Stworzę scenariusz, jakiego świat nie widział. Czas spędzony przed telewizorem mógłbym zliczać w pełnych miesiącach, a nawet latach. Przekuję to doświadczenie widza w sukces twórcy. Jednocześnie czuję, że reprezentuję pokolenie mające dosyć skopiowanych kawałków. Dostarczę świeżość i z dawna wyczekiwane ,,coś innego". Jestem outsiderem życia towarzyskiego. Stoję z boku, więc widzę więcej, pewnie też inaczej. Głębiej przeżywam, to powoli rozgrywa się w wyobraźni, a innym wszystko umyka podczas setnej z rzędu ekstazy...Słyszałem o scenariuszach, które powstawały w kilka dni, a później odnosiły światowy sukces. Branża filmowa potrafi docenić taki kunszt, odwagę i poświęcenie. Muszę tylko prawdziwie w siebie uwierzyć, wszystko inne naturalnie zrodzi się z tej wiary...Fragment książkiTo jedna z najbardziej antymotywacyjnych powieści, jakie kiedykolwiek czytałem. Autor, sarkastycznie oprotestowując zalew literatury motywacyjnej, niebywale sprawnie zarządza groteskowym deficytem wielkich wydarzeń i pozytywnych bohaterów. Gdyby Michel Houellebecq zamieszkał w postkomunistycznym bloku z wielkiej płyty i zatrudnił się jako salowy, przypuszczalnie napisałby tę książkę.Iwo Kijewski
Więcej
Wydawnictwo: AS PIK
Data wydania: 2023-02-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Dzisiaj opowiem Wam o książce noszącej bardzo ciekawy tytuł... Jest to "Nauka gry na perkusji", której autorem jest Jacek Wiatr. Żeby było jeszcze ciekawiej, nie opowiada ona wcale o umiejętnościach związanych z grą na zestawie instrumentów perkusyjnych, ale o szarej codzienności i problemach z nią związanych. Jak widzicie, jej wnętrze jest jeszcze ciekawsze od tytułu, tak więc zapraszam na recenzję!
Krzysztof jest ratownikiem medycznym, który nienawidzi swojej pracy. Ogólnie nie ma on łatwego życia... Jako samotny czterdziestoletni mężczyzna codziennie mierzy się ze swoją szarą codziennością. Pewnego dnia postanawia coś zmienić w swoim nudnym i nieszczęśliwym życiu, więc otwiera własną firmę zajmującą się sprzątaniem. Czy dzięki niej odnajdzie swój sens życia? Jak dalej potoczą się losy Krzysztofa?
W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Historia opisana w niej dzieli się dwie części. Pierwsza, czyli znacznie większa część opisuje losy Krzysztofa, który początkowo wiedzie nudne szare życie, jednak później postanawia zawalczyć o nie i coś w nim zmienić. Z początku, podczas czytania, można się wiele dowiedzieć o pracy ratownika medycznego, który nie znosi swojego zawodu. Kiedy Krzysztof postanawia otworzyć własny biznes, mierzy się trudnościami związanymi z rynkiem pracy. Można też poczytać o jego kontaktach międzyludzkich tych z kobietami i nie tylko. Pomimo wielu zabawnych groteskowych sytuacji, Krzysztof, jak dla mnie jest smutnym człowiekiem, którego życie już od dzieciństwa nie wyglądało kolorowo. Jednak wykazuje się on dużą odwagą, kiedy postanawia je zmienić, czym zyskuje mój podziw i sympatię. Myślę, że w prawdziwym życiu wielu ludzi na jego miejscu, aż do emerytury, tkwiłoby w swojej znienawidzonej pracy. Książka ta ma też drugą część, która jest bardzo krótka. Opisuje ona losy kobiety poznanej przez Krzysztofa. Jej życie również nie jest kolorowe. Codziennie mierzy się ona z trudami życia codziennego. Ogólnie jej codzienność przypomina trochę życie Krzysztofa. Zakończenie tej książki jak dla mnie nie jest zbyt szczęśliwe i jest ono otwarte. Jak widzicie, książka ta ma wiele wątków, które potrafią zaciekawić, a nawet zszokować.
"Nauka gry na perkusji" z początku wydawała mi się lekką książką, przy której można się zrelaksować. Jednak po przeczytaniu jej muszę stwierdzić, że skłania ona do refleksji. Opisana w niej szara codzienność potrafi zaciekawić, ponieważ przedstawia ona realistyczne problemy, które mogą dotknąć każdego z nas. Tak więc, jeśli macie ochotę na książkę, która daje do myślenia, a krótkie rozdziały i przyjemny styl pisania autora sprawiają, że czyta się ją szybko, to "Nauka gry na perkusji" będzie dla Was w sam raz!
Przeczytane:2023-02-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Współpraca,
Tę książkę trudno zdefiniować czy zaklasyfikować do konkretnego gatunku. Mamy tu bowiem do czynienia z bardzo nieatrakcyjnymi bohaterami, których niejeden czytelnik po zapoznaniu się z lekturą "Nauka gry na perkusji" uzna za "swoich". Ich przeciętność jest tak porażająca, że aż zniechęca do poznania dalszych losów postaci z opowieści, ale widać taka była wizja autora i nam, odbiorcom, nic do tego.
Mamy tutaj wszystko – typowego człowieka żyjącego z dnia na dzień i wykonującego typową pracę. Wieje nudą, ale ta nuda nie jest wcale motywująca, nie skłania do refleksji. Jest zwyczajnie nudna! Ma on jednak marzenia – chce napisać scenariusz z oscarową fabułą. Marzy mu się sukces międzynarodowy. Jednak nie stara się zrobić nic w kierunku realizacji celu. Woli samotnie spędzać czas na bezproduktywnej pracy. Wydaje mu się, że jako obserwator życia, czyli osoba stojąca z boku, potrafi zauważać więcej, a tymczasem… zatraca się w swej beznadziejności. Za dużo myśli, zbyt mocno wierzy w powodzenie swojego planu, którego jednak nie realizuje z taką mocą, aby dała mu szansę powodzenia. W jego błahej egzystencji nie dzieje się więc dosłownie nic. Nawet zmiana pracy niewiele zmienia.
Chyba właśnie o to chodzi autorowi, aby nie ulegać przebodźcowaniu, masowo pojawiającym się poradnikom psychologicznym, które mówią: "potrafisz", "dasz radę", "wystarczy tylko chcieć i mieć odpowiednią motywację", "znajdź swój cel i go zrealizuj". Wiara ma załatwić wszystko, a tymczasem, wierzyć w siebie to zwyczajnie za mało – tu trzeba działać. A co jeśli ktoś nie ma ochoty jak bohater z powieści? No właśnie – wtedy żadna moc nie zagoni do pracy nad sobą, nad niczym.
Czytając "Naukę gry na perkusji" zauważyłam jeden wielki sarkastyczno-groteskowy ton. Niby wszystko jest fajnie, niby bohater przypomina nas samych, ale jednak wygląda to jakoś niefajnie, smutno, beznadziejnie. Pozostaje zastanowić się nad tym, czy faktycznie tak wygląda nasze życie pełne prozaicznych czynności bezwiednie wykonywanych każdego dnia i tylko dla hecy przypisujemy im niemal pomnikową wartość. Opisanym wydarzeniom brakuje właśnie owych wzniosłych momentów, których tak pragną ich bohaterowie. Chcą, aby coś się zmieniło, ale nie potrafią się zmotywować. Godzą się na swój ubogi los. Nie utyskują, nie marudzą, ale się zwyczajnie poddają. Nie walczą. Tak bierność dosłownie poraża, irytuje, doprowadza czytelnika do wściekłości.
Dla mnie książka Jacka Wiatra jest o takiej właśnie biernej samotności, braku sprawczości w zwykłym codziennym funkcjonowaniu każdego człowieka. Poraża beznadziejność nie tylko w sytuacji prywatnej, kiedy człowiek nie potrafi nawiązać znajomości, ale także każe zastanawiać się, co z nami jest nie tak, że dosłownie nigdzie nie umiemy się znaleźć. Nawet praca nie przynosi satysfakcji. Takie podejście nie pozwala do samorealizacji, a przez to skazuje człowieka na wykluczenie ze społeczeństwa. Daje wręcz na nie zgodę.
Do głębi poraża prawdziwość sytuacji i zdarzeń, jakie autor opisuje z niezwykłą skrupulatnością, dzięki czemu mamy wrażenie, jakbyśmy uczestniczyli w samym środku tego bałaganu zwanego życiem. Wiatr okrutnie obszedł się z człowiekiem. Ujawnił wszystkie emocje bez cenzury i zbędnego lukru. Bohaterowie nie lubią swojej pracy, ale stają się jej niewolnikami. Chcą żyć inaczej, lecz nie potrafią. Pragną wolności oraz fajnych ludzi wokół siebie. Cóż z tego, skoro nie walczą. Biernie trwają w schemacie. Nawet jeśli próbują coś zmienić, to i tak, borykają się z mentalnymi ograniczeniami, co sprowadza ich do punktu wyjścia.