Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2014-11-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
Sobota. 10 maja 2003 roku. Wczesny ranek. Taksówkarz kończy swoją nocną zmianę i dokonuje szokującego odkrycia. Każda witryna sklepowa na ulicy Drottninggatan jest zbita, a szkło jest dosłownie wszędzie. Jakby tego było mało podczas transmisji na żywo radiosłuchacze słyszą krzyk z wnętrza jednego z tych feralnych sklepów. Znaleziono trupa... Mimo dociekliwości policji przez bardzo długi czas nie udaje się odnaleźć naocznego świadka tego zdarzenia. Nie chce się ujawnić. Dlaczego?
To moje pierwsze spotkanie z tą serią mimo że to już piąta część tego cyklu. Biorąc ją do rąk nie byłam świadoma, że to kolejny fragment dłuższej historii. Choć muszę przyznać, że można czytać ją bez znajomości poprzednich tomów. To wielka ulga. Już nęcąco zabrzmiały określenia "jeden z najlepszych szwedzkich mistrzów kryminalnych" i "finalista nagrody dla najlepszej powieści kryminalnej Szwedzkiej Akademii Literatury Kryminalnej". Szkoda byłoby nie zagłębić się w tym utworze. Dawno już nie czytałam historii z trupem. Moje oczekiwania poszybowały prawie ku niebu. Jednak czy książka zaspokoiła mój głód mocnych doznań?
Spotykałam tu dwie bardzo ciekawe postacie, które od razu polubiłam. Hadiego i jego wnuka - Aliego. Fragmenty poświęcone tym bohaterom, opis łączącej ich relacji sprawiał wrażenie realnego. Niestety nie są to postacie główne. W sumie trudno byłoby ustalić, który z bohaterów zasługuje tu na miano wiodącego gdyby nie pomocny opis na tylnej okładce. To z niego dowiedziałam się, że to komisarz Ann Lindell jest postacią łączącą wszystkie części serii zatem powinna uchodzić za postać główną. Niestety z treści książki to już tak jasno nie wynika. Odniosłam wrażenie, że tak samo wiele miejsca na kartach tej powieści poświęcono także innym bohaterom. Powoduje to niemałe zamieszanie. A nawet chaos. Ponadto w książce pojawia się co i rusz nowa postać. Niekiedy na moment, innym razem na dłuższy czas. Jednak ilość obcobrzmiących nazwisk przyprawia o co najmniej średni ból głowy.
Trzeba zaznaczyć, że kolejnym mankamentem jest tu wielość wątków. Fakt ten nie przyśpiesza przebiegu historii. Co więcej powoduje, że akcja niemiłosiernie się ślimaczy. Kolejne rozdziały (a jest ich tu 57 + epilog) trwają w ciągu zaledwie 4 dni. A stron jest aż 351. Zatem sami widzicie, że autor zafundował nam bardzo szczegółowe (niekiedy akcja posuwa się do przodu tylko o kilka godzin) opisy wszelkich zdarzeń związanych z zabójstwem i tych nie mających z nim nic wspólnego. Niestety fragmenty nie łączące się z wątkiem kryminalnym są bardzo częste. Mocno mnie to rozpraszało. Męczy także zbyt wiele zbiegów okoliczności, niekiedy nadmiernie wydumanych sytuacji. Jak widać nie zawsze więcej znaczy lepiej.
Jednak nawet w lekturze pełnej wad zawsze uda się ujrzeć jakieś zalety. I tu autorowi udało się bardzo sprawnie przeprowadzić analizę sytuacji imigrantów w Szwecji. Warstwa po warstwie odkrywał ich uczucia, myśli i motywy. Brnąc coraz głębiej w analizę psychologiczną swych postaci pisarz zapomniał trochę o tym, że w powieści kryminalnej potrzeba również szczypty napięcia. Niestety niektórzy z bohaterów zostali przedstawieni tu moim zdaniem zbyt powierzchowne i stereotypowo. Na plus można zaliczyć to, że książka ukazuje możliwe konsekwencje przemocy, bezsilności, bezradności i dyskryminacji. Inaczej przedstawia formy rasizmu. Za pomocą różnych postaci autor wyjaśnił również obecną, kontrowersyjną sytuację imigrantów w Szwecji.
Na styl Erikssona nie można narzekać. Obrazy jakie odmalowuje, opisywane sytuacje i ukazane tu emocje można bezpiecznie porównać do wysokiego poziomu prac Henninga Mankella. Ciekawym zabiegiem jest także zaprezentowanie wydarzeń z różnych punktów widzenia. Dzięki temu powoli ukazuje się coraz większy fragment zagadki. Jednak należy pamiętać, że trzeba z dużym skupieniem wczytywać się w każdą linijkę tekstu, aby nic niepostrzeżenie nie umknęło naszej uwadze. Dopiero na krótko przed końcem wszystkie nici zostają splecione w jedność. I to lubię. Podsumowując mimo wielu niedociągnięć muszę przyznać, że warto poznać tą książkę. To tu Eriksson z dużą dozą empatii oferuje czytelnikowi olśniewający obraz nieudanej integracji imigrantów w szwedzkim społeczeństwie. Odbicie świata zdominowanego głównie przez ignorancję, uprzedzenia i brak zainteresowania ze strony państwa. A co najważniejsze odsłania "ciemną stronę" człowieczeństwa, która czai się w każdym z nas...
Seria z komisarz Ann Lindell, bohaterką Księżniczki Burundi, najlepszej powieści roku według Szwedzkiej Akademii Literatury Kryminalnej Szanowany polityk...
Najlepsza powieść kryminalna 2002 według Szwedzkiej Akademii Literatury Kryminalnej Uppsala, grudzień. Zima uderzyła w całą mocą. Berit Jonsson krąży...
Przeczytane:2016-05-30, Mam,
Opowieść zaczyna się wczesnym sobotnim rankiem, kiedy to taksówkarz kończący zmianę zauważa, że na ulicy Drottninggatan każda witryna sklepowa jest rozbita, a szkło wala się dosłownie wszędzie. Podczas transmisji na żywo radiosłuchacze słyszą krzyk z wnętrza jednego ze sklepów. Znaleziono ciało. Policji nie udaje się odnaleźć żadnego naocznego świadka zdarzenia. Dlaczego nie chce się ujawnić? Zapowiada się interesująco, ale czy pierwsza książka szwedzkiego mistrza kryminału zaspokoi mój głód wrażeń z trupem w tle?
Czytając tę książkę przeraziła mnie ilość postaci wprowadzanych przez autora. Niektóre z nich są obecne tylko na chwilę, inne na dłuższy czas, co nie zmienia faktu, iż nadmiar szwedzkich nazwisk przyprawia trochę o ból głowy. Zaciekawiły mnie szczególnie dwie postacie - Hadi oraz jego wnuk Ali. Czytając myślałem, że są to główne postaci książki, jednak się myliłem. Zbyt wiele miejsca na stronach książki poświęcono wielu bohaterom co wprowadza zamieszanie, wręcz chaos.
Mam trochę mieszane uczucia odnośnie tej książki. Autor zafundował nam bardzo szczegółowa historię, której akcja nieco się ślimaczy. Momentami posuwa się ona o cztery godziny do przodu. Fabuła przeplata się między faktyczną akcją a życiem osobistym bohaterów. Pierwszorzędnym wątkiem jest śledztwo, dochodzenie. Drugim jest wątek osobisty. Trzeba jednak zaznaczyć, że w tej książce ilość wątków jest prawdziwym mankamentem.
Koniec końców na książkę Erikssona nie można narzekać ze względu na ukazanie tego co się wydarzyło z różnego punktu widzenia, co osłania coraz więcej układanki. Podczas czytania trzeba się skupić nad każdą linijką tekstu, aby nic nam nie umknęło, potem to wszystko skupi się w jedną całość. Chętnie sięgnę przy okazji po kolejne książki Erikssona z nadzieją na to, że zetknę się z trochę większą szczyptą napięcia.