Nie tylko o łajdakach

Ocena: 5.21 (14 głosów)
Nie tylko o łajdakach to powieść o dojrzewaniu, o poszukiwaniach i próbach oswojenia szczęścia. Z pozoru lekka, zmusza do przemyślenia życiowych decyzji i wartości, którymi się kierujemy. Nastka – główna bohaterka – ucieka od problemów, od niemiłości i opuszcza miasto, by napisać na wsi pracę magisterską oraz rozpocząć dorosłe życie. Na swojej drodze spotyka ludzi, którzy uczą ją, że świat, chociaż pełen łajdaków, daje sporo powodów do radości. Szybko zaczyna rozumieć, że należy z nich korzystać, gdy tylko jest ku temu okazja.

Informacje dodatkowe o Nie tylko o łajdakach:

Wydawnictwo: SOL
Data wydania: 2014-06-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-62405-31-2
Liczba stron: 320

więcej

Kup książkę Nie tylko o łajdakach

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nie tylko o łajdakach - opinie o książce

Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2015-04-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2015, Mam,
"W życiu najtrudniej jest o miłość. Warto jej szukać, ale nie warto w tym szukaniu zgubić siebie." To książka o relacjach międzyludzkich, tych sąsiedzkich, przyjacielskich, małżeńskich, jak i tych międzypokoleniowych, które nie zawsze są łatwe. To ciepła, pełna emocji powieść o poszukiwaniu swojego "ja", i o tym, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Bardzo podobał mi się wiejski klimat, jaki autorka stworzyła. Miłość przewija się przez całą powieść. I to nie tylko ta pomiędzy mężczyzną a kobietą, ale i ta rodzicielska. Autorka opisuje nasze wady i słabości, które dzięki odrobiny chęci możemy zniwelować, zaakceptować lub się ich pozbyć. Bardzo fajnym pomysłem było zamieszczenie przez autorkę cytatów z innych książek, piosenek czy wierszy, które idealnie pasują do treści. Kolejnym plusem było dodanie opisu bohaterów pojawiających się w książce, przez co dzięki temu możemy lepiej wyobrazić sobie kim są, jak wyglądają, jak i po prostu ogarnąć ich (bo jest ich naprawdę sporo). Pojawiają się też psy towarzyszące głównej bohaterce: Fuks i Brunon. Fuks istnieje naprawdę. Podobał się mi jeden zabawny fragment z jego udziałem, ale nie będę zdradzać szczegółów. Książka lekka, ale i zaskakująca, pełna zwrotów akcji.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asymaka
asymaka
Przeczytane:2014-11-14, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014 ,
Bardzo pozytywnie odebrałam tę historię. Nie jest to książka, jakich wiele. Z jednej strony napisana lekko, czyta się przyjemnie i szybko, dobrze się bawiąc wśród wykreowanej przez pisarkę rzeczywistości, z drugiej ważna i nietuzinkowa, bo opowiada o sprawach niełatwych. Polecam z całego serca. Urzeknie Was i da nadzieję na to, że jeszcze może być pięknie.
Link do opinii

Uświadomiłam sobie, jak bardzo się zmieniłam przez te parę miesięcy. Ile się nauczyłam, jak znaczące odebrałam lekcje. Najwięcej - poza Julianem - wniósł w moje życie Tomek. Dzięki niemu zrozumiałam, że ważne jest to, co tu i teraz, bo jutra może po prostu nie być. doświadczyłam namacalności bliskości śmierci i jej nieuchronności, pojęłam też, że w obliczu odchodzenia wiele drobnostek nie ma znaczenia. Ja z tych drobnostek dotychczas potrafiłam sobie i innym robić piekło".

Jedni wolą życie w mieście, inni na wsi. Różnic pomiędzy tymi miejscami można doszukiwać się wiele. Aczkolwiek kiedy zagubiony człowiek szuka ucieczki, miejsca do przemyśleń, czy zwyczajnego odpoczynku od zgiełku i gwaru, to idealnym azylem okazuje się wieś. Podczas takiego pobytu, na jednej ze wsi, bohaterka wykreowana przez Magdalenę Kulus dojrzała, wydoroślała, a także zrozumiała co jest ważne, a co nie.

Magdalena Kulus to z wykształcenia filolożka, z zamiłowania gawędziarka. Blogerka, recenzentka literatury dla najmłodszych. Pisze więcej niż czyta, choć zdaje sobie sprawę, że powinno być na odwrót. Na co dzień urzędniczka. Debiutowała w 2011 roku powieścią "Blondyn i Blondyna".

Główna bohaterka Anastazja zwana Nastką postanawia dojrzeć i usamodzielnić się, ale przede wszystkim odpocząć od zgiełku, rodziców i w spokoju napisać pracę magisterską. Dlatego przeprowadza się do domu letniskowego w Maszkarce. Tam odwiedza ją Olek, który relację z Nastką traktuje bardzo luźno, a dziewczyna jest w nim zakochana i coraz bardziej się angażuje. Wiadomo, że nie wróży to nic dobrego i będą z tego kłopoty. Oprócz problemów natury sercowej, Nastka boryka się z innymi kłopotami wynikającymi z życia na odludziu, gdzie wszystko trzeba zrobić samej, opiekować się niesfornymi psami. Ponadto bardzo szybko staje się obiektem plotek na skutek zaistniałych dwuznacznych sytuacji.

Powieść "Nie tylko o łajdakach" urzeka swoim sielskim, przyjaznym, a nawet rodzinnym klimatem. Bowiem bardzo szybko się okazuje, że bohaterka dzięki podjętej decyzji o zamieszkaniu na wsi zyskała coś bardzo cennego. Cenne i prawdziwe przyjaźnie, których człowiek nie w stanie niczym zastąpić. W trudnych chwilach okazywało się, że ma wsparcie wśród bliskich osób, od siebie także chciała dawać jak najwięcej. Historia ta pokazuje również relacje rodzinne począwszy od rodziców, przez babcię, aż po ciotki i kuzynostwo. 

Powyższa książka została napisana w humorystycznym tonie, także banana na waszej twarzy nie zabraknie. Warsztat autorki jest prosty. Uzupełnieniem całości są barwne dialogi dlatego też lekturę czyta się bardzo szybko, ale i przyjemnie. Nie sposób nie wspomnieć o całej gamie bohaterów od tytułowych łajdaków, przez prawdziwych przyjaciół, aż po liczną rodzinę. Wszystkie postacie zostały bardzo dobrze nakreślone ukazując zarówno swoje wady, jak i zalety. Powieść "Nie tylko o łajdakach" zalicza się do gatunku literatury obyczajowej. Chociaż w literaturze było już o dorastaniu, dojrzewaniu, życiowych wyborach i miłości, to moim zdaniem ta powieść wyróżnia się na tle innych. Przede wszystkim dominuje tu lekki styl, obraz sielskości z wadami i zaletami, ale także pokazuje, iż dobrzy ludzie istnieją gdzieś tam w Maszkarce, gdzie może nie wszyscy, ale większość gotowa jest sobie pomóc w trudnych chwilach, a co najważniejsze pomóc bezinteresownie. Chociaż życie w małej społeczności nie jest łatwe, gdyż przed nikim nie da się nic ukryć, a wieści rozchodzą się błyskawicznie, czasami przeradzając się w fałszywe plotki.

