Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-04-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 252
"Ten, kto powiedział, że do tanga trzeba dwojga, z pewnością nie tańczył w trójkę" - te słowa zatrzęsły światem Anety. Zdruzgotana po śmierci swojego ukochanego...
Baśka miała fajny biust, Ania styl, a Zośka… Zośka miała czarnego wilczura, który nocą kładł jej się na nogach i chrapał. Nie miała za to szczęścia...
Przeczytane:2019-03-10,
Ta powieść ma wszystkie cechy, które w książkach mi się nie podobają – dużo wyuzdanego seksu, brak jakiejkolwiek akcji, dialogi praktycznie o niczym. A jednak jestem nią zachwycona.
Cała fabuła powieści sprowadza się do tego, że Dawid, przystojny, młody biznesmen, jest jednocześnie w związkach z dwoma kobietami – słodką i naiwną Sonią oraz namiętną i megainteligentną Dominiką. Wciąż nie może się zdecydować, która ma zostać „tą jedyną”, i kluczy między jedną a drugą. Tyle akcji, zatem nie za nią wystawiłam książce ocenę bardzo dobrą.
„Nie dla ciebie” to przede wszystkim dogłębne studium męskiej psychiki, a zwłaszcza tej jej części odpowiedzialnej za relacje z płcią przeciwną. Narratorem całej powieści jest jej główny bohater i to z jego ust dowiadujemy się, jak przewrotni i perfidni potrafią być mężczyźni, gdy chcą zdobyć kobietę. Dawid nie krępuje się mówić, że facetom chodzi tylko o seks, ze najistotniejszy jest dla nich wygląd dziewczyny, że będąc w stałym związku potrafią zdradzać swą wybrankę na prawo i lewo. Słowem – potwierdza wszystkie negatywne stereotypy przypisywane mężczyznom.
Nie chciałabym mieć takiego faceta jak Dawid, jednak czytając jego wywody nie potrafiłam go znienawidzić, a wręcz przeciwnie – polubiłam go. Mimo że nie był szczery ze swoimi kobietami, nie okłamywał siebie i nie okłamywał swoich czytelników. Dość już mam naiwnych tekstów, wywiadów ze znanymi i mniej znanymi mężczyznami, którzy twierdzą że najważniejsze jest wnętrze kobiety, choć umawiają się tylko z modelkami z pierwszych stron gazet; że nie poślubią kobiety, póki nie będą mieć odpowiednich materialnych warunków do założenia rodziny, co nie przeszkadza im inwestować w coraz to nowsze modele samochodów. Tymczasem Dawid mówi wprost, że charakter dziewczyny ma dla niego znaczenie drugorzędne, a rodziny nie chce zakładać, bo wciąż wydaje mu się, że tymczasowa partnerka to nadal nie ta jedyna.
Podejrzewam, że moja ocena głównego bohatera byłaby inna, gdyby autorem „Nie dla ciebie” był mężczyzna. Wówczas najpewniej identyfikowałabym go z narratorem Dawidem i twierdziła, że w cyniczny sposób opisał on swoje niechlubne doświadczenia i – o zgrozo! - jest z nich dumny. Nie da się jednak ukryć, że Beata Worobiec jest kobietą i na podstawie swoich przeżyć lub obserwacji tworzy fascynujący portret bezwzględnego łamacza niewieścich serc.
A jakie z tej książki płynie przesłanie dla kobiet? Przede wszystkim chyba takie, że facetom strasznie trudno jest dogodzić. Oczywiście brzydkie dziewczyny nie mają u nich szans, ale i tym ładnym nie jest łatwo. Ponętna i odważna w łóżku Dominika staje się dla Dawida jedynie seksualną zabawką, natomiast uległa, skromna Sonia jest przez niego na przemian łudzona perspektywą wspólnego życia i odpychana pod byle pretekstem. Może zatem kobiety, które chcą być docenione za osobowość i charakter powinny szukać partnerów wśród mężczyzn nieco mniej przystojnych od Dawida, nieco mniej od niego zamożnych i nie tak przebojowych, lecz wiernych i traktujących swe kobiety z szacunkiem?
Powieść, w której wszystko kręci się wokół seksu, nie musi być pusta i wyrażać jedynie niezaspokojone potrzeby i pragnienia swego autora, jak do tej pory myślałam. Książka „Nie dla ciebie” udowadnia, że obserwacja czyichś zachowań seksualnych może być początkiem tworzenia jego portretu psychologicznego i rozszyfrowania mechanizmu jego postępowania. Beacie Worobiec udało się stworzyć bardzo ciekawą historie z elementów, które w innym utworze byłyby szczytem kiczu lub też odstręczały nadmiarem erotyki. Nie zdarzyło mi się jeszcze czytać tak drobiazgowych męskich zwierzeń i przeżyć, których autorką byłaby kobieta. Mam tylko nadzieję, że „Beata Worobiec” nie okaże się wkrótce artystycznym pseudonimem jakiegoś niewyżytego erotomana-gawędziarza, co zmieniłoby moją ocenę tej powieści o 180º. Jeśli tak się nie stanie, mamy do czynienia z genialną prozą.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/