Nic do stracenia. Początek

Ocena: 4.42 (26 głosów)
W dniu szesnastych urodzin Anna Spencer bawi się w klubie ze swoim chłopakiem. Wyjątkowy wieczór szybko się kończy, a poznany przypadkiem Carter Thomas, handlarz broni i narkotyków, zamienia kolejne lata jej życia w piekło. Dzięki jej zeznaniom Carter zostaje skazany, ale z więzienia wciąż wysyła listy z pogróżkami. Ojciec Anny, wpływowy senator i kandydat na prezydenta, zrobi wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Ochroną Anny zajmie się przystojny komandos, Ashton Taylor. Aby nie wzbudzać podejrzeń, ma udawać jej chłopaka. Cierpliwie stara się sprawić, by pokonała dręczące ją koszmary i pogrzebała przeszłość. Anna zaczyna czuć się bezpiecznie, a udawanie zakochanych powoli przestaje być grą. Jednak kolejne dni przynoszą złe wiadomości. Wkrótce ma odbyć się rozprawa apelacyjna i Carter może wyjść na wolność. Jeśli tak się stanie, Ashton i Anna znajdą się w niebezpieczeństwie.

Informacje dodatkowe o Nic do stracenia. Początek:

Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2017-04-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788327624697
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Nothing left to lose
Tłumaczenie: Krzysztof Obłucki

więcej

Kup książkę Nic do stracenia. Początek

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nic do stracenia. Początek - opinie o książce

