Nowy wspaniały smak" to moja pierwsza książka i traktuję ją z pewnym sentymentem, świadom niedoskonałości. Wydałem ją własnym sumptem w końcówce lat dziewięćdziesiątych. Własny sumpt polegał na tym, że książkę sam złożyłem w edytorze Word, wydrukowałem na domowej drukarce, a następnie skserowałem w stu egzemplarzach. Pracujący w drukarni kolega pomógł mi ją zszyć. Nakład był sprzedawany w prowadzonej przeze mnie i znajomych, malutkiej niezależnej galerii w jednej z krakowskich piwnic na Starym Mieście. Ówczesne środowiska literackie Krakowa wykpiły książkę jako zbyt pojebaną. Napisz w końcu coś normalnego apelowano. Akurat opinia stetryczałych literatów, mówiąc kolokwialnie, mi latała. Ważniejsi byli znajomi, którym opowiadania bardzo się spodobały, co natchnęło mnie do dalszej literackiej pracy (pozytywny doping na starcie jest bardzo ważny). W NWS znajdziecie wszystkie tematy, którymi zajmowałem się potem: krytykę konsumpcjonizmu, legendy miejskie, teorie spiskowe w oprawie groteski i czarnego humoru. Z perspektywy lat myślę, że NWS był pierwowzorem past internetowych przed erą internetu.
Wydawnictwo: Korporacja Ha!Art
Data wydania: 2021-06-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 226
Cukier w normie to druga pozycja z mojego nowohuckiego księgozbioru, tak zwanej trylogii konsumpcyjnej. Pisząc ją, posiłkowałem się techniką cut-up, czyli...
Dwupokojowe rezydencje w zapyziałych blokach, wypełnione niebiańskim blaskiem hipermarkety, jasełkowa religijność i misteria zakupów, społeczeństwo podzielone...
Przeczytane:2021-08-24, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, 12 książek 2021, 26 książek 2021, 52 książki 2021,
Rzeczywistość obdarta ze złudzeń. Szara codzienność. Blokowiska lat 90-tych. Młodzi i starzy, pracujący i bezrobotni, biedni i majętni. Co ich wszystkich łączy? Rytuał normalnego życia, smutnego i nudnego. O czym marzą ci ludzie? O zwykłych i normalnych rzeczach, ich potrzeby nie są wyimaginowane. Są zwyczajne i pospolite. Pragną lepszego życia, pracy i miłości. Chcą kochać i być kochanymi. Marzą o nocy spędzonej u boku ukochanej, czasami o skoku w bok i ukojeniu w ramionach kochanki. O lepszym sprzęcie, nowym telewizorze czy samochodzie. Co mnie uderzyło w tej lekturze? Obojętność, marazm i zastój. Oczekują lepszego życia, ale w zamian niewiele dając od siebie. Interesują się innymi, z przyjemnością wściubiają nos w nieswoje sprawy.
Autor w minimalnych obrazach, skróconych do granic możliwości przedstawił nam obraz ówczesnego społeczeństwa. Podgląda bohaterów, zagląda im do łóżka, uwydatnia ich popędy i potrzeby. Ukazuje ich zepsucie i zobojętnienie. Te liczne miniatury pokazują nam przekrój społeczeństwa, złaknionego innego życia, dla nich niedostępnego. W oczach tych ludzi widzę chęć wyrwania się z tego zaszufladkowanego życia, spróbowania inności, tak im odległej i nieuchwytnej. Będącej poza ich zasięgiem.
Widać wyraźnie w tej lekturze pazura zaczepności i prowokacji wymierzonej w czytelnika. Wyzwolić w odbiorcy bunt, który bije od tych stłumionych i przygniecionych codziennością ludzi, zmusić do ostrej i butnej konwersacji. Jaki może być jej efekt? Zmiana nastawienia do życia i poglądów? Pobudzenie skrytych marzeń i popędów?
Nie brakuje ironicznego potraktowania stosunków międzyludzkich, trudnych i niezdrowych, momentami egoistycznych. Cała diagnoza relacji jest okraszona mnóstwem ironii i sarkazmu, co nadaje im nieco prześmiewczego charakteru.
„Życie zmusza do podejmowania decyzji, do których nie jesteśmy przygotowani, stawia na bezdrożach i bynajmniej nie rozpieszcza. To właśnie nazywa się załamaniem nerwowym”.
Jeszcze jeden cytat, czy nie jest wam bliski, zwłaszcza dzisiaj? Jak odbieracie te słowa? Czyżby to ostrzeżenie przed dobrowolnie przymusowymi szczepieniami na COVID-19? Dużo podobieństw.
„Dyskusja na temat, do jakiego stopnia można ograniczać i gwałcić prawa jednostki, aby ta się nie sprzeciwiała, rozgorzała na nowo ze zdwojoną siłą. W efekcie postanowiono przeprowadzić obowiązkowe szczepienia środkiem uszlachetniającym E221 oraz zaaplikować wszystkim opornym i całej biernej reszcie spulchniacz. Teraz nikt nie miał wątpliwości! A decyzje były słuszne i jedyne”.
Sławomir Shuty z właściwym tylko sobie specyficznym poczuciem humoru zabiera nas w odległą podróż, za marzeniami i lepszym światem, nieustannej pogoni za zmianami technologicznymi i nowinkami. Czy czymś nas zaskoczy? Czy sprawi nam radość?
Nie mogę powiedzieć, że ta groteskowa opowieść mnie pochłonęła bez opamiętania. Owszem, całkiem miło spędziłam czas, balansując między wachlarzem ludzkich charakterów, wyciągając odpowiednie wnioski. Was również zapraszam. Zmierzcie się z tą lekturą, a przynajmniej spróbujcie!