Francine Day to ambitna, inteligentna i odnosząca sukcesy prawniczka, która właśnie ubiega się o jedwabną togę. Potrzebuje tylko jednej prestiżowej sprawy, żeby uzyskać awans na królewskiego adwokata - takiej jak rozwód Martina Joya. Wzajemne zauroczenie Francine i Martina jest natychmiastowe i obsesyjne. Wdają się w sekretny romans i Francine sądzi, że wszystko pójdzie jak z płatka. Jednak żona Martina niespodziewanie znika, a on sam staje się głównym podejrzanym. Francine jest teraz jego prawniczką, kochanką, a także ostatnią osobą, która widziała żywą Donnę Joy. W miarę jak sprawa zaczyna się komplikować, Francine coraz trudniej przychodzi utrzymanie własnego życia w ryzach.
Mój klient. Mój kochanek. Mój mąż. Moja obsesja.
Pełen napięcia i akcji mrożącej krew w żyłach, thriller J.L. Butler, rozgrywa się w środowisku londyńskiej palestry, gdzie od stuleci sprawiedliwość i korupcja toczą ze sobą nieustanną grę.
J.L. Butler to pseudonim bestsellerowej brytyjskiej autorki literatury obyczajowej.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Przechodząc do okładki, muszę przyznać, że częściowo to ona mnie zainteresowała. Widzimy budynek, a w oknie kobietę. Czy to będzie któraś z naszych bohaterek? Ja mam swoje zdanie, a Wy, mam nadzieję, że też je będziecie mieć jeśli tylko zaczniecie czytać tę lekturę. Ciemnogranatowe niebo. Może świadczyć o nadchodzącej burzy, o nadchodzącej nocy lub... ranku. Każdy odbierze ją na swój sposób. Wydaje się taka mroczna... Oczywiście decydując się na te ksiązkę nie kierowałam się tylko i wyłącznie okładką. Przeczytałam opis, który brzmiał całkiem ciekawie.
Książka nie posiada skrzydełek, kartki są kremowe. Sam format książki jest nieco większy niż standardowe książki. Literówek kilka było, ale nie raziły w oczy tak bardzo dlatego, że było ich dosłownie kilka. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Czcionka duża, dzięki czemu czyta się dość szybko.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że było całkiem dobrze. Dostałam historię napisaną lekkim, przyjemnym piórem. Czyta się dość szybko i można się wciągnąć. Nie jest to też idealna powieść, mam kilka uwag. Ale rzadko zdarzają się idealne powieści, więc jestem wyrozumiała i powiem nawet inaczej: są gorsze książki niż ta.
Co do samej autorki i jej pióra nie mam nic, bo naprawdę nie miałam żadnych blokad, barier podczas lektury i to jest na plus z pewnością. To, że przeczytałam ja w kilka godzin również jest na plus. Bardziej stwierdziłabym, że to taka książka na leniwą niedzielę, dla zabicia nudy. Nie jest zła, ale w niektórych aspektach mogłoby być lepiej.
Przechodząc do bohaterów... Nie było również źle, chociaż główna bohaterka irytowała mnie nieco. Byłam zła na nią, że nie potrafi się odezwać, postawić. Wiem, że jej zachowanie nie należy do najrozsądniejszych. Każdy odpowiada za własne czyny, a to, w co się wpakowała miało konsekwencje i to nie małe. Nie wiem, ale ja na chłopski rozum postąpiłabym inaczej. Mimo wszystko, nawet poszłabym na przekór emocjom, uczuciom... Ale przecież o coś musiało chodzić w tej książce, prawda? Więc padło na bezmyślne zachowanie pewnej prawniczki. Było mi jej szkoda z jednej strony na prawdę. Z drugiej jednak miałam ochotę nią potrząsnąć i byłam na nią wściekła.
Pojawia się również mężczyzna, starający się o rozwód ze swoją współmałżonką, Martin. Wprowadza on do fabuły wiele zamętu. I szczerze mówiąc, nie cierpiałam go od samego początku. Wiedziałam, czułam, że to będzie najbardziej znienawidzony przeze mnie bohater.
Pojawia się jeszcze kilku ważnych bohaterów, np. takich jak najlepsza przyjaciółka Francine, Clare. Bardzo ją polubiłam i od razu zapałałam sympatią. Ale to nie o nią się głównie rozchodziło...
Wszyscy bohaterowie są dopracowani, każdy z nich jest inny. Jednak jak widzicie nie polubiłam praktycznie nikogo. Ale może z Wami będzie inaczej? Mam taką nadzieję.
Czytałam w jednej recenzji, że ktoś zwrócił uwagę na romans prawniczki ze swoim klientem. I wiecie, że ja również tego nie do końca łapię? Dziewczyna wiedziała, jaki może się okazać facet, a mimo to uparcie drążyła temat i pozwala sobą pomiatać. Była nawet niemal jego marionetką. Tak jakby się od niego uzależniła. Niemal w ułamek sekundy. Nie twierdzę, że nie wierzę w przeznaczenie, bo wierzę, ale kurcze. Ten "związek" to "zauroczenie" wydawało mi się takie... puste? Na siłę? Nieprawdziwe. Ciężko było mi to zaakceptować. Tak samo jak później bierne zachowanie Fran w momencie ze swoim sąsiadem z dołu. Owładnęło mnie obrzydzenie i ogromna złość. Chciała ratować komuś cztery litery, ale o sobie nie pomyślała. A wtedy jak najbardziej powinna.
Akcja pędzi przed siebie w swoim tempie. Gdyby miała się wlec, wątpię, czy dotarłabym do samego końca tak szybko. Dlatego tutaj plusik za to, że nie mamy zbędnych opisów, monologów. Dialogi są żywe, tak samo podział dialogów i opisów jest w miarę równy, dzięki czemu nie ma powyżej wspomnianego efektu nudy. W kilku momentach autorka potrafi nas zadziwić.
Jednak nie jest to do końca thriller, taki jaki bym chciała. Brakowało mi emocji, a czułam tylko i wyłącznie negatywne emocje do głównej bohaterki. Po czułam szybszego bicia serca w niektórych momentach. Nie poczułam owej miłości, wspomnianej przeze mnie w której Fran była uczestnikiem.
Jestem pewna, że gdyby autorka raz jeszcze się zastanowiła, przeczytała i pomyślała, poprawiłaby kilka wątków, a już w szczególności z główną bohaterką i byłoby lepiej.
Reasumując, nie jest to jakaś wspaniała lektura, a średni thriller do przeczytania w kilka godzin. Możecie się wciągnąć, czyta się szybko i przyjemnie, bohaterowie są dopracowani, jednak przeszkadzał mi brak emocji, no i kilka spraw, o których napisałam. Główna bohaterka za bardzo mnie irytowała i spodziewam się, że to chyba przez nią moja ocena całości jest taka pół na pół. Nie czułam dreszczy, czego również żałuję. Historia była dobra, ale pomysł nie do końca wykorzystany.
Myślę, że mogę polecić ją wszystkim zainteresowanym, ale miejcie na uwadze to, że możecie nie dostać tego wszystkiego, co byście chcieli. Jeżeli wymagacie dużo od thrillerów to niestety po tej pozycji możecie się zawieźć.
Ostatnią moja myślą o niej jest miłe wspomnienie, ale z wyniku zaniedbania nie jest ono jeszcze lepsze. Zapewne dość szybko zapomnę o tej historii, a szkoda...
Uwielbiam thrillery z małżeńską tajemnicą w tle i wiem, że również wiele z Was jest ich fanami. Z tego powodu ten od samego początku po prostu musiał mi się spodobać! Mamy bogatego przystojnego i szarmanckiego mężczyznę, mamy jego żonę, która do małżeństwa zbyt dużo nie wniosła. Nieoczekiwanie kobieta, podczas sprawy rozwodowej znika. Co się z nią stało i kto stoi za jej zaginięciem? W końcu on miał tak dużo do stracenia, gdyby połowa majątku została jej... I tu na domiar złego pojawia się romans Francine, naszej Pani adwokat z Martinem. Wejdzie w niego całą sobą, czy zacznie się zastanawiać, czy to Martin mógł zrobić krzywdę swojej żonie? Ja byłam bardzo ciekawa jak zakończy się całą sprawa i do samego końca nie wiedziałam po której stronie powinnam stanąć. Nie byłam pewna czy Donna zaginęła, zginęła, czy może gdzieś uciekła... Ostatnie strony pozwoliły mi dopiero dowiedzieć się kto, co i jak. I sam koniec lekko mnie rozczarował. Wszystko długo się rozwijało, dobrze zbudowane napięcie, a na koniec wszystko zamknięte dość chaotycznie i niepewnie. Mimo to, ja tą książkę już kilku osobom poleciłam i polecam ją i Wam! Taki lekki i kobiecy thriller.
"Kiedy doświadcza się kilku poważnych wzlotów i upadków, człowiek zaczyna tęsknić za przewidywalnością."
Wielka szkoda, że rewelacyjnie zapleciona intryga thrillera popsuta została irytującym klimatem obyczajowej opowieści. Tak jak bardzo wkręciłam się w kryminalną odsłonę powieści, tak za nic nie mogłam przełknąć miałkiej romansowej historii. Uproszczone i spłycone nuty obsesji miłości, oparte na wytartym schemacie bogatego samca alfa i uległej kobiety, zafascynowanej nie tyle jego intelektem, co ciałem.
A przecież kluczowa postać powieści jest wykształconą osobą, odnoszącą znaczące sukcesy w zawodzie prawnika, może nieco zakompleksioną, ale znającą własną wartość. Nie wystarczy napisać, że gorące uczucie, którym obdarza kochanka ją zaślepia, ono ją całkowicie zmienia, skazuje na bezmyślność i marionetkowość. Rozumiem przesłanie płynące z jej skomplikowanej osobowości, dwubiegunowej choroby, ale żeby być aż tak niezdecydowaną i pełną sprzeczności osobą, to już sobie nie wyobrażam. Francise Day ma trzydzieści siedem lat, a wciąż sama do końca nie wie, ani czego chce i pragnie, ani co będzie dla niej dobre i słuszne. Sprowadza na siebie kłopoty, podejmuje irracjonalne decyzje, pozbawione logicznego wyjaśnienia i sensu. Profesjonalizm wyciekł z jej repertuaru szybciej niż można było się spodziewać. Mam wrażenie, że nawet sama główna bohaterka była zdezorientowana i zaskoczona skalą naruszenia moralnych wzorców i etycznych zasad zawodu. Przyznam, że trudno było mi zrozumieć skalę jej głupoty i egoizmu.
Romansowe odcienie thrillera nie wybrzmiewały przekonująco, ale za to pomysł na intrygę uznaję za ciekawy i zajmujący. Wielokrotnie łapałam się na tym, że snuję frapujące przypuszczenia i dokonuję złożonych interpretacji. Detektywistyczna zagadka, wcale nie tak łatwa do rozwikłania w ostatecznej odsłonie, choć kilka jej elementów jest przewidywalnych na wczesnym etapie książki, nieoczekiwane zwroty akcji, nieźle mieszające w scenariuszu zdarzeń, podkręcające napięcie, a także pakiet tajemnic i sekretów, pozornie pozostających w ukryciu, a jednak domagających się ujawnienia i rozgryzienia. Dobrym kąskiem okazały się też echa traum przeszłości, determinujące charakter, postawy i zachowania bohaterów. Jeśli lubicie klimat ponurego i zalanego deszczem Londynu, również odbierzecie to jako atut powieści. Zamęt i destabilizacja panują w życiu Fran po pojawieniu się klienta Martina Joya, geniusza finansowego, prezesa prężnie działającej firmy. Z każdym dniem mroczna atmosfera zagęszcza się, tu już nie chodzi o zawirowania na pewnym etapie życia, ale o równowagę psychiczną, poczucie bezpieczeństwa i ratowanie kariery.
bookendorfina.pl
Francine Day to utalentowana prawniczka z chorobą dwubiegunową. Gdy ją poznajemy nie uznałabym jej za brylant w świecie prawnym. Rozchwiana emocjonalnie i tylko opinie innych ludzi na jej temat pozwalają zobaczyć, że była z niej wybitna prawniczka. Przy sprawie rozwodowej pewnego bogatego mężczyzny wpada z nim w romans. Zamiast myśleć o sobie, cała poświęca się Martinowi. Kochankowie mają pod górkę ponieważ muszą ukrywać swój związek, który swoją drogą dość szybko się rozwiną i tak samo szybko się skończył. Sprawy się komplikują gdy znika żona Martina. Ostatnimi osobami, które ją widziały są Martin i Francine.
Chciałoby się napisać, że zaczyna się dziać ale niestety w tej książce nie znajdziemy zwrotów akcji, adrenaliny czy szybszego bicia serca i potu. Zdarzenia biegną własnym, niespiesznym rytmem. Thriller w slowmotion.
Powieść ma prawie 400 stron a trochę mi się dłużyła. Wprawdzie autorka ma fajny styl, dzięki czemu czytanie było swobodne ale mimo to mozolne.
Autorka sporą część powieści poświęca głównej bohaterce, Francine przestaje radzić sobie ze swoim życiem. Staje się niedorzeczna i impulsywna ale także zdeterminowana i dążącą do wyznaczonego celu ale w imię czego? Nie dba o siebie, nie tylko w sferze zdrowotnej ale także tej publicznej. Niesłychane jak z prawniczki, która ubiega się o jedwabną togę spada na dno dna wymykając się w trakcie rozprawy z sali sądowej i zostawiając swoją klientkę na pastwę losu.
Od jakiegoś czasu próbuje sklecić jakąś dobrą opinię i kompletnie nie wiem co mogę więcej napisać o tej książce. Tak nijako przeszła przez moje ręce i nie zostawiła powodów do rozpatrywania jej czy rozmyślań. Coś na zasadzie: przeczytałam, zapomniałam.
Chciałam dodać jeszcze, że po opisie książki na okładce czy nawet samej okładce spodziewałam się a nawet liczyłam na trochę inną historię. Tak jakby te informacje nie współgrały z wnętrzem książki.
Ten mężczyzna pragnie, żeby jego żona zniknęła. Nie on jeden.
Rebecca pracuje w jednej z londyńskich izb adwokackich. W ciągu ostatnich 5 lat nic się w jej życiu nie zmieniło. Tkwi w tym samym mieszkaniu, działa zgodnie z rutyną, uspokajają codziennością . Niedawno obchodziła 37 urodziny. Teraz w pracy dostaje sprawę rozwodową- będzie reprezentować męża, bogatego Martina.
Bohaterka zakochuje się w swoim klienci, robi się zazdrosna o jego żonę, pragnie go, jest zdesperowana. Jednocześnie chce, by jej życie było nieskomplikowane, a ono robi się skomplikowane coraz bardziej. Bo gdy jego żona znika, wszystko komplikuje się jeszcze bardziej...
Powieść skupia się na wątku zakazanego, ukrywanego romansu i muru kłamstw, szantażu, uczuć wymkniętych spod kontroli, amnezji. Najpierw drobne kłamstwa, potem oszukiwanie policji i bohaterka weszła na drogę, z której nie ma odwrotu. Czy doszło do morderstwa? Czy jej kochanek jest niewinny?
Trochę to historia ku przestrodze, o kobiecie, która zaryzykowała całe swoje życie dla romansu z mężczyzną, którego ledwo znała. Intrygująca lektura. Polecam
OCENA 5+/6
Najpierw był jej klientem, następnie kochankiem. Dziś jest gotowa zrobić dla niego wszystko. Czy panią mecenas stać jednak na morderstwo? A może to on stoi za zabójstwem żony? A jeśli żadne z nich nie jest winne, to komu zależało na śmierci Donny Joy?
“Nigdy cię nie opuszczę” to thriller w bardzo kobiecym wydaniu. Z jednej strony bowiem autorka skupia się na relacji łączącej Francine z jej klientem- chemię między nimi, uczucie przeobrażające się w obsesję, wszystkie tajemnice i sekrety z przeszłości. Z drugiej strony zaś rozwija bardziej mroczny, oparty na przemilczeniach i niedopowiedzeniach wątek. Taki połączenie wypadło w moich oczach dość ciekawie, w końcu nie od dziś wiadomo, że miłość bardzo często prowadzi prosto do zbrodni.
Fabuła powieści rozwija się powoli. Butler leniwie krąży między Francine i pozostałymi bohaterami, ukazując łączące ich związki. Obserwujemy życie prawniczki, poznajemy problemy, z którymi się zmaga, zwracamy uwagę na niepokojące aspekty jej osobowości. I zastanawiamy się oczywiście, jak wiele wspólnego miała z zaginięciem żony swojego kochanka. Bo, że maczała w tym palce wydaje się oczywiste. Tylko czy na pewno? A może w ten sposób autorka jedynie nas podpuszcza, igrając i wodząc za nos?
Francine nie jest takim typem postaci, o której łatwo wyrobić sobie opinię. Przyznam szczerze, że momentami wydawała mi się dość mdła, nudna, bezbarwna i niewnosząca wiele do tej historii. Przekornie autorka pozwoliła mi sądzić, że kryje się w niej jednak coś więcej, coś, co mogłoby pchnąć ją do zbrodni. Problemy, choroby, cechy osobowości i pojawiająca się na końcu iskra, jakie bardzo pasowałyby do profilu morderczyni. Długo zastanawiałam się nad możliwością przypisania jej tych najgorszych czynów, po cichu licząc mimo wszystko na to, że autorkę powieści stać na więcej, a winny okaże się dużą niespodzianką.
Dość długo czułam się lekko znużona tą powieścią. Choć czytało mi się naprawdę dobrze, to nie mogłam poczuć tej atmosfery, która powinna być charakterystyczna w tego typu książkach. Moim zdaniem akcja rozwijała się zbyt wolno, przynajmniej w pierwszej części. Później całość przyspieszyła, nabrała rumieńców, klimat stał się bardziej wyrazisty, mroczniejszy. Pojawiły się zwroty akcji, kolejne tajemnice, nowe podejrzenia, zmieniła się również sama bohaterka. Powieść zaskakuje także niezłym finałem.
Nie jestem pewna, co powinnam sądzić o istotnej roli, jaka została przypisana romansowi łączącemu Francine i jej klienta. Wątek ten bez wątpienia wzbogaca treść, pozwala skierować podejrzenia w konkretnym kierunku, nadaje całości nieco charakteru i udowadnia, że nie wszystko jest białe lub czarne. Nie podoba mi się natomiast zachowanie kobiety, obsesja jakiej dostaje ona na punkcie tego mężczyzny i poczucie konieczności bycia z nim za wszelką cenę, chęć zrobienia wszystkiego, by mu pomóc, choć nie wiadomo, jak wiele on sam ma na sumieniu. Nie do końca przekonał mnie ten wątek, albo raczej sposób w jaki został poprowadzony.
„Nigdy cię nie opuszczę” to całkiem przyjemny thriller, jednak dla mnie zbyt subtelny i nieco zbyt grzeczny. Mam wrażenie, że autorka nie wykorzystała do końca potencjału tej historii. Książka zyskałabym również, gdyby została trochę okrojona z opisów i refleksji. Można spędzić z tą historią kilka przyjemnych wieczorów, nie mam jednak pewności, czy przekona ona do siebie osoby sięgające po thrillery i kryminały na co dzień.
Francine Day to ambitna, odnosząca sukcesy prawniczka, która potrzebuje jedynie jednej ważnej sprawy aby awansować na królewskiego adwokata. Gdy otrzymuje propozycję poprowadzenia sprawy rozwodowej Martina Joya zyskuje szansę na upragniony awans. Szybko okazuje się, że uroczy klient zdobywa serce Francine. Jakiś czas później żona Matrina znika niespodziewanie i staje się on głównym podejrzanym. Na światło dzienne wychodzi coraz więcej sekretów. Czy kobiecie uda się odnaleźć prawdę ?
" Nigdy Cię nie opuszczę" to zgrabnie i interesująco napisany thriller oparty na historii zakazanej miłości i motywie skrywanych sekretów. Francine to inteligentna, ambitna kobieta, która odnosi sukcesy w życiu zawodowym a nieco mniej szczęścia spotyka ją w życiu osbistym. Wydaje się, że po wielu niepowodzeniach , przystojny i uroczy klient spowoduje, że los sprawi kobiecie bardzo miłą niespodziankę. Nic bardziej mylnego. Zamiast szczęśliwego zakończenia otrzymujemy skrywany przed wszystkimi romans, kłopoty z zaborczym sąsiadem i obsesję, która może skończyć się dla głównej bohaterki tragicznie. Jako sprawcę całego zamieszania typowałam zupełnie inna osobę, więc autorce z pewnością należą się ogromne brawa. Gdy wydawało mi się, że wiem już wszystko pojawiały się nowe tajemnice i wydarzenia i nic nie było już takie samo. Książka zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, śledziłam losy bohaterów z ogromną ciekawością a zakończenie totalnie mnie zaskoczyło. "Nigdy Cię nie opuszczę" to lektura zaskakująca, z lekkim dreszczykiem emocji, warta przeczytania.
Przeczytane:2019-03-31, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Zawsze lubiłam powieści, w których zręcznie łączono intrygę kryminalną z wątkiem romansowym. W przeszłości namiętnie zaczytywałam się w książkach Eriki Spindler, Heather Graham czy J.T. Ellison. Gdy więc wśród lutowych premier wydawnictwa Edipresse dostrzegłam „Nigdy cię nie opuszczę”, od razu wiedziałam, że to lektura zdecydowanie w moim guście. Bardzo się nastawiłam na trzymającą w napięciu psychologiczną rozgrywkę, w której obsesja i pożądanie będą się mieszać z wątkiem detektywistycznym. Liczyłam na mrożącą krew w żyłach historię, w której napięcie będzie sięgać zenitu. Czy to właśnie dostałam? Za chwilę poznacie odpowiedź :)
Ku mojemu zaskoczeniu od samego początku nie potrafiłam wgryźć się w tę świetnie rokującą historię. Z niemałym trudem pokonywałam kolejne strony, raz za razem dochodząc do wniosku, że lektura mi się dłuży, ponieważ w książce brakuje większych zaskoczeń. Monotonne tempo, zero zwrotów akcji, brak napięcia – taka historia może uśpić nawet najzagorzalszych miłośników gatunku. A przecież zapowiadała się fantastyczna przygoda! Środowisko prawnicze, tajemnicze zniknięcie przedstawicielki londyńskiej elity, szczegółowe opisy zachodniej części miasta, tak dobrze mi znane z podróży do stolicy Anglii – wszystko wydaje się wręcz skrojone pod doskonałą historię. A jednak w trakcie lektury ciągle czegoś mi brakowało.
Zakończenie z pewnością nie jest spektakularne, ale autorka niewątpliwie stworzyła intrygę niełatwą do rozgryzienia. Oczywiście przynajmniej po części. Podczas czytania kilkakrotnie zastanawiałam się, jaki los spotkał Donnę. Czy ukrywa się przed mężem ze strachu? Czy zdecydowała się na spontaniczny wyjazd do jakiegoś spa lub zagranicznego kurortu, by zapomnieć o problemach? Czy – najbardziej niepokojąca opcja – została zamordowana? A jeśli tak się stało, to przez kogo? Miałam trzy typy i choć koniec końców coś tam się zgadzało, to jednak rozwiązanie mnie zaskoczyło.
Nie będę ukrywać, że na moje lekturowe wrażenia duży wpływ mieli również bohaterowie, a w szczególności Francine Day. Już dawno zrozumiałam, że gdy postaci pierwszoplanowe nie zyskują mojej sympatii, to automatycznie cierpi na tym całościowa ocena książki. Kolejne podejścia i próby polubienia się z bohaterami, których lubić się po prostu nie dało, tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu, przypominając jednocześnie, jak ważnym elementem w przypadku oceny książki są jej bohaterowie.
„Nigdy cię nie opuszczę” to książka, której ewidentnie brakuje napięcia i mrocznego, klaustrofobicznego klimatu. Miłośnicy lekkich thrillerów doprawionych szczyptą gorącego, najlepiej zakazanego romansu, mogliby być usatysfakcjonowani, zwłaszcza jeśli po literaturę z dreszczykiem sięgają rzadko, ale wytrawni wielbiciele gatunku będą pewnie zawiedzeni, bo w gruncie rzeczy w powieści J.L. Butler nie dzieje się nic, co by powodowało wypieki na twarzy i przyspieszone bicie serca. Plus za potencjał, minus za realizację. Zapowiadało się świetnie, wyszło mocno tak sobie. Szkoda.