Nasze drzewa są jeszcze młode

Ocena: 5.78 (9 głosów)

Kontynuacja opowieści o zakazanej miłości i sile nadziei w czasach, kiedy świat ogarnęła mordercza wojna.

Prusy Wschodnie, II wojna światowa. Lizka nadal przebywa w Hohenbruch, gdzie śmierć zbiera obfite żniwo. Nadzieja, że spełni się wszystko, co kiedyś obiecali sobie z Franzem Reiterem, pozwala jej przetrwać obozowe piekło. Pokrzepienie w niedoli daje także przyjaźń z Bogną, wierzącą niezłomnie, że jeszcze nie pora umierać, że dopiero zaczną żyć i kochać, a drzewa, z których kiedyś zostaną zrobione ich trumny, są jeszcze młode.

Franz i Augusta robią, co w ich mocy, aby wydostać Lizkę z lagru, niestety, bez skutku. Dzięki pomocy więźniarek udaje jej się uciec z Hohenbruch razem z nowo narodzonym dzieckiem jednej z kobiet. Lecz droga do domu okaże się dłuższa niż odległość od niego.

Tymczasem zachłystującym się ideologią Trzeciej Rzeszy starszym braciom Reiterom los zaczyna wystawiać pierwsze rachunki za popełnione zbrodnie. Jak powiedziała Augusta, po czasie winy przychodzi czas kary.

Wioletta Sawicka urodziła się i mieszka na Warmii. Z wykształcenia jest pedagogiem, ale zawodowo realizuje się jako dziennikarka. Jej specjalnością są reportaże. Wyciszenia od zgiełku życia szuka w warmińskich lasach i w Bieszczadach, które niezmiennie ją fascynują. Autorka czternastu powieści i reportażu historycznego ,,Wilcze dzieci".

Informacje dodatkowe o Nasze drzewa są jeszcze młode:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2024-02-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788383521855
Liczba stron: 336

więcej

Kup książkę Nasze drzewa są jeszcze młode

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Nasze drzewa są jeszcze młode - opinie o książce

To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki. Książka "Nasze drzewa są jeszcze młode" jest trzecim tomem sagi #opowieśćwarmińska i zarazem kontynuacją powieści "Klątwa Langerów" oraz "Ocali nas miłość", więc książki te należy czytać w odpowiedniej kolejności żeby zrozumieć wszelkie zależności oraz ciąg przyczynowo - skutkowy wszystkich wydarzeń. Dwa poprzednie tomy bardzo mi się podobały, więc bez zastanowienia sięgnęłam po dalsze losy bohaterów, którzy całkowicie skradli moje serce. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest specyficzny dla danego okresu i zarazem przyjemny w odbiorze. Ja tą historię pochłonęłam w jedno przedpołudnie i nie odłożyłam jej póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Z ogromnym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem śledziłam losy bohaterów. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie zostali naprawdę świetnie wykreowani, to postaci, które wręcz ożywają na kartach powieści. Myślę także, że śmiało moglibyśmy się z nimi utożsamić - nawet mimo dzielących nas lat i okoliczności - podzielając podobne troski i dylematy moralne. Na stronach tej książki poznałam jeszcze lepiej kilkoro główniejszych bohaterów, mogłam się dowiedzieć co czują, myślą, z czym się borykają, jak wygląda ich życie w trakcie trwania II Wojny Światowej, jak wygląda codzienność w obozie pracy. Mogłam również lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Już w pierwszej części większość z postaci zyskała moją sympatię i uznanie, a tutaj tylko to uczucie się wzmocniło, szczególnie w przypadku Augusty, Lizki i Franza. Są też bohaterowie u których dało się zaobserwować wyraźną przemianę oraz nowe postaci, które również dostarczają Czytelnikowi wielu emocji i wrażeń. Na uznanie zasługuje bogate tło historyczne, autorka w niesamowicie realistyczny i pobudzający wyobraźnię sposób opisała trudne, wręcz bolesne czasy w jakich przyszło żyć bohaterom. Muszę przyznać, że opisy niektórych sytuacji oraz wydarzeń naprawdę mocno mną wstrząsnęły i wywołały całą lawinę emocji. Podczas czytania książki, przez większość czasu miałam łzy w oczach. Szczególnie w pamięci utkwił mi jeden fragment z obozu, w którym przebywała Lizka, a kiedy na koniec w słowach od autorki przeczytałam, że akurat ta sytuacja nie była wytworem jej wyobraźni, tylko wydarzyła się naprawdę nie mogłam opanować łez. Bardzo współczułam bohaterom tego z jakim bestialstwem oraz niesprawiedliwością musieli się zmagać i jednocześnie z całych sił im kibicowałam. Autorka poraz kolejny udowadnia, że miłość potrafi przenosić góry i sprawić, że jesteśmy w stanie przetrwać naprawdę wiele. Zakończenie jakie zaserwowała pisarka pozostawiło mnie z szybko bijącym sercem i chęcią jak najszybszego poznania dalszych losów głównych postaci. Jestem pewna, że historia Lizki i Franza z całą pewnością nie jedną osobę skłoni do głębszych przemyśleń. "Nasze drzewa są jeszcze młode" to emocjonująca, poruszająca, miejscami trudna i bolesna opowieść o niełatwych wyborach, tragedii związanej z wojną, walce o przetrwanie, przyjaźni, przeznaczeniu oraz miłości, takiej ponad wszystko! To pełna życiowych mądrości, doświadczeń i prawd historia, z którą cudownie spędziłam czas! Nie mogę się doczekać kolejnego tomu! Polecam!

Link do opinii

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪𝗯𝗿𝗲𝘄 𝘄𝘀𝘇𝘆𝘀𝘁𝗸𝗶𝗲𝗺𝘂


𝑆𝑒𝑟𝑐𝑒 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎 𝑛𝑎 𝑐𝑎ł𝑒 ż𝑦𝑐𝑖𝑒, 𝑎 𝑑𝑢𝑠𝑧𝑎 𝑛𝑎 𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑜ść.

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść 𝑤𝑎𝑟𝑚𝑖ń𝑠𝑘𝑎 zajęła w moim sercu szczególne miejsce. Jej bohaterów pokochałam od pierwszego tomu, a z każdą kolejną częścią moja miłość do nich wciąż rośnie. Coraz bardziej się do nich przywiązuję, a ich losy śledzę z zapartym tchem. 𝑁𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑒𝑤𝑎 𝑠ą 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑚ł𝑜𝑑𝑒, przyprawiły mnie o szybsze bicie serca, wielokrotnie wycisnęły łzy i przeczołgały emocjonalnie. Świat ogarnęła mordercza wojna, Lizka za sprawką Oswalda znalazła się w obozie Hohenbruch. Opisywane przez autorkę dantejskie sceny rozgrywające się w obozie, faktycznie miały miejsce. 𝑊𝑖ęź𝑛𝑖𝑜𝑤𝑖𝑒 𝑢𝑚𝑖𝑒𝑟𝑎𝑙𝑖 𝑧 𝑔ł𝑜𝑑𝑢, 𝑤𝑎𝑟𝑢𝑛𝑘𝑖 ℎ𝑖𝑔𝑖𝑒𝑛𝑖𝑐𝑧𝑛𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑖𝑠𝑡𝑛𝑖𝑎ł𝑦, 𝑧𝑎 𝑝𝑜𝑠ł𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑠ł𝑢ż𝑦ł𝑎 𝑔𝑎𝑟ść 𝑙𝑢𝑧𝑒𝑚 𝑟𝑧𝑢𝑐𝑜𝑛𝑒𝑗 𝑠ł𝑜𝑚𝑦, 𝑝𝑒ł𝑛𝑒𝑗 𝑟𝑜𝑏𝑎𝑐𝑡𝑤𝑎 𝑖 𝑏𝑟𝑢𝑑𝑢. 𝑊 „𝑠𝑧𝑝𝑖𝑡𝑎𝑙𝑢” 𝑐ℎ𝑜𝑟𝑧𝑦 𝑙𝑒ż𝑒𝑙𝑖 𝑛𝑎 𝑐𝑒𝑚𝑒𝑛𝑡𝑜𝑤𝑒𝑗 𝑝𝑜𝑠𝑎𝑑𝑧𝑐𝑒, 𝑤𝑒 𝑤ł𝑎𝑠𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑜𝑑𝑐ℎ𝑜𝑑𝑎𝑐ℎ, 𝑝𝑜𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎𝑤𝑖𝑒𝑛𝑖 𝑏𝑒𝑧 𝑜𝑝𝑖𝑒𝑘𝑖 𝑖 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒𝑗𝑘𝑜𝑙𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑝𝑜𝑚𝑜𝑐𝑦 𝑙𝑒𝑘𝑎𝑟𝑠𝑘𝑖𝑒𝑗 – napisała autorka w posłowiu. Franz próbuje ratować ukochaną i jak najszybciej chce dotrzeć do obozu, lecz niestety pociąg, którym jedzie, ulega katastrofie. Nie dość, że nie udało mu się pomóc Lizce, to leży ranny w szpitalu i może zostać oskarżony o dezercję.