"Nie tylko o łajdakach" to lektura godna polecenia. A powodów może być kilka, chociażby główna bohaterka, którą bardzo polubiłam, na moich oczach widziałam jej przemianę, to jak porażki zamieniła w sukces, czy chociażby wydoroślała. Albo sam klimat panujący na kartach powieści, gdzie czytelnik naprawdę przenosi się na Maszkarkę i jest świadkiem toczących się wydarzeń. Czy chociażby wydźwięk przyrodniczy, łona natura i niesfornych psów. Powieść ta także przypomina o drogach jakie wybrało się samemu, uświadamia nam zarówno słuszne wybory, jak i te których żałujemy po dzień dzisiejszy, ale w chwili obecnej można zadać sobie tylko pytanie co by było gdyby..? I ponownie uświadomić sobie zarówno sukcesy, jak i porażki. Lektura ta także porusza jeszcze istotny temat, mianowicie choroby rdzenia kręgowego, która występuje u jednego z bohaterów Tomka. Nie jest to przypadek, że autorka zagłębiła się w ten temat, gdyż sama na nią choruje, ale na lżejszą odmianę.

"Nie tylko o łajdakach" to powieść, która wnika w istotne tematy, a lekkość z jaką została napisana zachęca do przeczytania. Może nie jest to arcydzieło, ale bardzo dobra powieść, która zostawia po sobie ślad, a czas spędzony z lekturą nie będzie straconym. Polecam.

"Nawet kac stał się jakoś mniej odczuwalny, gdy uświadomiłam sobie, że znalazłam swoje miejsce na ziemi, pełne zieleni i błękitu, z dobrymi ludźmi na wyciągnięcie ręki, z psami radośnie podlewającymi krzaczki i z dwiema gipsowymi, pełnymi urokami gęsiami, które stały w trawie pod czereśnią i były akurat w zasięgu mojego wzroku. Dlaczego wcześniej zabrakło mi odwagi, by zmienić swoje życie"?

Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-09-24, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Anastazja zwana zdrobniale Nastką to główna bohaterka tejże powieści. Dziewczyna o przeciętnej urodzie, ciągle lokująca nieodpowiednio uczucia. Jej obecny "partner" to stuprocentowy łajdak. Nie jest skory do angażowania się, wykorzystuje jej dobre serce na każdym kroku. Artysta bez grosza przy duszy. Rodzice Nastki go nie akceptują. Radzą, aby znalazła sobie innego amanta. Porządnego. Pewnego dnia postanawia wyjechać do wiejskiego domu swych rodziców - Maszkarki. I pozostać tam na jakiś czas. Pragnie na trochę odseparować się od krytykujących ją cały czas rodzicieli i wreszcie skończyć pisać swoją pracę magisterską. Marzy jej się stworzenie powieści. Jeszcze nie wie, że życie na wsi może okazać się tak nieprzewidywalne...

Nastka została tu ukazana jako kobieta-anioł. Każdemu zawsze bezinteresownie pomaga, naiwnie wszystkim wierzy. Właśnie te cechy charakteru powodują, że ciągle wpada w tarapaty. Staje się nawet kilkakrotnie tematem wiejskich plotek. Każdy następny dzień na wsi przynosi nowe, czasem miłe, a nieraz smutne wieści. Jednak nasza bohaterka odważnie stawia czoła wszelkim wyzwaniom, a muszę przyznać, że życie wcale jej nie oszczędza. Aż niekiedy trudno było mi uwierzyć, że tak wiele może wydarzyć się w tak małej mieścinie. Zadziwiające.

Jak sugeruje tytuł książki nie tylko o łajdakach tu mowa. Choć trzeba przyznać, że Nastka ma niewyobrażalnego pecha w tej kwestii. Większość mężczyzn pojawiających się na jej drodze to właśnie dranie, przez których bardzo cierpi. Pewnie dlatego stara się być bardziej ostrożna w relacjach damsko-męskich. Niestety najczęściej ostatecznie podąża za głosem serca. Jak to w życiu bywa, nadchodzą także wreszcie "te" lepsze dni. Jak na tak małą wieś wolnych mężczyzn tu nie brakuje. Zatem i jej serce nie raz mocniej zabije. Michał, Julian, Florian... Z każdym z nich "coś" ją łączy. Cała wieś huczy od plotek i oburzenia. Ani chwili spokoju. Ciągle wpadają z wizytą ciotki, rodzice, kuzynki, sąsiadki. Nawet jeszcze dobrze się nie kichnie, a już wszyscy o tym wiedzą. Krótko mówiąc - wiele się tu dzieje.

Historia wciąga. Powiedziałabym, że nawet otula czytelnika jak ciepły koc w zimną noc. Nie miałam ochoty jej odkładać. Nawet się nie spostrzegłam, a już prawie się skończyła. Jej dużą zaletą jest to, że autorska umiejętnie wplotła w fabułę kilka wierszy. Aż mi się zrobiło cieplej na sercu, gdy zetknęłam się z mimochodem z poezją. Ponadto miłośnicy muzyki również powinni być ukontentowani tą lekturą, ponieważ odnajdą tu wiele cytatów tekstów znanych piosenek.

Podsumowując. Książkę można nazwać swoistym balsamem dla poharatanych dusz. Daje nam nadzieję na lepsze jutro. Ukazuje siłę więzów rodzinnych i przyjaźni. Kultywuje zapomniany już przez niektórych styl życia. Blisko natury, bez wszelkich wygód miejskich. Przedstawia obraz zamkniętej społeczności wiejskiej uwypuklając jej cechy charakterystyczne. Przyznam się szczerze, że nie raz w trakcie lektury pomyślałam: "zamieszkałabym w tym miejscu", choć od urodzenia jestem mieszczuchem. Ciepła, pozytywna historia w sam raz na obecną, jesienną pogodę...

Link do opinii
Avatar użytkownika - candylove27
candylove27
Przeczytane:2014-09-08, Przeczytałam,

 Bardzo rzadko sięgam po książki obyczajowe, zwłaszcza te autorstwa naszych rodzimych pisarzy. Czasem jednak zdarza się wyjątek od reguły. Tym razem powieść Nie tylko o łajdakach Magdaleny Kulus bardzo umiliła mi ciepłe, wakacyjne dni, sprawiając, iż co chwilę wybuchałam śmiechem.

 

Książka ta jest słodko – gorzka. Z jednej strony na jej kartach dostrzegamy dojrzewanie głównej bohaterki, Nastki, a z drugiej obserwujemy wiele smutnych momentów. Bohaterowie powieści są wyraziści i ciepli, aż chce się mieć takich ludzi w sąsiedztwie albo w gronie przyjaciół. Ale do rzeczy, bo czuję, iż gubię się w swoich myślach.

 

Nastka zamieszkuje na wsi, w Maszkarce. Ma dość wszystkiego, a zwłaszcza pewnego niedojrzałego faceta, który namieszał jej w głowie. Chce odpocząć, spokojnie napisać pracę magisterską. Nie jest na wsi sama, otacza ją rodzina i znajomi, również kilka nowych znajomości zdobywa podczas swojego pobytu. Na przykład niemal topless poznaje księdza Grzegorza albo tajemniczego, muzyka Juliana, który na wsi również poszukuje swojej samotni. Nastka z pewnością na brak rozrywek na wsi pod Częstochową nie będzie narzekała, gdyż kilka interesujących wydarzeń czy skandali z jej udziałem będzie miało miejsce.

 

Na pierwszy rzut oka książka wydaje się zwyczajna, jednak z każdym kolejnym rozdziałem, bohaterowie stają się nam bliżsi, a główną bohaterkę coraz bardziej lubimy i dopingujemy jej, aby wreszcie znalazła szczęście, miłość oraz spokój. Powieść ta jest bardzo ciepła, rodzinna i przyjazna, jednocześnie jednak pokazuje wiele dramatów życiowych, tragedii i chwil, kiedy człowiek jedynie może się załamać. Również w tej książce same kobiety są przedstawione jako bardzo silne osobowości, które nie jest łatwo złamać i ten zabieg uważam za duży plus. Styl autorki, Magdaleny Kulus jest lekki i bardzo przyjemny w odbiorze, a pomysłowość i poczucie humoru tylko zachęcają do dalszej lektury, a także do sięgnięcia po kolejne jej dzieła.

 

Przyznam szczerze, że ciężko było mi się zabrać za tę książkę, gdyż bałam się nudy i przeciętności. Tymczasem powieść Nie tylko o łajdakach dała mi wiele emocji i później nie mogłam oderwać się od tej lektury. Wszystkich Was zachęcam do przeczytania tej powieści, zwłaszcza w lato, gdyż właśnie w ciepłe dni odczuwa się cały klimat opisanych wydarzeń. 

 

Link do opinii
W życiu najtrudniej jest o miłość. Warto jej szukać, ale nie warto w tym szukaniu zgubić siebie. (str. 106) Nie przywiązuję uwagi do tego, aby w konkretnej porze roku czytać adekwatne do niej lektury. Nie mam problemu z czytaniem książek około letnich w okresie zimowym, czy poruszających temat Bożego Narodzenia, w pełni lata. Przyglądając się swojemu stosikowi książek - co by tu przeczytać - chciałam coś lekkiego i przyjemnego, i tym sposobem sięgnęłam po najnowszą powieść Magdaleny Kulus, filolożki z wykształcenia, blogerki, recenzentki literatury dla najmłodszych, która zadebiutowała w 2011 roku książką Blondyn i Blondyna. Książką, która przykuła moją uwagę jest powieść Nie tylko o łajdakach. Czy wspomniana powieść to lekkie czytadło, po które można sięgnąć leżąc na hamaku i delektując się ciepłem lipcowego słońca? Przekonajcie się. Anastazja, dwudziestokilkulatka, tuż przed obroną pracy magisterskiej postanawia wyjechać do Maszkarki, rodzinnego domu na wsi niedaleko Wielunia. Ma trochę dość wtrącani się rodziców w jej życie i układania go na ich modłę. Ciągłych kłótni i niedopowiedzeń. Pragnie wyjechać na wieś i ukończyć pisanie swojej pracy magisterskiej. Po jakimś czasie przyjeżdża do niej jej chłopak Olek, artysta, student katowickiej ASP, nietolerowany przez jej rodziców. Ten związek jest dość dziwny, gdyż jak się okazuje jednostronny. To Nastka obdarza go uczuciem, jest na każde zawołanie, a Olkowi jest po prostu wygodnie. Pewnego dnia wystawia go za drzwi. Jak się okazuje życie na wsi jest specyficzne i całkowicie inne od tego w mieście, o czym w niedługim czasie dziewczyna się przekona. Wszyscy wszystko o tobie wiedzą, a często nawet więcej niż ty sam, nic nie da się ukryć. Do wsi powrócił z Irlandii Michał, syn wujostwa wraz ze swoją dziewczyną Baśką, gdyż rozpoczynają przygotowania do ślubu. Oprócz tego Michał pragnie otworzyć gospodarstwo agroturystyczne, co niestety nie do końca odpowiada jego przyszłej żonie. Z prośbą do Nastki, jako przyszłej pani od polskiego zwraca się młody ksiądz Grzegorz, prosząc ją o opiekę na kilkorgiem dzieci przygotowujących się do komunii świętej. Czy pobyt Anastazji w Maszkarce będzie tak naprawdę odpoczynkiem, czy ciężką pracą? Jak jej życie zmieni Julian i mały Tomek? Pokazał mi tę bardziej miękką wersję świata. Pluszowo-zamszowy krajobraz, w którym wszystko ma swoje miejsce i czas. (str. 221) Nie tylko o łajdakach, to historia o wewnętrznym dojrzewaniu, próbie odnalezienia własnej drogi. Sposób na odseparowanie się od rodziny próbującej ułożyć nam życie, chęci życia na własną rękę i zmierzenia się z rzeczywistością. To również historia o całkowitym oddaniu się drugiej osobie, która niestety nie zauważa naszego zaangażowania. To historia o przyjaźni, która jak się okaże jest bardzo cienką nitką. Gdyż przyjaźń to zaangażowanie obu stron, pomoc w każdej chwili, a tu niestety nie przetrwała. Za to pojawiła się w najmniej oczekiwanym momencie ze strony innej osoby. W pędzącym w obecnych czasach życiu z dnia na dzień, nie oglądamy się za siebie, nie potrafimy się zatrzymać. A życie we wsi, w której znajduje się Maszkarka nie pędzi na łeb na szyję. Ludzie żyją tam z dnia na dzień. Delektują się każdym wschodem i zachodem słońca. Potrafią się zatrzymać i porozmawiać, ,,gdyż minuta ich nie zbawi". Nie tylko o łajdakach to kalejdoskop przeróżnych bohaterów. Jest ich tu naprawdę mnóstwo i każdy ma swoje zadanie do wykonania. Oprócz Nastki, jej rodziców i Olka jest babcia Ksenia - wieczna optymistka, wojownicza ciotka Jadzia, Marta młoda mama dwójki chłopaków gdzie jeden jest niepełnosprawny - jednak dziewczyna nie daje po sobie poznać, że jest jej ciężko, cieszy się z każdego dnia spędzonego z dziećmi, niesamowita optymistka pomimo męża, który nie potrafił się pogodzić z chorobą syna i w alkoholu odnalazł przyjaciela, Julian - mężczyzna po przejściach, który stracił w niedługim czasie po narodzinach swego synka, a w wypadku ukochaną żonę. To nie wszyscy bohaterzy, którzy przewijają się przez Maszkarkę, ale nie będę psuła Wam przyjemności z czytania i nie zdradzę nic więcej. Nie tylko o łajdakach to przepiękna historia pisana bardzo malowniczym i interesującym językiem. Książkę czyta się w zawrotnym tempie, ta lektura to przyjemność. Nie raz się uśmiałam, nie raz uroniłam łzę, ale to lubię w książkach. Te niesamowite emocje i umiejętność dawkowania ich przez autora, powodują, że w historii się zatracam, a wszystko wokół mnie nie ma dla mnie wtedy znaczenia. Doświadczyłam namacalnie bliskości śmierci i jej nieuchronności, pojęłam też, że w obliczu odchodzenia wiele drobnostek nie ma znaczenia. Ja z tych drobnostek dotychczas potrafiła sobie i innym robić piekło. (str. 239)
Link do opinii
Avatar użytkownika - korcia
korcia
Przeczytane:2014-07-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2014,
"Nie tylko o łajdakach" to piękna powieść, w którą z przyjemnością się zanurzyłam, chłonęłam kolejne strony. Magdalena Kulus ma bardzo lekkie pióro, czuć, że pisanie idzie jej równie łatwo jak oddychanie. Wplata w opowieść wiele wierszy, tekstów piosenek, które idealnie komponują się z treścią. Bardzo podoba mi się styl autorki, ale też jej spojrzenie na świat. Polubiłam bardzo Nastkę. Jej historia przywołała wiele moich wspomnień, życiowych pomyłek, ale też i radości. Ta książka to nie tylko opowieść o Anastazji, mamy tu dużo innych ciekawych historii, często bardzo bolesnych i trudnych. Zapraszam Was, byście poznali Martę, Juliana, Michała, ciocię Alę... http://korcimnieczytanie.blogspot.com/2014/07/magdalena-kulus-nie-tylko-o-ajdakach.html
Link do opinii
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu SOL za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Anastazja nazywana przez najbliższych Nastką ma zamiar zamieszkać na wsi, gdzie jej rodzina ma dom letniskowy zwany Maszkarką, aby dzięki temu uporządkować swoje życie i myśli oraz wychynąć spod skrzydeł nieco nadopiekuńczych rodziców... Młoda kobieta chce w końcu zacząć żyć własnym życiem i wyjść z dosyć jednostronnego jak dowiadujemy się w toku lektury związku z artystą o imieniu Olek, który jak się okazuje jest mocno egoistycznym i zupełnie nieprzystosowanym do bycia w poważnej relacji lekkoduchem... Fakt ten mocno trapi Natkę lecz ma ona ciągle nadzieję, iż Olek w końcu zmieni swe bardzo luźne podejście do życia... Niestety owo przeświadczenie okazuje się płonne, co jeszcze bardziej utwierdza ją w powziętym postanowieniu o przeprowadzce... Początkowo jak to zazwyczaj bywa nie jest jej łatwo w nowym miejscu, z pomocą przychodzi jednak miejscowy ksiądz (de facto znajomy z dzieciństwa), który potrzebuje osoby do pomocy w przygotowaniu dzieci do I Komunii Świętej i taką właśnie pracę proponuje Nastce. Współpraca z miejscowymi rodzicami zdecydowanie nie należy do łatwych jednakże po różnorodnych perypetiach udaje się kolokwialnie rzecz ujmując ,,uratować sytuację". Z biegiem czasu nasza bohaterka coraz bardziej włącza się w życie miejscowej społeczności, coraz lepiej poznaje mieszkańców wioski oraz realia ich codziennego życia. Stopniowo zaprzyjaźnia się także z rodziną niepełnosprawnego Tomka, gdy na prośbę księdza Grzegorza prowadzi z chłopcem indywidualne zajęcia edukacyjne. Dowiadujemy się, iż Tomek i jego najbliżsi nie ma łatwego życia i to nie tylko ze względu na chorobę chłopca... Na drodze Nastki staje również sporo starszy od niej, niezwykle sympatyczny lecz okryty aurą tajemniczości Julian wraz ze swoimi skrzypcami, a później także przyjaciółmi z zespołu muzycznego. Mężczyzna jest zawsze w pobliżu naszej bohaterki i stopniowo ich więź zaczyna się zacieśniać lecz dowiadujemy się również o dramatycznych wydarzeniach, które dokonały się kiedyś w życiu Julka... Jest to opowieść nasycona sporą dawką dobrego humoru. Autorka zachęca w niej miejscami do spojrzenia na życie z przymrużeniem oka. Mimo tego w sposób bardzo umiejętny poruszony został w niniejszej powieści bardzo istotny temat ludzkiej wewnętrznej przemiany, która dokonuje się w człowieku na przestrzeni życia, wraz z nabywanymi doświadczeniami oraz napotkanymi ludźmi. Pani Magdalena pisze o tym jak ważne i potrzebne są w ludzkim życiu zmiany, a także o tym, że na miłość i szczęście nigdy nie jest za późno, a bardzo wiele w tej materii zależy od naszego podejścia do tych kwestii... Jeśli chcecie przyjrzeć się procesowi wewnętrznego dojrzewania naszej bohaterki, mając w wielu momentach podczas czytania szeroki uśmiech twarzy, a czasem nawet łezkę rozbawienia bądź wzruszenia w oku to zapraszam Was do zapoznania się z losami Nastki i innych bohaterów książki. Aby mogło się tak stać koniecznie sięgnijcie po ,,Nie tylko o łajdakach" - Magdaleny Kulus.
