Wiosna 1969 roku, Warszawa. Po pogrzebie genialnego jazzowego pianisty zamordowana zostaje młoda dziewczyna Jadwiga Ślusarek. Nie jest pierwszą kobietą, która zginęła w ostatnim czasie, nie będzie też ostatnią. Kontrabasista, jak sam o sobie mówi: „człowiek bez przydziału”, naznaczony wojenną i powojenną przeszłością, podejmuje prywatne śledztwo. Niektórzy utrzymują, że w stolicy grasuje naśladowca Karola Kota (seryjnego krakowskiego mordercy, straconego w 1968), a tropy wiodą w stronę środowiska jazzowego i klubu „Hybrydy”. Sprawą interesuje się także wywiad. Ale kto tak naprawdę okazuje się Podwórzowym Mordercą?
Książka ukazuje się w 50. rocznicę śmierci Krzysztofa Komedy.
Wydawnictwo: 0
Data wydania: 2020 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
Powieść Czyhają to absolutny miks historii i fikcji,ubogacony kryminalną nutą i zaskakującym finiszem. Jej bohater, charyzmatyczny kontrabasista,mógłby być równie dobrze centralą postacią. Mamy tu praktycznie wszystko- jazz,rock'n'rolla, wątki literackie, Powstanie Warszawskie,kapitalnie oddany klimat półświatka artystycznego cyganerii, miłości,wreszcie frapującą intrygę kryminalną.
Ta książka to nie tylko świetny kryminał,to hołd oddany polskiemu jazzowi lat sześćdziesiątych, Warszawie tamtych czasów i ludziom, którzy ten jazz,tę Warszawę czynili wyjątkowymi. Requiem dla Coltrane'a Komedy.
To jest i nie jest kryminał. Zdecydowanie nie jest to dla mnie typowa książka pana Czubaja. Mam wrażenie, że kwestie związane z morderstwami są jakby dodatkiem to opowieści o dżezie :) Dżez, dosłownie tak opisywany w książce, stanowi centrum wszystkiego. Wokół niego snuje się fabuła. Jego wykonawcy i wielbiciele są bohaterami powieści. Nawet wiadomości pozostawiane szyfrem zapisane są jako nuty.... Osobiście, nie mam do czynienia z tym rodzajem muzyki, ale absolutnie w niczym nie przeszkadza to podczas czytania. Historia się sama opowiada, że tak powiem. Snuje się całkiem wartko, po kartach książki, oprowadzając nas po Warszawie lat 60, 70. To dobra historia. Inna. Oryginalna. Polecam.
„Około północy” było moim drugim spotkaniem z twórczością Mariusza Czubaja. Pierwszym spotkaniem była „Dziewczynka z zapalniczką” i byłam pod wrażeniem tej książki. I choć to dopiero zapoznałam się dwiema książkami, to widzę wyraźną różnicę między „Dziewczynką z zapalniczką” a „Około północy”.
Wiosna 1969 roku, Warszawa. 28 kwietnia na Powązkach zostaje pochowany pianista jazzowy Krzysztof Komeda. Po pogrzebie genialnego muzyka zostaje zamordowana młoda dziewczyna Jadwiga Ślusarek i nie jest to pierwsza kobieta, która zginęła w ostatnim czasie. Kobieta nie będzie także ostatnią. Naznaczony wojenną i powojenną przeszłością kontrabasista, który sam o sobie mówi: „człowiek bez przydziału”, zaczyna prowadzić prywatne śledztwo. Podobno w okolicy grasuje naśladowca seryjnego krakowskiego mordercy Karola Kota, czy to on zabija? Tropy idą także w stronę środowiska jazzowego i klubu „Hybrydy”. Sprawą zaczyna interesować się także wywiad. Kto tak naprawdę jest Podwórzowym Mordercą?
Ta książka zdecydowanie różni się od tego, do czego przyzwyczaił już autor czytelnika. Zamiast rozbudowanego wątku kryminalnego na pierwszy plan wychodzi muzyka jazzowa. I to sprawiło, że byłam ogromnie zaskoczona, ale nie rozczarowana. Choć wątek morderstwa stanowił tylko tło całej historii, to był zaskakujący. Autor przenosi czytelnika w lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku i dla osób (i dla mnie), których nie było jeszcze na świecie, może być próbą pokazania obrazu tamtych lat. Na początku czułam się zdezorientowana i nie mogłam odnaleźć się w tej książce. Szybko jednak wciągnął mnie melodyjny sposób prowadzenia opowieści. Choć nie słucham i nigdy nie interesował mnie jazz i mimo że nie trafił ten gatunek muzyki w moje gusta muzyczne, nie czuje się zawiedziona, że sięgnęłam po tę pozycję. Książka jest dosyć specyficzna i przypomina raczej balladę, która opowiada o zbrodni. Przez cały czas unosi się ciężki zadymiony klimat, fabuła jest chaotyczna, nieuporządkowana, który wprowadza czytelnika w klimat dekadentyzmu. „Około północy” jest czymś nowym w dorobku pisarza i na pewno nie zniechęci mnie, by jeszcze po książki Czubaja sięgnąć.
"Taki już los kontrabasisty. Jego solo ma zawsze w sobie coś z żartu, gdzie mu tam do chorusów pianisty, saksiarza czy trębacza. Nawet bębniarze mają lepiej".
W literaturze przedmiotu wyróżnia się trzy podstawowe cechy charakterystyczne jazzu. Są nimi swing, funkcja ekstatyczna i kod indywidualny. Najnowsza powieść Mariusza Czubaja posiada wszystkie te atrybuty. Swing pod postacią lekkości przekazu i urozmaicenia fabularnego. Funkcję ekstatyczną w zakamuflowanej improwizacji, a kod indywidualny w specyficznym sposobie komunikacji między autorem, a czytelnikiem. "Około północy" to ewidentnie proza ubrana w jazzowe szaty.
Mariusz Czubaj to z wykształcenia profesor antropologii kultury. Członek Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego, karateka. Autor gra gościnnie na saksofonie w zespole "Zgniłość" Marcina Świetlickiego. W latach 2009 i 2017 otrzymał Nagrody Wielkiego Kalibru za najlepszą powieść kryminalną i sensacyjną.
28 kwietnia 1969 r. na Powązkach pochowany zostaje jazzowy pianista Krzysztof Komeda. Po pogrzebie ktoś morduje młodą dziewczynę Jadwigę Ślusarek i nie jest to pierwsza ani ostatnia zbrodnia, jaka ma miejsce w tym czasie. Prywatne śledztwo pewnego kontrabasisty wiedzie w głąb środowiska jazzowego i półświatka artystycznej cyganerii.
"Około północy" to dość specyficzna książka, która może zaskoczyć oddanych miłośników twórczości autora. Nie jest to bowiem typowy kryminał, którego fabuła zorganizowana jest wokół zbrodni. To książka, w której wątek kryminalny toczy się równolegle do balladowej opowieści o polskim jazzie, a czytelnik z wielką uwagą śledzi kolejne tropy dotyczące zbrodni, by na koniec zostać zaskoczonym ujawnieniem sylwetki mordercy.
Ta książka to także swoista panorama Warszawy z lat sześćdziesiątych XX wieku. Mariusz Czubaj przybliża bowiem czytelnikom ówczesny, dekadencki klimat panujący w stolicy łącząc go z polskim jazzem. To taka swoista ekspresowa wędrówka w przeszłość, gdzie można udać się do kultowego klubu "Hybrydy", z którego przecież wyłoniło się tylu znanych literatów, czy też muzyków. Nietrudno także poczuć jazzowego rytmu, bo muzyka to pierwszoplanowy bohater tego utworu.
To, co jednak czyni najnowszą powieść Mariusza Czubaja tak wyjątkową jest jej nieco na pozór chaotyczna, a tak naprawdę celowo nieuporządkowana konstrukcja fabularna. Z tego też względu trudno nie porównywać jej formy, jak i struktury do istoty jazzu pełnego improwizacji i swoistego rozluźnienia. Krótkie rozdziały, liczne aluzje, niedopowiedzenia i połączenie fikcji z prawdą to cechy charakteryzujące tę książkę. W powieści znajdziecie także niezwykle trafne odniesienia do naszej aktualnej rzeczywistości i trendów, jakie obecnie panują. Na jej łamach obecne są także postacie polskich inteligentów tworzących ówczesną dekadencką elitę.
Niezwykle istotną rolę w całym utworze Mariusza Czubaja odgrywa utwór muzyczny pt. "Kumanie Komedy" napisany przez autora i Michała Wandzilaka. Polecam wam posłuchać tego kawałka, a następnie za sprawą "Około północy" przenieść się do Warszawy lat sześćdziesiątych, gdzie spotkacie artystyczną bohemę tamtych czasów, winy z przeszłości, zbrodnię oraz magiczny jazz, otulający swoim rytmem każdy z naszych zmysłów.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Słuchając, zaczynasz się rozglądać, czy nikt cię nie śledzi Marcin Hłasko – niegdyś policjant, a dziś ekspert zajmujący się sprawami bezpieczeństwa...
Pierwszy kryminał z Rudolfem Heinzem! Wiosna 2007. W okolicach Centrum Olimpijskiego w Warszawie znaleziono zwłoki dwóch młodych mężczyzn. Okazuje się...
Przeczytane:2019-06-23,
Piękne dziewczyny, które łamią serca. Przyjaciele, którzy potrafią pocieszyć przy kieliszku wódki. A w tle jazz, mogący uciszyć nawet najbardziej nieznośne myśli. Jednak wszystko się komplikuje, gdy w bliskim otoczeniu dochodzi do fatalnej w skutkach zbrodni…
Nie będę ukrywać, czekałam na tę książkę, która zauroczyła mnie, gdy przeczytałam jej zapowiedź. Było o niej naprawdę głośno, tuż przed samą premierą. Radio, telewizja, gazety — zewsząd widziałam, słyszałam zachęcające informacje. Dlatego dość wysoko postawiłam poprzeczkę, zwłaszcza ze względu na fakt, że uwielbiam lata sześćdziesiąte, nie tylko te najsłynniejsze, amerykańskie. Sądzę, iż Polska tamtych czasów zasługuje na uwagę z wielu powodów. Pojawiło się wtedy mnóstwo utalentowanych artystów, różnych dziedzin. Jednym z nich był Krzysztof Komeda. W tym roku wypadała pięćdziesiąta rocznica jego śmierci, właśnie ta data łączy się z premierą „Około północy”. Oczywiście, nieprzypadkowo. Lubię muzykę Komedy, trzymała się mnie duża ciekawość, jak Mariusz Czubaj wplecie tę historię w swoją książkę. Całość pozytywnie zaskakuje, ponieważ autor świetnie spoił ze sobą skoro wątków. A co najważniejsze, udało mu się zachować spójność.
To moja pierwsza styczność z twórczością Czubaja, więc ciężko stwierdzić, czy ta pozycja wypada lepiej od pozostałych. Ale z pewnością jestem w stanie uznać, że nie mamy do czynienia z klasycznym kryminałem. Zbrodnia, jako oś fabuły, majaczy gdzieś w oddali. Dlatego uważam, iż miłośnicy „historii z dreszczykiem” mogą poczuć się dość rozczarowani, co rozumiem, jeśli liczyli ma coś podobnego. Aczkolwiek spoglądanie na „Około północy” w szerszym spektrum prowadzi do innych wniosków. Trudno sklasyfikować tego typu powieści, są zbyt eklektyczne na konkretne ramy. Lecz w tym przypadku warto dać książce szansę, bo posiada wiele zalet.
Główny bohater, a jednocześnie narrator, to interesująca postać. Ktoś już słusznie zauważył, kojarzy się on z aktorami żywcem wyjętych z filmów noir, od początku lektury miałam przed oczami Humphreya Bogarta, jego długi płaszcz i kapelusz. Ciekawym zabiegiem okazało się wpasowanie w fabułę popularnych nazwisk, jak wspomniany Komeda, Hłasko, czy Cybulski. Ich śmierci, pozornie nieistotne dla samej akcji, są symbolem końca pewnej epoki. Trudnej, lecz równocześnie pięknej. Autor znakomicie oddał tę charakterystyczną atmosferę. Myślę, że wymaga to dużej dozy wrażliwości.
Mariusz Czubaj wykonał kawał świetnej roboty, gdy chodzi o klimat właśnie. Zaimponował mi ogromem zdobytej wierszy, dbałością o detale. Perfekcyjnie odmalował otoczenie, przytaczając popularne ówcześnie marki, stroje, utwory muzyczne. Przyjemnie w trakcie czytania włączyć sobie „Astigmatic”. Tego typu książki potrzebują odpowiedniego nastroju, wtedy tylko zyskują. Zwłaszcza wątek obyczajowy, życiorys głównego bohatera, z którego nie chcę za wiele zdradzać — ale wzrusza i fascynuje. Sam sposób prowadzenia powieści jest płynny, wciągający. Lektura na dwa wieczory, choć już na końcu człowiek żałuje, że pora odłożyć egzemplarz. Będę do niego wracać, ponieważ naprawdę spodobał mi się styl autora. Sądzę, iż nadal mogę dużo z tej publikacji wynieść.
„Około północy” prezentuje się bardzo oryginalnie na naszym rodzimym rynku wydawniczym. Fabuła zasługuje na jak największe uznanie. Owszem, już pisałam wyżej, książce daleko do kryminału, takiego wprost z definicji. Niemniej jednak ta obyczajowa strona całości wypada na tyle dobrze, że warto samemu zapoznać się z powieścią. Rekomenduję sympatykom muzyki jazzowej, chcącym poczytać o czymś zgodnym z ich zainteresowaniami. Ukłony dla autora, jeszcze raz gratuluję wspaniale napisanej historii, trzymając kciuki za kolejne (niewątpliwe) sukcesy.