Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2006 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 950
Można by napisać, że ta książka to lekcja pokory dla gatunku ludzkiego. Przykra lekcja, ale bardzo ważna – bo być może jest jeszcze szansa na to, że się ockniemy i dostrzeżemy, co takiego uczyniliśmy naszej planecie, przyrodzie, środowisku. Czy mamy w sobie jeszcze na tyle rozsądku i empatii, żeby zacząć naprawiać swoje błędy, czy jednak kieruje nami tylko pycha i poczucie wyższości względem innych gatunków? „Odwet oceanu” to genialna powieść, którą poleciłabym każdemu, dosłownie każdemu. To nie tylko dobra lektura, to coś znacznie więcej i wydaje mi się, że gdybym przeczytała ją w zeszłym roku to zdecydowanie trafiłaby do zestawienia najlepszych premier roku 2018.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
https://czytamdlaprzyjemnosci.blogspot.com/2018/12/94-odwet-oceanu.html
(...)"Odwet oceanu" wciągnął mnie od pierwszych stron, najpierw powoli przedstawiając poszczególne migawki z wydarzeń mających miejsce w różnych zakątkach globu ziemskiego. Z pozoru nie mające związku wydarzenia zaczynają się łączyć jak poszczególne puzzle w całość. Z każdą katastrofą tempo akcji nabiera pędu. W pewnym momencie łapię się na tym, że z żalem muszę odłożyć książkę na następny dzień. Ilość stron przestaje mnie przerażać, gdyż wydarzenia, których jestem mimowolnym świadkiem zaczynają mnie pochłaniać tak bardzo, że za wszelką cenę chcę dowiedzieć się co jest przyczyną tajemniczych zjawisk takich jak ataki wielorybów, trujących krabów czy białych raków. Co powoduje, że zwierzęta zachowują się irracjonalnie w stosunku do człowieka. Kataklizm, który grozi Ziemi jest impulsem, który jednoczy środowisko naukowe, CIA oraz wojsko w rozwikłaniu zagadki. Jest to wyścig z czasem, gdzie ceną jest życie nie tylko ludzkie, ale wszystkich istnień zamieszkujących nasz glob.
W tym momencie należy zadać sobie pytanie, dokąd prowadzi nas grabieżcza ekspansja człowieka? Eksploatcja mórz i oceanów poprzez wydobycie ropy i metanu z ich dna, a co za tym idzie zanieczyszenie wód powoduje, że sami się trujemy spożywając skażone ryby i skorupiaki, które żyją w tych wodach. Autor na kartach swej książki w bardzo subtelny sposób przekazuje nam wiedzę o życiu morskich zwierząt. Mimochodem przyswajamy sobie wiedzę, która rozszerza nasz światopogląd dotyczący ochrony gatunków zwierząt zamieszkujących wody mórz i oceanów. Zależności w ekosystemie w sposób dobitny pokazują, jak człowiek jest zależny od przyrody. Rozrywając owy system człowiek dąży do samozagłady, gdyż każdy organizm ma do spełnienia określoną rolę, a eliminując jeden składnik powodujemy efekt domina, który trudno zatrzymać, gdyż wynik może okazać się katastrofalny w skutkach dla nas i przyszłych pokoleń.
Jest to książka z ogromnym przesłaniem. Zatrzymajmy się i zastanówmy się nad swoim postępowaniem. Czy w wystaczający sposób dbamy o nasze środowisko, począwszy od zwykłego obywatela po ogromne konsorcja ingerujące w przyrodę jak firmy naftowe i gazowe wydobywające paliwa? Czy nasze bezmyślne korzytanie z wody nie ma wpływu na środowisko? A może niezliczone ilości chemii, którą traktujemy roślinność uprawną ma wpływ na stan wód lądowych i morskich? Przecież środowisko to obieg zamknięty, wszystko co trafia do niego wraca z powrotem do człowieka.
Lekki styl pisarski sprawia, że książkę czyta się szybko. Zastosowanie dużej ilości dialogów i przenoszenie się w różne zakątki świata sprawia, że mamy wrażenie, że oglądamy film a nie czytamy książkę. Bardzo plastyczny opis wydarzeń, zróżnicowanie bohaterów powoduje, że obrazy przesuwają się przed oczami jak kadry filmu. Nagromadzenie emocji związanych z poszczególnymi sytuacjami sprawia, że czytelnik ani na moment nie czuje się znużony czytaniem, wręcz przeciwnie za wszelką cenę chce dowiedzieć się jak zakończy się ta historia.
"Odwet oceanu" jest fikcją literacką, ale czy na pewno? Czy autor nie zawarł w tej historii wielu dowodów z naszego dnia codziennego? Sposobu wykorzystywania przyrody przez człowieka?
Mam nadzieję, że scenariusz tej historii pozostanie tylko fikcją, stanowiącą świetny materiał na film katastroficzny. Ciekawa jestem jak reżyster przedstawiłby Yrr? (...)
Za książkę dziękuję Wydanictwu Dolnośląskiemu.
Przeczytane:2020-06-02, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2020,
Książka „Odwet oceanu” przyciągnęła mnie opisem i intrygującym gatunkiem: thriller ekologiczny. Dużo sobie po niej obiecywałam – zwłaszcza gdy zobaczyłam na okładce informację o wielkiej liczbie sprzedanych egzemplarzy. Zaczęłam czytać – i… no cóż – chyba za dużo sobie obiecywałam i dlatego szybko zostałam sprowadzona na ziemię.
Początek mnie znudził, ale uznałam, że warto go przemęczyć, bo na pewno zaraz zacznie się dziać więcej i szybciej… Temat jest ciekawy – przyroda (morska) bierze na nas odwet za wszystkie szkody, jakie jej od wieków wyrządzamy. Brzmi ciekawie? W moich oczach - nawet bardzo! Niestety – autor uparł się, żeby – zamiast żywej akcji – dać nam szereg wykładów z zoologii, biologii morskiej, rozmaitych badań, co sprawiło, że ciekawość szybko wyparowywała z każdą przewracaną stroną… Aż zostało tylko znużenie i postanowienie, że jednak doczytam do końca, żeby się przekonać, jak to wszystko się rozwiąże… A do tych przyrodniczych rozważań, doszły rozmaite filozofie, kosmologia, socjologia, ekologia – słowem: naukowość zdominowała całość i sprawiła, że fabuła – naprawdę ciekawie wymyślona – zeszła na boczny tor. Gdyby podzielić tę książkę na dwie części – jedną dla miłośników nauki, i drugą dla tych, którzy chcą wartkiej akcji – nie dziwiłabym się tej popularności. Miałam wrażenie, że ktoś, kto robił redakcję tej powieści, sam się pogubił i uznał, że nie da rady tego ogarnąć, więc zostawił wszystko, żeby czytelnik sam sobie wybrał, co go zainteresuje. Mnie ta lektura po prostu zmęczyła, przesiedziałam nad nią wiele tygodni, bo raz po raz ją odkładałam, stwierdzając, że nie będę się przedzierać przez ten gąszcz. A potem masochistycznie wracałam – sama nie wiem dlaczego.
Liczba pojawiających się postaci sprawia, że gubiłam się w tym chaosie, liczba podawanych teorii i definicji zmęczyła mnie tak, że przestałam szukać ich szerszych opisów. Akcja rozkręca się bardzo długo – a potem też wcale nie robi się jakaś szczególnie porywająca. Owszem, zaczynają się dziać niepokojące, niezwykłe i przerażające rzeczy – a potem autor, ledwie się wciągniemy w akcję, raczy nas kolejnymi naukowymi wykładami – i cały zapał znika…
Jeśli lubicie książki pełne wiedzy naukowej – to pewnie się Wam spodoba. Ja myślałam, że lubię – do momentu, gdy sięgnęłam po „Odwet oceanu”. Ale muszę przyznać, że dowiedziałam się mnóstwa rzeczy na temat oceanów, życia w nich i poznałam kilka ciekawych teorii (oraz całe mnóstwo takich, które w ogóle mnie nie zaciekawiły..)
Na plus na pewno jest rozmach tej powieści, a także proekologiczne przesłanie – bardzo ważne w dzisiejszych czasach. Dlatego tak mi żal, bo mam wrażenie, ze potencjał został zmarnowany, przez utopienie akcji w oceanicznej głębinie naukowych wywodów… Zakończenie niezwykłe, podobnie jak koncepcja świata opisana w tej powieści – ale książka zostawiła po sobie poczucie zmęczenia i znużenia.
Komu może się spodobać? Komuś, kto nie przestraszy się ponad 900 stron naszpikowanych wiedzą naukową, a także mieszanki ekologii, filozofii, biologii i katastroficznych wizji.
Podsumowując: książka dla wytrwałych.