Avatar użytkownika - mis_koala
mis_koala
Przeczytane:2017-07-17, Ocena: 5, Przeczytałem,
Szesnaste urodziny mają coś do siebie, chcemy stać się bardziej dorośli, chcemy zrobić jakiś przełom. Tak samo jest z Anną Spencer, która chce się zabawić razem ze swoim chłopakiem, jednak nie spodziewała się, że te urodziny staną się koszmarem. Koszmarem, który nazywa się Carter Thomas. Staje się jego więźniem i doznaje strasznych krzywd. Ale spokojnie, książka nie jest opisem "pobytu" u Cartera, opowiada historię o romansie pomiędzy Anną, a jej ochroniarzem, bardzo przystojnym ochroniarzem. Jest nim Aston Taylor, agent SWAT, dostaje przydział, który polega na ochranianiu córki senatora. Skradła mi serce w trzy dni, choć tak naprawdę miała je już po trzech sekundach. Kiedy Aston widzi po raz pierwszy Annę, zakochuje się w niej. Chodź wie, że nie może. Anna jest zniszczoną dziewczyną, nie ma już nic do stracenia, wszystko co miała, zostało jej odebrane przez Cartera. Nienawidzi go za to, przez jego chore obsesje dręczą ją koszmary, sprawił, że jej życie jest istnym koszmarem. Kirsty trzyma się trochę takiego swojego schematu, bohaterowie, którzy są skrzywdzeni przez los, wielka miłość po między nimi i jakaś wielka drama na końcu. Tylko tutaj mamy połowę historii, trochę szkoda, ale książka byłaby inaczej bardzo gruba. Więc nie wiem czy ten schemat sprawdzi się w tej powieści. Przejdźmy do bohaterów, czemu oni muszą być tacy idealni? Z opisów w książce wynika, że Anna jest zabójczo piękna, a Aston zabójczo przystojny. No naprawdę żadnej skazy! No cóż, bywa. Skupię się na głównej bohaterce, która trochę bardzo mnie irytowała. Jej zachowanie przypawało mnie o chęć wzięcia jej za ramiona, potrząsnąć nią i powiedzieć, żeby skończyła się tak zachowywać, bo on cię kocha idioto, a ty rozpaczasz. Przeczytacie zrozumiecie czemu. :D Aston to znowu taki porządny gość, który stawia sobie swoją pracę ponad wszystko, no nie przewidział, że zakocha się w Annie, ale no cóż ja tam się tego spodziewałam. Czekałam tylko kiedy pierwszy raz się ze sobą prześpią. Serio! XD Z tych wszystkich bohaterów najbardziej szkoda mi rodziców Anny, którzy mieli wspaniałą, kochającą córkę, a potem dostali zniszczoną, pozbawioną uczuć Annę, która była wrakiem tamtej dziewczyny. Mi się książka bardzo podobała. JA SIĘ PRZYZNAJĘ JESTEM WIELKĄ FANKĄ TEJ AUTORKI I NO BĘDĘ KOCHAĆ WSZYSTKO CO WYJDZIE SPOD PIÓRA TEJ AUTORKI. Moje wyznanie powinno mnie trochę usprawiedliwić, dlaczego ta recenzja jest tak pochlebna. Przepraszam, że jestem w tej chwili straszną nudziarą, która próbuję Wam wcisnąć tę książkę, ale to zależy od was czy zdecydujecie się ją przeczytać. Tak jak pisałam to słodko-gorzki romans, który nie pasuje każdemu. Zdecydowanie powiem, że książka powinna mieć wzięcie wśród osób młodych, bo bohaterowie mają około dwudziestu lat. Wiem, że jest bardzo dużo książek, które są pisane z obydwu perspektyw, ale tutaj było to bardzo potrzebne. Dzięki temu możemy zobaczyć jakie uczucia towarzyszyły głównym bohaterom. Wiemy co czuli kiedy poznawali siebie. ksiazkowe-recenzje-natalki.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - majeczka241
majeczka241
Przeczytane:2017-06-02, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
Za książkę zabrałam się ze względu na wiele szumu wokół twórczości autorki. Lubię przekonywać się czy książki uwielbiane przez większość ludzi i mnie przypadną do gustu. Większość z nich mnie zaciekawia, jednak mały odsetek z nich albo w ogóle albo w niewielkim stopniu. W przypadku Kristy Moseley mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony opowieść nie była taka zła, dwoje bohaterów, jeden z bagażem doświadczeń, drugi usiłujący pozbyć się bagażu tego pierwszego. Z drugiej strony nie tego oczekiwałam po tej lekturze. Opowieść szybko się czytało, ale brakowało mi w niej życia, akcji, czegoś, co by mnie przekonało do fabuły. Bohaterowie wydawali mi się płascy, mało przekonywujący. Anna często mnie irytowała. Na początku dziewczyna dotknięta okropną tragedią, nie pozwalająca się w ogóle dotykać, zamknięta w sobie, opryskliwa, skryta od razu przeistacza się w postać, która na to pozwala i to jeszcze mężczyźnie, który ją ochrania. Asthon przystojny, wyszkolony z dużymi ambicjami na przyszłość, czuły, opiekuńczy, jednak zamiast wzdychać w jego kierunku spoglądałam sceptycznie na postać. Fabuła i może nie jest do końca zła, ale mogła być o wiele lepsza. W kółko działo się to samo, nudno, bez poweru, trochę jak nieciekawa romantyczna telenowela. Z czasem masz ochotę zmienić kanał. Zabrakło mi też większej dramaturgii, która doprowadzałaby mnie do łez, akcji, czegoś co ruszyło by powieść do przodu, a nie usilnie trzymało w miejscu. Pomimo, że książka wydawała się na początku bardzo obiecująco, szybko straciła potencjał w moich oczach, gdy relacje bohaterów weszły na wyższy poziom jakoś po trzecim, czy czwartym rozdziale. To nie miało większego sensu, Anna przez rok nie pozwalała się nikomu dotykać, pojawia się mężczyzna i od razu zmienia się jej nastawienie, pozwala to robić, nie czuje przy nim obrzydzenia itp. Dla mnie to było mało wiarygodne, powiało trochę kiczem. W prawdziwym życiu takie historie się nie zdarzają, a liczyłam na to, że książka taka właśnie będzie. Prawdziwa, szczera, dzięki czemu przybliżę się do bohaterów, poznam ich myśli, przeżycia, doznania, a tak dostałam nijaką, bez pazura opowieść. Dość przesłodzoną, mało zaskakującą historię. Jeśli czytelnik nie nastawi się na wielkie arcydzieło, to się nie rozczaruje, bo pomimo nieskładności i wielu mankamentów może się spodobać. Mnie niestety do siebie nie przekonała. Może jeśli w drugiej części nie będę zbyt wymagająca przekonam się do lektury i bohaterów. Zobaczymy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2017-06-23, Ocena: 6, Przeczytałam,
Na książki Kirsten Moseley czeka się miesiącami. Dlaczego? Bo mają w sobie swoistą magię i sięgam po nie już zamkniętymi oczami, nie czytając opisu fabuły. Odważnie? Chyba nie, Bo tak samo mam z twórczości a Cassandry Clare czy Alkiem Rogozińskim. Czasem już tak jest, iż zaufamy pewnemu autorowi książek, iż przeczyta się wszystko co tylko napisze. Skupmy się jednak na tym co przedstawia właśnie ta książka. Fabuła przedstawiona w niej jest bardzo złożona, a przy tym charakterystyczna dla powieści młodzieżowych. Gdy życie dziewczyny zmienia się nagle z dnia na dzień, w dodatku jej serce zmienia nagle swój kierunek którym chce podążać. W dodatku wszystko opatrzone jest faktem, iż jej ojciec jest bardzo znanym politykiem. Nie przypomina wam to czegoś? Osobiście, automatycznie nasuwa mi się na myśl film "Córka prezydenta". Co prawda tutaj ten schemat jest bardziej rozwinięty, rozbudowany i urozmaicony oo liczniejsze szczegóły, jednak nieodzownie, podczas czytania, nie potrafiłam się powstrzymać przed porównywaniem poszczególnych sytuacji do tych, które pamiętałam z filmu. Książka niewątpliwie wciągnęła mnie od pierwszej strony. Pomimo, iż jej przebieg jest raczej przewidywalny, to całość skomponowana jest tak, by czytanie było prawdziwą przyjemnością. . Bardzo podobało mi się to, iż poruszała tematy nie tylko czysto miłosne, ale i także te związane z tymi ciemniejszymi stronami życia. Ciężko jest przecież gdy odzywają się mary przeszłości, a my za nic w świecie nie chcemy dać im wyjść z ukrycia. Jeśli chodzi o bohaterów, w zasadzie nic do nich nie mam, zostali ciekawie wykreowani a tym samym wzbogacali historię. Aczkolwiek nie podobał mi się jeden fakt. Relacja Ashtona i Anny początkowo rozwijała się za szybko. Momentami dziwiłam się czy przypadkiem nie pominęłam kilku stron. Jednak plusem niewątpliwie było to, iż autorka nie przeszła do tego wątku już na samym starcie. Dała historii się rozwinąć a nam samym zapoznać z bohaterami. Podoba mi się również fakt, iż jak do tej pory wszystkie książki autorki są wydawane w taki samym tonie i w podobnej kolorystyce. Nie tylko wygląda to ładnie na półce, ale i stanowi ciekawy zestaw jeśli chodzi o dorobek autorki. Poza tym technicznie samo wykonanie jest bardzo poprawne, zatem szykuje się kolejny plus. :) Czy muszę oficjalnie podsumowywać? Książka jest dobra. Może zakończenie lekko zawodzi i pozostawia niedosyt ale wiemy już iż jest to pierwsza część cyklu, zatem wyczekujmy na dalszą część losów znanych nam już bohaterów. www.zakladkaa.blogspot.com
Link do opinii
Anna Spencer w dniu swoich szesnastych urodzin wybiera się ze swoim chłopakiem do klubu. Żadne z nich nie było jednak w stanie przewidzieć tego, że ten wyjątkowy dzień tak szybko może przerodzić się w największy koszmar. To właśnie wtedy na drodze dziewczyny stanął niezwykle niebezpieczny oraz bezwzględny Carter Thomas - handlarz broni oraz narkotyków, który w jednej chwili zniszczył wszystko, co dziewczyna kochała oraz na wiele lat zamienił jej życie w prawdziwe piekło. Od tamtego dnia Annę nadal nawiedzają koszmary, które przypominają o jej o ogromnej tragedii, której była świadkiem. Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru? Czy dziewczynie uda się kiedykolwiek zamknąć ten niezwykle bolesny rozdział w swoim życiu oraz uporać z dręczącymi ją demonami przeszłości? ,,Wszystko, co jest warte posiadania, warte jest też, żeby o to walczyć." Pomimo upływu lat Anna nadal nie może zapomnieć o tym, czego była świadkiem. Dziewczyna nie potrafi być już tą radosną oraz pełną optymizmu osobą co kiedyś. Carter Thomas skutecznie zabił całe dobro, które w niej tkwiło oraz spowodował, że każdy jej dzień wypełniony jest ogromnym bólem, poczuciem winy oraz cierpieniem. Anna odsunęła się od swoich bliskich oraz znajomych i całe dnie poświęca na doskonalenie swoich umiejętności samoobrony, które mogę się jej jeszcze kiedyś przydać. Dzięki jej zeznaniom Carter trafił do więzienia oraz pokutuje za swoje grzechy. Wszystko się jednak zmienia, gdy rodzina dowiaduje się o rozprawie apelacyjnej, dzięki której przestępcy może się udać wyjść na wolność oraz przyjść po to, co uważa za swoją własność - Annę... ,,Skradła mi serce w trzy dni, choć tak naprawdę miała je już po trzech sekundach." Ojciec dziewczyny jest wpływowym senatorem, który ubiega się w tym roku o stanowisko prezydenta. Wciąż napływające pogróżki, które Carter adresuje z więzienia do jego córki powodują, że mężczyzna jest gotowy zrobić wszystko, by zapewnić Annie bezpieczeństwo. Ochroną dziewczyny ma zajmować się niezwykle przystojny komandos Ashton Taylor, który na co dzień ma udawać jej chłopaka oraz dopilnować, żeby dziewczynie nic złego się stało. Pomiędzy chłopakiem a Anną bardzo szybko nawiązuje się nić zrozumienia, która z czasem przeradza się w głębokie uczucie. Jednak czy Ashtonowi uda się przebić przez mur, którym dziewczyna tak szczelnie się otoczyła? Czy Carterowi uda się wyjść na wolność oraz spełnić swoje pogróżki? ,,Wszyscy ludzie ważni dla nas odchodzą wcześniej czy później. Nic nie trwa wiecznie." To już moje drugie spotkanie z twórczością Kirsty Moseley i zdecydowanie mogę je zaliczyć do bardzo udanych. Po przeczytaniu książki ,,Chłopak który zakradał się do mnie przez okno" moje oczekiwania w stosunku do pozostałych jej książek były naprawdę wysokie i trochę obawiałam się, że autorce nie uda się utrzymać tak wysoko postawionej poprzeczki. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Główna bohaterka to zdecydowanie niezwykle ciekawa postać, która zaintrygowała mnie już od pierwszych stron. Dziewczyna przeszła przez prawdziwe piekło i niejednokrotnie zaimponowała mi swoją odwagą oraz hartem ducha. Jedyne, co odrobinę przeszkadzało mi w tej książce to fakt, że wszystko bardzo powoli nabiera tempa. Po przeczytaniu opisu spodziewałam się większej ilości akcji oraz nagłych zwrotów akcji. Autorka skupiła się w tej części bardziej na pokazaniu rozwijającego się uczucia między bohaterami i niewiele uwagi poświęciła na wątek Cartera, który według mnie ma naprawdę ogromny potencjał oraz mógłby dostarczyć czytelnikom naprawdę wielu wrażeń. Nie zmienia to jednak faktu, że naprawdę świetnie się bawiłam podczas czytania tej książki. Dzięki wyrazistym bohaterom, ciętemu dowcipowi oraz wielu zabawnym sytuacjom ,,Nic do stracenia. Początek" idealnie nadaje się na mile spędzone popołudnie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - whitekalmen
whitekalmen
Przeczytane:2017-05-24, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
http://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com Kirsty Moseley w Polsce zadebiutowała powieścią pod tytułem "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno". Pozycja ta wzbudziła już w dniu swojej premiery duży rozgłos i niemałe zainteresowanie wśród polskich nastolatek. Sama miałam przyjemność przeczytać tą pozycją i z ręką na sercu mogę zgodzić się ze zdaniem innych na jej temat. Teraz autorka powraca do nas z najnowszą powieścią pod tytułem "Nic do stracenia. Początek". Od samego pochwycenia tej pozycji w ręce miałam bardzo wysokie oczekiwania względem jej treści, w końcu skoro poprzednia książka autorki była hitem, ta też powinna nim być. Tylko czy aby na pewno, udało się i tej książce wzbudzić moją miłość? "Skradła mi serce w trzy dni, choć tak naprawdę miała je już po trzech sekundach." W dniu szesnastych urodzin Anna Spencer wraz ze swoim chłopakiem bawi się w klubie. Wspaniały, planowany od dawna wieczór kończy się jednak katastrofą. Poznany przypadkiem Carter Thomas, handlarz broni i narkotyków, zmienia jej najbliższe lata w piekło i niszczy szczęśliwą dotychczas nastolatkę. Porwana i krzywdzona zostaje uwolniona po kilku miesiącach i dzięki zeznaniom dziewczyny udaje się wsadzić Cartera za kraty. Jednak wtedy problemy dziewczyny nie znikają. Carter nie daje zapomnieć o sobie i zasypuje Anne listami z pogróżkami. By zapewnić bezpieczeństwo dziewczynie jej ojciec, wpływowy senator i kandydat na urząd prezydenta USA postanawia wynająć dla niej ochronę. Jej nowym ochroniarzem zostaje przystojny komandos SWAT, Ashton Taylor, który by nie wzbudzić podejrzeń swoją całodobową obecnością obok dziewczyny ma udawać jej chłopaka. Anna ku zaskoczeniu samej siebie po tragedii, jaka ją spotkała, przez Cartera, zaczyna czuć coś do Ashtona, chyba z wzajemnością. Jednak czy przeszłość da o sobie tak łatwo zapomnieć? Czy Annie uda się zakochać i zaufać mężczyźnie po tym, co przeszła? "Tak długo, jak będę mógł tulić ją do siebie każdego dnia, będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi." I tym razem Moseley nie zawiodła czytelników i fanów na świecie. "Nic do stracenia. Początek" to powieść młodzieżowa, jednak mogę zagwarantować, że nadaje się dla każdej grupy wiekowej. Książka porusza czytelnika do łez, a bohaterowie zapadają nam w pamięci. Jedyna rzecz, która mnie trochę irytowała to zachowanie głównej bohaterki w niektórych momentach. Dziewczyna gwałcona, poniżana przez kilka miesięcy to, przynajmniej według mnie, trauma do końca życia. Nasza Anna, mimo, że na początku zachowuje się tak jak przypuszczałam, to później zmienia się. I nie chodzi mi z tą "irytacją" o samą zmianę, lecz o to, że po tylu miesiącach ranienia, Anna nie miała problemu zbliżyć się do Ashtona w naprawdę szybkim tempie. Druga rzecz, na którą zwróciłam dużą uwagę to charaktery bohaterów. Anna jest oziębła, odstrasza od siebie ludzi, a Ashton? Chodzący ideał. Przystojny, romantyczny, miły i uroczy, po prostu chodzący skarb. Irytowała mnie ta jego "doskonałość". Istnieją tacy ludzie, ja zdaje sobie z tego sprawę, jednak Ashton został, jak na mój gust, za bardzo podkolorowany. Cała reszta dopięta pod ostatni guzik. Książka zaskakuje i wzrusza, smuci i rozśmiesza. Kirsty Moseley to kolejna autorka, która książka po książce zdobywa coraz większe grono odbiorców, nie ma z jej strony potknięć czy pomyłek. Jej warsztat, mimo, że dosyć prosty dodaje pewnego uroku całości. Mogę zagwarantować, że książka pisana prostym językiem też potrafi zaskoczyć odbiorcę, a ta powieść idealnie pasuje, jako przykład. "Nic do stracenia. Początek" to powieść delikatna, wzruszająca i poruszająca. Rozśmiesza, smuci i zostawia w osłupieniu. Polecam ją każdemu, kto ma chęć poświęcić jej chwilę! "Wszystko, co jest warte posiadania, warte jest też, żeby o to walczyć."
Link do opinii
Avatar użytkownika - paulina0944
paulina0944
Przeczytane:2017-05-24, Ocena: 5, Przeczytałam,
Dla Annabeth szesnaste urodziny miały być szczególnym dniem, który zapamięta do końca życia. Tak też się stało jednak nie w dobry sposób. Tego dnia straciła bardzo wiele, widziała śmierć swojego chłopaka, straciła swoje ciało i co najważniejsze wolność. Po roku niewoli zostaje odnaleziona i wraca do domu. Mimo tego dziewczyna nigdy już nie będzie tą samą co kiedyś. Po trzech latach znów grozi jej niebezpieczeństwo, ponieważ jej prześladowca chce odwołać się od wyroku sądu i odzyskać wolność. Dlatego ojciec dziewczyny wzywa do opieki nad jej bezpieczeństwem prywatnego i najlepszego ochroniarza. Tak właśnie Annabeth poznaje Ashton, który dla przykrywki ma udawać jej chłopaka... "Wszyscy ludzie ważni dla nas odchodzą wcześniej czy później. Nic nie trwa wiecznie." Ta autorka bardzo dzieli czytelników, jedni ją kochają, drudzy nienawidzą. Na moje szczęście pierwsze spotkanie było udane, więc do kolejnego podeszłam bardzo optymistycznie :D I od razu mogę stwierdzić, że się nie zawiodłam! Moim zdaniem autorka z każdą książką się rozwija i poprawia swoje niedociągnięcia. Kolejne powieści są dojrzalsze i poruszają coraz trudniejsze tematy. Dlatego może tak mi się podobają? Ta pozycja wciągnęła mnie dosłownie od pierwszej strony! Nie mogłam uwierzyć, że ktoś tak młody jest w stanie przejść takie piekło i jakoś potem sobie radzić. Ta historia poruszała moje najczulsze punkty i sprawiała, że nie raz łezka mi się w oku zakręcała! Naprawdę bardzo potrzebowałam takiej pozycji. Powtórzę się po raz kolejny, może, ale autorka kreuje bardzo ciekawie postacie. Po raz drugi spotykam się, że jedna postać jest po przejściach i dzięki tej drugiej odnajduje cel i wiarę w świat. Jednak mimo tego schemat, ja je bardzo lubię. Jednak co lepsze tutaj Annabeth (i kocham już autorkę za to imię ?) nie od razu otwiera się i wywraca swój świat o 180 stopni. To dzieje się stopniowo i przeżywamy tą jej przemianę wraz z nią. Świetnie autorka sprawdziła się na tym polu i cieszę się, że nie było ponownie tego samego. Za to Ashton, od razu mówię, że to mój mąż, to mój ideał. Pewnie wiele dziewczyn sobie go zaklepie po tym opisie: wysoki, blondyn, zielonooki w mundurze, no i oczywiście wysportowany! Jak go już po tym nie kochać? :D Jednak oprócz zewnętrznego ideału jest też niesamowity w środku! Ma nietypowe sposoby by przemówić do Annabeth i jest słodziakiem ? Czemu na świecie nie ma takich facetów? :( Ogólnie to tę powieść się pochłania! Jest napisana niesamowicie lekkim i przyjemnym językiem! Ledwo usiadłam i zaczęłam czytać, a zaraz miałam za sobą połowę. Ja nie wiem jak autorka to robi, ale naprawdę jej książki nie zajmują mi dłużej niż 2 dni i jeszcze trzeba doliczyć jeszcze kac, który po nich pozostaje! Podsumowując, książka jest naprawdę świetna. Autorka ponownie nie zawodzi. Pisze coraz to lepsze powieści i ja teraz będę siedzieć jak na szpilkach by poznać dalsze losy tej dwójki! Naprawdę gorąco polecam wszystkim fanom romansów i osobom, które mają ochotę na coś lekkiego jak i ciekawego i wychodzącego poza schemat!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Girl-from-Stars
Girl-from-Stars
Przeczytane:2017-05-24, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
http://www.kochajacaksiazki.blogspot.com Twórczość Kirsty Moseley zyskała moją aprobatę już po "pierwszym spotkaniu". ,,Chłopak, który chciał zacząć od nowa" bardzo mi się spodobała, dlatego też gdy na rynku wydawniczym pojawiła się jej kolejna powieść nie wahałam się zbyt długo. Tym razem jednak nie wyszło to tak idealnie ... W dniu szesnastych urodzin Anna Spencer bawi się w klubie ze swoim chłopakiem. Wyjątkowy wieczór szybko się kończy, a poznany przypadkiem Carter Thomas, handlarz broni i narkotyków, zamienia kilka lat jej życia w piekło. Dzięki jej zeznaniom Carter zostaje skazany, ale z więzienia wciąż wysyła listy z pogróżkami. Ojciec Anny, wpływowy senator i kandydat na prezydenta, zrobi wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Ochroną Anny zajmie się przystojny komandos, Ashton Taylor. Aby nie wzbudzać podejrzeń, ma udawać jej chłopaka. Cierpliwie stara się sprawić, by pokonała dręczące ją koszmary i pogrzebała przeszłość. Anna zaczyna czuć się bezpiecznie, a udawanie zakochanych powoli przestaje być grą. Jednak kolejne dni przynoszą złe wiadomości. Wkrótce ma odbyć się rozprawa apelacyjna i Carter może wyjść na wolność. Jeśli tak się stanie, Ashton i Anna znajdą się w niebezpieczeństwie. Na samym początku, autorka uchyla rąbka tajemnicy, dotyczącego jakże traumatycznej przeszłości Anny. Z każdym rozdziałem odkrywamy kolejne, niezwykle brutalne szczegóły. Początek tej historii był dla mnie rewelacyjny, przez co chłonęłam kolejne strony w ,,zabójczym tempie". Problem pojawił się mniej więcej w połowie książki... Traumatyczne przeżycia, powracające wspomnienia, codzienne koszmary. Nagle do akcji wkracza agent Ashton. I zaczyna się miłosna sielanka. Początkowo było to dla mnie ciekawe, gdyż autorka świetnie oddała te niesamowite uczucia, towarzyszące zakochanym. Nie mniej jednak we wszystkim trzeba znać umiar. Pani Moseley porzuciła w połowie wątek sensacyjny i w całości oddała się wątkowi romantycznemu. Do samego końca czekałam aż czymś mnie zaskoczy i w końcu ruszy dalej z akcją. Niestety się nie doczekałam. Styl pisania autorki jest niezwykle lekki i przyjemny w czytaniu. Całość można pochłonąć w naprawdę krótkim czasie. Fabuła dość ciekawa, choć szkoda że autorka skupiła się tylko jednym wątku. Główni bohaterowie zyskali moją sympatię. Ashton to klasyczny przykład faceta o jakim marzy większość kobiet. Troskliwy, odważny, dobrze zbudowany, czuły, inteligentny, dobrze umięśniony ... Mam wymieniać dalej? Anna z kolei, wbrew moim wyobrażeniom, nie okazała się pustą i nadzianą laską, lecz wrażliwą i niezwykle emocjonalną osobą. Najbardziej jednak zaintrygowała mnie postać Cartera. W pierwszej części niezbyt wiele się o nim dowiedziałam, przez co nie mogłam do końca rozgryźć. Do chwili obecnej zastanawiam się czy jest on doskonałym i genialnym przestępcą, czy tylko po prostu zwykłym psycholem ... A może to i to? Tego dowiem się dopiero w drugiej części. Mimo iż autorka nie do końca spełniła moje oczekiwania, to jednak cała historia mi się spodobała. Z niecierpliwością będę oczekiwała kolejnego tomu, który premierę będzie miał już za pięć dni!
Link do opinii
Nic do stracenia. Początek to dopiero preludium do czegoś innego, ciekawszego. Książka nie jest najgorsza, nie zostawia też czytelnika w wielki zawieszeniu, a raczej z drobną ciekawością i zawieszonym w powietrzu pytaniem, co może wydarzyć się w drugim tomie i czy autorka postawi na emocje z pierwszych rozdziałów, czy na lukier z ostatnich. Powieść dla młodzieży okraszona problemami dorosłych, ciekawa, wciągająca, ale też słodka i niewinna. http://www.ksiazkomiloscimoja.pl/2017/05/nic-do-stracenia-poczatek-kirsty-moseley.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-05-22, Ocena: 3, Przeczytałam,
"Nic do stracenia. Początek" jest moim pierwszym spotkaniem z piórem autorki. Po ową powieść sięgnęłam głównie ze względu na intrygujący opis na okładce, sugerujący niezwykle ciekawą i przepełnioną emocjami historię. Nie ukrywam też, że zdecydowałam się na jej lekturę, bowiem chciałam wreszcie poznać twórczość bestsellerowej pisarki, której nazwisko przewijało mi się przed oczyma przy okazji każdej premiery jej konkretnej książki. A dodatkowo skusiłam się na nią, ponieważ przypadła mi do gustu jakże prosta, subtelna i przykuwająca - z niewiadomego mi do końca powodu - wzrok oprawa. Jakie wrażenie wywarła na mnie wspomniana powieść? Czy jest warta polecenia? Zapraszam na recenzję. Kirsty Moseley to amerykańska autorka powieści młodzieżowych. Odniosła ogromny sukces, publikując początkowo swoje powieści w internecie. W ciągu kilku lat jej książki sprzedały się w oszałamiającej liczbie 720.000 egzemplarzy. Jej powieść "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" stała się absolutnym hitem wśród polskich nastolatek. (źródło: okładka książki "Nic do stracenia. Początek") To miał być wyjątkowy dzień. Jeden z tych najpiękniejszych i niezapomnianych. Anna Spencer obchodziła swoje szesnaste urodziny. Jej pragnieniem było spędzić go w klubie ze swoim chłopakiem Jackiem, którego kochała nad życie i planowała z nim wspólną przyszłość. Ów wieczór miał być dopełnieniem łączącego ich głębokiego uczucia i jednocześnie wkroczeniem w kolejny etap ich wspaniałego związku. Jack postanowił spełnić życzenie swej ukochanej i zabrał ją do pewnego klubu, tym samym wywołując uśmiech na twarzy dziewczyny. Przed wejściem poznają Cartera - jak się potem okazuje handlarza broni i narkotyków. Nie są świadomi tego, kim jest mężczyzna. Gdy ten proponuje im pomoc w dostaniu się na imprezę, Anna przyjmuje jego propozycję, sądząc, że jest miłym człowiekiem. Jack nie jest zachwycony tym pomysłem i ostatecznie nie korzystają z oferty Cartera. Po czasie dostają się do środka i wówczas ich wspólny wieczór staje się koszmarem. Dochodzi do dramatycznej sytuacji. Anna traci ukochanego na zawsze. A nowo poznany mężczyzna zamienia najbliższe kilka miesięcy życia dziewczyny w piekło. Po niespełna roku Carter zostaje schwytany i skazany. Odtąd wysyła na adres domu rodzinnego państwa Spencer listy z pogróżkami, a także miłosne kierowane do Anny. Jednak dziewczyna o nich nie ma pojęcia. Ojciec pełniący funkcję senatora i kandydujący na prezydenta pragnie zapewnić bezpieczeństwo córce, zatrudniając ochroniarzy, którzy niestety po kilku dniach rezygnują z pracy ze względu na zbyt agresywne zachowania nastolatki. Pewnego dnia w posiadłości Spencerów zjawia się komandos - Ashton Taylor, który ma zająć się ochroną Anny, ale żeby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń - ma on udawać jej chłopaka... Ostatnio nie mam coś niestety szczęścia i trafiam przede wszystkim na książki, które nie wzbudzają we mnie głębszych emocji, a po lekturze każdej z nich jedynie czuję rozczarowanie i niedosyt. Nie wiem, z czego to wynika, czy z niewłaściwego doboru powieści, czy też z tego, iż po zapoznaniu się z wieloma pozytywnymi ocenami mam zbyt wygórowane oczekiwania względem danej publikacji, spodziewam się efektu "wow", który - jak się potem okazuje - nie następuje, a może owe książki są po prostu słabe. A może dlatego, że fabuła prawie we wszystkich książkowych przypadkach przebiega wedle podobnego schematu i jest aż nadto przewidywalna, co powoduje nie tylko spadek podekscytowania czy ciekawości w trakcie lektury, ale też z czasem znudzenie. Naprawdę nie wiem, co jest przyczyną, że odbieram tak, a nie inaczej pewne historie... Przejdę jednak do powyższego tytułu, bo to na nim mam się teraz skupić. Powieść "Nic do stracenia. Początek" miała niebywale mocne wejście, które zapowiadało niesamowicie ciekawą opowieść. Przyznaję, że po zaledwie kilku stronach w mych oczach wezbrały (lecz nie popłynęły) łzy, dłonie drżały od nadmiaru emocji i dosłownie wszystko we mnie się trzęsło. Aż zmuszona byłam odłożyć na chwilę książkę, bowiem musiałam się uspokoić, ochłonąć i nabrać poniekąd dystansu. Kiedy już jako tako doszłam do siebie, kontynuowałam lekturę i nie ukrywam, że mniej więcej do połowy powieści czytałam z ciekawością i lekką ekscytacją tego, co może się jeszcze wydarzyć. Nawet mogłabym rzec, że z przyjemnością poddałam się ukazanej historii i ani przez chwilę nie miałam ochoty przerwać lektury. W pewnym sensie ucieszyłam się, że naprawdę spędzę w jej towarzystwie miło czas. Cóż... Mój entuzjazm stopniowo słabł z każdym kolejnym rozdziałem. Wtargnęły monotonia, irytacja, a także znużenie. Coraz wolniej szło mi chłonięcie kolejnych stron. I czekałam na koniec. Owszem, mogłam zakończyć moją przygodę z ową powieścią w chwili, kiedy już stała się dla mnie zbyt uciążliwa i po prostu nie męczyć jej dalej, ale naiwnie wierzyłam, że nastąpi jakiś nieoczekiwany zwrot akcji, że coś istotnego się wydarzy. Niestety, niczego takiego nie dostrzegłam. I jeszcze to zakończenie - bez polotu i w moim odczuciu kompletnie niezachęcające do tego, aby skusić się na następny tom. Zresztą, i tak wiadomo, jaki kierunek obierze druga część. To jest zbyt oczywiste. Historia przedstawiona jest przy zastosowaniu narracji pierwszoosobowej z perspektywy głównych bohaterów, a mianowicie Anny Spencer i Ashtona Taylora. Ona od trzech lat zmaga się z sennymi koszmarami, nie radzi sobie z traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości, które znacząco wpłynęły na jej życie, a przede wszystkim na jej postawę wobec innych osób, a co najważniejsze wobec najbliższych. Jest zamknięta w sobie, zdystansowana, unika bliskości - nawet nie pozwala rodzicom się przytulić. Nieustannie się obwinia o utratę ukochanego, nie potrafi normalnie funkcjonować, skupić się na nauce czy też zwykłych, prostych czynnościach. Nie upatruje w niczym sensu, nie widzi celu, nie wie, co ma ze sobą począć. Nie może uwolnić się od napadających ją każdego dnia lęków, obaw. Nikomu nie ufa, nikomu nie wierzy. Staje się agresywna wobec każdego, kto tylko ją dotknie. Przepełniona jest ogromnym bólem, żalem i tęsknotą. Wszystko się zmienia, gdy w jej rodzinnym domu zjawia się Ashton mający odgrywać rolę jej chłopaka. W dziewczynie budzą się powoli przyjazne uczucia, pojawia się nadzieja, stopniowo rodzi się zaufanie oraz powoli wraca poczucie bezpieczeństwa... Przyznaję, że jej postać wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo jej współczułam i trzymałam kciuki, żeby wreszcie udało jej się wydostać z tego psychicznego i emocjonalnego dołka, uporać się ze smutną przeszłością (o ile z czymś takim można kiedykolwiek sobie poradzić) i zacząć życie na nowo. Aczkolwiek z drugiej strony, niejednokrotnie irytowało mnie jej zachowanie i przyjęta postawa wobec nowego ochroniarza. Była niezdecydowana, zmieniała ciągle zdanie, sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chce, niby coś ustala, po czym łamie wszelkie zasady. Chwilami miałam wrażenie, że gra na uczuciach Ashtona, daje mu nadzieję, po czym go rani. Jej postępowanie było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Natomiast Ashton to niesamowicie przystojny, odpowiedzialny, oddany, ambitny, wytrwały i cierpliwy mężczyzna. Najlepszy komandos, dokładnie przykładający się do zlecanych mu zadań i wspaniały przyjaciel. Człowiek, który również doświadczył wielu przykrych chwil w swoim życiu. Od razu obdarzyłam go sympatią. Początkowo wydawał się za idealny, dopiero później okazało się, że posiada wady, a jedną z nich bez wątpienia była ustępliwość. Powieść napisana jest prostym, lekkim i przyjemnym stylem, co zdecydowanie wpływa na lepszy odbiór książki, a także sprawia, że o wiele szybciej przewracamy kolejne kartki. Atutem jest również duża czcionka. Pojawia się mnóstwo dialogów, zarówno tych wartościowych, jak i tych mało znaczących bądź zupełnie bezsensownych. W moim odczuciu historia ta spokojnie mogłaby zostać skrócona o jakąś połowę. Po raz kolejny już mam wrażenie, że co poniektóre strony są niestety na siłę zapełniane, tym samym ukazana opowieść się dłuży, tym bardziej, że nie zawiera nagłych i budzących ogromne napięcie zwrotów akcji. Podsumowując, "Nic do stracenia. Początek" to opowieść o śmierci, bólu po stracie ukochanej osoby, próbach radzenia sobie z tragiczną w skutkach przeszłością, tęsknocie, życiu z poczuciem winy, zmaganiu się z przytłaczającą codziennością, a także o przyjaźni, miłości, chwytaniu szczęśliwych chwil, odkrywaniu siebie na nowo oraz nadziei na lepsze i spokojniejsze życie. To powieść, która bez wątpienia wywołuje skrajne emocje, takie jak: współczucie, złość, nienawiść, wzburzenie, ciekawość, niezrozumienie, znudzenie, zniechęcenie, rozczarowanie, niedosyt, niezadowolenie i irytację (mogłabym wymieniać w nieskończoność). Nie jest to jednak pozycja, która zachwyca i zapada w pamięć. Nie zamierzam zatem sięgać po kontynuację owej historii, ani po żadną inną książkę autorki. Powiedziano mi, iż "Nic do stracenia. Początek" jest jej najlepszą powieścią. Skoro owa publikacja jest rzeczywiście tą najlepszą, to ja tym bardziej nie planuję poznać poprzednich utworów.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Psotka88
Psotka88
Przeczytane:2017-05-22, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Kirsty już od pierwszej książki została moją ulubienicą. Jej powieści przeznaczone dla młodych dorosłych skradły me serce na prawdę szybko. I choć pewne elementy się w nich wszystkich powielają to ciężko mi nie sięgnąć po kolejną wydaną przez nią pozycję. Dlaczego? Zobaczcie sami. Anabelle właśnie obchodzi szesnaste urodziny. Wraz z chłopakiem z tej okazji wybierają się do klubu. Jako, że są nastolatkami wchodzą tam dzięki okazaniu fałszywych dowodów. Wieczór, który miał być wspaniały i niezapomniany pozostał tylko niezapomniany. Niestety nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Ta noc kończy się dość wcześnie i tragicznie. Zarówno dla Jacka, który ginie z rąk handlarza narkotyków i jego kumpli jak i samej Anny, która zostaje uprowadzona, a kilka lat jej życia zostaje zamienione w koszmar. Dziewczyna odzyskała wolność tylko przez przypadek, Cartera aresztowała policja, a dzięki jej zeznaniom również skazany. Mija dokładnie trzy lata od porwania. Wydawało by się, że wszystko powinno wracać do normalności. I choć przed dziewczyną nadal długa droga by zacząć prowadzić w miarę normalne życie to okazuje się, że nie jest jej to pisane. Ojciec nastolatki kandyduje na prezydenta, a w tym samym czasie do rodziny Anabelle, a dokładniej do niej samej zaczynają przychodzić dwa rodzaje listów. Jedne miłosne, drugie z pogróżkami - oba pisane z więzienia. O żadnych ona nie wie. Pewna, że ochrona związana jest z wyborami staje okoniem i ochroniarze sami jeden po drugim odchodzą. Dwudziestojednoletni Asthon właśnie ukończył naukę na uczelni. Zrobił to z wyróżnieniem i pięcioma rekordami na koncie. Teraz liczy na posadę w SWAT. Jest rozczarowany i zdezorientowany, gdy jego przełożony oddelegowuje go jako ochroniarza dla Anny. Jednak wszystko bardzo szybko się zmienia. Gdy tylko ma okazję poznać, a raczej zobaczyć dziewiętnastoletnią aktualnie Anabelle. Młody mężczyzna świadom jest, że już na dzień dobry wpadł po uszy. Żeby wykonywać swoją pracę agent Taylor musi towarzyszyć jej na studiach i spędzać z nią praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jak by tego było mało ma udawać chłopaka panny Spencer. Wczuwa się w to z całego serca i to nie tylko dlatego, że dziewczyna skradła jego serce. Chce zrobić wszystko by pomóc jej pozbyć się dręczących ją koszmarów, by pogrzebała przeszłość. Problemem (a może korzyścią?) jest fakt, że oboje się w sobie zakochują i udawanie pary nie stanowi dla nich większego problemu, nie jest to już tylko gra młodych ludzi na pokaz dla innych... Czy Asthonowi uda się zdziałać cokolwiek w kwestii koszmarów Anabelle? Czy agent lub rodzice odważą się w końcu powiedzieć dziewczynie co jest powodem wzmożonej ochrony? Czy Taylor będzie kolejnym, który zrezygnuje i ucieknie od Anny? Czytając książki Kirsty mamy okazję pojeździć rollercoasterem emocjonalnym. Jej romantyzm oraz słodycz związków wśród nastolatków tudzież młodych dorosłych zawsze równoważony jest przed traumę i dramaty, którejś z połówek. Często jej powieści przygnębiają nawet mimo szczęśliwego zakończenia. Bo ciągle przed oczami mamy to co cieniem kładzie się na któregoś z bohaterów. W przypadku "Nic do stracenia. Początek" pierwszy raz zdarzyło mi się rozdzielić bohaterów na Asthona, którego polubiłam z całego serca oraz Anabelle, której miałam po dziurki w nosie. Dlaczego skoro dziewczyna ma za sobą koszmar? Bo jest osobą, która wykorzystuje: "Taylor się zgadza, a ja biorę. A biorę, bo mi się należy. W końcu swoje przeszłam" To nie na takiej zasadzie działa. Nic nam się nie należy za pstryknięciem palców. Na wszystko trzeba zapracować, o wszystko walczyć i umieć to oddać i się odwdzięczyć... Polecam. Więcej na: www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Karmelek3
Karmelek3
Przeczytane:2017-05-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Anna - niestety nie miała życia usłanego różami. Ma dziewiętnaście lat i od trzech lat boryka się z przykrymi i wręcz drastycznymi chwilami ze swojego życia. Wciąż rozpamiętuje moment, kiedy to jej życie wymknęło się spod kontroli, wpadło w ręce zła i wielkiego bólu, którego nikt nie jest w stanie uleczyć. Po części bardzo dobrze rozumiem jej ból, żal czy nawet bunt. Nie dziwi mnie jej zachowanie, bo ma do tego prawo. Przeżyła wiele, nie miała w nikim wsparcia, a jej życie przez długi czas towarzyszył tylko i wyłącznie strach. Jestem przekonana, że i Wy zrozumiecie postępowanie tej młodej dziewczyny i mimo wszystko wybaczycie jej, że zachowuje się tak, a nie inaczej. Z kolei Ashton... Jest to człowiek, który również ma przykre wspomnienia z przeszłości. Jest o kilka lat starszy od Anny, ale ma swoje cele, do których dąży. Jest najlepszy w jednostce SWAT i gdy dostaje dziwne zlecenie, nie wie, czy będzie w stanie je zrealizować. Ale będąc najlepszym - kilka miesięcy oddelegowania do misji specjalnej, oczywiście budzi nieco poddenerwowania, ale przekonania, że łatwo nie będzie. Czy wystarczy jak określę go moim nowym książkowym mężem? Bo to ideał faceta. Takiego każda chciałaby mieć przy swoim boku. Ma sporo zalet i chyba jest pozbawiony wad - no dobra, ma jedną, która jest nie do zniesienia, ale idzie się z czasem przyzwyczaić. Ci, co czytali wiedzą o co mi chodzi, ale ci, którzy jej nie znają - gwarantuje Wam, że po poznaniu tej wady na Waszych ustach pojawi się uśmiech. Reasumując chciałabym stwierdzić, że Kirsty Moseley wykreowała ludzi z charakterem oraz bolesną przeszłością. Pokusiła się o trudne sprawy, które powodują niepokój. Niemniej jednak tych dwoje młodych ludzi da się polubić bardzo szybko, można ich zaakceptować takich, jacy są. Uważam, że zarówno Anna jak i Ashton są realni. Może gdzieś na świecie są takie ideały jak on, czy osoby, które wiele wycierpiały - podobnie jak Anna. Jestem pewna, że ich polubicie. Dużo w książce się dzieje, ale to głównie zasługa bohaterów, którzy nie szczędzą sobie języka na siebie samych. Dzięki ich dynamiczności ta powieść nabiera prędkości, z której się cieszymy, ale i obawiamy się, że już za kilka linijek będzie wszystko stracone. Podoba mi się to, że autorka potrafiła w swoim lekkim piórze ująć tak trudne tematy, których się podjęła, a ja Wam ich nie zdradzę - nie chcę robić spoileru. Chcę, byście sięgnęli chociaż po pierwszy tom, bo jak najbardziej warto i wierzcie mi, że nie da się na niej zawieść. Nie spodziewałam się tak wielkiej bomby uczuć, jaką dostałam. Jak widać autorzy potrafią nas zaskoczyć i to w najmniej spodziewanym momencie. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam poznać historię Anny pomimo iż jej przeszłość rozdziera serce i niemal wzrusza. Trzymam jednak za nią kciuki, by wszystko powiodło się dobrze. Teraz trzeba czekać na kontynuację losów, które już niebawem. (całe szczęście) Reasumując chciałabym podziękować Wam, że jakoś przebrnęliście przez moje kacowe majaki na temat tej książki. Zdaje sobie sprawę, że niektóre zdania nie mają ładu i składu, ale mój zachwyt nie ma końca i wciąż czuję tę gulę w gardle, ten ból, żal i wszystkie pozostałe emocje. To chyba jakoś do mnie pasuje, ponieważ nawet na maturze ustnej miałam temat z ukazywaniem emocji... Chciałabym również podziękować samej autorce, że zdecydowała się na tak odważny krok i podjęła się dość trudnej tematyki. Podjęła się czegoś, co wymaga wiele od autora - a mianowicie prawdziwości i emocji. By czytelnik chociaz w minimalnym stopniu mógł poczuć to, co czuje bohater powieści, chociażby jeden. I uwierzcie mi, że Pani Moseley się udało. Jestem autentycznie zachwycona i cieszę się, że należy do mojego zbioru książek. Pięknie się prezentuje, ale i treść jest jak najbardziej godna uwagi. Mam nadzieję, że Wam przekonałam i zachęciłam do sięgnięcia po tą Perełkę. Na pewno się nie zawiedziecie. Jak dla mnie fenomen. ?
Link do opinii
Avatar użytkownika - przychylnymokiem
przychylnymokiem
Przeczytane:2017-05-21, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam,
Annabelle Spencer chciała, by jej szesnaste urodziny były niezapomniane, dlatego postanowiła wraz z chłopakiem spędzić je w klubie. Noc, która miała być wyjątkowa, szybko zamieniła się w najgorszy koszmar. Dziewczyna zostaje uprowadzona przez starszego o kilka lat handlarza narkotyków, który dostaje obsesji na jej punkcie, a jej ukochany traci życie. Po ponad dziesięciu miesiącach znęcania psychicznego i fizycznego, udaje jej się w końcu odzyskać wolność, a człowiek, który zrobił z jej życia piekło, zostaje skazany i trafia do więzienia. Anna nie jest jednak w stanie wrócić do normalności; zamyka się w sobie, unika nawiązywania jakichkolwiek kontaktów i odstrasza wszystkich ochroniarzy. Ashton Taylor, przystojny i ambitny komandos SWAT, który niespodziewanie zostaje wyznaczony do jej ochrony, nie ma jednak zamiaru rezygnować z powierzonego mu zadania i postanawia zrobić wszystko, by zapewnić Annie bezpieczeństwo i pomóc jej zapomnieć o dręczących ją demonach... ,,Nic do stracenia. Początek" to kolejna książka autorstwa brytyjskiej pisarki, Kirsty Moseley, która pojawiła się na naszym rynku i moje trzecie spotkanie z jej twórczością. ,,Chłopak, który chciał zacząć od nowa", z którym miałam okazję ostatnio się zapoznać wypadł całkiem nieźle, zwłaszcza w porównaniu z debiutanckim dziełem autorki, dlatego postanowiłam zaryzykować i sięgnąć po jej najnowszą książkę. Na szczęście nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań wobec tej pozycji, bo inaczej przeżyłabym rozczarowanie. Pomimo całkiem obiecującego początku, autorka znowu zbyt szybko rozwinęła relację pomiędzy głównymi bohaterami, co wpłynęło też niezbyt korzystnie na odbiór samych postaci i ich wiarygodność. Anna, która przez prawie rok była ofiarą seksualnego wykorzystywania, nie pozwala się do siebie nikomu zbliżać i często reaguje agresją, jeżeli jakiś mężczyzna spróbuje ją dotknąć, już trzeciego dnia ląduje w łóżku ze swoim nowym ochroniarzem. Gdzie tu logika? Kirsty Moseley popełniła ten sam błąd w ,,Chłopaku, który zakradał się do mnie przez okno", tworząc równie niespójną i mało przekonującą postać. Z kolei Ashton Taylor to chodzący ideał, który z miejsca zakochuje się w głównej bohaterce i celem jego życia staje się jej uszczęśliwienie. Przesłodzony i pozbawiony jakiegokolwiek elementu zaskoczenia wątek miłosny niestety nie wywarł na mnie zbyt dobrego wrażenia, choć muszę przyznać, że ta książka przypadła mi do gustu znacznie bardziej niż debiutanckie dzieło autorki i pomimo niezbyt wiarygodnego portretu psychologicznego głównej bohaterki, Anna okazała się do tej pory najmniej irytującą postacią żeńską, jaką wykreowała Kirsty Moseley. Wiedziałam, na co się piszę, sięgając po tę pozycję; liczyłam przede wszystkim na lekką, łatwą w odbiorze i nieskomplikowaną historię, przy której się odprężę i właśnie to otrzymałam. Pomimo mankamentów, ,,Nic do stracenia. Początek" okazała się być całkiem wciągającą i przyjemną lekturą, którą, mimo dosyć sporej objętości, przeczytałam w błyskawicznym tempie i która dobrze się sprawdziła w roli niezobowiązującej młodzieżówki. Jeżeli jesteście fanami twórczości autorki, istnieje szansa, że ta pozycja również się wam spodoba!
Link do opinii
Avatar użytkownika - ola2998
ola2998
Przeczytane:2017-05-18, Ocena: 3, Przeczytałam,
Po tej książce spodziewałam się czegoś lepszego, szczególnie, że Kirsty Moseley zdążyła już pojawić się na naszym rynku i zjednać sobie czytelników głównie dzięki "Chłopakowi, który zakradał się do mnie przez okno". Zacznijmy więc może od tego, co mnie tu najbardziej raziło. "Nic do stracenia" mogłoby być dobrą historią, gdyby nie była tak naciągana i...trochę odrealniona. Mam wrażenie, jakby autorka na siłę próbowała zrobić z tego cukierkowatą opowiastkę, o tym, jak jeden wspaniały chłopak może uratować drugą wspaniałą dziewczynę. I tak na dobrą sprawę mogłabym na to przymknąć oko, ale w momencie gdy widzę, jak Anna od razu (dosłownie!) otwiera się na Ashtona, mimo że przez lata nie dopuszczała do siebie nikogo innego, a on się w niej zakochuje po niemal kilku dniach znajomości, to książka traci swój urok, a sama historia staje się płytsza i mało autentyczna. Bohaterowie również mnie niemiło zaskoczyli. Oczywiście z wyglądu idealni, cały czas przyciągają uwagę płci przeciwnej. I właśnie to mnie irytowało. Kiedy po raz kolejny czytałam, jak Anne próbowali poderwać kolejni faceci, a tłum dziewczyn ślinił się na widok Ashtona, to odechciewało mi się czytać. Dziwiło mnie zachowanie głównej bohaterki, szczególnie w drugiej połowie, bo w ogóle nie zachowywała się jak osoba, która przeszła piekło, tylko w początkowych stronach widać jej załamanie, później ono niemal znika. Co do Ashtona, autorka przedstawiła go jako zakochanego po uszy idealnego chłopaka, starającego zjednać sobie ukochaną i przekonać ją do siebie. Jednak muszę przyznać, że ksiązkę przeczytałam niemal błyskawicznie. Autorka w jakiś sposób przekonała mnie do czytania kolejnych rozdziałów, zasiała jakieś ziarno wątpliwości, dzięki czemu "Nic do stracenia" pochłonęłam w ciągu jednego dnia i nie byłam w stanie się od niej oderwać. Akcja jednak nie była dynamiczna, wszystko skupia się tu na relacji dwójki bohaterów, a choć jest wzmianka o Carterze i jakimś niebezpieczeństwo, to jednak wątku sensacyjnego tutaj nie znajdziecie. Oj, ciężko mi napisać coś pozytywnego o powieści Kirsty oprócz tego, że czytało mi się ją bardzo szybko i w pewnym stopniu nawet przyjemnie. Ale nic poza tym. Brakuje tu autentyzmu, czyli czegoś co bardzo sobie cenię, jest zbyt cukierkowo - mnie to nie przekonało. Najwidoczniej to nie moja bajka, aczkolwiek z tego co już zdążyłam zauważyć, fani autorki powinni być zadowoleni.
Link do opinii
Avatar użytkownika - malineczka74
malineczka74
Przeczytane:2017-05-18, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
Znów sięgnęłam po książkę z gatunku new adult. Spodziewałam się emocji. Dostałam je nawet w nadmiarze. Miałam ochotę na historię o miłości. Dostałam ją i chwyciła mnie ona mocno za serce. Chciałam mocnego oderwania przez literaturę od rzeczywistości. Książka wessała mnie niczym głęboki i mocny wir rzeczny. To była lektura o jaką mi chodziło, choć zakończenie odrobinę mnie zirytowało. Ta opowieść zaczyna się bardzo smutno. Jej początek wyciska łzy i pokazuje jak kilka minut może zmienić życie z idylli w koszmar. Bo zło czai się tuż obok. Anna Spencer jest córką polityka. Ma szesnaście lat i jest zakochana po uszy w swoim chłopaku. Jako prezent urodzinowy dostaje zaproszenie do klubu. Po muzycznej zabawie chce przeżyć z ukochanym "ten pierwszy raz". Wszystko wydaje się być niezwykle romantyczne. Para wchodzi do klubu, ale już z niego nie wychodzi. Dzieje się tak za sprawą Thomasa Cartera - handlarza bronią i narkotykami oraz jego kumpli. Zaczepiają Annę, dopuszczają się zabójstwa ze skutkiem śmiertelnym ukochanego Anny a ją samą porywają. Dziewczyna przechodzi w trakcie ośmiu miesięcy istne piekło. Zostaje uwolniona i wraca na łono rodziny. Ale ... to już nie ta sama osoba. Mijają trzy lata. Ojciec Anny marzy o prezydenturze, a ona sama potrzebuje ochrony, bo jej oprawca wysyła listy z pogróżkami. W życiu dziewczyny pojawia się kolejny "anioł stróż" Ashton Taylor. Jak potoczą się losy jego i jego podopiecznej gdy Carter może być przedterminowo zwolniony? Od razu dodam, że niedługo ukaże się druga powieść będąca kontynuacją "Nic do stracenia. Początek". Czy warto na nią czekać? Tak, gdyż ta historia jest bardzo dobra i wręcz sama się czyta. Jest napisana prostym i łatwym w odbiorze językiem. Nie jest książką idealną. Można znaleźć w niej i minusy, a mimo to nie żałuję, że po nią sięgnęłam, bo dobrze się zrelaksowałam i zatopiłam w jej fabule bez reszty. Czasem właśnie potrzebna jest nam, kobietom taka powieść by złapać oddech od codzienności i odpocząć na duchu. Pomysł na fabułę jest dobry, oryginalny i kuszący. Chwilami miałam wrażenie, że to taka młodzieżowa wersja filmu Bodyguard. On ochroniarz - w tym wypadku agent, ona słaba dziewczyna po przejściach, której grozi niebezpieczeństwo. Gdy czyta się tę opowieść nachodzą różne myśli. Po pierwsze widać jak w parze wyglądają młodość z niedojrzałością i trudne przejścia. Robi się z tego wybuchowa mieszanka, która targa nastolatką zagubioną w brutalnym świecie, który ją otacza. Tę lekturę polecam przede wszystkim nastolatkom, którym blisko do tej pierwszej miłości. Nie wykluczam, że książka spodoba się także pokoleniu ich mam. Czytając taką powieść w dojrzalszym wieku można sobie powspominać jak to parę lat wstecz było. Plusem tego tytułu jest moim zdaniem również okładka oraz kreacja głównego bohatera - mężczyzny młodego, pięknego, idealnego, który mimo młodych lat ma podejście do kobiet ( w realnym świecie to coś tak wyjątkowego jak śnieg w lipcu). Reasumując tytuł godny polecenia na wakacje, na urlop, na weekend, na relaks po sesji, maturze, egzaminie. Przyznam, że czekam na drugi tom.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dominika_pyza
dominika_pyza
Przeczytane:2017-05-18, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
Znacie tą sytuację, kiedy boicie się wejść w social media, bo wszędzie są jakieś spoilery? Ja właśnie tak miała z tą książką. Przez kilka dni nie zaglądałam na instagrama, bo wszędzie widziałam ten tytuł i zachwyty nad nimi. O co tak naprawdę tyle szumu? Anna Spencer przez rok była więziona przez dilera broni i narkotyków, Cartera Thomasa. Zabij jej chłopaka, na jej oczach, i wykorzystywał przez ten czas psychicznie i seksualnie. Kiedy została uratowana przez policję pomogła wsadzić mężczyznę do więzienia. Teraz Carter ma się odwoływać do wyroku. Jej ojciec, wpływowy senator i kandydat na prezydenta robi wszystko by ochronić córkę. W tym celu jej ochroniarzem zostaje Ashton Taylor, przyszły członek SWAT. Z więzienia cały czas przychodzą listy od Cartera. Trochę spokojniej byłoby, gdy były to pogróżki. Ale to są listy miłosne. Wygląda na to, że on kocha Annę. Chorą, psychiczną, pokręconą i nieodwzajemnioną miłością. Jak się pewnie możecie domyślać między Anną a Ashtonem coś jest. Sprawa nie jest taka prosta, bo dziewczyna cały czas tęskni za swoim zamordowanym chłopakiem, Jackiem, a jej psychika jest zryta po gwałtach i prześladowaniu. Powiem Wam tak, to jest pierwsza książka Kirsty Moseley, po którą sięgnęłam. I naprawdę jestem zachwycona. Co prawda, może ni tak, jak cała masa innych ludzi, ale to naprawdę było dobre. Po pierwsze główni bohaterowie byli naprawdę dobrzy. Ale mam jedną uwagę. Były takie momenty, kiedy na kilka stron narrację przejmował Ashton, i one były dla mnie dużo ciekawsze. Miejscami Anna mnie przytłaczała. Miałam z nią lekki problem. Historia, fabuła, wątki to kawał dobrej roboty. Spodziewałam się czegoś naprawdę gorszego, za bardzo przesłodzonego, ale w drugą stronę, za bardzo mrocznego. A tu jest naprawdę dobre wyśrodkowanie. Ale niestety, ktoś musi trochę ponarzekać, i to będę ja. Momentami miałam wrażenie, że autorka nie wykorzystała w 100% zasobów, które miała. Uważam, że kompletnie niewykorzystana została postać Cartera. Było go za mało. A tak można byłoby wykorzystać jego psychikę... Jeżeli macie w planach podarować "Nic do stracenia. Początek." to musicie wiedzieć, że polecam ją nieco starszym czytelniczkom. Tak od 16 w górę. Sceny są ostre, ale wcale nie psychicznie. Po prostu zdarzają się sceny seksu, a tego można młodszym oszczędzić. I to mnie też miejscami zrażało. To tak jakby Kirsty Moseley chciała zapożyczyć pewne rzeczy od E.L. James i lepiej sprzedać książkę. Podsumowując sama nie wiem, czy jestem w stu procentach przekonana do polecania Wam i podpisania się pod tym. Uważam, że po prostu każdy powinien wyrobić sobie o niej zdanie i sięgnąć. W ogólnym rozrachunku przyznaję 6/10 pkt.
Link do opinii
Avatar użytkownika - natalia6202
natalia6202
Przeczytane:2017-05-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,