Link do opinii
Avatar użytkownika - grejfrutoowa
grejfrutoowa
Przeczytane:2014-07-31, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Magdalena Kulus to filolożka, blogerka i recenzentka książek dla dzieci. Debiut literacki miała w 2011 roku. Jej najnowsza książka nosi tytuł ,,Nie tylko o łajdakach" i została wydana w 2014 roku przez wydawnictwo SOL. Nastka postanawia zrobić sobie przerwę od życia w mieście - udaje się na małą wieś, gdzie mieszka większość jej rodziny. Zamierza pisać magisterkę, spędzić trochę czasu sama. Ciągle jednak myśli o Olku, z którym oficjalnie nie jest związana, ale sypiają ze sobą i spędzają miło czas. chłopak jest artystą, który wiecznie jest głodny. Wpada do Nastki, ale po miło spędzonych chwilach oświadcza, że w jego życiu pojawiła się inna, z którą zaiskrzyło. Dziewczyna wywala go z domu. Cała wioska huczy od plotek, a Nastka ma doła. Na dodatek się przeziębia. Postanawia jednak wrócić do żywych - poznaje Julka, starszego od niej mężczyznę, skrzypka, z którym się zaprzyjaźnia. Dla małej społeczności to kolejna sensacja. Poza tym Nastka zaczyna przygotowywać dzieci do pierwszej komunii - prosi ją o to młody ksiądz. Rodzice są niezadowoleni, że ich pociechami zajmuje się kobieta, u której nocował mężczyzna. By stać się niezależną finansowo od rodziców Nastka postanawia zająć się korektą książek, daje również korepetycje młodemu chłopakowi. Przy okazji odwiedza jedno z komunijnych dzieci, którego brat jest ciężko chory. Zaprzyjaźnia się z ich mamą i rodziną. Powoli zaczyna zastanawiać się, czy chce wracać do miasta - kusi ją życie na wsi. Narracja pierwszoosobowa prowadzona przez główną bohaterkę, Nastkę, sprawia, że możemy ją lepiej poznać. Widzimy, co czuje, co myśli - a myśli naprawdę dużo! To sympatyczna postać, która umie opowiadać o tym, co ją otacza. Język jest przyjemny, a budowa książki interesująca - nie tylko narracja i dialogi w niej występują. Pojawiają się też SMS, wiersze, fragmenty piosenek. Najciekawsze były jednak wprowadzenia dotyczące osób i miejsc, które znaleźć można było przy pojawieniu się danego bohatera czy budynku. Dzięki temu czytelnik dostawał informacje w pigułce, podane w ciekawej formie. Jak dla mnie - strzał w dziesiątkę. Wątków jest kilka - głównie oczywiście relacje damsko-męskie. Podobało mi się to, jak Nastka opowiadała o mężczyznach, których spotkała na swojej drodze, nawet tych najmłodszych. Poza tym mamy tu małą społeczność, w której nic się nie ukryje. Jest to typowe przedstawienie wsi, którą znam i ja z własnego doświadczenia. Ciekawy jest też wątek rodzinny - Nastka ma mnóstwo ciotek, krewnych, kuzynek. Czasem ciężko się w tym połapać, ale ciekawie czyta się ich opisy. Podoba mi się także to, że w powieści znajdziemy małego bohatera, który jest chory, a jego wątłe ciałko i niewyraźna wymowa wcale nie są przeszkodą, by był dobrym przyjacielem. Jego mama była dla mnie prawdziwą bohaterką - poświęcał mu wiele uwagi i kochała całym sercem, była szczęśliwa, że jest. Na dokładkę jest jeszcze sama Nastka, która chce odciąć się od rodziców, zaczyna podejmować wiele ważnych decyzji i wkraczać w dorosłe życie. Jej perypetie z jedzeniem nieźle mnie ubawiły, a problemy finansowe zdecydowanie wywołały u mnie poczucie solidarności. Książka napisana jest w lekkim tonie, czasem jest zabawna, czasem nieco gorzka i smutna, ale bardzo ciekawa. Czyta się szybko, Nastka świetnie opowiada, a jej przygody z mężczyznami, rodzinom, psami i znajomymi są bardzo życiowe i uniwersalne. Podobała mi się ta powieść, chociaż nie spodziewałam się, że będzie taka ciepła i klimatyczna. Polecam tym, którzy szukają czegoś ciekawego i niebanalnego na wieczór. To powieść, którą czyta się z przyjemnością. Spodoba wam się jej klimat. Poza tym porusza uniwersalne tematy jak miłość, przyjaźń czy choroba, ale jest przy tym niewymuszona, bardzo prawdziwa i życiowa. Gorąco zachęcam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - malineczka74
malineczka74
Przeczytane:2014-07-30, Ocena: 6, Przeczytałem,
Powieść o wielkiej ucieczce na wieś Dziś napiszę o książce, która podbiła moje serce od pierwszej strony. Dziś zarekomenduję powieść, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia ( wczytania?!) na amen. Dziś mam przyjemność przedstawić Wam książkę naprawdę wartą przeczytania, inną niż te od których uginają się księgarskie półki z etykietą "Literatura dla kobiet". Napiszę o powieści niezwykle mądrej w której nareszcie!!! nie ma korporacji, wyścigu szczurów, tajemnic rodzinnych, zakładania pensjonatów. Tak, w tej książce nie ma tego o czym ostatnio pisze wielu autorów. A co zatem jest? Jest kapitalna bohaterka, dziewczyna realna z krwi i kości. Taka zwyczajna młoda osoba, która kończy studia, pracuje nad pracą magisterską i szuka swojego miejsca w życiu. Szuka miłości, szuka po prostu szczęścia. Anastazja zwana Nastką mieszka z rodzicami w Tychach. Kończy polonistykę i postanawia zaszyć się na wsi w domku swoich rodziców by napisać magisterkę. Towarzyszą jej dwa psy. Nastka nie ma zielonego pojęcia jak ten pozornie nic nie znaczący wyjazd zmieni jej życie, poglądy, pragnienia. A wszystko odbywa się tak powoli, tak naturalnie. Magdalena Kulus napisała książkę wspaniałą. Czyta się ją rewelacyjnie. Ba, ja się po prostu w nią wtopiłam, zrosłam z główną bohaterką i za nic nie miałam ochoty na powrót do realnego świata. Tak mi było na tej wsi dobrze. Powieść mimo, że rozgrywa się na wsi nie ma w sobie nic sielanki. Jest w niej opisane realne życie w którym pojawia się słońce, ale i burze z gradem. Są problemy i kłopoty, małe radości i spore szczęścia. Nastka odkrywa inny świat niż ten w którym do tej pory żyła. To nie tylko zmiana otoczenia z wielkomiejskiego na prowincjonalne. To też zmiana ludzi, którzy znajdują się blisko. Anastazja jeszcze bardziej zżywa się ze swoimi krewnymi, odpoczywa od rodzicielskich skrzydeł, ale i przejrzewa na oczy względem mężczyzny, który wzbudził w niej porywy serca. Odkrycie prawdy o związku w jakim trwa boli, ale i pozwala na budowanie i szukanie prawdziwego szczęścia i uczucia. Nastka dzielnie znosi burzenie iluzorycznych murów, odkrywa inne wartości i zaczyna cenić to, na co do tej pory nie zważała. Nastka przechodzi wielką metamorfozę, zmienia się w nową, lepszą i dojrzalszą osobę pod wpływem tego, co przeżywa, pod wpływem ludzi z którymi nawiązuje bliskie znajomości. Wracając na krótko do miasta dziewczyna widzi, jak bardzo zmieniła się na korzyść i jak jej z tym dobrze. Anastazja mieszkając na wsi spotyka też wyjątkowego mężczyznę, który jak sama mówi" pokazał "jej" tę bardziej miękką wersję świata. Pluszowo-zamszowy krajobraz, w którym wszystko ma swoje miejsce i czas". (str. 221). Ten świat dzięki poznaniu perypetii Nastki poznaje i czytelnik. Tak, dane mi było go również odkryć. I strasznie się cieszę, że to mnie nie ominęło, że w moje ręce wpadła ta książka. To lektura o miłości, dojrzewaniu, zmianach, odkrywaniu cudu zwyczajnego życia, poznawaniu piękna prostoty. To książka o zwierzętach i przyjaźni, o miejscu w którym nikt nie pędzi na złamanie karku w drodze po awans i większe pieniądze na koncie. To powieść o świecie, w którym chciałabym egzystować. Mieć przyjaciół takich jak postacie występujące w książce, mieszkać w tak pięknej okolicy, posiadać sad i ogród, a latem przerabiać ich dary na pyszności zamknięte w słoikach. Gorąco, naprawdę gorąco polecam lekturę tę ciepłej i familijnej książki. Jest doskonała, pełna humoru, pogodna. Sprawdzi się w każdych okolicznościach, poprawi nastrój i pozytywnie nastawi do życia. Serdecznie gratuluję Autorce tej publikacji, chwalę za okładkę. Dziękuję, że mogłam pobyć w tamtej rzeczywistości
Link do opinii
Avatar użytkownika - Alex9
Alex9
Przeczytane:2014-07-26, Przeczytałam,

Łajdak to słowo mieszczące w sobie wiele znaczeń, od tych żartobliwych po najbardziej negatywne, użycie go w tytule książki wzbudza zaciekawienie. Co więc może kryć się za stroną tytułową gdy opowieść ma nie tylko dotyczyć właśnie jego czyli pana na literę Ł? Komedia? Dramat? Kryminał? Okazało się, że ... duża dawka humoru, ogromny zastrzyk optymizmu  oraz świetna historia w jakiej wspaniałym tłem jest Maszkarka.

Nastka miała w planach po pierwsze pisanie pracy magisterskiej, po drugie uwolnienie się od rodziców, po trzecie odpoczynek, po czwarte dorośnięcie, a po piąte - no to się jeszcze okaże w przysłowiowym praniu. Najlepiej do takiego projektu nadaje się domek letniskowy, w miejscu oddalonym trochę od miasta, w tym rodzinnego w szczególności i to dość sporo. Oczywiście wszystko zostało przemyślane, ale od czego jest improwizacja, w końcu wakacje też miały być! Nie tak łatwo jednak odciąć się od tego wszystkiego co wcześniej denerwowało człowieka, a zwłaszcza od nadopiekuńczości rodziny. Problemem mogą być też niespodziewane wizyty nie tylko krewnych, lecz i pewnego osobnika, który też miał pozostać hen daleko. Plany mają to do siebie, że często nie dochodzą do skutku albo gdy je próbujemy wprowadzić w życie nie przypominają tego, co było w ich założeniach. Maszkarka miała być azylem i w sumie nim jest, naturalnie w chwilach kiedy nikt nie zakłóca Nastce spokoju. Jednym z intruzów jest Olek, artysta, student i ktoś więcej, chociaż niektórzy nie mają o nim dobrego zdania, posiadający wiele zalet, szczególnie w oczach mieszkanki Maszkarki. Siła uczuć już nieraz była wystawiona na próbę, aczkolwiek co za dużo to niezdrowo i ktoś o tym przekonał się na własnej skórze. Złamane serce nie leczy jedynie czas, pomagają w tym i okoliczności przyrody i ludzie, jacy niespodziewanie stają na drodze. Kiedy przełamie się wewnętrzne opory i strach przed nieznanym okazuje się, że tuż obok jest ktoś warty poznania. Przyjaźń może narodzić się wszędzie, podobnie jest z miłością, jednego i drugiego raczej Nastka nie oczekiwała po miejscu, jakie sobie wybrała na ucieczkę od dotychczasowej rzeczywistości. Ale kto powiedział, że będzie łatwo? Na pewno jest swojsko, barwnie i wreszcie można zrozumieć co w życiu jest ważne, a czym lub kim nie warto zawracać sobie głowę.

"Nie tylko o łajdakach" to nie pogodna opowiastkach na leniwy letni dzień. Książka Magdaleny Kulus to historia w jakiej czytelnik ma szansę odkryć siłę przyjacielskich więzi oraz rodzinnych związków, a także miłość w różnorodnych odcieniach. Autorka nie opisała kolejnej ucieczki na prowincję uwieńczonej happy endem. Oczywiście jest wieś i bohaterka przybywająca na nią, lecz dalej to już opowieść przede wszystkim o dojrzewaniu, otwieraniu się na innych oraz dostrzeganiu, w całkiem wydawałoby się zwyczajnej codzienności, szansy na to o czym się marzyło. "Nie tylko o łajdakach" to nie bajkowy czy też hollywoodzki świat, zamiast niego znajome krajobrazy i klimaty, ale właśnie one idealnie uzupełniają fabułę i samych bohaterów - zwyczajnie niezwyczajnych. Sielanka? Nie, Maszkarka i okolice, nie idealne, lecz zamieszkane przez ludzi, podobnych do naszych przyjaciół, denerwujących znajomych oraz łajdaków  i ich przeciwieństwa ;)






Link do opinii
Avatar użytkownika - kavayee
kavayee
Przeczytane:2014-07-11, Ocena: 5, Przeczytałam,

Nie każdy jest stworzony do mieszkania na wsi. Zwłaszcza typowy mieszczuch. Ale co się dzieje, kiedy na wsi pojawia się urocza dziewczyna, która ucieka od swojego życia? Czy da się w ten sposób uciec od problemów, czy one za nami podążają? A może całkowita zmiana otoczenia jest tym, czego człowiek potrzebuje w stanach całkowitego zagubienia? „Nie tylko o łajdakach” Magdaleny Kulus to książka tak prawdziwa, że aż nierealna.

Anastazja, czyli główna bohaterka książki, jest młodą dziewczyną, która dość niepoprawnie ulokowała swoje uczucia. Jej wybranek jest artystą, który niespecjalnie dba o jej potrzeby i sam o siebie (to już powinno jej powiedzieć, że coś jest nie tak, ale wiadomo miłość jest ślepa!). Ten wyjazd na wieś, w której okolicy mieszka także spora część jej rodziny, jest przede wszystkim ucieczką od tego „związku”, choć ciut nieświadomą. Oprócz niej poznajemy mnóstwo bohaterów, którzy reprezentują różne osobowości i wiele wnoszą do jej życia (choćby Julian – spokój, Mery i Marta – siłę i determinację, Tomek – cierpliwość i wiarę). Nastka chce w spokoju napisać swoją pracę magisterską i ułożyć najróżniejsze myśli w swojej głowie. Sama tak naprawdę nie wiedziała, jak dalece zmieni ją pobyt w tym uroczym łez padole.

Choć wyjazd na wieś niektórym może kojarzyć się z samymi negatywnymi rzeczami, to nasza bohaterka do tego tak nie podchodzi. Samo jej nastawienie sprawia, że Czytelnik również zaczyna odbierać życie na wsi jako coś optymistycznego i przynoszącego dużo ciepłych wrażeń. Oczywiście mamy do czynienia z negatywnymi zdarzeniami, które mogą wprowadzać chaos do życia naszych bohaterów, ale jest jedna kluczowa rzecz, której nauczyła się Nastka. Ważne jest to, jakimi ludźmi się otaczasz. Wybierz źle i twoje życie wydaje się pasmem niepowodzeń, których nie jesteś w stanie przeskoczyć. Wybierz dobrze, a nawet najtrudniejsze wyzwania staną się rzeczami osiągalnymi. Tylko jak wybrać dobrze? To trudne pytanie, na które sami musimy sobie odpowiedzieć. Musimy sobie pozwolić na chwilę zadumy, dystansu od naszego życia, refleksji nad tym, co robimy, dlaczego robimy i czy warto.

„Nie tylko o łajdakach” Magdaleny Kulus to bardzo ciepła książka o wewnętrznej przemianie. Często uśmiechałam się, gdy ją czytałam, często uśmiałam się do łez. Były też smutne momenty, które w życiu każdego z nas się zdarzają, ale dodawało nadziei zachowanie bohaterów, którzy nie poddawali się i szli do przodu. Książka jest napisana w bardzo przystępny sposób, dzięki czemu czyta się ją niemal jednym tchem. Potrzebowałam takiego zastrzyku energii, który z niej wypływa, bo dzięki temu na nowo można mieć nadzieję i wiarę, że wiele rzeczy w naszym życiu zależy wyłącznie od nas. Za to dziękuję!

„Obawiałam się poranka, bo poranki mają to do siebie, że odzierają z piękna wszystko, co w nocy wydaje się niezwykle atrakcyjne i pociągające.”

Link do opinii
Avatar użytkownika - Kasiek
Kasiek
Przeczytane:2014-07-21, Przeczytałam,