Gertruda dopiero teraz zrozumiała, jacy źli i bezwzględni są jej starsi synowie. Rozpacza, że tak źle ich wychowała. Po śmierci męża zbliżyła się do Augusty i Jana. Chciałaby pomóc Franzowi w odnalezieniu ukochanej, ale od potrzeby pomagania silniejszy jest paniczny strach o rodzinę, więc tylko udaje, że wciągnęła się w poszukiwania Lizki.

Lizka z towarzyszkami niedoli rozpaczliwie próbują przeżyć, chociaż tyfus, głód i bezwzględne traktowanie przez Niemców dziesiątkuje więźniów. Wciąż powtarzają sobie, że ich drzewa na trumny są jeszcze za młode, lecz tu nie używano trumien do pochówku, tu nic nie używano. Wrzucano ciała na wózek i wieziono do lasu, zakopywano jak truchło zwierząt we wspólnym, bezimiennym dole. Bez godnego pochówku, bez modlitwy niczym śmieci. Opisy warunków w obozie są tak realistyczne i wstrząsające, że jeżą włos na głowie. Ciężka praca, urągające wszelkim normom warunki bytowe, w jakich przetrzymywani są więźniowie, nieludzkie traktowanie, karmienie lurą, która nie nadaje się do jedzenia to obozowa codzienność. Trudno sobie wyobrazić, że ludzie opętani ideologią Hitlera lepiej traktowali swoje zwierzęta aniżeli ludzi uwięzionych w obozie.

Gdy wydaje się, że upodlenie więźniarek sięga dna, zdarza się cud narodzin dziecka, który porusza serca nawet najbardziej zatwardziałych więźniarek. Ciężarna kobieta ukrywa jak może swój błogosławiony stan, w czym wszystkie jej pomagają, a potem ostatkiem sił wydaje na świat dziecko. Lizka otrzymuje od kobiety niejako testament, w chwili śmierci powierza jej swoje dziecko i każe przysiąc, że je uratuje. I tak rodzi się plan ucieczki Lizki z dzieckiem z obozu. Cud narodzin dziecka w obozie i to jak wszystkie te lepsze i gorsze więźniarki w obliczu tych narodzin starały się, aby to dziecko przeżyło, wyciska łzy. Żadna nie myślała o sobie ani konsekwencjach, jakie mogłyby je spotkać, gdyby to się wydało. Tamte kobiety tak bardzo chciały żyć i tego samego pragnęły dla swoich dzieci. Serce się ściska na myśl, czego teraz żądają kobiety, bo mają do tego prawo.

Przeraża okrucieństwo, bezwzględność Oswalda i jego kompanów oraz ich bezpodstawna wiara w istnienie rasy aryjskiej. I nie do końca jest to opętanie ideologią Hitlera, która i owszem dała im narzędzia pozwalające znęcać się nad innymi i dzięki czemu mogli realizować swoje chore wizje. Podążając śladami braci Reiter od samego początku tej historii, doskonale się wie, że byli to ludzie pozbawieni sumienia, okrutni i bezwzględni, którzy nawet nie mieli serca dla własnego ojca, chociaż to z jego winy tacy się stali. Idą do celu po trupach i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Scena mrożąca krew w żyłach to przyjazd Oswalda z kompanem na inspekcje do obozu Soldau, w którym bez litości katowano więźniów, a tych, co nie potrafili się podnieść rozszarpywały specjalnie do tego szkolone psy. Oni zaś śmiali się i drwili, cieszyli z kaźni, zachowywali niczym bestie w ludzkiej skórze.

Utkwiła mi też w pamięci pewna scena, którą wciąż podsuwa mi wyobraźnia. Księża w tym obozie byli traktowani jeszcze gorzej niż pozostali więźniowie. Oslwald nie mógł znieść, że wszyscy duchowni cały czas nosili sutanny. Komendant, chcąc zabłysnąć przed wyższymi szarżą, przywołuje jednego z nich i rozkazuje mu zdjąć sutannę, gdy ten spokojnie odmawia, mówiąc, że Bóg jest miłością i dobrem, które wszystko zwycięża, a sutanna jest jego znakiem przynależności do Niego. Wściekły komendant ponawia rozkaz, oferując mu życie za zdjęcie sutanny. […] 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑑𝑒𝑗𝑚ę 𝑠𝑢𝑡𝑎𝑛𝑛𝑦, odpowiada spokojnie ksiądz, czyniąc przed nimi znak krzyża, błogosławiąc ich. 𝑀𝑜ż𝑒𝑐𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑏𝑖ć 𝑚𝑜𝑗𝑒 𝑐𝑖𝑎ł𝑜, 𝑙𝑒𝑐𝑧 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑢𝑐ℎ𝑎. 𝑁𝑖𝑒𝑐ℎ 𝐵ó𝑔 𝑤𝑎𝑚 𝑤𝑦𝑏𝑎𝑐𝑧𝑦. Wtedy Niemiec powodowany bezsilną złością, sięga do kabury po broń i strzela… księdzu między oczy. Postawa i godność tego duchownego zaimponowały mi. Zdeptany, sponiewierany, wyglądający jak robak, odarty z człowieczeństwa i tak do końca został człowiekiem, wyjątkowym jedynym w swoim rodzaju, a przegrany Niemiec tylko bestią w ludzkiej skórze. 𝑁𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑤ś𝑟ó𝑑 𝑤𝑖𝑙𝑘ó𝑤 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑏𝑦ć 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑖𝑒𝑚.

Gustaw kierowca Oswalda będąc świadkiem okrutnych zbrodni popełnianych przez pobratymców, czuje się cząstką machiny śmierci i pogardy dla drugiego człowieka, a jego góra wyrzutów sumienia wciąż rośnie. Dziadek zawsze mu powtarzał, że przyzwolenie na zbrodnię też jest zbrodnią. Nie mógł uratować całego świata, ale mógł uratować chociaż jedną osobę… 𝑆𝑧𝑎𝑐𝑢𝑛𝑒𝑘 𝑑𝑜 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎 𝑠𝑖ę 𝑜𝑑 𝑠𝑧𝑎𝑐𝑢𝑛𝑘𝑢 𝑑o 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑎.

𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑠𝑡𝑢 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖 𝑟óż𝑜𝑤𝑒, 𝑎 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑠𝑖ę𝑐𝑖𝑢 𝑐𝑧𝑎𝑟𝑛𝑒, 𝑡𝑜 𝑤 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑦𝑤𝑖𝑠𝑡𝑜ś𝑐𝑖, 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡? 𝐶𝑧𝑎𝑟𝑛𝑒, 𝑐𝑧𝑦 𝑟óż𝑜𝑤𝑒? 𝑇𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑗𝑎𝑘 𝑚𝑦 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦, 𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑎𝑘 𝑘𝑎ż𝑒 𝑤𝑖𝑑𝑧𝑖𝑒ć.

𝑂𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść 𝑤𝑎𝑟𝑚𝑖ń𝑠𝑘𝑎 to wyśmienita saga, napisana przepięknym językiem, ze świetnie wykreowanymi bohaterami. Autorka przekazuje w niej sporo wiedzy historycznej, zgrabnie wplecionej w fikcję literacką. Moim zdaniem 𝑁𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑒𝑤𝑎 𝑠ą 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑚ł𝑜𝑑𝑒 to najtrudniejsza i najbardziej wstrząsająca część ze wszystkich. Piękna, wspaniała, wyciskająca łzy, chwytająca za gardło, opowiadająca o życiu, śmierci, ogromnej miłości, która ocali i o nadziei ponad wszystko, bo 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑒𝑤𝑎 𝑛𝑎 𝑡𝑟𝑢𝑚𝑛ę 𝑠ą 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑚ł𝑜𝑑𝑒, jak wciąż powtarza Bogna przyjaciółka i towarzyszka niedoli Lizki. Okazuje się, że człowiek, by przetrwać, nie potrzebuje wielu rzeczy, tylko wielkiej nadziei. 𝑁𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑒𝑤𝑎 𝑠ą 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑚ł𝑜𝑑𝑒 to powieść o okrucieństwie wojny, bezwzględności i nienawiści człowieka, za które los wkrótce wystawi rachunek i każe słono zapłacić.

Wioletta Sawicka kolejny raz urzekła mnie pięknym językiem, zachwyciła niezwykłym kunsztem pisarskim oraz niesamowitą wiedzą na temat tego, co działo się na ziemiach warmińskich w tamtym okresie. Z niezwykłą czułością opowiada o ziemi warmińskiej, jej mieszkańcach i ich losach, w każdym słowie czuć pasję, zaangażowanie i ogromną wiedzę historyczną autorki. Jestem pod wielkim wrażeniem przedstawionych przez Wiolettę Sawicką wartości , ogromu włożonej pracy i wiedzy merytorycznej. Autorka wspomina w posłowiu, że 𝑊𝑎𝑟𝑚𝑖𝑎 𝑖 𝑀𝑎𝑧𝑢𝑟𝑦 𝑑𝑜 1945 𝑟𝑜𝑘𝑢 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑜𝑤𝑖ł𝑎 𝑐𝑧ęść 𝑃𝑟𝑢𝑠 𝑊𝑠𝑐ℎ𝑜𝑑𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑖 𝑐ℎ𝑜𝑐𝑖𝑎ż 𝑑𝑜 𝑠𝑐ℎ𝑦ł𝑘𝑢 1944 𝑟𝑜𝑘𝑢 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑜𝑛𝑜 𝑡𝑢 𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎ń 𝑤𝑜𝑗𝑒𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ, 𝑡𝑜 𝑤𝑠𝑧𝑒𝑙𝑘𝑖𝑒 𝑜𝑘𝑟𝑢𝑐𝑖𝑒ń𝑠𝑡𝑤𝑎, 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑜𝑠ł𝑎 𝑧𝑒 𝑠𝑜𝑏ą 𝑤𝑜𝑗𝑛𝑎, 𝑏𝑦ł𝑦 𝑡𝑢 𝑜𝑏𝑒𝑐𝑛𝑒.

Nie da się obok tej powieści przejść obojętnie, po jej przeczytaniu spojrzy się na świat z zupełnie innej perspektywy. Wojna nie tyle zmienia ludzi w bestie, ile raczej ujawnia bestie ukryte w ludziach. Autorka dość często podkreśla, że to jakim się jest człowiekiem, ma wpływ przykład wyniesiony z domu i wychowanie. Po obu stronach zdarzali się dobrzy i źli. Niektórzy Niemcy też potrafili zachować się przyzwoicie, rzucić kromkę chleba, zapewnić przymusowym przyzwoite warunki mieszkania lub przygarnąć cudze dziecko.

Chora ideologia Hitlera, przyprawiła o śmierć setki tysięcy ludzi. Ile było obozów koncentracyjnych? Ile było ofiar? O tym można poczytać w encyklopedii. Każda wojna wyzwala w ludziach czyste zło. Jednak okropieństwa, jakich dopuszczali się wyznawcy Hitlera, pozostają szczególnie kontrowersyjne. Dla nich ludzie byli istotami mniej wartymi od zwierząt.

Kolejny tom dobiegł końca.

Czy Lizce uda się uciec z obozu i ocalić dziecko? Czy kiedyś będzie taka jak dawniej? Czy będzie umiała normalnie żyć z piętnem z przeszłości? Czy strach wciąż będzie koło niej i czy będą mieli szansę z Franzem wieść takie życie, o jakim zawsze marzyli?

𝐶𝑧𝑦𝑗 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚 𝑧𝑑𝑜ł𝑎ł 𝑝𝑜𝑗ąć 𝑚𝑜𝑟𝑧𝑒 𝑛𝑖𝑒𝑛𝑎𝑤𝑖ś𝑐𝑖 𝑖 𝑝𝑜𝑔𝑎𝑟𝑑𝑦? 𝐶𝑧𝑦 𝑘𝑡𝑜ś 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦ś 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑖𝑒?

Link do opinii

„Nasze drzewa są jeszcze młode” to już trzeci tom Opowieści Warmińskiej. Przyznam szczerze, że ja w tej serii zakochałam się już od pierwszego tomu! To jak emocjonalnie autorka pisze, jak bardzo przeżywam przedstawioną przez nią historię, dosłownie jest nie opisania słowami.

