Książka ta opowiada o zmaganiach ze spuścizną Terroru: o oczyszczającej mocy łez wylewanych nad grobami ofiar i octu, którym szorowano ślady krwi na podeście gilotyny. I o tym, jak bardzo jesteśmy bezradni wobec każdej dziejowej traumy.
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Data wydania: 2018-08-24
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 304
W PRL-u wszystko miało wymiar polityczny - od czerwonych krawatów po coca-colę i szynkę. Nic dziwnego, że władze Polski Ludowej do swej polityki i propagandy...
40 lat. 16 klatek schodowych. I jedna krowa na balkonie.Pofalowane betonowe morze. Czysty modernizm. Porzucona wśród trawy rzeźba. A...
Przeczytane:2020-02-20, Ocena: 6, Przeczytałam, 12 książek 2020,
No i to jest porządnie "zrobiona" książka. Spojrzenie na rewolucję francuską pod różnymi kątami. Pani Monika Milewska dotarła do wielu dokumentów z tamtej epoki. Monografia jest przemyślana, rozdziały logicznie poukładane, a zakończenie trafnie podsumowuje kondycję ludzką. Rewolucja francuska to temat tak rozgałęziony, że nietrudno o chaotyczną realizację, na szczęście Autorka poradziła sobie i całość czyta się przyjemnie i bez zbędnego wysiłku intelektualnego. Przeanalizowana została literatura okresu Terroru, zachowania społeczne pod kątem socjologicznym, psychologicznym oraz historycznym (odniesienia do innych tragicznych momentów w dziejach, takich jak holocaust).
Przez prawie 20 stron omawiana jest kwestia winy, a wnioski płynące z tego rozdziału wyjaśniają dlaczego dziś postrzegamy między innymi Napoleona Bonaparte jako bohatera godnego naśladowania... I dlaczego "tragizm tragedii" z upływem czasu się zmniejsza... Jak zwykle w przypadku dramatów na ogromną skalę i tutaj wina rozpływa się w abstrakcie... W niedoskonałym systemie, ewentualnie w jednej osobie "przywódcy", a przecież w krwawych zbrodniach uczestniczyły całe masy... Osobnym problemem jest "powinność pamięci" - to jest powinność wobec ofiar, której często nie dopełniamy, bo wymaga od nas świadomości oraz aktywności intelektualnej i emocjonalnej, podczas gdy kaci oczekują tylko milczenia i zapomnienia. Dlatego z czasem dochodzi do takich absurdów jak radosne świętowanie 14 lipca we Francji lub 1 września w Polsce, przy tańcach do białego rana niczym danse macabre, ale to nie ten czas i nie to miejsce...