Przegapiłam debiut Magdaleny Kulus, coś mi tam się kojarzy, że książka została bardzo dobrze przyjęta. No, ale fizycznie nie da się być na bieżąco z każdą nowością. Autorka była dla mnie kompletnie obca, nie wiedziałam czego się spodziewać(wyjąwszy profil wydawniczy Wydawnictwa SOL). Dlatego, gdy to słońce dla wszystkich świeciło. Zaległam na podkarpackiej wsi, w samym środku lata i otworzyłam zieloną okładkę. Żebym dała porwać się od pierwszej strony – nie mogę powiedzieć. Może to wina tego, że ostatnio czytałam świetne książki. No i ta wieś. Były Mazury, było Podlasie, Podkarpacie, teraz przyszła kolej na Śląsk. W polskiej literaturze nadal jest zatrzęsienie książek, których motywem przewodnim jest ucieczka na wieś w celu odmiany swego życia. Polska wieś  jako panaceum. Do takich książek podchodzę sceptycznie, bo zwykle autorki nie mają pojęcia o realiach polskiej wsi i lecą takimi schematami stereotypami, że zgrzytam zębami, a tego zabrania mi mój stomatolog. Później sobie pomyślałam, że nie mogę osądzać książki, tylko dlatego, że znajdę w niej znany motyw. To, iż ktoś spieprzył temat, nie znaczy, że ktoś inny nie da rady. Wyzbyłam się uprzedzeń, (a lato jest piękne tego roku- więc było łatwiej). Zaczęłam czytać, narracja pierwszoosobowa(nie lubię), dosyć specyficzna narracja z rzadko spotykanymi charakterystykami nowych postaci, no nic – najwyżej nie spodoba mi się – nikt od tego nie umrze. Nastka, czyli Anastazja kończy studia i postanawia wyjechać do domu rodziców na wieś, aby dokończyć magisterkę i odpocząć od Rodzicieli, którzy są dosyć toksyczni. Mają wąty o wszystko. Bywa. Wioska jest typową, małą miejscowością, każdy zna się „od zawsze” i o wszystkim wie „wszystko”. Można być pewnym, że jeśli o północy kichniemy na jednym końcu wsi, to o świcie, na drugim końcu zapytają nas jak tam katar. Znam to z własnego podwórka. Autorka opisuje wieś bardzo prawdziwie, bez uciekania się na „miejskie wyżyny” i komentowania nawyków „wieśniaków” z wyższością. Pisze jak jest. Realizm i takt – rządzi. Więc Anastazja jedzie na wieś, również po to, aby odpocząć od toksycznego związki, jednak toksyczny związek w postaci Olka zjawia się jednak na wsi.  Ogólnie książka jest o tym jak Anastazja walczy z przeciwnościami losu, boryka się z codziennością i oddaje serce wsi. To pogodna, ciepła książka o życiu. Nie zwykłe czytadło, ale fajny pretekst do refleksji, okraszony poezją, muzykę(dzięki Autorce przypomniałam sobie jak ja uwielbiam skrzypce). Nie chcę opisywać Wam fabuły, bo nie chcę Wam psuć niespodzianek, drobnych zaskoczeń. Jestem bardzo zbudowana tą ksiązką. Ciepłą, pełną dobrej energii, chociaż również nie jest wyzuta ze smutku. Tak jak w życiu wielkie radości zakwitają w cieniu ogromnych smutków, a może odwrotnie. Czy zebra jest biała w czarne paski, czy czarna w białe? Nieważne, wszystko to splata się w naturalny warkocz życia. Barwny, pachnący, smakowity, a że czasami zdarzy się ziarenko gorczycy? Dodaje smaku i podbija słodycz. Moim zdaniem to jest idealna powieść na lato, do poczytania na plaży, w ogródku, gdy słońce świeci nam w oczy, a twarz muska nam lekki wiaterek. Takie powieści, chociaż nie są novum, nie grzeszą innowacyjnością, nie poruszają nowych, wstrząsających wątków, ale zaspokajają w nas potrzebę happy endów, przywracają wiarę w świat, ogrzewają od środka, że nie potrzebny nam już żaden drink. Książka jest bardzo dobrze napisana, zabawna, pachnąca ziołami, oślepiająca zielenią, otula nas pysznymi zapachami z kuchni i otacza psim towarzystwem i towarzystwem fajnych ludzi. Bardzo udany to mariaż i chętnie zapoznam się z wcześniejszą powieścią autorki i na pewno sięgnę po kolejne – mam nadzieje, że je napiszę. Powieść ta wpisuje się w założenia wydawnicze Wydawnictwa SOL, to naprawdę są książki, które pomagają się zresetować, zapomnieć o smuteczkach. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - xrosemarie
xrosemarie
Przeczytane:2014-07-16, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Gdy trzymałam w swoich rękach powieść polskiej pisarki Magdaleny Kulus pt. "Nie tylko o łajdakach", nie wiedziałam, czego się spodziewać. Książka ta była świeżo po swojej premierze i nie było prawie w ogóle żadnych opinii na jej temat, można więc powiedzieć, że sięgnęłam po nią "w ciemno". Na domiar tego opis niewiele tak naprawdę wyjaśnia. O czym właściwie jest to dzieło o tak intrygującym tytule? To historia dwudziestokilkoletniej Anastazji - Nastki, która postanawia wyjechać do swojego rodzinnego domu na wsi nazywanego Maszkarką. Dziewczyna pragnie w spokoju zabrać się za pisanie swojej pracy magisterskiej, ale także chce odpocząć. Odetchnąć od nieszczęśliwej miłości, którą darzy artystę Olka, a która jest jednostronna, jednocześnie ucieka od swoich wiecznie niezadowolonych i krytykujących ją rodziców. Na wsi jednak nie jest tak spokojnie, jak można by przypuszczać. Główną bohaterkę czeka tam nie tylko wiele ciekawych przygód, ale także i nowych znajomości. Jedno jest pewne - z pewnością nie będzie to nudny i zmarnowany czas. Z tyłu okładki wydawca obiecuje nam, iż jest to "ciepła opowieść o tym, że droga do szczęścia być może nigdy się nie kończy (...)" i tym razem muszę zgodzić się z tym opisem, a przecież nie zawsze tak jest. Często informacje na książkach, które mają zachęcić do lektury są błędne i na dodatek mają niewiele wspólnego z treścią. W tym przypadku tak się nie stało, otrzymałam dokładnie to, co mi obiecano. "Nie tylko o łajdakach" to bowiem świetna powieść obyczajowa, która ukazuje ewolucję głównej bohaterki na przestrzeni rozdziałów. Podróż Nastki na wieś jest pewnego rodzaju ucieczką od problemów - od toksycznego związku, od wymagających rodziców. Dzięki pobytowi na wsi postać ta staje się bogatsza o wiele doświadczeń, a przez to nie sposób zauważyć, jak o wiele dojrzalsza jest na końcu powieści, niż była na początku. "Nie tylko o łajdakach" to także i multum intrygujących osobowości. Nastka dojrzewa, uczy się na swoich błędach i z czasem stara się zapomnieć o nierozważnym Olku. O artyście, który jest po prostu panem wygodnickim i zwraca tylko uwagę na to, gdzie będzie mu lepiej, nie liczy się z uczuciami głównej bohaterki. Nie ma jednak powieści bez negatywnych charakterów. Z kolei Julian jest jego przeciwieństwem - dojrzały, inteligentny, troskliwy, można by powiedzieć, że jest idealnym kandydatem na przyjaciela. Każdy czytelnik w tej książce z pewnością znajdzie swoją ulubioną postać. Kolejnym plusem tego dzieła jest plastyczny język, bez którego nie czytałoby się tej powieści w tak zawrotnym tempie. Warsztat Magdaleny Kulus jest lekki i absorbujący, autorka malowniczo potrafi opisywać wiejskie krajobrazy. Znalazłam perfekcyjną powieść na letnie dni. Taką, którą czyta się jednym tchem i która niesamowicie pochłania. Taką, która jest jednocześnie mądra i przekazuje istotne wartości. Przy "Nie tylko o łajdakach" spędziłam kilka przyjemnych godzin. Bardzo chętnie zapoznam się z innymi książkami naszej utalentowanej rodzimej pisarki. Polecam! "Byłam jak bohaterka romantycznych komedii - samotna, opuszczona, oczekująca na wielkie zmiany, świetlaną przyszłość i księcia na białym rumaku."
Link do opinii
Kilka tygodni temu rozpoczęłam nową pracę i w związku z tym dojeżdżam codziennie autobusem po czterdzieści minut w jedną stronę. Oczywiście wiadomo, że czas ten pożytkuję na czytanie. Niestety warkot starych silników i ogólny gwar nie sprzyja zbyt ambitnej lekturze, podczas której trzeba się skupić maksymalnie.  Wyszukałam więc stosik książek, które wydawały mi się trochę lżejsze lub nawet całkiem lekkie i po kolei będę zabierać je do autobusu. Na samej górze chyba niezupełnie przypadkowo znalazła się książka Magdaleny Kulus Nie tylko o łajdakach. Piszę nieprzypadkowo, bo zaciekawiła mnie notka na okładce, choć zwykle staram się ich nie czytać, a także pokrótce przedstawiona sylwetka samej autorki. Filolożka z wykształcenia, gawędziarka z zamiłowania. Blogerka i recenzentka literatury dla najmłodszych (popełniła pracę o Ani z Zielonego Wzgórza!) napisała książkę o wewnętrznym dojrzewaniu i wyzwalaniu się z ograniczeń, które nakłada na nas rodzina, otoczenia, a wreszcie – my sami. Ciepła opowieść o tym, że droga do szczęścia być może nigdy się nie kończy… 
No więc zabrałam książkę pod pachę, wsiadłam do autobusu i o mały włos nie przejechałam swojego przystanku. Wciąga praktycznie od pierwszej strony i niby to zwykła obyczajówka, powielająca schemat, w którym bohaterka wyjeżdża na wieś, aby tam uciec od swojego dotychczasowego życia i spojrzeć na wszystko z dystansem… a jednak ma w sobie jakąś subtelną delikatność, nie wiem jak to określić… prostolinijność, która pozwala mi ją zaliczyć do bardzo przyjemnych lektur. Nastka postanawia zaszyć się w Maszkarce, domku na wsi, aby w spokoju napisać pracę magisterską, ale także uciec przed źle ulokowaną miłością i trochę toksycznymi rodzicami.  Za towarzyszy ma tylko swoje kochane dwa psy, które wiernie dotrzymują jej towarzystwa. Co mi się podoba w tej książce? Przede wszystkim to, że bohaterka nie chodzi z kąta w kąt z nosem na kwintę, choć ma powody do smutku. W zaciszu domowym leczy swoje rany nutellą i powidłami. Zawiódł mężczyzna i zawiodła przyjaciółka, ale dziewczyna nie odwraca się od ludzi, przeciwnie nie stroni od wizyt u licznej rodziny i nawiązywaniem nowych znajomości na stopie koleżeńskiej. Zupełnie przypadkowo zostaje także panią, która ma zastąpić katechetkę i przygotować dzieci do pierwszej komunii. Sytuacja staje się bardzo komiczna, szczególnie dla postronnego obserwatora, kiedy do Maszkarki kolejno przybywają ksiądz, Olek – powód złamanego serca i Florian – młody przystojniak, który przychodzi do Nastki na korepetycje (chyba nie tylko z języka polskiego). Cała wieś huczy od plotek … Mama Nastki niemal rwie włosy z głowy, ksiądz proboszcz grozi zerwaniem umowy, babcia się złości, a sama zainteresowana ma wszystko w dalekim poważaniu i biorąc sprawy w swoje ręce zabiera się ostro do pracy. Regularnie pisze magisterkę, pomaga babci, poprawia kondycję jeżdżąc na rowerze i coraz częściej spotyka się z tajemniczym Julianem… Nastka uwolniona od nieodpowiedzialnego chłopaka i gderających rodziców zaczyna zwalniać i dostrzega w swoim życiu sprawy naprawdę ważne. Poznaje prawdziwe przyjaciółki, które za sobą są gotowe skoczyć w ogień. Z dystansu lepiej też spojrzeć na dawną, wielką miłość, która okazała się (na szczęście) jednostronna. Owszem serce boli, ale intensywne życie w Maszkarce nie pozwala bohaterce się mazać. Szczególnie, że na wyciągnięcie ręki mieszkają ludzie, którzy naprawdę mają na co narzekać, a mimo to wstają codziennie z uśmiechem na ustach i nie przeklinają losu.  Taka Marta na przykład, ma dwójkę dzieci, w tym jedno bardzo chore, wymagające stałej opieki i męża pijaka, który myśli tylko o tym, żeby iść z kolegami pod sklep.  Anastazja powoli zbliża się do Marty, chorego Tomka, jego brata Dawida i pomaga w codziennych obowiązkach wciągając w to także Juliana, skrzypka o poranionym sercu. Życie na wsi nie jest łatwe, ale Nastka szybko przyzwyczaja skostniałe nieco w mieście ciało do ciągłego ruchu. Cisza i spokój sprzyjają pisaniu i kiedy już praca magisterska jest prawie skończona, dziewczynie świta w głowie myśl, żeby opisać w książce niezwykłe wydarzenia z pobytu w Maszkarce… Takim oto sposobem trzymam właśnie w rękach tę książkę i bez przeszkód mogę ją wam polecić.  Nie tylko o łajdakach to ciepła, rodzinna opowieść o szukaniu swojego własnego miejsca, które wcale nie czai się tuż za rogiem, a nieco dalej, w pewnej małej wiosce… Książka została napisana zgrabnym, barwnym językiem, wzbogacona o wiele cytatów z wierszy i utworów muzycznych. Fabuła jest dosyć prosta, ale wciągająca i co najważniejsze pozostawia do ostatniej strony nutkę niepewności, co do losów bohaterki i jej przyjaciół.  Jest tak, jak w prawdziwym życiu, trochę słońca, trochę łez. Bije z niej jednak zaraźliwy optymizm w to, że życie może być piękne. Nie warto się poddawać. Trzeba ciągle próbować, zdobywać doświadczenia, poznawać nowych ludzi i nie zamykać się w ciepełku tego, co znane i oswojone. Kto wie, co nas czeka za drzwiami, które odważymy się otworzyć pierwszy raz?
Link do opinii
Avatar użytkownika - angelusia
angelusia
Przeczytane:2014-07-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Już pierwszy rzut oka na okładkę daje nam nadzieję na to, co zastaniemy we wnętrzu książki. Sielski klimat tak wymarzony i pożądany przez miliony ludzi na całym świecie. Nie jestem osobą która nie patrzy na obwolutę danej pozycji literackiej i pod tym kątem decyduje o wyborze dzieła lub też nie. Okładka ma dla mnie duże znaczenie, a w tym przypadku przesądziła o chęci posiadania niniejszej powieści. Ponadto plusem było też i miejsce osadzenia akcji... typowa wieś ze swymi udziwnieniami i własnymi prawami. Jak ja to wszystko znam, rozumiem. Tyle, że chciałam poznać sposób patrzenia na tą część społeczności okiem autorki. Cóż... nie przeżyłam rozczarowania. Anastazja czuje że ma już dość ! Nie może znieść ciągłego wtrącania się rodziców w jej sprawy. Przecież dwudziestoparolatka powinna decydować sama o własnym życiu. Dziewczyna postanawia wyjechać na wieś, by tam całkowicie oddać się nauce i godnie przygotować do obrony pracy magisterskiej. Niewielka miejscowość o ciekawej nazwie Maszkarka, z pewnością nadaje się do tego celu idealnie. Anastazja wyrusza do rodzinnego domu i tam powoli rozpoczyna realizację swych planów. Pewnego dnia dołącza do niej jej chłopak Olek, student katowickiej ASP, artysta. Rodzice bohaterki nie uważają młodego mężczyzny za idealną partię dla swej córki. Na jego miejsce uplasowaliby z przyjemnością kogoś innego. Tak naprawdę tym razem starsze pokolenie ma rację, o czym Anastazja szybko się przekonuje. Wyrzuca Olka z domu i próbuje wyeksmitować go również ze swego serca. Jednakże sytuacji związanej z pogodzeniem żalu po Olku, nie ułatwia wiejska społeczność. W końcu nikt nie wie lepiej i nie orientuje się w sytuacji tak idealnie od mieszkańców Maszkarki. Poza tym Anastazja długo nie może ocierać łez, czeka na nią wiele pracy. Ksiądz Grzegorz oczekuje od naszej bohaterki pomocy, w postaci przygotowania grupki dzieci do pierwszej komunii. Pojawia się i Michał, syn wujostwa wraz z narzeczoną, który chciałby otworzyć gospodarstwo agroturystyczne. Młodzi planują też ślub. Anastazja będzie miała pełne ręce roboty, musi więc zakasać rękawy i ze wszystkim się uporać. Czy chociaż przez chwilę zapomni o swych problemach ? Czy znajdzie bratnią duszę ? Jak na jej zachowanie wpłynie mały Tomek? Ciepła, miła opowieść o chęci szczęśliwego życia. Bohaterka jak dla mnie wpasowała się w całą fabułę powieści idealnie. Jej problemy i rozterki są mi bardzo bliskie, może dlatego tak dobrze zrozumiałam niniejszą pozycję. Książka opowiada o takim wewnętrznym, duchowym dojrzewaniu i pragnieniu odcięcia się od pępowiny łączącej młodych ludzi z rodzicami. Wielu z nas przeżywa podobne dylematy, autorka nie przedstawia więc żadnych wymysłów i informacji wyssanych całkowicie z palca. Język powieści prosty, lekki i zrozumiały. "Nie tylko o łajdakach" z pewnością nie należy do książek nad którymi musimy się maksymalnie skupiać. Oczywiście skłania do wyciągania wniosków i rozgryzienia głównego sensu, ale na pewno nie przytłacza naukowością i sztucznością. Obraz wsi przedstawiony przez autorkę nie rozczarował takiej starej wyjadaczki jak ja :) Akcja powieści toczy się w szybkim tempie, czytelnik nie ma chwili wytchnienia i bardzo dobrze ! Targają nim przeróżne emocje, często skrajne :) Raz śmiałam się do utraty tchu, a innym razem uroniłam łzę. Książka pasuje do aktualnej pory roku, jestem przekonana że umili wam wolny czas, który poświęcony takiej lekturze, z pewnością nie będzie uznany za stracony.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2019-03-11, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Noelka
Noelka
Przeczytane:2015-09-08, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam, Przeczytane,
Inne książki autora
Cykor
Magdalena Kulus0
Okładka ksiązki - Cykor

W domu Łatka pojawia się intruz. Taki mały, taki chudy... wszyscy domownicy natychmiast się nad tym nowym kiciusiem litują i rozpieszczają go niemożliwie...

Raptus
Magdalena Kulus0
Okładka ksiązki - Raptus

Jamnik Raptus ze swoją ukochaną panią Halinką są nierozłączni od jedenastu lat. Mają swoje codzienne rytuały, troszczą się o siebie wzajemnie. Pewnego...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy