Siedzą na ławkach w parku, pod mostem, w pustostanach… Są zaniedbani, brudni, cuchnący… Bezdomni. Ludzie, którzy z jakiegoś powodu stracili dobytek i znaleźli się na ulicy. Mijajmy ich niemal codziennie. Przechodzimy obok, starając się ich nie zauważać. Dlaczego stracili wszystko? Co takiego wydarzyło się w ich życiu, że nie potrafili się pozbierać? Ewelina Rubinstein w niniejszym reportażu udowadnia, że bezdomni nie są bezimiennymi twarzami, które w codziennym pędzie mijamy na ulicy czy w parku. Pokazują, że to ludzie podobni do nas i jak każdy z nas mają swoje troski, radości, wspomnienia i marzenia. Każdy z nich w głębi duszy tęskni za normalnością, rodziną i własnym kątem. Bo bezdomność – wbrew pozorom – nie jest wyborem. Jest jednym ze sposób na życie, ale często wynikającym z braku motywacji, poczucia samotności i odosobnienia. „Niczyj” to niezwykle przejmujący reportaż, pomagający w zrozumieniu przyczyn bezdomności, a tym samym ludzi, którzy z różnych powodów żyją na marginesie społeczeństwa.
Patronat medialny nad książką objęli: Subiektywnie o książkach, Telewizja Republika, Czytamy bo kochamy, Radio Emaus, Radio Warszawa, Radio Campus
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Data wydania: 2017-10-31
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 200
Język oryginału: polski
Przewrotność życia ludzkiego nie zna granic. Dziś jesteś u szczytu swoich możliwości, a jutro na dnie... Książka Eweliny Rubinstein i przedstawione w niej wywiady z osobami bezdomnymi są dowodem na to, że niczego w życiu nie można być w stu procentach pewnym.
Bezdomność może dotknąć każdego. W życiu zdarzają się różne sytuacje losowe. Czy każdy sobie z nimi poradzi? Czy da sobie pomóc? A może przyzwyczai się do sytuacji i już nie chce nic zmieniać? Ewelina Rubinstein postanowiła poznać przyczyny bezdomności ludzi mieszkających w różnych miastach w Polsce. Niczyj. Prawdziwe oblicza bezdomności to efekt wielu spotkań z osobami, których życie w pewnym momencie uległo drastycznej zmianie.
W książce brakowało mi niekiedy większej dawki emocji. Niektóre wywiady były dość krótkie, co nie pozwoliło na poznanie drugiej osoby. Rozumiem, że większość osób nie chciała zdradzać swojego życia, a nawet podać prawdziwych danych osobowych, ale takie krótkie rozmowy nie przykuły mojej uwagi. Z kolei te dłuższe konwersacje bardzo mnie wzruszyły i dały bardzo dużo do myślenia.
Trzeba przyznać, że temat podjęty przez autorkę jest niezwykle trudny. Dotarcie do osoby bezdomnej, której zaufanie do drugiego człowieka jest zaniżone to ciężka sprawa. Wydawałoby się, że schemat bezdomności jest jeden, a okazuje się, że historie ludzi są bardzo różne. Scenariusz, gdzie w grę wchodzi alkohol to tylko nieliczny z wielu przypadków popadania w bezdomność. Problemy osób są różne. Poczynając od przyczyn ekonomicznych, finansowych po choroby i problemy rodzinne.
Warszawa, Poznań, Gorzów Wielkopolski, Zielona Góra, Sulechów, Świebodzin, Zgorzelec, Lubań i Wrocław – to docelowe miejsca spotkań autorki z osobami bezdomnymi. Parki, dworce, altany, noclegownie... Wszędzie tam można ich dostrzec. Krótkie informacje dotyczące liczby ludzi bezdomnych i możliwości pomocy im to ciekawy pomysł na przybliżenie sytuacji o danym mieście i jego problemach.
Wzruszające momenty to te, w których rozmowa wywołuje w ludziach zadumę, ale i strach o przyszłość... Boją się o swoją sytuację podczas kresu swoich dni, że nie będzie koło nich nikogo bliskiego. Poczucie utraty wartości, ideałów, załamanie wiary, ból, gniew, brak zaufania... Tak wiele jest emocji, kiedy człowiek czuje się gorszy od innych. To bardzo przykre. Równie bolesne jest to, że w wielu przypadkach następuje stagnacja i brak chęci do zmiany swojej sytuacji. Bo cóż może się zmienić? Okazuje się, że właśnie tak kończą się rozważania osób bezdomnych. Wolność. To słowo także pojawia się w rozmowach. Ale czy na pewno człowiek bezdomny jest wolny? Wolny od zobowiązań, z jakimi borykają się inni na co dzień, np. rachunki, praca... Ale czy ich umysł tak naprawdę pozostaje wolny od innych przemyśleń? Pozostawiam ten aspekt do własnych rozważań.
Książka Eweliny Rubinstein to rzetelny reportaż, który przedstawia fakty. Niekiedy bardzo brutalne. Autorka nie ocenia nikogo i nie generalizuje. Warto zapoznać się z tą lekturą. Na pewno zwiększy ona waszą świadomość i postrzeganie osób bezdomnych.
Ludzie coraz częściej chorują na depresję, piją alkohol, biorą proszki na spanie, na nerwice. Wiesz jaki jest tego powód? Materializm. Liczymy tylko pieniądze, zyski na giełdzie, ile jeszcze zostało nam rat do spłacenia za samochód, za dom? Obłęd. Ludzie dla pieniędzy niszczą wszystko wokół.
Książka o ludziach... tak naprawdę takich samych, jak my...
Takich jak my, jednak... najczęściej przez nas mijanych. Niezauważanych. Przegranych? Odrażających? Nieraz tak własnie o nich myślimy... nieprawdaż? Tak jest najprościej i najwygodniej: nie zauważać, mijać... ewentualnie wzruszyć ramionami, przylepiając temu mijanemu człowiekowi łatkę "menela, który sam sobie na ten los zasłużył". Ta książka to taka mała próba (próba i tylko próba - w dodatku, według mnie, przy obecnych stereotypach społecznych, próba skazana niestety na niepowodzenie) pokazania, że bezdomni to TEŻ LUDZIE. Wcale się w dodatku od nas nie różniący.
Jedyną różnicą między "nimi", a "nami" jest to, że "oni" żyją na ulicy - "my" zaś w ciepłych, ogrzanych domach, funkcjonując w ramach pewnych, oczywistych standardów życia, przyjętych w dzisiejszych czasach. Co się takiego dzieje, że nie każdy tych standardów doświadcza? Ta książka, napisana w formie reportażu, próbuje dać odpowiedź na te pytania. I, uwierzcie, za pytaniem "dlaczego jesteś bezdomny?" kryje się naprawdę wiele odpowiedzi... Na pewno nie jest to życiowy wybór, świadome skazanie samego siebie na pewnego rodzaju "życie w porażce" (nie mówimy bowiem, ani w tej książce, ani patrząc na rzecz realnie, o jakichś przypadkach patologicznych, choć takie rzecz jasna istnieją). Za każdym z tych mijanych na ulicy ludzi kryje się bowiem osobna historia... Najczęściej smutna. Pełna spraw, które tych ludzi przytłoczyły, przerosły... którym po prostu nie podołali. Los bywa bowiem okrutny i przewrotny. Zgoda - każdy z nas jest jego kowalem. Są jednak sytuacje, które - również nas, "sędziów z kanapy" - mogłyby przerosnąć... Najprościej jest jednak o tym nie pamiętać, prawda? "Nie-myślenie" zawsze jest wygodne.
"Niczyj..." to jedna z ciekawszych książek jakie ostatnio czytałem. Również w ramach jakichś akcji przeciw bezdomności (na początku bieżącego roku trafiłem na historię o książce o bezdomnych, w której słowa na kolejnych stronach były widoczne tylko wtedy, gdy książkę czyta się na mrozie - bardzo fajna akcja mająca za zadanie uświadomić ludziom, jak w zimie funkcjonują ci, którzy własnego domu nie mają). Obawiam się jednak, że... takie akcje i takie książki, jak zwykle, trafią jak kulą w płot... Może i jestem cyniczny, jednak funkcjonujące w naszym społeczeństwie stereotypy... tego nie da się tak łatwo, kilkoma akcjami czy książkami, przezwyciężyć... Co oczywiście nie oznacza, że nie należy tych akcji przeprowadzać, a książek - wydawać. Jak najbardziej trzeba to robić. Nie sądzę jednak, żeby dla problemu bezdomności przyniosło to jakieś wymierne efekty... Nie jestem też jakimś "myślicielem" w tym temacie, więc od razu mówię - własnego pomysłu na tę kwestię też nie mam... Może nie jest to pozytywna refleksja po tej lekturze... ale chyba jest po prostu właściwa (choć smutna).
Polecam.
Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2017/11/niczyj-prawdziwe-oblicza-bezdomnosci.html
"Bezdomny czy jest z Wrocławia, Gdańska, Szczecina, czy Lublina to nie ma znaczenia. Wszyscy są tacy sami. Wszędzie. To desperaci. Bez przyszłości, bez planów. Obojętni".
Widzimy ich na przystankach, na dworcach kolejowych, w przejściach podziemnych. Brudni, śmierdzący, często pod wpływem alkoholu, symbolizują to, od czego cały czas uciekamy, czyli porażkę i nieudolność życiową. Bezdomni – brakuje im podmiotowości, którą próbuje odzyskać dla nich Ewelina Rubinstein, ukazując, że ten stan to nie tylko wybór, ale także pewien styl życia.
Ewelina Rubinstein to dziennikarka i prawniczka urodzona w Zgorzelcu. Swoją przygodę z dziennikarstwem zaczynała współpracując m. in. ze studenckim miesięcznikiem "Obsesja", "Warszawskim a b c", czy "Akademickim Radiem Kampus". Zadebiutowała książką pt. "Nina, prawdziwa historia". Jej teksty publikowane są na łamach wielu ogólnopolskich i izraelskich czasopism.
"Niczyj. Prawdziwe oblicza bezdomności" to zbiór rozmów z kloszardami zamieszkującymi kilka województw naszego kraju. Książka została podzielona na cztery części odzwierciedlające poszczególne województwa – mazowieckie, wielkopolskie, śląskie i lubuskie. Publikacja zawiera także statystyki bezdomności odwiedzanych przez autorkę miast oraz zdjęcia bohaterów wywiadów.
Ewelina Rubinstein podjęła się niezwykle trudnego tematu, jakim jest próba dotarcia do życiowych outsiderów, jakimi niewątpliwie są ludzie bezdomni. Dość nierówne rozmowy z poszczególnymi osobami – jedne pogłębione, w których poznajemy skomplikowane życiorysy bohaterów, a inne jedynie powierzchowne, nie wnoszące niczego nowego do obrazu całości przyczyn bezdomności - ukazują w swojej całej rozciągłości, jak ciężko jest zdobyć zaufanie człowieka mieszkającego na ulicy. Z pewnością jednak ważne było dla autorki każde słowo zamienione z osobami spoza marginesu społeczeństwa, dlatego też nie dziwię się, że nawet te, mniej udane rozmowy, także zamieściła w swojej publikacji.
Z większości wywiadów autorki wyłania się jeden schemat popadania w bezdomność, z małymi modyfikacjami. Otóż historie te, to w głównej mierze alkoholizm bądź narkotyki, zadłużanie się, wyrzucenie z domu i zamieszkanie na ulicy. To z pewnością nie przypadek, że życiorysy większości bohaterów tej publikacji ukazują taki właśnie scenariusz, gdyż alkohol to chyba główna przyczyna powstawania kolejnych życiowych komplikacji. I nie ważne, czy chodzi tutaj o mężczyznę, czy o kobietę, bowiem Ewelina Rubinstein przedstawiła także sylwetki kilku bezdomnych kobiet.