Kirsty Moseley jest autorką, której książki nigdy nie zawiodły mnie. Potrafi ona wykreować niesamowicie ciekawe historie, które już od samego początku porywają czytelnika.
Ogromnym sukcesem autorki była książka "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno". Słodki Liam zwalił z nóg nie jedną dziewczynę i moje serce również skradł. Tamta historia była przepiękna, zabawna, lekka oraz ciekawa.
Tym razem autorka postawiła na coś mocniejszego. Nie brakuje wulgaryzmów, historia jest ostra, pełna napięcia. Fabuła zaskakuje z każdą stroną, ale to co najważniejsze - nadal jest oryginalnie, nie brakuje lekkości, a pióro autorki porywa.

Anna jest córką przyszłego prezydenta i potrzebuje ochrony, ponieważ jej życie jest zagrożone i to nie tylko z powodu pozycji, jaką piastuje jej ojciec. Anna w swoim życiu doświadczyła wielu przykrości, a jej życie rozpadło się na drobne kawałki. Była traktowana jak zabawka, straciła ukochaną osobę i zamieniła się w bezlitosną dziewczynę, która wyzbyła się jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Anna przepełniona jest gniewem, wyrzutami sumienia, wstrętem do samej siebie, rozpaczą. Wielokrotnie pragnęła odebrać sobie życie, byleby zapomnieć o fatalnej przeszłości i dniu swoich urodzin.
Młoda kobieta miała w swoim życiu wielu ochroniarzy, jednak każdy uciekał po krótkim czasie, bo to był jej cel - pozbyć się tych, którzy nie dają jej swobody. Anna boi się kontaktu z ludźmi, nienawidzi ich, bo obawia się, że ją ktoś dotknie, a to zawsze kończy się tak samo.
Tym razem został przydzielony jej Ashton, wytrwały młody mężczyzna, który łatwo nie odpuszcza. Poprzez ukryty cel jest w stanie wytrzymać z wredną dziewczyną jej wszystkie kaprysy, a co najważniejsze, zaczyna ją rozumieć.
Od ochrony przed Carterem, do miłości, która nie może się rozwinąć.

"Skradła mi serce w trzy dni, choć tak naprawdę miała je już po trzech sekundach."

Historia Anny i Ashtona zaczyna się burzliwie i taka też jest przez większość czasu. Anna nie ufa nikomu, toteż uważa, że nowy ochroniarz ulotni się jak jego poprzednicy, niemniej jednak ich relacje są zdecydowanie inne, niż w poprzednich przypadkach.
Chociaż Anna boi się kontaktu z ludźmi, a zwłaszcza mężczyznami, nie ma oporów, aby pozwolić Ashtonowi zaciągnąć się do łóżka. Tłumaczone to jest jako miłość od pierwszego wejrzenia, przed którą kobieta się broni i twardo ją wypiera, a przelotny seks był tylko chwilową słabością.
I to było moje pierwsze i ostatnie "ale" wobec tej książki. Całość była niestety zbyt mocno naciągnięta, ponieważ Anna bała się kontaktu z ludźmi, a jednak ochroniarz miał magiczną iskierkę, która wzbudziła w niej zaufanie do niego. Okej, może był nieco inny od jej poprzednich opiekunów, dał jej więcej swobody, ale żeby wskoczyć mu od razu do łóżka? No trochę coś nie tak. Bo skoro ona z zaburzeniami i depresją męczyła się od trzech lat, to dlaczego nagle zaufała temu jedynemu?
Ale w porządku, to miała być słodka historia, tylko później na szczęście nie jest już tak kolorowo.
Po przelotnym numerku Anne dopadają wyrzuty sumienia i wtedy rozkręca się cała historia. Narobiła nadziei facetów, a teraz go olewa. A w końcu to co nieosiągalne jest najlepsze, prawda? I zaczyna się walka o zakazany owoc, walka z demonami przeszłości, walka o przyszłość, budowanie przyjaźni i zaufania.

"Muszę się ożenić z tą dziewczyną! Boże, spraw, żeby się we mnie zakochała."                                                             

Kirsty Moselery jak zawsze miała genialny pomysł na kolejną książkę. Od samego początku nie oszczędza czytelnika i wprowadza nas do książki z wielkim przytupem. Jest drastycznie, brutalnie, krwawo i jednocześnie słodko.
Autorka z dobrym smakiem przedstawia całą historię Anny, wzbudza w nas smutek, przygnębienie i współczucie wobec losów bohaterki. To niesamowite jak cudownie prowadzi całą fabułę. Przeplata przeszłość z teraźniejszością, daje nadzieje, po czym rozrywa nasze serca, skleja i ponownie przygniata. Kiedy myślałam sobie "O tak! Nareszcie ułoży się między nimi, będzie dobrze", to autorka od razu sprowadzała mnie na ziemię i nie pozwalała nacieszyć się chwilą. Tym samym budowała napięcie na swój wyjątkowy sposób. Przez całą książkę siedziałam jak na szpilkach, obawiałam się najgorszego, nie wiedziałam co się zaraz wydarzy i czekałam na wielkie BUM!
Dostałam wspaniałą historię, która przepełniona jest bólem, ale także szczęściem, które powoli jest na nowo budowane.

Z czystym sumieniem mogę polecić "Nic do stracenia. Początek". Chociaż historia jest nieco naciągana i niektóre wydarzenia zbyt szybko wydarzyły się, to cała fabuła zasługuje na uznanie. Moseley nie szła drogą twardo utartych schematów. Stworzyła kolejną niepowtarzalną historię, którą przyprawiła swoim lekkim piórem.
Nie mogę doczekać się kontynuacji losów bohaterów. To zdecydowanie będzie ogień! Bo kiedy ponownie pojawi się karter, nie będzie bezpiecznie.

"Wszystko, co jest warte posiadania, warte jest też, żeby o to walczyć."

Link do opinii
Avatar użytkownika - LaylaA
LaylaA
Przeczytane:2017-05-13, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Wszystko, co jest warte posiadania, warte jest też, żeby o to walczyć." W dniu szesnastych urodzin Anna Spencer bawi się w klubie ze swoim chłopakiem. Wyjątkowy wieczór szybko się kończy, a poznany przypadkiem Carter Thomas, handlarz broni i narkotyków, zamienia kilka lat jej życia w piekło. Dzięki jej zeznaniom Carter zostaje skazany, ale z więzienia wciąż wysyła listy z pogróżkami. Ojciec Anny, wpływowy senator i kandydat na prezydenta, zrobi wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Ochroną Anny zajmie się przystojny komandos, Ashton Taylor. Aby nie wzbudzać podejrzeń, ma udawać jej chłopaka. Cierpliwie stara się sprawić, by pokonała dręczące ją koszmary i pogrzebała przeszłość. Anna zaczyna czuć się bezpiecznie, a udawanie zakochanych powoli przestaje być grą. Jednak kolejne dni przynoszą złe wiadomości. Wkrótce ma odbyć się rozprawa apelacyjna i Carter może wyjść na wolność. Jeśli tak się stanie, Ashton i Anna znajdą się w niebezpieczeństwie. Czasami to co wprawiają autorzy jest po prostu niemożliwe. Piszą książki, które ktoś czyta, w pewnym momencie okazuję się, że już ją skończył i zostaję w nim taka pustka, która z jednej strony jest idiotyczna, bo tak bardzo ta osoba zżyła się z bohaterami, a z drugiej strony dla czytelników to jest tak normalna rzecz. Z dzieł Kirsty Moseley udało mi się do tej pory przeczytać tylko "Chłopak, który chciał zacząć od nowa" , i była to dobra pozycja, z którą mile spędziłam swój wolny czas, dlatego chętnie sięgnęłam po jej kolejną nową powieść, która zarazem miała bardzo ciekawy opis. Nie sądziłam jednak, że będzie to książką, która mnie tak poruszy. Główną bohaterką całej powieści jest Annabelle, bardziej znana jako Anna, która miała w swoim życiu wszystko o czym każdy by marzył. Kochających rodziców, urodę, pieniądze i cudownego faceta, który ją kocha na zabój. Zbliżają się szesnaste urodziny Anny, jednak dla niej nie jest to ta słodka szesnastka, ten dzień będzie ją prześladował do końca życia. W ten dzień traci wszystko osobowość, godność, dumę i swoją miłość. Patrzenie na śmierć swojego chłopaka, to nie najgorsza rzecz w jej życiu, chociaż z pewnego punktu widzenia jednak jest. Dziewczyna jest przetrzymywana przez dilera narkotyków cały rok, póki policja podczas przeszukiwania jego domu nie znajduję ją, złamaną, zniszczoną. Powrót do domu jednak nie sprawia, że dziewczyna wraca do swojego życia, wszystkie wspomnienia prześladują ją jak małe igiełki, które cały czas kują. Anna jest słaba psychicznie, nikomu nie ufa, zatapia swoje smutki w alkoholu, kilkakrotnie próbuje popełnić samobójstwo w tej jednej dzień, który zniszczył jej życie. Nie jest to ta sama osoba, którą była wcześniej. Trzy lata później dziewczynie zostaję przydzielony nowy ochroniarz Ashton, mężczyzna zakończył właśnie naukę w SWAT i czekał na jakiś przydział, nie spodziewał się, że będzie musiał robić za niańkę, jednak kiedy pierwszy raz zobaczył Anne, wiedział już, że chcę ją chronić. " Tak długo, jak będę mógł tulić ją do siebie każdego dnia,będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. " Sami musicie przyznać, że autorka wykreowała całkiem niebanalne postacie i ciekawą fabułę. Uwielbiam Anne, która na początku jest istną suką, nie ufa nikomu, a od dotyku innej osoby czuję obrzydzenie i strach, dziewczyna jest osobą, która wiele przeżyła i widać to po tym w jaki sposób się zachowuję, jednak od momentu kiedy Ashton jest u jej boku, coś się zmienia, dotyk nie sprawia jej tyle trudności a sen w końcu może stać się przyjemny. Ashton, Ashton, Ashton ! Na początku spodziewałam się całkowicie innej postaci, w końcu do jednostki SWAT nie zgłasza się każdy napotkany mężczyzna, spodziewał się kogoś groźnego, faceta, który myśli o dziewczynie jako przedmiot, który większość czasu spędza na siłowni i nie potrafi się kimś opiekować z sercem. Ale Ashton to całkowicie inny bohater, opiekuńczy a zarazem twardy, przystojny ale nie uganiający się za wszystkimi dziewczynami, myślę, że jest to postać, której nie sposób nie polubić. Książki New Adult są bardzo popularne i jest ich bardzo wiele, dlatego musimy się nastawić, że nie będzie to nic odkrywczego, bardziej coś na jeden wieczór. Kristin Moseley pokazała nam, że książki tego gatunku również mogą zapaść w pamięci i można wymyślić coś nowego. Nic do stracenia. Początek to książka o przeszłości, a dokładniej z radzeniem sobie z przeszłością, z pokonaniem własnych słabości, pokonanie leków i pokazanie, że jesteśmy silniejsi od tych, którzy nas zranili. Powieść jest bardzo intrygująca i poruszająca, przeżywamy wszystko z bohaterami i chcemy więcej, z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów. Mimo to brakowało mi tego końcowego bum, wiem, że już niebawem pojawi się drugi tom, ale mimo to autorka mogła jakość bardziej zaciekawić czytelnika. Mimo że tego nie było, to ja i tak jestem zaciekawiona dalszy biegiem akcji i na pewno po nią sięgnę. http://in-my-different-world.blogspot.com/2017/05/kirsty-moseley-nic-do-stracenia-poczatek.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - zksiazkawreku
zksiazkawreku
Przeczytane:2017-05-11, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/ Kirsty Moseley to autorka książki, o której dość niedawno było bardzo głośno. Mam tutaj na myśli bestsellerową książkę pt. ,,Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno". Ja niestety tej pozycji nie czytałam, ale dość niedawno w moje ręce trafiła najnowsza książka tej autorki - ,,Nic do stracenia. Początek". Główną bohaterką książki jest Anna Spencer. Poznajemy ją w dniu jej szesnastych urodzin, kiedy to przychodzi do klubu na imprezę ze swoim chłopakiem. Niestety są to najgorsze urodziny w jej życiu. Podczas świętowania zaczyna zaczepiać ją Carter Thomas - handlarz broni i narkotyków. Życie dziewczyny zamienia się w piekło. Zeznania dziewczyny pomagają jednak w skazaniu Cartera, ale ten nadal wysyła jej listy z pogróżkami. Ojciec Anny, wpływowy senator i kandydat na prezydenta, jest w stanie zrobić wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo swojej córce, zwłaszcza, że ta wybiera się na studia, z dala od domu. Ochroną Anny zajmuje się przystojny komandos - Ashton Taylor. Aby nie wzbudzać jakichkolwiek, nawet najmniejszych podejrzeń, ma udawać jej chłopaka. W swojej pracy odznacza się cierpliwością i troską. Pomaga swojej ,,klientce" pokonać koszmary i zapomnieć o przeszłości. Anna z czasem zaczyna czuć się bezpiecznie i w końcu zaczyna prawdziwie żyć, a nie tylko egzystować. Jednak udawanie zakochanych powoli przestaje być grą... Muszę przyznać, że książka już od pierwszego rozdziału przypadła mi do gustu. Autorka od razu rzuca nas na głęboką wodę i przedstawia makabryczne wydarzenia z urodzin Anny. Sprawia to, że od książki, już od samego początku, trudno się oderwać. Fabuła powieści jest dość ciekawa i intrygująca. Kirsty Moseley w niezwykły sposób przekazuje nam wszystkie emocje, jakie towarzyszą bohaterom. Cierpimy, rozpaczamy oraz cieszymy się razem z nimi. Po prostu czujemy to, co oni czują w danej sytuacji. Ale muszę przyznać, że książka jest pełna cierpienia. Sprawia to, że to właśnie te smutne emocje towarzyszą nam przez większość książki. Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów, a raczej to, jaki mają wpływ na siebie. Anna, zanim poznała Ashtona, była dziewczyną bez życia. Wszystkiego i każdego się bała. Każde, choćby najmniejsze zbliżenie innej osoby sprawiało, że dziewczyna trzęsła się ze strachu. Nie mówiąc już o koszmarach, które dręczyły ją każdej nocy. Wraz z lekturą książki bohaterka przechodzi przemianę, wychodzi z traumy a my jesteśmy tego świadkami, obserwujemy każdy etap jej zmian psychologicznych. Jednak, pomimo tak znaczących zalet, moim zdaniem książka ma też swoje wady. Po pierwsze, jak już wspomniałam, powieść od samego wciąga a akcja jest bardzo dynamiczna. Niestety, tak jest tylko na początku. Z biegiem stron akcja jest coraz bardziej powolna. W momencie, po około 3/4 lektury, zazwyczaj w każdej książce następuje jakich zwrot akcji a emocje sięgają zenitu. W tej powieści tak nie było... Lektura niczym mnie nie zaskoczyła, nie trzymała w napięciu w swojej końcowej fazie. Zakończenie również jest dość oczywiste. Drugą wadą jest fakt, iż w ,,Nic do stracenie" każdy facet (oprócz Cartera) był opisany jako ideał. Nieziemsko przystojny, z posturą i urodą światowej klasy modela. Moim zdaniem odebrało to książce trochę autentyzmu, bo nie ukrywajmy się, po naszej planecie nie chodzą tylko tacy idealni mężczyźni. Pomimo kilku wad oceniam książkę dość pozytywnie. Uważam, że warto ją przeczytać przede wszystkim ze względu na emocje, jakie towarzyszą podczas lektury oraz psychologiczną kreację głównej bohaterki.
Link do opinii
Avatar użytkownika - redgirl_books
redgirl_books
Przeczytane:2017-05-12, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, Posiadam,
o miały być wyjątkowe szesnaste urodziny, które miała zapamiętać na długo. Jednak nie były jej pisane. Anna i jej chłopak, Jack, postanowili uczcić je w klubie, a później w hotelu, aby przeżyć wspólnie swój pierwszy raz. Jednak dwunasty marca, dzień jej urodzin zamienił się w piekło. W klubie spotyka Cartera, gangstera i narkomana. Mężczyzna zabił jej chłopaka, a później wbrew jej woli przetrzymywał ją przez dziesięć miesięcy. Znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Kiedy Anna zostaje uwolniona, to dzięki jej zeznaniom Carter zostaje skazany. Jednak dziewczyna już nigdy nie będzie taka sama. Nikomu nie ufa i wobec każdego jest podejrzliwa. Przez trzy lata odczuwała jedynie ból, rozpacz i złość. Odsuwała od siebie ludzi i nawet własnych rodziców trzymała na dystans. Nie pozwalała sobie, aby ktoś się do niej zbliżył. Chciała przejść przez życie samotnie. Ashton Taylor jest komandosem SWAT, który zostaje przydzielony do ochrony córki senatora Toma Spencera. Ashton ma ochraniać ją przez osiem miesięcy. Po tym czasie będzie mógł wybrać dowolny przydział w SWAT. Dziewczyna jest trudnym przypadkiem, bo odstrasza ochroniarzy, którzy sami po tygodniu proszą o przeniesienie. Ashton ma udawać jej chłopaka i chodzić z nią na uczelnie. Anna na początku stara się zniechęcić mężczyznę, lecz opanowany komandos nic sobie z tego nie robi. Małymi kroczkami przekonuje ją do siebie i pomaga jej się uporać z traumatycznymi przeżyciami. Anna, ku swojemu przerażeniu uświadamia sobie, że potrafi czuć coś innego niż ból i złość. Jednak to, co zaczyna się w niej budzić przy przystojnym komandorze sprawia, że dziewczyna czuje wstyd i wyrzuty sumienia wobec zmarłego chłopaka. Czy Anna pozwoli sobie na uczucia, które zaczynają ją ogarniać przy Ashtonie? Czy upora się z przeszłością? Czy da szansę przystojnemu komandosowi? Pierwszy raz miałam okazję zapoznać się z książką tej autorki. Nie będę ukrywać, że na początku podchodziłam do niej dość sceptycznie. Kiedy sięgnęłam po tę powieść to zwyczajnie przepadłam. Wiedziałam, że to kwestia czasu jak nie będę mogła się od niej oderwać. I tak się stało, bo skończyłam ją czytać o trzeciej nad ranem. Sięgając po tę książkę nie przepuszczałam, że od razu zaatakuje moje serce i stworzy w nim pęknięcie. Ta książka już od pierwszych stron emanuje bólem, strachem i rozpaczą. Skrzywdzona Anna już nigdy nie będzie taka sama. Po piekle, które przeżyła nie można się dziwić, że stała się agresywna i buntownicza. Carter złamał jej duszę i serce, odebrał niewinność i na zawsze odcisnął swój ślad w jej psychice. Moim zdaniem w takich sytuacjach cierpi również rodzina ofiary. Bo to oni nie odzyskają tej osoby, którą znali przed tą całą tragedią. Nawet jeśli dojdzie do siebie, to ten cierń przeszłości zawsze pozostanie w psychice. Polubiłam głównych bohaterów, bo byli nie tylko zabawni, ale również dobrzy i troskliwi wobec siebie. Jedynie, co mi przeszkadzało, to fakt, że Anna tak szybko przekonała się do Ashtona. Jednak uważam, że to wcale nie jest jakaś wada, bo inaczej pewnie całej tej historii by nie było. Fabuła bardzo skojarzyła mi się z filmem pod tytuł ''Córka prezydenta''. Tak wiem, że to dwie zupełnie inne historie, ale obie mają jednak trochę wspólnych cech. To sprawiło, że jeszcze bardziej byłam tej książki ciekawa! Fabuła w tej książce jest ciekawa od samego początku. Ból, strata, cierpienie przeplata się z zabawnymi dialogami i sytuacjami. Od ''Nic do stracenia. Początek'' trudno jest się oderwać. Wciąga i omamia czytelnika. Ja potrzebowałam niesamowicie silnej woli, aby się od niej oderwać, a i tak przegrałam. Historia głównych bohaterów tak ciekawi, że w którymś momencie w napięciu czekałam na dalszy rozwój wypadków. Niestety nie doczekałam się, bo książka skończyła się w takim momencie, że miałam ochotę kogoś skrzywdzić! No tak się nie robi Pani Moseley! Ja chciałam wiedzieć co dalej, a tu bach. Zostaje mi tylko czekać, aż pojawi się kolejna część o historii Anny i Ashtona. ''Nic do stracenia. Początek'' to opowieść o dochodzeniu do siebie po traumatycznych przeżyciach. Owszem jest okraszona smutkiem, ale w dalszej części nie zabraknie humoru! Kilka razy się przy niej uśmiałam i szczerzyłam jak głupia do kartek. Spodziewałam się jednak, że będzie więcej akcji okraszonej niebezpieczeństwem, ale nie doczekałam się. Mam nadzieję, że autorka zrekompensuje mi to w kolejnej części. W każdym bądź razie, to nie jest zła książka, ale też nie dla kogoś kto wymaga czegoś więcej. Ja jednak pokochałam ją całym sercem, a pierwsze czytelnicze spotkanie z Kirsty Moseley uważam za bardzo udane!
Link do opinii
Avatar użytkownika - millawia
millawia
Przeczytane:2017-05-06, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2017, Mam,
Annabelle Spencer ma wszystko o czym może marzyć nastolatka - urodę modelki, wpływowych i bogatych rodziców oraz mega przystojnego chłopaka, który zrobił by dla niej wszystko. Jej życie jest starannie zaplanowane - studia, praca, potem ślub z uroczym Jackiem i gromadka szczęśliwych dzieci. Przewrotny los postanawia sobie jednak zadrwić z Anny, więc w dniu szesnastych urodzin stawia na jej drodze Cartera Thomasa - mężczyznę, który na dziesięć miesięcy pozbawi ją wolności, pragnienia życia i szacunku do samej siebie; potwora, który na zawsze odbierze jej ukochanego chłopaka. Anna po miesiącach gehenny zostaje odnaleziona przez policję. Dzięki jej zeznaniom nieuchwytny do tej pory Carter Thomas trafia wreszcie do więzienie. Wydawałoby się, że koszmar się skończył, jednak rany zadane psychice są zbyt głębokie. Piękna i łagodna Anna znika, zastępuje ją ubierająca się w workowane ciuchy agresywna twardzielka, która nie chce się do nikogo zbliżyć i stanowi największy koszmar ochroniarzy mających dbać o jej bezpieczeństwo. Po trzech latach od tragicznych w skutkach urodzin zbliża się termin rozprawy apelacyjnej. Zbliżają się również wybory prezydenckie, w których startuje ojciec głównej bohaterki. Tom Spencer pragnie za wszelką cenę uchronić swą córkę przed wysyłającymi listy z pogróżkami współpracownikami Cartera, dlatego wynajmuje świeżo upieczonego agenta SWAT, by ten ochraniał Annę wcielając się w rolę jej chłopaka. Czy dwudziestojednoletni Ashton Taylor sprosta zadaniu chronienia dziewczyny, która za cel honoru postawiła sobie pozbywanie się kolejnych pracowników ojca? ,,Nic do stracenia. Początek" to powieści, która miała ogromy potencjał. Początek książki był genialny - bardzo poruszający i trzymający w napięciu. Kirsty Moseley miała rewelacyjny pomysł na fabułę, ale niestety z realizacją poszło już znacznie gorzej. Opis zapowiadał pełną napięcia powieść New Adult utrzymaną w stylu sensacyjnym. Spodziewałam się dużo akcji, niebezpieczeństwa i zapierających dech scen. Dostałam powieść erotyczną, w której wątek sensacyjny stał się jedynie pretekstem do stworzenia historii przepełnionej opisami flirtu i plastycznie przedstawionymi, sugestywnymi scenami seksu. Kirsty Moseley ma fajne pomysły na fabuły swych książek, jednak jej warsztat pisarski nadal pozostawia wiele do życzenia - moim zdaniem Moseley powinna bardzo intensywnie pracować nad swoim stylem. Pisarka po raz kolejny nie umiała wykreować spójnych psychologicznie postaci, zapominała o realizmie i researchu. Trudno dać wiarę, że dziewczyna, która z powodu przeżytej traumy przez trzy lata nie daje się dotknąć nawet rodzicom, bardzo szybka nawiązuje erotyczną relację z ochroniarzem. Ciężko uwierzyć, że młody, niedoświadczony agent SWAT dostaje zadanie ochraniania córki przyszłej głowy państwa. Największe wątpliwości budzi nieprofesjonalna relacja Ashtona z Anną oraz całkowity brak reakcji jego przełożonych, którzy są świadkami namiętnych pocałunków i wzajemnego obłapiania. Naprawdę spodziewałam się zakazanego uczucia, ukrywania się po kątach i wyrzutów sumienia, zamiast tego dostałam mnóstwo gorącego seksu oraz pocałunków na oczach współpracowników. Nie znajdziecie w tej powieści sensacyjnej, pełnej napięcia akcji ani rozbudowanych wątków psychologicznych czy obyczajowych. ,,Nic do stracenia. Początek" to przede wszystkim podniecający erotyk wyłącznie dla pełnoletniego czytelnika!
Link do opinii

Powieść zaczyna się bardzo tragicznie. 16-letnia Anna, w dzień swoich urodzin jest zmuszona oglądać śmierć swojego ukochanego. A potem wbrew sobie jest przetrzymywana 10 miesięcy przez psychopatę, który znęca się nad nią fizycznie i psychicznie. Dlatego teraz jest wrakiem człowieka. Nikomu nie ufa, nie toleruje żadnej próby zbliżenia. Tymczasem okazuje się, że to jeszcze nie koniec. Jej prześladowca nie może o niej zapomnieć i z więzienia wysyła listy. Dlatego jej rodzice decydują się na ochronę.
Jednocześnie współczuję i podziwiam Annę. W młodym wieku przeżyła ogromną tragedię
a jednak jakoś funkcjonuje. Chociaż bardziej przypomina to wegetację. Zmienia się to gdy jej ochroną zajmuje się Ashton, który nie da się jej. Powoli zaczyna mu ufa a po jakimś czasie okazuje się, że nie potrafi bez niego żyć. Jednocześnie towarzyszy jej olbrzymie poczucie winy. Uważa, że nie zasługuje na szczęście.
Na kolejnych stronach da się zaobserwować jak dziewczyna zmienia się z zalęknionej ofiary w pewną siebie kobietę. Pikantne momenty, duży ładunek emocjonalny, spora dawka humoru powoduje, że ciężko się oderwać od książki. Kończy się w taki sposób, że naprawdę nie mam ochoty sięgać po drugi tom. Ale to dlatego, że boję się, że delikatna równowaga runie a Anna ponownie pogrąży się w rozpaczy. Myślę, że mogę książkę polecić z czystym sumieniem.

Link do opinii

Świetna książka. Pikantna z nutką dreszczyku. Anna kiedy kończy 16 lat jest światkiem brutalnego morderstwa swojego chłopaka oraz zostaje porwana przez szefa gangu narkotyków. Po roku czasu zostaje odnaleziona. Jednak jej życie wywróciło się o 180°. Nie może znieść dotyku, boi się ludzi. Stała się zimną i wyrachowaną dziewczyną. Jednak zagrożenie nie minęło. Carter z więzienia wysyła do niej listy miłosne a jego kumple pogróżki. Ojciec Anny przyszły prezydent chce dać jej nową ochronę. Idealny kandydat to Ashton młody przystojny chłopak. Anna Ashtonowi od razu wpada w oko. Ona też zaczyna się przy nim inaczej czuć. Otwiera się bardziej. Ashton pragnie by Anna zakochała się w nim na prawdę. Ale pomimo wielu namiętnych zbliżeniach Anna czuje się źle, jakby zdradzała zmarłego chłopaka. Nie dopuszcza do siebie nowego uczucia. Ashton musi się zmagać z wieloma problemami ale się nie podda. Obiecał że jej nie opuści. Teraz kiedy ojciec Anny zostanie prezydentem czeka go wiele pracy i prób. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Anna_Valerious
Anna_Valerious
Przeczytane:2018-02-17, Ocena: 1, Przeczytałam, 52 książki 2018,

Szasnastolatka w klubie dla dorosłych rzadko jest w stanie wyczuć niebezpieczeństwo, szczególnie jeśli jest nastawiona na dobrą zabawę, dlatego takie kluby nie są przeznaczone dla nieletnich. Trudno jest mi się wczuć w jej sytuację, bo będąc w tym wieku nie ciągnęło mnie do takich miejsc. Ale nie będę tutaj moralizować. Załóżmy, że masz 16 lat i idziesz do takiego klubu ze swoim chłopakiem, obcy mężczyzna obiecuje, że Cię wprowadzi, a Ty zgadzasz się na taki układ, czy może widząć takiego kolesia z obstawą uciekasz, gdzie pieprz rośnie? W tym wszystkim najbardziej żal chłopaka, który stał się przypadkową ofiarą. 

 

Przede wszystkim uważam, że takich książek nie powinna pisać osoba nie zajmująca się psychologią. Dziewczyna po takich przejściach, która żyła w izolacji od świata przez 3 lata na pewno nie zaufa chłopakowi po jednym dniu, niezależnie od tego jak bardzo "sexy" i "miły" by był, tym bardziej, że mowa o przypadku wykorzystywania seksualnego i więzienia w strasznych warunkach na zasadach gangstera. 

 

Odniosłam również wrażenie, że jej doświadczenia są bagatelizowane przez resztę postaci, ale może to dlatego, że te postacie nie są tak naprawdę odpowiednio scharakteryzowane. Kiedy piszesz taką książkę, wydaje mi się, że dobrze jest rozbudować więcej postaci niż dwójkę głównych bohaterów + zabawnego kumpla, żeby czytelnik się pośmiał. Nie! Dojście do siebie po takich przeżyciach zajmuje na prawdę dużo czasu, ludzie już nigdy nie wracają do normalności, uczą się po prostu żyć w iluzji i egzystować. Pewnie, zdarzają się dla nich lepsze momenty, ale trudno zapomnieć nawet najmniejsze krzywdy a co dopiero w 100% się od nich odciąć. 

 

Momenty, które w zamierzeniu autorki miały być zabawne nie wprowadzały nic do fabuły, nie miały w sobie za grosz humoru i po prostu nudziły. Tylko dwie sceny z całej książki sprawiły, że uśmiechnęłam się pod nosem, że nie zasypiałam i uważałam, że są dobrze napisane. To, że autor wstawi w tekst, że bohater "zaśmiał się" ze słów drugiej postaci nie oznacza, że czytelnik zrobi to samo... 

 

Do tego wszystkiego dochodzi moje spostrzeżenie (chociaż trudno tego nie zauważyć), że tłem wszystkiego, jak zawsze przy mało ambitnej literaturze, muszą być pieniądze. Oczywiście tragedie nie dotykają zwykłych śmiertelników, problemy biednej 19-latki nikogo by nie zainteresowały, dlatego trzeba pójść w kierunku bardzo oklepanego schematu (przypominam sobie kilka podobnych filmów i książek), uczynić z bohaterki córkę senatora, która obsypuje wszystkich dorgimi autami, konsolami do gier i zabawkami, bo przecież seksowny bohater nie może jeździć na rowerze, bohaterka nie może mieszkać w akademiku i sama sobie gotować, wszystko musi być super modne, trzeba też posłać dziewczynę na studia artystyczne, bo wykreowanie młodej pani astrofizyk byłoby za trudne i pewnie zbyt nudne... 

 

Książka przeznaczona dla młodzieży, jednak ja w wieku 16 lat mimo wszystko nie pozwalałam sobie wciskać kitu... Niech pisarze przestaną robić z młodzieży głupców i zaczną pisać literaturę, którą da się czytać bez zażenowania, która przestanie pokazywać ten odrealniony obraz bogatej młodzieży i spłyconych problemów, niech wstrząśnie, czegoś nauczy, pomoże poradzić sobie z problemami. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - kaczucha
kaczucha
Przeczytane:2018-12-12, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 Książki 2018,
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2017-07-03, Ocena: 4, Przeczytałam, 2017, Obyczajowe,
Inne książki autora
Chłopak, który chciał zacząć od nowa
Kirsty Moseley0
Okładka ksiązki - Chłopak, który chciał zacząć od nowa

Poznali się w nocnym klubie. Jamie chce zmienić swoje życie i zerwać z kryminalną przeszłością. Nie potrzebuje komplikacji i nie szuka problemów...

Chłopak, który o mnie walczył
Kirsty Moseley0
Okładka ksiązki - Chłopak, który o mnie walczył

Czasem musisz odejść… Rozstanie z Jamiem było dla Ellie najtrudniejszą rzeczą, z jaką musiała się zmierzyć. Rozpoczęła nowe życie, w nowym miejscu...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy