W 2019 roku ludzkość odkrywa lek na nieśmiertelność. Nieśmiertelność? No, może nie do końca. Co prawda nikt już się nie starzeje, wciąż można jednak zginąć pod kołami ciężarówki albo zwyczajnie umrzeć na raka wątroby. Do tego wieczne życie ma tylko jedną oczywistą zaletę... i całą masę wad. Wiesz, że wieczna młodość oznacza, że już zawsze będziesz miała okres? Nigdy nie przejdziesz na emeryturę. No i poważnie zastanowisz się, zanim na ślubnym kobiercu przyrzekniesz komuś, że nie opuścisz go aż do śmierci – to może potrwać naprawdę bardzo, bardzo długo.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2012-02-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 464
"Patrzę na świat już od tak dawna i wciąż go nie widzę"
To nie jest mój ulubiony gatunek literacki, jak już pewnie wiecie, ale Córuś polecała i chwaliła. A ja Córci wierzę przecież ?, no i dałam się namówić. A więc:
Mamy początek roku (luty) 2093, Wirginia - Zjednoczone Terytoria Ameryki Północnej. Departament Ograniczeń, przy okazji rutynowej kontroli znajduje pewne dokumenty sprzed 20 lat, jeszcze przed Wielką Korektą. To właśnie te dokumenty pisane w formie swoistego pamiętnika, są dokładnym zapisem tego co działo się od czasu przypadkowego wynalezienia leku na nieśmiertelność, a właściwie leku na starzenie się. Twórca owych zapisków to John Farrell 29-letni prawnik.
Przyznaję, że to przerażająca wizja, jeśli kiedykolwiek miałaby się ziścić. Większość z nas pewnie powitałaby taki wynalazek, taki lek jak coś bardzo potrzebnego i przydatnego, powitałaby go z radością, bo któż by nie chciał ciągle żyć, zwłaszcza że miałby wciąż młode ciało i zero zmarszczek i chorób tak zwanego wieku starczego. Jednak ilu z nas faktycznie, wśród tej euforycznej radości, zastanowiłoby się nad konsekwencjami takiego stanu rzeczy? Nad prawdziwymi konsekwencjami, nie tylko takimi, że przysięga małżeńska nabrałaby w takim przypadku zupełnie nowego znaczenia? Nad konsekwencjami natury ogólnoludzkiej, globalnej...
Ta książka jest właśnie o tym, że ludzkość najpierw "robi", a długo, długo potem (jeśli w ogóle) myśli. Też o tym, jak niektóre kraje, głównie Rosja i Chiny radzą sobie z tymi "konsekwencjami". Oraz o tym, co z tego wszystkiego wynika. W moim odczuciu to bardzo smutna książka i czytałam ją z wielkim zaciekawieniem, ale i jakąś dziwną przykrością. Nie życzyłabym ani sobie, ani nikomu innemu by musiał skorzystać z usług serwisu końcowego, zwłaszcza tego "twardego". Nie mogę też, nie wspomnień o okładce, która moim zdaniem jest strzałem w dziesiątkę swoją trafnością i wymownością i bardzo bardzo mi się podoba.
Przeczytane:2017-04-27, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - fantastyka 2017,