Dwanaście lat pokoju, dwa zwaśnione wiedźmie rody i kradzież, za którą Masza Antonowa nie może nie ukarać winowajcy. Nawet jeśli złodziejem okazał się Dimitrij, jej pierwsza wielka miłość. Postąpić inaczej oznaczałoby zawieść matkę, a na to Masza, idealna spadkobierczyni, nigdy sobie nie pozwoli. Wszystko po to, by jej najmłodsza siostra Sasza mogła być, kim chce.
Sasza wplątuje się jednak w niebezpieczny romans, serce Maszy nie jest tak nieczułe, jak jej się wydawało, zaś przeszłość ich matki kładzie się cieniem na życiu sióstr. Rozlew krwi jest nieunikniony. Pytanie brzmi: czyjej?
Powieść autorki bestsellerowego The Atlas Six. Mroczny i magiczny Nowy Jork, dwa rywalizujące ze sobą wiedźmowe rody oraz rodzeństwa uwikłane w walkę przestępczych imperiów.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2024-02-26
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 512
Do sięgnięcia po książkę skusiły mnie wysokie noty od czytelników i przejrzane opinie. Przyznam, że dawno nie czytałam nic tak dziwnego i w żadnym wypadku tego określenia nie stosuję tutaj w wydźwięku negatywnym. Nie. To jest po prostu bardzo osobliwa, bardzo pokręcona książka. Kiedy dotarłam dalej niż za połowę jej objętości, wciąż nie miałam bladego pojęcia, czy bym ją komuś poleciła, czy wręcz przeciwnie. Po lekturze całości już wiem.
Tak, poleciłabym.
Autorka przenosi nas do swojej wizji Nowego Jorku, w którym śmiertelnicy żyją równoległe z istotami magicznymi. Spotkamy fey i zetkniemy się w niej z pewnego rodzaju nieumarłymi, ale przede wszystkim zapoznamy się z przedstawicielami dwóch rodzin czarownic, którzy walczą ze sobą na płaszczyźnie prowadzenia biznesu i niezależności. W tej wersji świata proza życia, jego prozaiczność i przyziemność mieszają się z mistycyzmem i baśniowością, a wszystko to owijają zarówno subtelne motywy romantyczne, jak brutalne akty namiętności.
Powieść w pewnym stopniu nawiązuje do szekspirowskiego ,,Romea i Julii" oraz jeszcze jednej historii, której nie zdołałam zidentyfikować w krótkim rozpoznaniu, jakie przeprowadziłam. Nawiążę do tego pierwszego. Nie jestem fanką ,,Romea i Julii" i darzę ten dramat absolutną subiektywną niechęcią. Nigdy ta historia mnie nie przekonywała swoim romantyzmem, mimo że w moim sercu tli się uwielbienie do opery i wszelakich, nawet przerysowanych opowieści o miłości i śmierci. Czytając opinie o ,,One For My Enemy" natknęłam się na wiele porównań historii bohaterów książki do historii bohaterów szekspirowskich. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Oczywiście, autorka wplotła w swoją fabułę pewne elementy mające uderzać w motyw zwaśnionych rodów i tragedię niespełnionej miłości, ale w żadnym wypadku i żadnej z par postaci nie widzę adaptacji tego dramatu, przeniesienia do we współczesność czy choćby większych podobieństw. Olivie Blake dosłownie wyrywa narządy swoim bohaterom, karmi ich nawzajem i naprzemiennie mroczną i jasną stroną ludzkiej natury oraz zakrzywia czas, który pozostaje bezradny wobec siły uczucia.
Bywało, że nie miałam pojęcia, czy przedstawione w książce wydarzenia mają sens. Z początku mnie to trapiło i być może dlatego zwlekałam z oceną. Później jednak zrozumiałam - ta książka to emocje, a emocje nie są logiczne. Te historię się czuje, nie obejmuje logiką.
Nie znaczy tu oczywiście, że mamy do czynienia z bełkotem i brakiem jakiejkolwiek konsekwencji pisarki. Z pewnością jednak w trakcie lektury czytelnik styka się niekiedy z zupełnym szaleństwem zdarzeń, ich następstw i przemian bohaterów.
Językowo autorka sobie radzi, zgrabnie balansując między poetyką, a wręcz wulgarną wizją świata rzeczywistego. Pewnie nie powinnam wobec tego drugiego narzekać na przekleństwa, ale ponarzekam, bo ich nie lubię, a momentami mamy tego dużo, naprawdę dużo i to odstręcza osobę, która sama ich nie używa. Czat jednego z duetów bohaterów prowadzony przez telefony niesie za sobą wrażenie obcowania z literaturą typu YA, ale nie dajcie się zwieść. Ja dałam z początku, a to naprawdę nie jest powieść dla młodzieży. Moim zdaniem, nie. Autorka dostosowała tutaj rozmowę pod młodsze pokolenie bohaterów w trakcie zwykłej, codziennej komunikacji.
,,One For My Enemy" to naprawdę dziwny twór. I z niegasnącym zdziwieniem po lekturzę muszę stwierdzić, że bardzo mi się podobał. Zakończenie naprawdę mnie poruszyło i pięknie domknęło całość.
Polecam, ale tylko tym, którzy mają ochotę na zetknięcie się z interesującą, ,,cringe'ową" opowieścią o miłości trwającego poprzez czas i przestrzeń.
W powieści ,,One for my enemy" odnalazłam historię, która w subtelny sposób ukazuje narrację przypominającą mroczną reinterpretację klasycznej opowieści o Romeo i Julii. Ta opowieść zawiązuje misterną sieć emocji, splecionych w nierozerwalny węzeł dwóch wrogich sobie światów, a jednocześnie emanuje pięknem języka, które przywołuje w czytelniku burzę uczuć i refleksji nad ludzką naturą.
W miarę postępującej fabuły coraz wyraźniej odczuwałem, że historia czasem staje się jakby sztucznie rozciągnięta. Powtórzenia i rozwlekanie wydarzeń zaczęły wywoływać w moim wnętrzu uczucie nadmiaru, jakby miała posmak przewidywalności, która przelewa już i tak pełne naczynie.
Kolejne wydarzenia stawały się coraz mniej wyraziste, a emocje związane ze z postaciami stopniowo bledły, jak promienie zachodzącego słońca na horyzoncie. Jest to jak radio, które odtwarza te same dźwięki, pozostawiając wrażenie przewidywalności, a moje serce, choć początkowo zaskakiwane, stopniowo przyzwyczaiło się do cyklu, zapoczątkowanego przez życie i śmierci bohaterów.
W tej misternie splecionej opowieści, czasami tracę się w labiryncie zawiłych relacji, które stają się jak nitki splątane w bezkresnym gąszczu. To uczucie zagubienia w kręgu skomplikowanych losów bohaterów staje się jak płynięcie przez zaklęte misterium, gdzie każdy kolejny zakręt wędruje dalej od klarowności.
Chociaż historia wzbudzała we mnie początkowo silne emocje, te momenty wydłużania i przeciągania wydarzeń zaczęły wprowadzać zakłócenie i obniżać jakość czytelniczego doświadczenia. Przez to odczuwałem pewną rozczarowanie, gdy elementy fabularne wydawały się nienaturalnie ciągnięte, zmniejszając moc oddziaływania tej opowieści.
Stopniowo moje zaangażowanie emocjonalne topniało, zostawiając miejsce na obojętność wobec losów postaci, co było smutnym i nieuchronnym skutkiem tej powtarzającej się melodii. Czasami ta niejasność stawała się mgławicą skrywającą istotne przesłania, nie pozwalając mi dostrzec jasno ukrytych tajemnic czy głębszych sensów. To uczucie zamieszania i braku wyraźnego kierunku prowadzi do rozczarowania, kiedy chciałbym odnaleźć klarowność wśród skomplikowanych wątków tej opowieści.
Viola Marek jest prawie zwyczajną agentką nieruchomości. Prawie - bo gdyby zwyczajna agentka odkryła, że musi sprzedać nawiedzoną willę, uciekłaby gdzie...
Dwanaście lat pokoju, dwa zwaśnione wiedźmie rody i kradzież, za którą Masza Antonowa nie może nie ukarać winowajcy. Nawet jeśli złodziejem okazał się...
Przeczytane:2023-12-03,
Przyznam się, że przeczytanie tej książki zajęło mi nieco więcej czasu niż zwykle - głównie z powodu natłoku obowiązków jak i choroby dziecka ale nie tylko.
Jest to grubasek 503 stronicowy, który może śmiało uchodzić za retelling Romea i Julii, chociaż akurat ich czytało się o wiele ciężej i z większą niechęcią.
Tutaj mamy dwa zwaśnione rody czarodziejskie, handel magicznymi dopalaczami i chęć zemsty oraz nad wyraz dużo chciwości.
Nuta miłosna oczywiście także się tutaj znajduje, nawet nie tak mała.
Istnieją różne magiczne istoty i wielowymiarowe światy.
Ciężko mi powiedzieć teraz jak odbieram tę książkę po jej lekturze.
Z początku mi się czytało płynnie i szybko, zaciekawiła mnie.
Jednakże im dalej tym miałam wrażenie, że czasem jest ciągnięta już na siłę.
Niepotrzebne powtórzenia, rozwlekanie historii.
Moim zdaniem, gdyby była krótsza, byłaby o wiele ciekawsza dla czytelników i miała głębszy sens.
Postacie są wykreowane dobrze, są intrygujące i tajemnicze, sprytne, cwane a także posiadające uczucia - nawet kiedy udają, że jest inaczej.
Mam mieszane uczucia względem tej historii.
Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, że mi się podoba lub nie.
Można to wypośrodkować ale z pewnością powiem, że zachwycona nią nie jestem co nie oznacza, że jej nie polecam.
Moim zdaniem każdy musi sprawdzić sam.