Wśród wszystkich rozmów na wyróżnienie zwraca uwagę wywiad z Dominiką (33 lata), która wskazuje na główny problem bezdomnych kobiet, a mianowicie na brak dostępu do środków higieny takich jak podpaski, czy tampony. To przerażające w jakich warunkach kobiety takie muszą przeżywać swoje menstruacyjne dni. Moją uwagę przykuła także opowieść Mirosława (55 lat), którego podejście do życia rokuje nadzieję na powrót do normalności dzięki wytrwałości oraz pewnemu projektowi kontenera z szafkami dla bezdomnych.
Ewelina Rubinstein wprowadziła do swoich rozmów także dość ciekawy zabieg pod postacią przytaczania informacji historycznych bądź też turystycznych. Autorka także zwraca uwagę na informacje dotyczące konkretnych noclegowni oraz innych ośrodków pomocy dla wykluczonych społecznie, które znajdują się w konkretnych miastach. Akcenty te nie wybijały mnie z rytmu czytania, okazały się natomiast ciekawym przystankiem w zgłębianiu kolei ludzkich losów.
Każdy widziany przez nas bezdomny ma swoją historię – miał udane lub mniej udane dzieciństwo, kogoś kochał, kogoś skrzywdził. Każdy z tych ludzi ma imię i nazwisko, marzenia i przekonanie o własnej wartości, jako człowieka. Nie należy o tym zapominać. Każdy z nich ma twarz, wystarczy ją po prostu dojrzeć.
"Zła uczymy się żyjąc".
„Jerozolima. Miasto Boga", to jedyny w swoim rodzaju przewodnik z elementami reportażu i dokumentu. Ewelina Rubinstein zaprasza czytelników do Jerozolimy...
Ewelina Rubinstein – autorka debiutanckiej powieści Nina, prawdziwa historia, przenosi czytelnika w świat ludzkich lęków i słabości. Opowiada historię...
Przeczytane:2018-01-19, Ocena: 6, Przeczytałam,
Żyją na ulicy, gdzieś obok nas, pozbawieni rodziny, godnej egzystencji, dachu nad głową, brudni, często odurzeni alkoholem. Mijamy ich obojętnie i z wielką odrazą dosłownie na każdym kroku, na każde uliczce większego miasta, ale mniejszego również. Są podobni do nas, ale jednego im brakuje – szczęścia. Nieoczekiwane wydarzenia sprawiły, że ich życie nagle zmieniło się w wieczną tułaczkę – stali się bezdomnymi.
Ewelina Rubinstein jest autorką reportażu o ludziach zapomnianych przez system oraz przez tych, którym się udało, mają pracę, rodziny, dach nad głową. Samotność raczej im nie grozi. Bo tak jest prościej. Lepiej nie zajmować się czymś, co nas nie dotyczy.
Autorka poprzez serię rozmów próbuje przedstawić swoich bohaterów w nieco innym świetle, nie ulegając stereotypom. Znajdziemy u niej zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Zachowuje podczas tych spotkań dystans oraz obiektywizm, co sprawia, że książka staje się jedynie spisem ewidencyjnym, danymi statystycznymi pozbawionymi emocji. Wywiady prezentowane w publikacji wydają się mocno niedokończone, a rozmowa mechaniczna. Dziennikarka nie dopytuje, nie stara się dociekać głębszego sensu. Nie przenika do wnętrza swoich rozmówców. Jeśli nie chcą o czymś mówić, nie wyciąga prawdy. Chce jedynie zrealizować zamierzony cel, ograniczyć się do misyjności, odrobić zadanie – nic więcej.
Mimo tego, że Rubinstein nie ocenia, próbuje jednak zrozumieć. Swoją postawą i w ogóle zainteresowaniem bezdomnymi wywołuje powszechne zdziwienie w tym środowisku, gdyż powszechnie wiadomo, że każdy przypina im "łatkę" nieudacznika życiowego, który sam sobie jest winien, że tak skończył. Nikt nie pyta i nie szuka odpowiedzi. Ona jedna się odważyła.
Rubinstein chce pokazać, że człowiek bezdomny to jednak też człowiek – nie istota lepsza czy gorsza, mniej lub bardziej zniszczona przez los, który nie zawsze jest łaskawy i nie mamy na to wpływu, gdyż pewne wydarzenia determinują następne. Aby to pokazać, przejechała pół Polski, docierając do ogromnych aglomeracji, ale też małych miasteczek.
Publikacja to próba odpowiedzi na kluczowe pytania stawiane wprost: "dlaczego jesteś bezdomny?", "kim jesteś teraz, a kim byłeś?", "co się wydarzyło w Twoim życiu?". Tymi pytaniami wywołuje nieraz ogromne emocje, gdyż nikt wcześniej ich im nigdy nie zadawał. Jedyne, co im daje to swoją uwagę, życzliwość i empatię, która jednak jest bardzo zachowawcza, czyli nie ma tu przesadnego współczucia.
Porusza kwestie, o których zwykły śmiertelnik nawet nie raczy pomyśleć. Dziennikarce wcale nie chodzi tutaj o sytuacje patologiczne, gdyż czytelnik nie znajdzie ich w książce. To nie są też wybory życiowe samych bohaterów, ale splot nieoczekiwanych wydarzeń, a bezdomność jest skutkiem. Wiele jest tutaj smutku, szczerości, ale nie ma żalu oraz przeklinania na fatum. Są za to bardzo prawdziwe, skomplikowane ludzkie historie czy sprawy, które ich przerosły, którym nie podołali i dlatego doprowadziło to do ich porażki. Gdy patrzy się na to wszystko z boku, łatwo się ocenia i bezmyślnie atakuje.
Autorka bardzo powoli stara się wzbudzić zaufanie swoich rozmówców i ta ostrożność sprawia, że zaczynają zdradzać jej najbardziej skrywane tajemnice rodzinne. Książka stanowi przekrój przez kilka województw, w których występuje największa bezdomność na podstawie rzetelnych danych demograficznych.
Dla Rubinstein stanowią te dialogi z pewnością akt odwagi oraz siły psychicznej, ponieważ koleje losów ludzie, z którymi przyszło jej rozmawiać, są tak różne i zaskakujące jak samo życie.
Mimo najszczerszych chęci autorki reportażu pokazania tych ludzi z imienia oraz uwiarygodnienia ich istnienia jednak pozostaje pewien niedosyt, gdyż niektóre z tych rozmów były zbyt krótkie, aby czytelnik miał szansę na wnikliwe poznanie postaci. Momentami nie można oprzeć się wrażeniu, że autorka popadła w schematyzm, katalogując poszczególne sylwetki i ograniczając się do płytki rozmów z nimi.
Książka doskonale nakreśla problem braku przynależności do społeczeństwa. Otwiera oczy niedowiarkom. Ukazuje samotność każdego człowieka, który w przypadku problemów, zostaje bez wsparcia najbliższych. Reportaż zapada głęboko w pamięć i skłania do refleksji nad samym sobą, nad otaczającym nas środowiskiem jeszcze długo po przeczytaniu.
To jedna z tych publikacji, która niesie za sobą misję naprawczą i daje do myślenia, gdyż te historii uświadamiają społeczeństwo, a czasem nawet przestrzegają przed wyborem niewłaściwej drogi. To wreszcie książka o tęsknocie, o pogodzeniu się z życiem oraz smutku. Każdy, kto choć raz spotkał na swojej drodze bezdomnego, powinien przeczytać przynajmniej jeden z tych wywiadów.