Kto stał się ofiarą systemu, a komu ten system udało się przechytrzyć? Sprawa Tomasza Komendy wstrząsnęła opinią publiczną i doprowadziła do wszczęcia kolejnych śledztw. Ivo Vuco przeczytał setki stron akt sądowych, spotkał się z wieloma ludźmi, rozmawiał z prokuratorami, adwokatami, policjantami, gangsterami i więźniami. Ustalił, że w sprawie morderstwa sprzed lat nic nie jest takie, jakie się wydaje, a winni śmierci Małgorzaty K. najprawdopodobniej wciąż są na wolności.
Wstrząsająca historia jednego morderstwa i dwóch dekad śledztwa. Autor analizuje błędy, ujawnia kłamstwa i matactwa. Dochodzi do wniosku, że mnóstwo z pozoru nieistotnych szczegółów, na które nikt nie zwrócił uwagi, mogą zmienić bieg historii sprawy miłoszyckiej. Ta książka to obraz śledztwa i dziwnych, niewyjaśnionych kwestii. To obraz upadku moralności, sprawiedliwości i honoru. I w końcu – obraz bezsilności i walki z wiatrakami.
"Wiwisekcja śledztwa dokonana przez Ivo Vuco, to precyzyjna i mistrzowska robota. Porównuje zeznania z akt sprawy z relacjami, które uzyskał rozmawiając z ludźmi. Wyciąga wnioski i buduje napięcie. Stawia pytania policjantom i prokuratorom. Dociska i nie ustępuje, kiedy próbują go zbywać.
Ta książka rozpędza się powoli. Najpierw przygniata ilością osób i ich tajemnic, potem nabiera tempa, wciąga i zasysa czytelnika. Nie pozwala być obojętnym. Tropimy wraz z autorem zabójcę (zabójców?). Emocjonujemy się i zauważamy, że to nie jest zwykła lektura pozostawiająca czytelnika z boku, jako obserwatora, ale sprawa niemalże osobista każdego z nas."
Ze wstępu Piotra Pytlakowskiego
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2019-04-24
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 256
Autor starał się w możliwie obiektywny sposób przedstawić bardzo skomplikowaną sprawę, w której niemal każdy składał odmienne zeznania. Zadawał sporo pytań swoim rozmówcom i korespondentom. Nie od wszystkich otrzymał odpowiedzi. Pojawiły się oprócz tego liczne pytania, które miały skłonić czytelnika do zastanowienia się i próby wyciągnięcia własnych wniosków, a przy okazji pokazania jak wiele nieścisłości i sprzecznych informacji pojawiło się wśród przytoczonych informacji.
Zdarzały się fragmenty, w których brakowało chronologii lub jasnego sprecyzowania tła sytuacji. Te niezrozumiałe momenty mogły być efektem zastosowania skrótów myślowych, które dla osoby nie znającej akt sprawy były kolejnymi niewiadomymi lub nieścisłościami.
Dużym plusem jest to, że autor nie narzucał swojego punktu widzenia. Wielokrotnie zwracał uwagę, że w toku postępowań popełniono wiele błędów i że nie należy wyciągać przedwczesnych wniosków. Posunął się nawet do przedstawienia wymyślonego zakończenia - takiego, które pokazuje, a nawet podkreśla, że są osoby, które warto by było otoczyć opieką, ponieważ one również, a raczej przede wszystkim są... ofiarami systemu.
Gdybym mógł się cofnąć i coś zmienić, to zrobiłbym tak: złapałbym za fraki samego siebie i zdzielił po pysku tak mocno, żebym w końcu zaczął myśleć jak...
Synonim Zła - to pasjonująca historia emigranta z Polski, który próbuje dorobić się w USA (Nowy Jork). Poznaje tam wielu ludzi ale zaprzyjaźnia...
Przeczytane:2019-08-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, historyczne/biografia, 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, 52 książki 2019, recenzenckie, reportaż,
Zbrodnia miłoszycka. Sprawa, w której skazano jednego człowieka na 25 lat więzienia. Tomasza Komendę. Sprawa, o której głośno było w mediach, zarówno w tamtych latach, jak i obecnie. Wtedy, gdyż — jak napisałem przedtem — postawiono wyrok jednemu człowiekowi. Obecnie — ponieważ, jak się okazuje, skazany okazał się człowiekiem niewinnym, a sprawa po latach okazuje się znów ciężką zagadką do rozwiązania. Jednakże zacznijmy od początku.
Noc Sylwestrowa '96/'97. Tego dnia w Miłoszycach odbywała się impreza sylwestrowa w dyskotece Alcatraz. Jedną z obecnych na niej osób była 15-letnia Małgorzata Kwiatkowska. Jak to na każdej imprezie, tak też i na tej nie mogło zabraknąć alkoholu. Nieletnia wtedy również korzystała z takiej dogodności. Ostatni raz widziana była w towarzystwie dwóch mężczyzn, którzy ją prowadzili.
Następnego dnia rano zaniepokojeni rodzice Małgosi udali się do Miłoszyc (ofiara pochodziła ze wsi Jelcz — Laskowice), aby popytać wśród okolicznych mieszkańców o córkę. Pierwsza próba poszukiwań okazała się nieudana, jednakże zdesperowani rodzice nie odpuszczali. Po kilku godzinach między gospodarstwami na końcu malutkiej ścieżki odnaleziono ciało młodej dziewczyny. Okazała się nią być poszukiwana Małgosia. Dziewczyna została brutalnie zgwałcona, a ciało pozostawiono na kilkunastostopniowym mrozie. Ofiara zmarła z wyziębienia oraz wykrwawienia. Śledczy ustalili, że sprawców mogło być kilku — świadczyło to pozostawione DNA na miejscu zbrodni, jednakże winnych zbrodni nie wykryto. Śledztwo zostało umorzone.
W roku 2000 niejaka Dorota P. zadzwoniła na policję, gdyż osoba, której rysunek pamięciowy został pokazany w programie 997, jest synem jej sąsiadki. Eksperci z Akademii Medycznej we Wrocławiu odkryli, że włos znaleziony na kominiarce pozostawionej na miejscu zbrodni należy do tego samego mężczyzny, którego rysunek pamięciowy został pokazany w programie. Włos, a także ślad zębów, pozostawiony na lewej piersi ofiary. Mógł należeć do tej osoby, ale również mógł należeć do wielu innych osób, które tego wieczora bawiły się na imprezie. Dwa psy policyjne, niezależne od siebie, również wskazały, że zapach czapki należy do wskazanego przez Dorotę P. mężczyzny. Był nim Tomasz Komenda, który miał alibi, miał również świadków. Było ich dwunastu. Okazali się niewiarygodni, co doprowadziło do aresztowania, skazania winnego (z początku) na 15 lat więzienia, by później podnieść wyrok do 25. Oskarżony nigdy nie przyznał się do zarzuconego mu czynu.
Krótkie wprowadzenie do sprawy zbrodni miłoszyckiej jest szerzej rozpisane także w samej książce, która miałem okazję przeczytać, tytułowych "Ofiarach systemu".
A jak oceniam samą książkę?
Napiszę tak, żaden kryminał, żaden thriller, żadna powieść sensacyjna nie dostarczy takich emocji, jak właśnie "Ofiary systemu" Ivo Vuco. Na początku ogrom postaci może przytłaczać. Dlatego wydawca wytłuszczoną czcionką podkreślił te postacie, które po raz pierwszy pojawiają się na kartkach tej książki, wcześniej również pokrótce je opisując przed rozpoczęciem pierwszego rozdziału. Polecam nie zniechęcać się tym początkowym "natłokiem" postaci, gdyż później książka rozkręca się, i do samego końca trzyma wysoki poziom, jaki przedstawił autor. A przedstawił solidnie udokumentowaną robotę reporterską. Zadając często niewygodne pytania, będąc zbywanym przez niektórych, jednakże nie poddając się w swoim śledztwie. Stawiając często teorie, niepotwierdzone co prawda solidnymi dowodami, ale logiczne we własnej ocenie.
Książka stawia pytania. Stawia mnóstwo pytań, wśród nich jedno najważniejsze — dlaczego system potraktował niewinnego człowieka w taki sposób? Człowieka, który przeżył w więzieniu koszmar, gdyż nie muszę raczej opisywać tego, w jaki sposób w takich placówkach traktuje się osoby z łatką gwałciciela. Dodatkowo gwałciciela osoby nieletniej. Wątpię, abyśmy poznali odpowiedź.
Na sam koniec pozostaje tylko jedno. Liczyć na to, że sprawa zostanie w końcu zamknięta na niekorzyść tych, którzy tejże zbrodni dokonali. Bez wyjątków. A przede wszystkim dla rodziny zamordowanej, która do dzisiaj nie może zaznać spokoju, wiedząc, że prawdziwy morderca jej córki w dalszym ciągu przebywa na wolności.