Nieszczęścia chodzą stadami


Tom 2 cyklu Nie zmienił się tylko blond
Ocena: 5.2 (10 głosów)

Halina, matka Iwonki – bohaterki znanej z „Nie zmienił się tylko blond” – nie może pogodzić się z wyprowadzką córki oraz wnuków z domu. Lekarstwem na złe samopoczucie starszej pani ma okazać się przyjazd jej córki chrzestnej – Martusi. Dziewczyna wraca do Sosenek po kilku latach pobytu w Anglii. Przywozi ze sobą dwójkę dzieci: kilkuletnią Marysię i trzymiesięcznego Krzysia. Kiedy Halina odkrywa, że chłopiec jest czarnoskóry, robi wszystko, by nie dowiedział się o tym żaden mieszkaniec wsi i… żeby chrześnica jak najszybciej wyprowadziła się z jej domu. Starsza pani każe usunąć wszelkie „luksusy”, zarządza cowieczorne wyłączanie prądu, karmi Martusię zdrowym, prostym jedzeniem (czytaj: głodzi). Brzmi tragicznie? Niekoniecznie! „Nieszczęścia chodzą stadami” to najzabawniejsza kobieca powieść! Los uśmiecha się do tego, kto się śmieje. Zwłaszcza jeżeli pomogą przyjaciele, a właściwie ten jeden przyjaciel, który z czasem zaczyna być kimś więcej...

Informacje dodatkowe o Nieszczęścia chodzą stadami:

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2016-03-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-7976-355-9
Liczba stron: 376

więcej

Kup książkę Nieszczęścia chodzą stadami

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nieszczęścia chodzą stadami - opinie o książce

Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2017-05-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2017 r.,
Trzymaj się od tej dziewuchy lepiej z daleka. Z ich rodziną od zawsze były same kłopoty.... (s. 108) Nie ma to jak być naznaczoną przez los, a co gorsza przez mieszkańców wsi. Na przykład przez mieszkańców wsi Sosenki, znanych z powieści ,,Nie zmienił się tylko blond" Agaty Przybyłek. Iwonka wyprowadziła się na swoje z dziećmi, więc jej matka Halina została sama. Sama to znaczy z mężem Henrykiem i gospodynią Michaliną. Ale życie nie lubi próżni. Wkrótce w domu pani Haliny znów będzie gwarno, ale to już w powieści ,,Nieszczęścia chodzą stadami". Czarno ten przyjazd widzę, oj czarno! (s. 25) Pani Halina wpadła w depresję, co się odbija na całej wsi. Nawet ziółka nie pomagają. Ale wiadomość z Londynu stawia ją na nogi i dodaje energii aż w nadmiarze. Po kilku latach pobytu w Wielkiej Brytanii wraca do Polski jej chrześnica Martusia od Czeremchów wraz z kilkuletnią córką Marysią. Dzieci mieć nie grzech! (s. 21) Okazuje się, że jest jeszcze trzecia osoba. To 3-miesięczny Krzyś. Ładny niemowlak, ale... czarny! Pani Halina wpada....w czarną rozpacz. Od tej pory robi wszystko, aby nikt we wsi nie zobaczył chłopca, a nawet nie dowiedział się o jego istnieniu. W ten sposób chce chronić swoich gości przed gadaniem we wsi. Mało tego - robi wszystko, aby Martusia jak najszybciej wyprowadziła się z jej domu. Dziecko jak dziecko. Kochać je trzeba i już, nieważne, czy ono czarne, czy zielone. (s. 86) Dla pana Henryka kolor skóry Krzysia nie stanowi problemu, ale dla jego żony wielki, dlatego każe usunąć z domu ,,luksusy". Wszyscy domownicy podporządkują się temu rozkazowi bez szemrania. Cierpi nie tylko Martusia i jej dzieci, ale także domownicy, gdy co wieczór pani Halina wyłącza prąd. Ponadto wyjątkowo dba o zdrowe odżywianie chrześnicy i serwuje jej zdrowe i proste jedzenie, a to znaczy jedno - głodzi ją. Ciotka wymyśla wciąż nowe atrakcje dla chrześnicy, a to tylko początek serwowanych przez nią rewelacji...! Zawsze w życiu starała się płynąć pod prąd. Nie cofała się nawet na moment, ale pobyt w Sosenkach był jej osobistą terapią, podczas której, żeby pójść na przód, musiała na chwilę wejść do wody i dać się porwać nurtowi. Chociaż na chwilę wrócić do przeszłości. (s. 195) Martusia przywykła być twarda, ale w Sosenkach pozostawiła za sobą tragiczne dzieciństwo. Uciekła od niego w świat. Teraz młoda kobieta musi zmierzyć się z przeszłością. Dochodzi do wniosku: Myślę, że każdy z nas ma sprawę, której mimo upływu lat nie przebolał. Mimo że się z nią pogodziłam, nie umiem tego zrozumieć. (s. 192) Wspomnienia i pogodzenie się z przeszłością to jedno, a współczesne życie wymaga bycia i działania. Martusia nie tylko zajmuje się dziećmi, ale i wykonuje rozkazy ciotki. Początkowo bez szemrania, a z czasem z szemraniem. A że jest piękną kobietą i wyróżnia się na tle społeczności Sosenek, to wokół niej zaczynają się kręcić mężczyźni. To takie kawaliry, że hej! Tylko przebierać i wybierać! Szczególnie jeden powala na kolana swą prezencją i sposobem oświadczyn. Takiej osobowości we wsi nie może zabraknąć. Ino ławeczka musi być. Sęk w tym, że Martusia miała pewną słabość - pakowała się w nieprzemyślane związki. Powieść jest tal lekko napisana, że książka nie tylko sama się czyta, ale zaczyna żyć swoim życiem przed oczami czytelnika. Ciekawie i realistycznie wykreowana postacie, dynamiczna akcja z różnymi zwrotami, szczególnie nieszczęśliwymi w przypadku Marty, komizm w każdej postaci, zwłaszcza sytuacyjny i słowny, język prosty, a zarazem zróżnicowany, a do tego plastyczne opisy i obraz funkcjonowania wielopokoleniowej rodziny pod rządami władczej pani Haliny to wszystko tworzy barwny świat przedstawiony, który chce się obserwować z pewnej odległości. W dwudziestym pierwszym wieku panna z dzieckiem to już nie taki wielki skandal... (s. 68) Wokół jej rodziny od wieków same nieszczęścia! (s. 24) Autorka w swej powieści porusza kilka ważnych problemów. Bycie samotną matką to niełatwe zadanie, tym bardziej, gdy się żyje w strachu przed byłym. Przemoc fizyczna ekspartnera czy psychiczna w wykonaniu ciotki Haliny to problemy wciąż aktualne. Nie mniej ważny było rozliczenie się z przeszłością i z traumatycznymi wydarzeniami sprzed lat. Stara chata babci bohaterki stała się tego symbolem. Ciekawa postacią jest zielarka i ukazanie leczenia ziołami, które pomogą na wszystkie dolegliwości, skoro we wsi przyjmuje konował. Do tego wróżenie z fusów. Nie mogło zabraknąć wątku miłosnego Martusi, który autorka poprowadziła trzema krętymi ścieżkami. I przyjaźń damsko-męska... Nikt jeszcze z jego żoną nie wygrał. (s. 163) - pan Henryk. Najbardziej jednak uwiódł mnie język. Wypowiedzi pani Haliny rozkładały mnie na łopatki, jej pomysły zresztą też. Ta kobieta tak umiała operować słowami, że za każdym razem musiała wyjść na swoje. Racja musiała być przecież po jej stronie. Zaś Marta też miała gadane. Nie bała się ciotki i potrafiła jej dopiec słowami, zrobić przytyk czy odpyskować. Dialogi między nimi to mały majstersztyk. Na koniec minusy. Jak mnie denerwowało zdrobnienie imienia bohaterki - Martusia! Rozumiem, że to celowy zabieg autorki, ale nie lubię, jak ktoś martusiuje, przynajmniej mnie. Zabrakło mi ukazania jednego z ważniejszych momentów - jak mały Krzyś oddycha świeżym powietrzem i poznaje mieszkańców wsi. Krążenie plotek mogłoby być szerzej ukazane, zebrania koła gospodyń mi zabrakło. I coś nie tak z topografią - nie do końca mi pasują odległości do domu Iwony, do domu dyrektora, do miasta. A taka zima, jak opisana w powieści, czasami jeszcze się zdarza na Mazurach. ,,Nieszczęścia chodzą stadami" to niby lektura dla relaksu, jednak poruszone w niej zostały pewne problem, zagadnienia, nad którymi warto się na chwilę zatrzymać i podumać. Oczywiście między momentami, gdy czytelnik się śmieje.
Link do opinii
Avatar użytkownika - basia02033
basia02033
Przeczytane:2017-01-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017, Przeczytane w 2017,
Halinka nie może dojść do siebie po wyprowadzce Iwonki na Mazury...jest tak zdesperowana że chce sobie odebrać życie, ale niestety nie ma czasu bo przyjeżdża jej chrześnica z Anglii-Marta.I tu się zaczyna dopiero dramat. Marta wyjechała z Polski w ciąży a wróciła z dwójką dzieci, w tym jedno ,,czarne" a najgorsze że bez męża czy narzeczonego. Pani Halinka znów musi się natrudzić aby nie stracić w oczach wsi :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2016-12-27, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2016,
W drugiej części powracamy do zwariowanej pani Halinki, która nie potrafi pogodzić się z wyprowadzką swojej córki, obwinia ją o to, że zabrała jej wnuki, a Ci którzy czytali "Nie zmienił się tylko blond" wiedzą, że kobieta sama pchała córkę w ramiona aktualnego partnera Iwonki. Pani Halinka popada w depresję ma nawet myśli samobójcze. Kiedy dowiaduje się, że do Sosenek powraca jej chrześnica, postanawia wziąć ją pod swoją opiekę chociaż dla starszej pani jest to nie lada utrapienie, dziewczyna bowiem ma nieślubną córkę, a opinia ludzi jest przecież najważniejsza. Pani Halinka doznaje szoku, kiedy Martusia oprócz córeczki przywozi również synka, noworodka, który ma czarną karnację. Starsza pani chce za wszelką cenę obrzydzić chrześnicy pobyt i zmusić ją do wyjazdu, wyłącza prąd, internet, ogranicza jedzenie, nie pozwala wychodzić jej z synkiem z domu z pobudek rasistowskich. Marta natomiast w powrocie do Sosenek ma swój osobisty cel, chce rozliczyć się z przeszłością, zamknąć stare sprawy. Dwadzieścia lat temu straciła w wypadku rodziców, a w Anglii gdzie dotychczas mieszkała zostawiła mężczyznę, który znęcał się nad nią, ma dość uciekania, chce wreszcie znaleźć miejsce w którym mogłaby spokojnie żyć z dziećmi. Czy desperacki przyjazd pozwoli zagoić rany Martusi? Jaką rolę w jej życiu odegra Andrzej, który również stracił matkę w tym samym wypadku?
Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2016-09-22, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2016, Mam,
Czy zdarzyło się Wam powiedzieć, że nieszczęścia chodzą parami, a stadami? Bo tu z takimi właśnie będziemy mieli do czynienia. "... Zna pan takie powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami? W mimo przypadku to już chyba stada..." Autorka w wiarygodny sposób przedstawiła nam portret zagubionego we współczesnym świecie młodego pokolenia. Wciąż szukamy, nie wiemy kim tak naprawdę jesteśmy, kim chcemy być. Mamy tu poruszony temat potrzeby poczucia bezpieczeństwa, wzorców wyniesionych z domu, pragnienia miłości, przynależności czy takiej zwykłej ludzkiej bliskości. "... Musiała wrócić do źródeł, by móc płynąć dalej wolna od całego brudu, który przypałętał się do niej po drodze..." Agata Przybyłek w bardzo realistyczny sposób nakreśliła nam społeczność na polskiej wsi. Pokazała ich mentalność, strach przed tym, co inne i obce, plotki, wścibstwo, gdzie każdy wie o każdym wszystko, gdzie nie ma anonimowości. Pojawia się mnóstwo humoru zarówno sytuacyjnego, jak i słownego. Zwłaszcza nieokiełznana Halina jej teksty i zachowania sprawiały, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Kreacja bohaterów jest charakterystyczna i wyrazista. Trudno ich nie polubić. Szczególnie do gustu przypadła mi Marta. Nie mogę tu nie wspomnieć o małym niedopatrzeniu, który pojawia się dwukrotnie. Rodzice Martusi nie żyją od 20 lat, a ona mieszka u ciotki i wuja, a tu jeden z bohaterów mówi do niej: "twój ojciec przyjedzie tutaj z Andrzejem" (zamiast "twój wujek"). Drugie co razi to brak w wielu miejscach przecinków. Ale to tylko drobne błędy i mimo tych niuansów książka jest bardzo dobra. Tytułowe nieszczęścia zmuszają do refleksji nad tym, co tak naprawdę wpływa na nasz los i decyzje oraz do tego jaki wpływ ma przeszłość i dramatyczne wspomnienia na teraźniejszość. "Nieszczęścia chodzą stadami" to powieść po trosze ironiczna, zabawna, a po trosze wzruszająca. To książka o głęboko zakorzenionych w nas stereotypach, lęku przed innością. I wreszcie to powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i swojego miejsca w świecie. Jeśli nie znacie "Nie zmienił się tylko blond", nic nie szkodzi, bo jest to odrębna historia, a Iwonka (bohaterka pierwszej części) pojawia się tu tylko na chwilę.
Link do opinii
"Nieszczęścia chodzą stadami" to świetna książka na poprawę humoru. Poczynania Haliny, dla której nieszczęściem jest wyprowadzka córki i wnuków, powrót z emigracji chrześniaczki - panny z dwójką dzieci, niekoniecznie białych, czy też niepowodzenie przy swataniu, są przezabawne. Podziwiam jej rodzinę (szczególnie męża) i jednocześnie cieszę się, że jej macki mnie nie dotyczą (a może jednak przydałoby się w moim życiu trochę szaleństwa).
Link do opinii
Avatar użytkownika - justyna929
justyna929
Przeczytane:2016-05-23, Ocena: 5, Przeczytałem, 52 ksiąkżki 2016, Mam,
Nieszczęścia chodzą stadami to bardzo ciepła i klimatyczna opowieść. Jest lekka, a jednocześnie, gdzieś po drodze, uświadamia nam, że rodzina i poczucie bezpieczeństwa są najważniejsze. Polecam wszystkim wielbicielom literatury obyczajowej, gwarantuje wam, że się nie zawiedziecie! http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/2016/04/czy-wiecie-ze-nieszczescia-chodza-caymi.html#disqus_thread
Link do opinii
Avatar użytkownika - karola27
karola27
Przeczytane:2016-04-17, Ocena: 5, Przeczytałam, wyzwanie: 52 książki w 2016 roku,

Bez znajomości pierwszej części warto zapoznać się z kontynuacją? Różne są opinie na ten temat. Ja postanowiłam zaryzykować i sięgnęłam po "Nieszczęścia chodzą stadami", drugą część książki "Nie zmienił się tylko blond" autorstwa Agaty Przybyłek.

 

Co czuje matka, gdy jej własne dziecko wyprowadza się z domu i zakłada własną rodzinę? Na pewno strach, który przeplata się z dumą. Pojawia się również rozpacz. I właśnie z tym drugim zmaga się Halina, matka Iwonki, która zyskała przydomek "wyrodnej córki". Mąż kobiety oraz pomoc domowa z ledwością wytrzymują kolejne wybuchy rozpaczy, która z dnia na dzień staje się nie do wytrzymania. Z drugiej też strony, nie ma co się dziwić. Nagle w domu zrobiło się pusto i cicho. Tylko jak tę ciszę teraz zneutralizować?

Do Sosenek z emigracji ma powrócić Marta, chrześnica Halinki. Gdy ta informacja dociera do Halinki, poczuła się tak, jakby wstąpiło w nią nowe życie. Kto się nią lepiej zajmie, jak nie matka chrzestna. Jedyna bliska jej osoba. Dziewczyna po pięcioletnim pobycie w Londynie decyduje się na powrót w rodzinne strony. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwy dla niej powrót. Co ludzie powiedzą jak ją zobaczą z dwójką dzieci, bez mężczyzny u jej boku? Panna z dziećmi toż to skandal nad skandale!! Cała wieś będzie huczeć od plotek. Tylko tak się składa, że wieś nie będzie miała ku temu okazji. W dużej mierze przyczyni się do tego sama Halinka. Gdy zobaczyła, że jedno z dzieci Marty ma śniadą karnację kategorycznie zabroniła jej wychodzić z domu. Stosując wszelkie możliwe sposoby postanowiła zniechęcić ją do pobytu. Szybki wyjazd będzie najlepszym rozwiązaniem...

 

Pragnę wszystkich uspokoić, spokojnie możecie sięgnąć po "Nieszczęścia chodzą stadami" nie czytając "Nie zmienił się tylko blond". Chociaż z drugiej strony troszkę szkoda, że nie było mi dane poznać pierwszej części, bo nie mogę teraz dokonać porównania i analizy, która jest lepsza.

 

Patrząc no okładkę książki widzimy kobietę, która gustuje w różowych dodatkach. Różowa torebka, różowe buty. I teraz warto zadać pytanie: czy jej życie również ma taką barwę? Marta nie miała łatwego życia. Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Wydarzenia, które miały miejsce pewnej nocy ciągle tkwią w jej głowie. Wyjazd z Polski miał być dla dziewczyny początkiem czegoś nowego. Lepszego życia u boku ukochanego mężczyzny. Jednak z czasem okazało się, że związek nie ma żadnej przyszłości i powrót do kraju będzie jedynym sensownym wyjściem z sytuacji w jakiej się znalazła. Tak naprawdę była to ucieczka w bezpieczne miejsce. Przecież musi chronić siebie oraz swoje dzieci.

Pani Halinka, o tej kobiecie można pisać długo. W pewnych momentach zwyczajnie działała mi na nerwy, ale uśmiech na twarzy również się pojawiał. Te jej pomysły, aby Marta jak najszybciej spakowała walizki wołały o pomstę do nieba. "Co ludzie powiedzą" było dla kobiety najważniejsze. Wątek z Panią Halinką zawiera w sobie wiele emocji i właśnie za nie autorce książki bardzo dziękuję. Osobiście nie mam żadnego problemu, jeśli chodzi o kolor skóry drugiego człowieka, ale są tacy, którzy mają problemy z akceptacją odmienności. Za poruszenie w książce tego tematu należy się duży plus.

Tych plusów można wychwycić znacznie więcej. Już sama nazwa miejscowości, w której rozgrywa się cała ta historia zasługuje na uwagę. Sosenki, jak to ładnie brzmi.

 

"Nieszczęścia chodzą stadami" to książka, w której mamy do czynienia z tematami ważnymi nad którymi warto zatrzymać się na dłużej. Ale żeby nie było, nie brakuje w niej fragmentów, gdzie uśmiech zagości na waszych buziach. Mogę zdradzić, że jest ich sporo. Przede wszystkim przyczynił się do tego język, jakim posłużyła się pisarka. Da się odczuć także lekkość stylu, który sprawia, że lektura książki staje się czystą przyjemnością.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - ewaboruch
ewaboruch
Przeczytane:2021-02-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2021, obyczaj, humor,

Główne wątki powieści dotyczą starszej pani Halinki oraz wracającej do Sosenek młodej Magdusi. Gdy starsze pokolenie ma swoje przywary i nie toleruje nowości, wtedy sporo rzeczy może się zdarzyć. Tak jest i w tym przypadku, gdy Magda przyejżdżą z 2 dzieci: dziewczynką Marysią i czarnym chłopcem Krzysiem. Co prawda nie dochodzi do armagedony, ale sa momenty, że człowiek sie uśmiechnie nad tekstem. Spoto w nim jest prawdy i warto przeczytać ją dla rozluźnienia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jolantasatko
jolantasatko
Przeczytane:2019-06-12, Ocena: 5, Przeczytałam, 2019,
Avatar użytkownika - zksiazkawreku
zksiazkawreku
Przeczytane:2016-03-21, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy