W ciszy, jaka zapada tu po północy, nie ma nic, co można polubić, a zarazem wszystko, co kocha się w największym mieście nad fiordami. Światła uderzają do głowy, śnieg chrzęści pod butami, a my staramy się nie stopić.
Życie według trzech P – pracować, płacić, przeżyć. Litry wódki z przemytu, słoiki z musztardą, w których lądują niedopałki papierosów wypalanych jeden za drugim przez króla Mirasa. Zmęczeni emigranci walczący o norweskie korony. Na ulicach szczury i bezdomni krążący po zaułkach pachnącej trawą dzielnicy Grünerløkka w Oslo. Gdzieś między tym wszystkim cytowanie Franka Herberta, nadwrażliwość i nauczanie religii. To też Norwegia, choć próżno szukać takich obrazów pod hasztagiem #norway.
Ta książka nie jest reportażem ani zapiskami z osobliwych zarobkowych „wakacji”. Nie jest też próbą odmalowania portretu polskiego emigranta w Norwegii. To opowieści o tych, dla których kraina fiordów miała być lekiem na całe zło, gwarantem dobrobytu. Zapis obserwacji kogoś, kto – aby przetrwać – musiał zacząć marzyć na nowo, przytłumić wrażliwość, rozszerzyć zasoby ironii i spojrzeć na wszystko z dystansem.
NOrWAY. Półdzienniki z emigracji to wspomnienia z trzyletniego pobytu w jednym z najszczęśliwszych państw świata. To opowieść o zmaganiach z depresją, długami i samotnością. O pobycie w miejscu, które może łatwo zdusić i połknąć. O doświadczaniu raju – ale tylko przez tych, którzy będą w stanie go dostrzec i zrozumieć.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2021-10-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 344
Język oryginału: polski
Na obczyźnie
Niejednokrotnie porzucenie wszystkiego co znamy, co jest nam bliskie i co daje poczucie bezpieczeństwa, nie jest wcale takie proste ani łatwe. Ale czasem życie zmusza nas do takich decyzji, wyborów. Zostawiamy bliskich, przyjaciół, dom, ojczyznę i ruszamy za granicę by zacząć od nowa, odbić się od dna, zarobić na siebie, na rodzinę, spłacić długi, odłożyć pieniądze na marzenia, całkiem przyziemne, takie jak dom, samochód czy wakacje z bliskimi.
Właśnie o takiej decyzji wyjazdu do Norwegii za pracą i pobycie tam pisze w swojej książce Piotr Mikołajczak. "Norway. Półdzienniki z emigracji" to gorzki obraz życia Polaków i nie tylko ich, na emigracji. Autor dzieli się z czytelnikami swoimi obserwacjami, przemyśleniami, przeżyciami, których doświadczył podczas trzyletniego pobytu w Norwegii. Pełno w tych zapiskach emocji, czasem jest smutno i depresyjnie, czasem śmiesznie i z przymrużeniem oka. Publikacja ta pokazuje, że te marzenia o pracy za granicą, zbijaniu łatwej kasy, o tym raju zarobkowym szybko zderzają się z szarością rzeczywistości i to spotkanie sprowadza na ziemię raz dwa. Autor kreśli tu przed czytelnikiem plusy i minusy życia i pracy na obczyźnie. Opisuje tu zmagania z samotnością, depresją, walką o pracę, by spłacić długi i przeżyć. Intrygujące są zapiski snów, majaków autora, które w tekście wyróżniają się zapisem kursywą. Zresztą opisy przyrody czy wrażeń autora na widok, kontakt z naturą i krajobrazami noreweskimi są w bardzo poetycki sposób przedstawiane przez autora, bardzo plastycznie, ładnie, za co trzeba autora pochwalić. Irytowało mnie trochę to "jechanie" po Polakach, te komentarze autora dotyczące zachowań, wyglądu czy ogólnie Polski, niby innym nacjom też od autora się obrywa, ale odniosłam takie wrażenie, że na naszych pan Piotr był wyjątkowo cięty.
Ogólnie jest to na pewno ciekawa publikacja pod względem obrazu jak wygląda to emigracyjne życie Polaków, ile trzeba się natrudzić by zdobyć pracę, że nieraz trzeba schować dumę i honor do kieszeni by zarobić na chleb, że jest ciężko, że czasem ma się dość, samotności, tego poczucia obcości w innym, nowym kraju, tego, że czasem pracy nie ma, a tu trzeba długi spłacać, bo sąd nie poczeka, że czasem jest smutno i beznadziejnie, ale czasem i wesoło, gdy trafia się na ciekawych, zakręconych ludzi, czy to rodaków czy nie koniecznie. Książkę czyta się szybko, lekturę umilają zdjęcia z tejże wyprawy autora do Norwegii, zdjęcia krajobrazów, miast, ludzi. Jest to bardzo ciekawy dodatek do tych zapisków emigracyjnych. Czy polecam? Myślę, że tak, jest to ciekawa lektura i choć może o samej Norwegii dowiadujemy się niewiele, to obraz pracy za granicą, życia, jego warunków i realiów, a także osobliwy przekrój społeczeństwa emigracyjnego, portret ludzi, których autor na swojej drodze spotyka jest na tyle intrygujący i kolorowy, że warto z tą książką się zapoznać.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Otwarte.
W 1952 roku ostatni islandzcy osadnicy odpłynęli z Hornstrandir. Ślady ich życia powoli zaczęły znikać, a półwyspem znów zawładnęła natura...
Przeczytane:2022-02-23, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Nowy kraj, nowi ludzie, nowe sny."
Ilu Polaków wyemigrowało do Norwegii w poszukiwaniu nie tylko finansowego raju? Według Norweskiego Urzędu Statystycznego jesteśmy najliczniejszą mniejszością narodową w tym kraju, a liczba zarejestrowanych osób przekracza 100 tysięcy (dane z 2021).
Książka „NOrWAY. Półdzienniki z emigracji” według słów autora nie jest reportażem, ani próbą odmalowania obrazu polskiego emigranta w Norwegii. Zastanawiać się jednak można ilu z nich przeszło podobną drogę, by dosięgnąć wyśnionego raju, a ilu się na niej pogubiło i zawróciło z poczuciem porażki.
Co uderza od pierwszych stron, to szczerość i nieunikanie trudnych tematów. Autor, humanista z wykształcenia, ma niebywałą lekkość snucia opowieści, a zarówno w języku, którego używa jak i z nich samych bije autentyzm. Nie lukruje, ale i nie demonizuje, nazywa rzeczy po imieniu. Nie narzeka, ale i nie zachwala. Pokazuje sinusoidę swoich nastrojów od nadziei po depresję. Blaski i cienie emigranckiego życia. Podobieństwa i różnice pomiędzy krajami. Wady i zalety.
Zajmująco i z humorem podszytym sarkazmem przytacza Polaków rozmowy przy pracy i kieliszku. I anegdoty pisane przez życie. Dzięki temu książkę praktycznie się pochłania. Trzeba jednak mieć na uwadze, że jest to subiektywne spojrzenie autora, wynikające z jego osobistych doświadczeń, emocji i przemyśleń, któremu jednak nie można odmówić dużej dawki dystansu do samego siebie.