Inteligentne, majestatyczne i lojalne, żyją tyle, co my. Słonie to jedne z najwspanialszych cudów afrykańskiej dziczy. Lecz jeszcze w latach 70. i 80. XX wieku każdego roku w Zambii wyrzynano tysiące tych urzekających stworzeń. Zabijano je dla cennych kłów. Gdy biologowie Delia i Mark Owens, prowadząc w Afryce badania nad lwami, trafili w sam środek starć pomiędzy kłusownikami, opowiedzieli się po jedynej słysznej stronie – po stronie słoni.
„Oko słonia” opisuje wysiłki Owensów, by ocalić te niewinne zwierzęta przed zdziesiątkowaniem, ich podróże, podejmowane nie tylko po to, by zapewnić rdzennej ludności wsparcie ich wiosek, lecz także by nagłośnić w świecie kwestię ochrony słoni. Ta niezwykła opowieść, pełna śmiałych wyczynów niezadowolonych myśliwych, żmudnej pracy na afrykańskich równinach i barwnych opisów dzikich zwierząt, jest jednocześnie opowieścią przygodową, dziennikiem z podróży, wezwaniem do działania na rzecz ochrony przyrody i fascynującym badaniem zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2024-03-13
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 368
Można powiedzieć że mam za swoje… Zobaczyłam nazwisko autorów, nie skupiłam się na opisie książki, tylko na tym, że Delia Owens jest autorką tak wychwalanej pozycji „Gdzie śpiewają raki” i złapałam książkę kompletnie nie patrząc na treść. No i jak się okazało książka z beletrystyką ma niewiele wspólnego.
„Oko słonia” to realny pamiętnik dwojga naukowców, którzy jeżdżą w różne rejony Afryki, do parków, w których dzikie zwierzęta zamiast być chronione, są zabijane przez kłusowników. Delia i Mark Owens przedstawiają historię swojej walki o dobro zwierząt. Opowiadają z czym muszą mierzyć się naukowcy, którzy zamierzają prowadzić badania w dzikich rejonach świata. Zezwolenia, urządzanie prowizorycznego domu, narażenie na ciężkie warunki pobytu i pogodę, to tylko część trudności. Często zmagają się z wrogością ze strony tubylców, którym psują szyki, nie zgadzając się na zabijanie zwierząt dla korzyści. Muszą uciekać nie tylko przed kłusownikami, którzy nastają na ich życie, ale także przed urzędnikami państwowymi, którzy z kłusownikami współpracują zamiast z nimi walczyć. Nie jest to łatwe życie ani łatwa praca, ale z książki przebija przede wszystkim ogromna miłość do zwierząt i chęć do walki o ich bezpieczeństwo. Widać zaangażowanie autorów w to przedsięwzięcie, mimo ogromnych trudności które muszą pokonać i lęku o własne życie.
Nie jestem wielbicielką ani książek ani filmów przyrodniczych, bo mnie śmiertelnie nudzą. Nawet głos doskonałej Krystyny Czubówny powoduje że zamiast zainteresować się tematem, zwyczajnie zasypiam. Ale czy to oznacza że książka jest zła? Absolutnie nie. Osoby lubiące tematykę przyrodniczą i te, którym nie jest obca walka o dobro dzikich zwierząt z pewnością pokochają tę historię .
Oko słonia” to nie tylko książka o walce o przetrwanie słoni w dzikiej Afryce – to również historia poświęcenia, determinacji i miłości do natury. Delia i Mark Owens są bohaterami, którzy ryzykowali swoimi życiami, aby chronić te piękne stworzenia, które są tak ważne dla ekosystemu Afryki. Ich historia jest poruszająca, inspirująca i edukująca.
Ta emocjonująca książka przenosi czytelnika w sam środek dzikiej przyrody Afryki, ukazując jej niesamowitą piękno i równocześnie brutalną rzeczywistość, z którą muszą się zmierzyć mieszkańcy parku narodowego w Zambii. To fascynująca lektura, która nie tylko zmusza do refleksji nad kłusownictwem i jego konsekwencjami, ale także przypomina o sile ludzkiego zaangażowania i poświęcenia. Delia i Mark Owens są prawdziwymi bohaterami, których walka przyczyniła się do zachowania dzikiej przyrody dla przyszłych pokoleń. Gorąco polecam tę książkę wszystkim miłośnikom przyrody i zwierząt – to lektura, która z pewnością zostanie w pamięci na długo.
"Oko słonia" to historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, opowiedziana przez badaczy przyrody Delie i Marka Owensów. Ta para ma wyjątkowy dar przekazywania cząstki swojego serca na stronach książek. Udowodnili to we wcześniejszych, napisanych przez siebie pozycjach, między innymi w powieści "Gdzie śpiewają raki".
Razem z Delią i Markiem Owensami wybieramy się w podróż w nieznane, by móc być biernym obserwatorem dzikiej przyrody i naturalnego środowiska zwierząt, które głownie znamy z ZOO i filmów przyrodniczych. Opowiedziana przez parę historia zdecydowanie jest czymś więcej. To wycieczka po Luangwie Północnej, terenie Parku Narodowego, który powinien być oazą dla przyrody. Rzeczywistość jest zgoła inna. Okazuje się, że nie ma bezpiecznego miejsca. Wręcz za każdym drzewem może kryć się wielkie zagrożenie. Kłusownicy, dla których pozyskanie jakiejkolwiek części słonia (nie tylko kości słoniowej) była na wagę złota.
Autorzy bez koloryzowania pokazują piękno, jak również brutalność tamtych rejonów. Z niebywałą gracją i starannością przedstawiają otaczającą ich florę i faunę, umożliwiając czytelnikowi oczami wyobraźni przenieść się do tego tajemniczego świata i poczuć namiastkę dzikości. Z drugiej strony przytaczają okrucieństwo i brutalność, z którą walka przypomina bieg w kołowrotku. Po prostu nie ma końca. Podróżnicy niezwykle odważnie, na własną rękę podejmowali próby, by ocalić stopniowo wyginającą populację słoni. Nakreślając to wszystko malowniczym językiem, jednocześnie wplatając do treści piękno, by przełamać ten niekorzystny wydźwięk. Autentyczność przekazu oraz ukształtowanie słów, które wpływają wielce na wyobraźnię, jest niewątpliwie mistrzostwem. Nie znam żadnych innych twórców, którzy tak prawdziwie potrafią pokazać naturę, dzikość, piękno, jednocześnie kontrastując je ze złem i okrucieństwem.
Podczas czytania tej historii czułam się otoczona naturą, której ścieżki mogłam pokonać razem z podróżnikami. Jednocześnie kaliber kłusownictwa był dla mnie przytłaczający i wywoływał uczucie smutku i niezrozumienia dla tego bezwzględnego świata.
Niesamowita opowieść, zachwycająca opisami flory i fauny, jednocześnie zatrważająca i wywołująca refleksję. Nawet drobne kroki są w stanie zmienić świat. Wystarczy chcieć pomagać.
„Wszystko co możesz sobie wyobrazić, natura już stworzyła” - Albert Einstein
Cytat ten chodził za mną jak cień przy czytaniu książki „Oko słonia” Delii i Marka Owens. Jest to pierwsza książka ich autorstwa, którą miałam przyjemność przeczytać, ale na pewno nie ostatnia. Wszystko zaczyna się niewinnie – para naukowców badająca lwy na pięknych, a zarazem doszczętnie wysuszonych terenach Kalahari. Trafiają oni na wiele przeszkód, a największą jest polecenie opuszczenia kraju. Wydawać by się mogło to nie do przebicia, ale jednak ich upór, chęć poznawania, niesienia pomocy jest silniejszy i po jakimś czasie dostają pozwolenie, by wrócić do tego pięknego zakątka na świecie. Tylko czy jest on naprawdę piękny, skoro trafia się na starcia kłusowników, którzy dla przeżycia i dla pieniędzy nie cofną się przed niczym? Dla Owensów było oczywiste, po której stronie mają stanąć i stanęli po stronie słoni, ale kosztowało ich to bardzo wiele.
Afryka cudowna przez swą naturę, przez zwierzęta jakie się tam znajdują, a zarazem bezlitosna. Ciągnąca się miesiącami susza to jedno, a drugie – zabijanie zwierząt zagrożonych wyginięciem. Co gorsza jest to oczywiście „zasługa” człowieka, której nie da się usprawiedliwić w żaden sensowny sposób. Przez dokładne opisywanie poszczególnych wydarzeń, przynajmniej w marzeniach mogłam się tam przenieść. Owensowie bronili tam tego, co jest najcenniejsze, bronili życia. Mimo tego, że mięli oni wiele przygód, trudności, wiele nieprzespanych nocy nie poddali się. Miałam wrażenie, że dla nich te zwierzęta po tylu latach spędzonych w Afryce, były już jak „rodzina”.
Niesienie pomocy zwierzętom z mojej strony jest od bardzo dawna, więc doskonale rozumiem ich decyzje i wiem co nimi kierowało. Nie trzeba być nie wiadomo jak wielkim miłośnikiem zwierząt, by zdać sobie sprawę z tego, że niektórych gatunków za jakiś czas może już nie być. Niestety przez człowieka takie sytuacje już miały miejsce.
Na pewno jest to książka, która po części skradła me serce i czytając chciałam być tam razem z nimi. Historia ta jest bardzo poruszająca i przyznam, że czasami łezka poleciała. Ukazane jest nie tylko zamiłowanie autorów do przyrody, ale także przedstawione ich emocje, które towarzyszą im na każdym kroku. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kłusownictwo trwa nadal, ale dzięki ukazaniu ich działań przynajmniej w jakimś stopniu można temu zapobiec. Najbardziej przykre jest to, że jedno życie niszczy drugie. Życie, które już nie wróci. Co będzie dalej zależy tylko i wyłącznie od nas. Oby przesłanie tej książki trafiło jak najdalej i oby okazało się pomocne i wzbudziło chęć do działania.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
SŁONIOM NA RATUNEK
Afryka kojarzy nam się z upałem, dziewiczą przyrodą i dzikimi zwierzętami. To raj dla naukowców - biologów, zoologów i botaników, którzy wyjeżdżają na Czarny Ląd aby prowadzić swoje badania i obserwacje w naturalnym środowisku. Każda ekspedycja wiąże się z długimi przygotowaniami, załatwianiem pozwoleń, dokumentów i ogarnięciem całej biurokracji. Nierzadko dochodzą do głosu również uwarunkowania polityczne, które burzą wcześniej poczynione plany i ustalenia. Z takimi złożonymi trudnościami muszą się mierzyć Delia i Mark Owensowie przed rozpoczęciem każdej swojej afrykańskiej wyprawy. O kulisach, badaniach i życiu na Czarnym Lądzie opowiadają w swoich książkach, które szybko stają się bestsellerami. Te powieści podróżniczo - przygodowe będące przepięknymi relacjami z życia w otoczeniu dzikich zwierząt i dziewiczej przyrody to interesująca, mądra i bardzo potrzebna literatura faktu, która spełnia rolę edukacyjną i krajoznawczą.
"Oko słonia" to trzecia powieść Delii i Marka Owensów, w której wybieramy się z autorami do Deception Valley w Botswanie - miejsca ich poprzedniej ekspedycji na pustyni Kalahari, a potem ze względów politycznych przenosimy się do najbardziej dzikiego i niezbadanego Parku Narodowego Luangwa Północna na terenie Zambii. To trudny i niedostępny teren oddalony od wiosek i jakiejkolwiek cywilizacji. Są tu rzeki, strome górskie zbocza i głębokie doliny, które stanowią ogromne wyzwanie zarówno dla badaczy jak i ze względów logistycznych. Z uwagi na odludne i dzikie tereny jest to obszar idalny do obserwacji dla zoologów. Tym razem Delia i Mark poświęcają się walce o przetrwanie słoni afrykańskich, które giną nie tylko za sprawą wszechobecnej suszy i braku wody, ale przede wszystkim z ręki kłusowników. Determinacja i konsekwencja w zmaganiach prowadzących do ocalenia tych ogromnych dzikich zwierząt są godne podziwu, choć odnosi się wrażenie, że jest to walka z przysłowiowymi wiatrakami. Dla miejscowej ludności, plemion Bisa i Bemba oraz dla ministrów i rządzących tym regionem kłusownictwo to po prostu sposób na życie, forma pracy i zarobkowania. Nikt się tutaj nie zastanawia, że poprzez przyzwolenie na ten okrutny proceder populacja słoni afrykańskich po prostu wyginie bezpowrotnie.
Powieść jest przepiękna i emocjonalna. Poraża swoją brutalną szczerością. Dramatyczne opisy polowań i przerażające ataki na zwierzęta mrożą krew w żyłach i uświadamiają nam powagę sytuacji. Porównanie cmentarzyska słoni pełnego nagich kości i szkieletów do Auschwitz również nie pozostawia złudzeń. Bliższe zaznajomienie się z tymi wyjątkowymi, mądrymi i empatycznymi zwierzętami sprawiło mi wiele radości, ale dostarczyło też mnóstwa wzruszeń. Każdy rozdział, każdy etap i każda przygoda wzbudzają skrajne emocje. Bardzo podoba mi się fakt, że każde zwierzę, z którym Owensowie mają do czynienia otrzymuje swoje imię i od tego momentu przestaje być obce i anonimowe.
Delia i Mark piszą ciekawie i obrazowo. Zadziwia mnie spokój i opanowanie, które towarzyszy im w sytuacjach kryzysowych. Napięcie niejednokrotnie wywołuje niepokój i sprawia, że emocje przez cały czas pozostają na najwyższym poziomie. W swojej opowieści autorzy stawiają na szczerość i prawdę bez retuszu i zbędnych upiększeń. Ich relacja jest spójna, klarowna i bardzo interesująca w odbiorze.
Książka niesie ze sobą także dużo treści edukacyjnych. Od bliższego poznania słoni afrykańskich, ich zwyczajów, zachowań i cech, poprzez przyczynę zmniejszania się ich populacji, aż po główne rynki zbytu. Przekonujemy się jakie znaczenie ma informacja i nagłośnienie problemu. Dowiadujemy się czy walka i ogromna praca Delii i Marka na rzecz słoni przynosi wymierne efekty.
Uwielbiam książki podróżnicze, które zabierają mnie w egzotyczne zakątki świata. Powieść "Oko słonia" poprzez poruszoną tematykę wywarła na mnie ogromne wrażenie. Muszę koniecznie nadrobić poprzednie powieści napisane przez Delię i Marka, gdyż przebywanie na afrykańskim kontynencie, życie wśród dzikiej przyrody i walka o prawa zwierząt to dla mnie sprawa bardzo istotna i jednocześnie niezapomniana przygoda. "Oko słonia" to poruszająca powieść obyczajowa, ciekawa i egzotyczna przygoda, emocjonujący dreszczowiec, ciekawie napisana opowieść podróżnicza i historia oparta na faktach w jednym tomie.
Książkę otrzymałam z klubu recenzenta serwisu nakanapie.pl i muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych wyborów jakiego dokonałam, wyszukując sobie książkę do lektury.
"Oko słonia" to moje pierwsze doświadczenie z podróżniczymi przygodami Delii i Marka Owensów (dwójki niesamowicie odważnych, upartych i zdeterminowanych biologów). Podejrzewam też, że spotkanie nie jest ostatnim, bo w miarę możliwości będę chciała nadrobić zaległości - tym bardziej, że "Gdzie śpiewają raki" oraz "Zew Kalahari" odniosły spory sukces i są na liście międzynarodowych bestsellerów literatury faktu opisujących życie badaczy afrykańskiej flory i fauny, a tematy biologiczne są mi niezwykle bliskie.
"Personalia niewinnych zostały zmienione, by chronić ich przed winnymi. Nazwiska winnych zmieniliśmy, by chronić siebie. Reszta tej historii to szczera prawda."
"Oko słonia" to książka o latach narażania życia dwóch mocno zdeterminowanych osób, by wielkie ssaki mogły spokojnie chodzić po... parku narodowym!!! I to strzeżonym. Przez opłacanych strażników. A tych strażników trzeba było na wszelkie możliwe sposoby jeszcze "zachęcać" do wykonywania ich obowiązków. Zdawałoby się, że brzmi to trochę nieprawdopodobnie, ale pomimo tego nie wątpię w wiarygodność tej niezwykłej opowieści...
Kolejne strony publikacji przedstawiają opisy przyrody, ale nie jakieś przesadzone czy nudne. To opisy konkretne, często ze wskazaniem gatunków zwierząt i roślin. Dzięki temu mamy okazję zgłębić interesujące nas tematy na własną rękę. Osoby lubiące analizować zachowania bohaterów, mają ku temu naprawdę dużo okazji, a i okoliczności bywają różne. Czasem jest miło i przyjemne. Innym razem padają strzały, a niosą one różne konsekwencje - dla zwierząt, ale także dla ludzi. Jest o przeciwdziałaniu kłusownictwu oraz korupcji, przepisach prawnych, poszukiwaniu wszelkich możliwych rozwiązań, ale także o bezradności i o tym, ile człowiek jest w stanie zaryzykować nie tylko dla zwierząt, ale i dla innych ludzi. No i o buncie - przeciwko najbliższym. I ten bunt ma w tym przypadku bardzo ważne podłoże, ponieważ jest on próbą przygotowania się na ewentualną utratę tej najbliższej osoby, bo igranie z życiem w pewnym okresie było dla naszych bohaterów wręcz codziennością... W tym wszystkim przeplatają się bardzo subtelnie osobiste wyznania autorów, które w pewien sposób nieco łagodzą trudne momenty i pokazują, jak zdawałoby się drobnostki, takie jak gesty czy samodzielnie stworzone tradycje, czasem pozwalają przetrwać zdawałoby się beznadziejne momenty.
Książka naprawdę wciąga i to na wiele różnych sposobów. Momentami łapie za serce. Dla mnie jednak za mało było o samych słoniach. Przyznam szczerze, że liczyłam na więcej informacji na ich temat.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
JAK DŁUGO ZDOŁASZ CHRONIĆ SWOJE SERCE? Pogłoski o Dziewczynie z Bagien latami krążyły po Barkley Cove, sennym miasteczku u wybrzeży Karoliny Północnej...
Przeczytane:2024-11-10, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
“Oko Słonia”
Książka zabiera czytelnika w serce afrykańskiej dziczy, ukazując piękno i tragedię życia słoni. Opowieść ta jest nie tylko fascynującym dziennikiem z podróży, ale również wezwaniem do działania na rzecz ochrony przyrody.
Autorzy, będący biologami, dzielą się swoimi doświadczeniami z pracy w Zambii w latach 70. i 80., gdzie tysiące słoni było wyrzynanych każdego roku dla cennych kłów. Książka opisuje ich wysiłki, by ocalić te stworzenia, a także ich podróże, które miały na celu nie tylko ratowanie słoni, ale również nagłośnienie problemu kłusownictwa na świecie.
“Oko Słonia” to również głębokie studium ludzi i zwierząt, które żyją w symbiozie, ale są zagrożone przez działalność człowieka. Jest to literatura faktu, która spełnia rolę edukacyjną i krajoznawczą, a zarazem przepiękna relacja z życia w otoczeniu dzikich zwierząt.
Książka ta, jest nie tylko emocjonalnym świadectwem miłości do przyrody, ale także brutalną prawdą o jej niszczeniu. Porównanie cmentarzyska słoni do Auschwitz jest mocnym i poruszającym akcentem. Każde zwierzę, które pojawia się na kartach książki, otrzymuje swoje imię, co sprawia, że staje się ono bliskie. To sprawia, że książka ta jest nie tylko opowieścią o słoniach, ale również o ludziach, którzy poświęcają swoje życie, by chronić te wspaniałe stworzenia.
Książka wywołuje wiele emocji i skłonia do refleksji nad naszą rolą w ochronie dzikiej przyrody. Jest to lektura obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się naturą i jej ochroną. Słoń na okładce jest piękny i przyciąga wzrok.
Polecam Wam 😁
Gratuluję autorów i życzę dalszych sukcesów 📚.
Bardzo dziękuję wydawnictwu za egzemplarz ❤️
Współpraca reklamowa, barterowa 🙂