać z ojcem jakoś normalnie, ale on, odchodząc z tego świata, nie czuł się winny, i nie zamierzał nikogo za nic przepraszać ani się pojednać. Niestety, zdania, jakie formułował pod adresem Ewy, zapisywały się w jej pamięci, i wiedziała, że będą ją prześladowały przez długi czas. Ojciec nigdy nie był dla niej opoką, jedynie powracającym koszmarem z dzieciństwa. 𝐶ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎𝑏𝑦𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒ż𝑦ć 𝑟𝑒𝑠𝑧𝑡ę ż𝑦𝑐𝑖𝑎 𝑡𝑎𝑘, ż𝑒𝑏𝑦 𝑛𝑖𝑘𝑡 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑟𝑧𝑦ł 𝑜 𝑚𝑜𝑗𝑒𝑗 ś𝑚𝑖𝑒𝑟𝑐𝑖.
Przebywanie z bratem, ognisko z jego przyjaciółmi sprawiły, że Ewa poczuła w sobie moc, a słowa ojca przestały ją zabijać. Nawet po trudach życia można doczekać się spełnienia marzeń i poczuć się dzikim i wolnym. 𝑃𝑟𝑎𝑤𝑑𝑧𝑖𝑤𝑖𝑒 𝑠𝑖𝑙𝑛y 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑏𝑢𝑑𝑢𝑗𝑒, 𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑠𝑧𝑐𝑧𝑦. […] 𝐶𝑖𝑒𝑟𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑟𝑧𝑎𝑑𝑘𝑜 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑎, ż𝑒 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘 ł𝑎𝑔𝑜𝑑𝑛𝑖𝑒𝑗𝑒 […]
Ewa, która twierdzi, że jest ateistką, czuje, że nagle wśród Beskidzkich wilków spotkała Boga. Ludzi, którzy wierzą w Niego, ale bez patetyzmu i patosu. Zarówno Kosma, jak i Olek oraz Boguś traktowali wiarę serio. W ich wydaniu łączyła ona, zamiast dzielić. Zrozumiała, że nie krajobraz jest ważny, ale to, z jakimi ludźmi go oglądamy. Ewka zaczyna dostrzegać, że ta okolica staje się jej miejscem na ziemi. W tym wyjątkowym miejscu poczuła się dobrze, jakby powoli wracała do siebie i odnajdywała brakujące elementy swojej układanki. Zaczyna doceniać piękno przyrody, małe szczegóły, na które w mieście zapewne nie zwróciłaby uwagi. W gościnności Bogusia, zapachu pieczonego przez niego chleba, widziała coś, czego nie doświadczyła wcześniej od obcych – bezinteresowność.
𝑆𝑐ℎ𝑟𝑜𝑛𝑖𝑠𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑟𝑒𝑏𝑟𝑛𝑦𝑚 𝑎𝑛𝑖𝑜ł𝑒𝑚 to historia o tym, jak to miejsce zmieniło swoją nazwę i dlaczego i o rozliczaniu się z przeszłością. Ewa pragnęła przeprosin od umierającego ojca, a Olek – jego nawrócenia i spowiedzi. Oboje czekali na nie daremnie. Pobyt Ewy w tym miejscu i wśród tych niezwykłych ludzi otwiera jej oczy na to, co w życiu jest najważniejsze. 𝑆𝑐ℎ𝑟𝑜𝑛𝑖𝑠𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑟𝑒𝑏𝑟𝑛𝑦𝑚 𝑎𝑛𝑖𝑜ł𝑒𝑚 to również opowieść o tym, że ktoś okazał się zupełnie inny, niż Ewa myślała w chwili poznania. Tak było jej łatwo oceniać innych po pozorach, a tymczasem tak bardzo się pomyliła w swojej ocenie. Relacja z Bogusiem była najcenniejsza, jaka ją spotkała. Takich rozmów nie mogłaby toczyć z nikim innym. Czuła, że tylko przy tym człowieku może być sobą i rozmawiać o wszystkim, bez podtekstów, przymusu, udawania. Gdyby oparła się na pierwszym wrażeniu i nie posłuchała, co Bogusiowi w duszy gra, wiele by straciła. Ewa także nie doceniła swoich siostrzeńców, których uważała za parę niedoświadczonych nastolatków buntujących się przeciw światu. A tymczasem okazali się dwójką wrażliwych, młodych ludzi.
Miała tu przyjechać tylko na chwilę, a tymczasem zmieniło się wszystko. Im dłużej przebywa w tym miejscu, tym bardziej czuła, że musi pogodzić się z siostrą, ale nie wie, jak się do tego zabrać, by zamiast zgody nie wybuchła jeszcze większa awantura. Kosma podpowiada jej, że takie więzy, nie do rozerwania, można rozplątać tylko z Panem Bogiem. Bez modlitwy stare węzły są nie do rozwiązania, a stare zadry nie do usunięcia. […] 𝐽𝑒𝑑𝑦𝑛𝑦𝑚 𝑠𝑝𝑜𝑠𝑜𝑏𝑒𝑚 𝑛𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑤𝑖ą𝑧𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑛𝑖𝑒𝑝𝑜𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑖𝑒ń 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒. 𝑆𝑘𝑜𝑟𝑜 𝑃𝑎𝑛 𝐵ó𝑔 𝑑𝑎ł 𝑐𝑖 𝑛𝑎𝑡𝑐ℎ𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒, 𝑡𝑜 𝑑𝑎 𝑐𝑖 𝑡𝑒ż 𝑠𝑖łę 𝑖 𝑚ą𝑑𝑟𝑜ść, 𝑏𝑦 𝑧𝑎 𝑛𝑖𝑚𝑖 𝑝ó𝑗ść. 𝑃𝑜𝑔łę𝑏𝑖ł𝑎 𝑟e𝑙𝑎𝑐𝑗ę 𝑧 𝑏𝑟𝑎𝑡𝑒𝑚, 𝑝𝑜ż𝑒𝑔𝑛𝑎ł𝑎 𝑜𝑗𝑐𝑎 (𝑐ℎ𝑜ć 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑙 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑚𝑖𝑎ł𝑎 𝑚𝑢 𝑤𝑦𝑏𝑎𝑐𝑧𝑦ć),𝑝𝑜𝑧𝑛𝑎ł𝑎 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑧𝑒ń𝑐ó𝑤, 𝐵𝑒𝑠𝑘𝑖𝑑𝑧𝑘𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑙𝑘𝑖… 𝑃𝑟𝑧𝑒𝑠𝑡𝑎ł𝑎 𝑢𝑐𝑖𝑒𝑘𝑎ć 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 𝐵𝑜𝑔𝑖𝑒𝑚 […] 𝑃𝑜𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎ł𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑚𝑜𝑤𝑎 𝑧 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟ą, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒𝑗 𝑏𝑎ł𝑎 𝑠𝑖ę 𝑝𝑎𝑛𝑖𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 […] 𝑗𝑎𝑘 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑏𝑦ć 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑛𝑖𝑜𝑛𝑦𝑚, 𝑗𝑎𝑘 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑏𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑡𝑒𝑔𝑜, 𝑐𝑜 𝑝𝑜𝑑𝑜𝑏𝑛𝑜 𝑏𝑦ł𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒.
Tyle się działo, że nie wiedziała, kiedy minął jej ten czas. Nigdy nie przeżyła takiej karuzeli wydarzeń. Nie mogła w nieskończoność przeciągać urlopu, ale nie chciała też wracać. Po raz pierwszy w życiu Ewka była tak rozdarta. Z jednej strony tęskniła za miejskim rytmem, kawiarnianym klimatem Krakowa, a z drugiej, gdy rodzinne strony przestały jej się kojarzyć jedynie z przykrościami od babci i ojca, zaczęła dostrzegać urok Beskidu Sądeckiego. Stwierdziła, że mogłaby tu zostać na zawsze.
𝑆𝑐ℎ𝑟𝑜𝑛𝑖𝑠𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑟𝑒𝑏𝑟𝑛𝑦𝑚 𝑎𝑛𝑖𝑜ł𝑒𝑚 to doskonale napisana historia, przepięknym językiem, pełna mądrości, emocji i wzruszeń. Opisy przyrody nie mają sobie równych, dosłownie zapierają dech w piersiach. To opowieść o historii kilku pokoleń kobiet, którym nigdy nie udało się odnaleźć szczęścia i miłości, na jakie zasługiwały. Ewa dopiero teraz odkryła, że ten sam schemat powieliła także jej babcia Zosia, a teraz jej siostra Mariola. Ewa musi przerwać ten łańcuch. Musi to zakończyć. 𝑀𝑜ż𝑒𝑠𝑧 𝑜𝑡𝑜𝑐𝑧yć 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑦𝑚𝑖 𝑙𝑢𝑑ź𝑚𝑖 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑤𝑖ę𝑐𝑒𝑗 𝑤𝑦𝑘𝑜𝑟𝑧𝑦𝑠𝑡𝑦𝑤𝑎ć 𝑏𝑦𝑙𝑒 𝑘𝑜𝑚𝑢. 𝑁𝑜 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚 𝑧𝑎𝑢𝑓𝑎ć 𝐵𝑜𝑔𝑢. 𝑇𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑧 𝑛𝑖𝑚 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑝𝑙ą𝑡𝑎ć 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑤ę𝑧ł𝑦, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑧𝑤𝑖ą𝑧𝑎𝑛𝑒 𝑠ą 𝑜𝑑 𝑝𝑜𝑘𝑜𝑙𝑒ń.
𝑁𝑖𝑒𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑢, ż𝑒𝑏𝑦 𝑤𝑦𝑗ść 𝑧 𝑧𝑎𝑟𝑜ś𝑙𝑖 𝑖 𝑧𝑜𝑏𝑎𝑐𝑧𝑦ć 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑚, 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡. […] 𝐵𝑟𝑎𝑘 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑤𝑖ąż𝑒 𝑚𝑜𝑐𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑖ż 𝑘𝑎𝑗𝑑𝑎𝑛𝑦. […] 𝐵ą𝑑ź 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑎 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑎𝑗 𝑠𝑖ę 𝑜𝑝𝑎𝑛𝑜𝑤𝑎ć 𝑧ł𝑜ś𝑐𝑖. Właściwe słowa Kosmy, wypowiedziane we właściwym momencie, trafiają w samo sedno – w miejsce, gdzie od dłuższego czasu Ewa czuła ból sączącej się trucizny.
𝑆𝑐ℎ𝑟𝑜𝑛𝑖𝑠𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑟𝑒𝑏𝑟𝑛𝑦𝑚 𝑎𝑛𝑖𝑜ł𝑒𝑚 to powieść kolorowa jak ikony Kosmy, pachnąca chlebem, jak dom Bogusia. Czytanie powieści kończy się z uśmiechem na ustach, nadzieją w sercu i poczuciem dobrze spędzonego czasu. To były wspaniałe rekolekcje, jak napisała jedna z moich czytelniczek. Żeby usłyszeć głos Boga, trzeba ciszy, wsłuchania się w siebie, właściwego miejsca i dobrego duszpasterza, który wskaże odpowiednią drogę.
Czasem cieszymy się namiastką szczęścia, pustymi świecidełkami. Martwimy się o dach nad głową, pełną lodówką. Mamy wszystko, a tak naprawdę nie mamy niczego – tkwimy jak w złotej klatce. Nie mamy poczucia, że jesteśmy dla kogoś ważni, ani możliwości bycia sobą. Cierpimy na brak uczucia i wsparcia ze strony bliskich. 𝐵ó𝑔 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑠𝑖𝑙𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦 𝑛𝑖ż 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑐ℎ𝑜𝑟𝑜𝑏𝑦 𝑖 𝑠ł𝑎𝑏𝑜ś𝑐𝑖, 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖 𝑤𝑦𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖ć 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑜 𝑧 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑔𝑜 𝑏𝑎𝑔𝑛𝑎, 𝑎 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒𝑔ó𝑙𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑢 𝑧𝑎𝑙𝑒ż𝑦 𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑗𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑜𝑑𝑑𝑎𝑙𝑜𝑛𝑦𝑐ℎ. 𝑇𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑧𝑤𝑜𝑙𝑖ć 𝑀𝑢 𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎ć.
𝐽𝑎𝑘 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑘𝑜 𝑚𝑖𝑗𝑎 𝑐𝑧𝑎𝑠, 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑘𝑢𝑝𝑖𝑎 𝑠𝑖ę 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑛𝑎 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑐ℎ 𝑝𝑟𝑜𝑏𝑙𝑒𝑚𝑎𝑐ℎ, 𝑎𝑙𝑒 𝑛𝑎 𝑡𝑦𝑚, 𝑐𝑜 𝑑𝑜𝑡𝑦𝑐𝑧𝑦 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖. […] 𝐵𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑑𝑙𝑎 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑡𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑎 𝑖𝑛𝑤𝑒𝑠𝑡𝑦𝑐𝑗𝑎.