 

Cała seria przybliża nam historię uczucia Lizki oraz Franza, którym przyszło się zmierzyć z trudnymi czasami, w jakich żyli. Lizka przebywa w Hohenbruch,  w obozie koncentracyjnym, gdzie przeżywa najgorsze chwile swego życia. Kobieta mimo traumatycznych wydarzeń jakie widziała, a także których sama doświadczyła, żyje nadzieją powrotu do życia u boku Franza. Autorka pokazuje czytelnikowi traktowanie więźniów przez okupantów, ich bezwzględność i okrucieństwo. Czytając niejednokrotnie płakałam, nie mogłam powstrzymać łez, które same cisnęły się do oczu! W tej części dostrzegamy jednak również nieco sprawiedliwości, która dosięga powoli rodziny Reiterów.

Zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest to jedna z piękniejszych i bardziej poruszających serii jakie miałam okazje czytać. Już nie mogę doczekać się kolejnej części, którą z wielką przyjemnością planuję przeczytać. Ale w tym przypadku zdecydowanie polecam zachować kolejność, bo czytając nie po kolei zdecydowanie wiele stracimy!

Książka, którą bardzo serdecznie polecam! Emocjonalna, poruszająca, wywołująca smutek, ale dająca nadzieję. Wspaniała historia, obok której nie można przejść obojętnie.

Serdecznie dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki.

Link do opinii

"Serce kocha na całe życie, a dusza na wieczność, a ona kochała go jednym i drugim."

 

Towarzyszył jej w snach i w chwilach największego zwątpienia. Wspomnienie jego ciepłego uśmiechu rozpraszało wszechobecny mrok, dając siłę i nadzieję. Lizka, myśląc o mężu, choć na chwilę zapomina o cierpieniu, zimnie, głodzie, który doskwiera coraz mocniej, coraz dotkliwiej. "Jak strasznie tutaj spowszedniała śmierć." Pokrzepienie daje także przyjaźń z Bogną i jej niezachwiana wiara, że jeszcze nie pora umierać, bo drzewa, z których kiedyś zostaną zrobione ich trumny, są jeszcze młode. Więc trwa mimo piekła i nieludzkich warunków panujących w obozie w Hohenbruch, by przetrwać. 

 

To bezpośrednia kontynuacja porywającej sagi "Opowieść Warmińska", więc warto wcześniej sięgnąć po wcześniejsze tomy. Losy dwóch rodzin, kiedyś tak wrogich splatają się na zawsze. Franz i Augusta robią, co tylko w ich mocy, aby wydostać Lizkę z łagru, niestety bezskutecznie. Pozbawiona wszelkich praw, zmuszana do ciężkiej pracy, powoli traci nadzieję na odzyskanie wolności. Piekło, którego doświadcza każdego dnia, poraża okrucieństwem, a opisy bestialstwa łamią serce. Nie zliczę, ile razy w moich oczach pojawiły sie łzy, a serce ścisnęło z żalu i współczucia. Dramatyczna walka o przetrwanie znajdzie swój zaskakujący finał. Równocześnie śledzimy jak powoli spełniają się słowa Augusty, "że jest czas winy, czas kary i zadośćuczynienia." Zaślepienionym chorobliwym fanatyzmem starszym braciom Reiterom los zaczyna wystawiać pierwsze rachunki za popełnione zbrodnie. Autorka z ogromną wrażliwością, wiernie kreśli wojenne realia, nastroje oraz trudy dnia codziennego. Wspaniała kreacja postaci. Determinacja i niezłomność Lizki jest godna podziwu. Mimo otaczającego okrucieństwa, nienawiści, strachu nie zatraca w sobie człowieczeństwa. Największa przemiana następuje w Trudzie, która stopniowo zaczyna widzieć swoje błędy. Bolesna świadomość, że swoim zachowaniem również przyczyniła się, że w sercu starszych synów próżno szukać miłości, uwiera, dlatego stara pomóc i zgasić wszelkie uprzedzenia.

 

Cała seria zapisała się w moim sercu, więc czekam z niecierpliwością na kontynuację.



Link do opinii

Ta seria dla mnie może nie mieć końca. Uwielbiam to, jak autorka przelewa emocje na papier. A po przeczytaniu tej serii nie mogę doczekać się już kolejnej ?

 

Augusta stała się moją ulubioną bohaterką. Zresztą już w poprzedniej części zdobyła moje serce. Chociaż każdy z bohaterów w pewnym sensie mnie urzekł. Każdy odznaczał się cechami, które ceniłam. No może pomijając niektórych bohaterów, np niektórych Reiterów.

Książka ,,Nasze drzewa są jeszcze młode" Wioletty Sawickiej to pełen wzruszeń ciąg dalszy historii o miłości, która jest w stanie przetrwać wszystko. To też obraz przyjaźni nawet w nieludzkich czasach, gdzie śmierć mogła nas spotkać każdego dnia, a chęć przeżycia i wydostania się z obozu była tak silna, że zrobiłoby się wszystko.

 

Zastanawiałam się skąd taki tytuł. Jednak jak przeczytałam opis na okładce oraz fragment w książce na ten temat, to po prostu się popłakałam. Z jednej strony mnie wzruszyło, z drugiej strasznie zabolało.

 

W tej części poznajemy dalsze losy Lizki i Franca, lecz nie tylko. Jak to mówią, karma wraca i niektórzy bohaterowie, a w szczególności Reiterzy zaczną płacić za swoje czyny.

Pani Wioletta potrafi ująć czytelnika za serce. Doskonale przelewa emocje na papier. Obraz miłości w czasach wojny zawsze mnie bardzo wzrusza, a przy tej serii nie jestem w stanie nie płakać. Płakałam, czytając każdą część.

 

Polecam Wam przeczytać, ale koniecznie od pierwszego tomu, żeby wiedzieć co, dlaczego się wydarzyło i jakie były tego konsekwencje. Bez tego nie da się zrozumieć tych wszystkich rozterek bohaterów, ich decyzji i ich losów.

Link do opinii
Avatar użytkownika - z_ksiazka_w_plec
z_ksiazka_w_plec
Przeczytane:2024-03-02, Ocena: 6, Przeczytałem,

Dzisiaj coś dla fanów książek z historią w tle. ,,Nasze drzewa są jeszcze młode" to 3 tom ,,Opowieści Warmińskich". To książka o pięknej miłości Niemca i Polki. Miłości, która nigdy nie powinna wydarzyć się w czasach II Wojny Światowej. I rzadko się zdarza, ale myślę, że ten tom jest najlepszy ze wszystkich. Dostarcza wielu emocji i nie jeden raz ściśnie Was za serce.  

 

Lizka nadal przebywa w obozie, w którym panuje głód, brud i choroby. Tylko dzięki miłości i nadziei, że jeszcze spotka ukochanego i dzięki Bognie, która wierzyła, że jeszcze nie pora umierać, że jeszcze nie urosły drzewa, z których zrobione będą ich trumny, Lizka przetrwała to piekło. W obozowych warunkach jedna z kobiet rodzi synka. Porodu jednak nie przeżywa i to Lizka przy pomocy paru innych więźniów ucieka z dzieckiem. Jednak czym jest wolność, gdy wszędzie jest niebezpiecznie i jest się skrajnie wycieńczonym?

 

Jestem pod wielkim wrażeniem tej lektury. Dostarczyła mi ona wielu emocji. Od złości na brata Franza i jego matkę, którą próbowałam zrozumieć, wzruszenie podczas narodzin małego człowieczka w tak nieludzkich warunkach, po nadzieję, że jeszcze los uśmiechnie się do Lizki.

 

Autorka bardzo dokładnie oddała to co naprawdę wydarzyło się na Warmi, które w czasie II Wojny Światowej były Prusami Wschodnimi. To jak traktowano księży w obozie, szczuto psami ludzi i bito ich 20 razy po gołym ciele podczas przyjmowania. Brak opieki medycznej i warunków do umycia się. Wszystko to wydarzyło się, a niektóre miejsca istnieją do dzisiaj. Połączenie pięknej miłości Polki i Niemca z prawdziwymi faktami sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - dzagulka
dzagulka
Przeczytane:2024-02-23, Ocena: 6, Przeczytałam,
,,Przypomniała sobie każde słowo, które powiedział jej na pożegnanie, gdy prosił, żeby nigdy się nie bała, bo wróci do niej choćby z piekła. Tymczasem to ona uciekła do niego z piekła. [...] Przecież miała ocalić ich miłość. Ich drzewa wciąż były młode." Wioletta Sawicka wraca z kontynuacją świetnie przyjętej przez czytelników ,,Opowieści warmińskiej". ,,Nasze drzewa są jeszcze młode" to powieść, która porusza najdelikatniejsze struny jestestwa, uwrażliwia. Uświadamia, że nie nienawiść, podłość i bestialstwo ale miłość, dobro, determinacja i nadzieja prowadzą do zwycięstwa. Tym zwycięstwem jest triumf i ocalenie miłości. Kolejny raz sięgając po książkę zrozumiałam, że literatura ma wiele wcieleń, a każdy z miłośników wybiera te, które odpowiadają mu najbardziej. Istnieje taka kategoria książek i taka lista nazwisk ich autorów, o których nie da się zapomnieć. To powieści poruszające i zmuszające do refleksji nad czasem minionym i tym co dzieje się współcześnie wokół nas. Powieści, które przedstawiają świat w realnych i co za tym idzie często brutalnych barwach. Taka właśnie jest książka ,,Nasze drzewa są jeszcze młode". Mnóstwo emocji kosztowało mnie jej przeczytanie. Autorka każdym słowem, losami Lizki, Franza i wielu innych bohaterów, dotknęła mnie do żywego. Były chwile, w których musiałam odłożyć książkę ponieważ łzy sprawiały, że nie byłam w stanie czytać dalej. Cierpienie jakie stało się udziałem Lizki i towarzyszących jej osadzonych w obozie Hohenbruch odbierało mi oddech. Nadzieja, odwaga i siła z jaką znosili obozowe piekło natomiast, wzbudzały mój największy podziw i szacunek. Zdanie wypowiadane przez jedną z bohaterek, Bognę, która jak mantrę powtarzała, że ,,drzewa, z których kiedyś zrobione zostaną ich trumny, są jeszcze młode", pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Wioletta Sawicka ze swoją wrażliwością twórczą, znakomitym stylem tworzenia, dziennikarskim zacięciem, pasją historyczną i umiejętnym wplataniem w fabułę prawdziwych zdarzeń do jakich doszło na terenach, na których dzieje się akcja powieści, sprawia, że jej historia nabiera głębokiej wymowy. W moim odczuciu wymowy bardzo motywującej. Do nadziei mimo wszystko, pomimo i wbrew. Do życia, do doceniania tego co się ma, gdyż historia pokazała nam już, jak źle i tragicznie może być. ,,Nasze drzewa są jeszcze młode" pomimo swojego trudnego, smutnego klimatu jest powieścią niosącą również nadzieję. Ukazuje również ogromną rolę miłości i różnych jej odcieni. Poświęcenia i determinacji. A także roli przeznaczenia w życiu człowieka. Ono dopadnie każdego i wystawi rachunek za wyrządzone krzywdy i popełnione zbrodnie. ,,Nasze drzewa są jeszcze młode" Wioletty Sawickiej to lektura obowiązkowa dla każdego dojrzałego czytelnika. Porusza trudne tematy i dramatyczną historię Prus Wschodnich II wojny światowej. Autorka w ten sposób ze znawstwem i pasją nienachalnie popularyzuje historię miejsc bliskich jej sercu, jak i sercu każdego mieszkańca dzisiejszych Warmii i Mazur. Wioletta Sawicka stworzyła historię, która uczy, porusza i daje nadzieję. Po przeczytaniu jej ostatniej strony, w głowie pozostają żywe obrazy, a refleksje nasuwają się bezzwłocznie. To wielka siła autorki, której należy się głęboki ukłon. Ta mądra i poruszająca trzecia część serii ,,Opowieść warmińska" głęboko chwyta za serce. Sięgacie po nią bezzwłocznie. Warto dać szansę tak wybitnie opowiedzianej historii o sile miłości, cenie nienawiści i drodze ku pokrzepieniu. Jestem pewna, że każdy po przeczytaniu tej książki spojrzy na świat z innej perspektywy. Doceni czas, w którym żyje i komfort, dar wolności. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i wiem, że tak będzie również w przypadku wszystkich tych, którzy zanurzą się w świat Lizki, Franza, Augusty i wielu innych bohaterów. Polecam!!!!
Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2024-06-16, Ocena: 5, Przeczytałam, Moje książki 2024,
Inne książki autora
Wyspy szczęśliwe
Wioletta Sawicka0
Okładka ksiązki - Wyspy szczęśliwe

Wrażliwa, ufna,  trochę naiwna Joanna pragnęła od życia tylko jednego: chciała mieć rodzinę. Taką, w jakiej sama dorastała, zanim rodzice zginęli...

Jeśli się odnajdziemy, kotku
Wioletta Sawicka0
Okładka ksiązki - Jeśli się odnajdziemy, kotku

Kontynuacja losów bohaterów ,,Wyjdziesz za mnie, kotku?" i ,,Będzie dobrze, kotku. Po rozstaniu z Patrykiem Anna nie potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy