Ostatnie książki prof. Marty Wyki opublikowane w Wydawnictwie Literackim są na pograniczu szkicu i eseju - opowiadają o życiu inteligenckim, krakowskim domu autorki, dojrzewaniu i czytaniu, które może stać się piękną intelektualną przygodą.
W Napisane niedawno, jak sam tytuł wskazuje, zebrano również najnowsze teksty uznanej literaturoznawczyni. Powstały one z przekonania, że warto podzielić się z czytelnikami swoimi literackimi fascynacjami. Na kartach książki przewijają się zarówno młodzi pisarze, nowe lektury, jak i klasycy oraz starzy przyjaciele, m.in. Wisława Szymborska, Ewa Lipska i Jan Błoński.
Szkice Marty Wyki nie mają charakteru naukowego, to teksty lekkie i przystępne, pełne wspomnień i charakterystycznego refleksyjnego tonu - czytając Napisane niedawno, czytelnicy z pewnością poczują się tak, jakby brali udział w interesującej rozmowie, i to nie tylko o literaturze. Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego łączy bowiem opowieść o swoich lekturach z wątkami biograficznymi i w wielu miejscach tłumaczy wybory właściwe dla jej pokolenia.
Książkę zamyka znakomity esej o krzeszowickim domu dzieciństwa, będący wspomnieniem ojca autorki - profesora Kazimierza Wyki - wybitnego polskiego humanisty.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-02-28
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 216
Marta Wyka podkreśla, że istnieją pewne mocne węzły światopoglądowo-estetyczne, w ramach których można Miłosza rekonstruować. Najsilniejsze z nich (poza...
Najnowsza książka jednej z najbardziej znanych i docenianych polskich krytyków i badaczy literackich Eseje Marty Wyki są próbą spojrzenia na świat...
Przeczytane:2018-03-01, Ocena: 6, Przeczytałam,
„Napisane niedawno” to zbiór tekstów łączących cechy eseju, felietonu, recenzji i literackiego szkicu. Autorka dzieli się w nich wrażeniami z ostatnich lektur, ale wspomina też książki swojego dzieciństwa i młodości oraz niezwykle bogatą bibliotekę ojca.
Teksty profesor Marty Wyki to wielka gratka dla książkowych moli, którzy mogą skonfrontować swoje czytelnicze odczucia z ocenami wielkiego autorytetu w dziedzinie literatury, a także poznać zupełnie nowe tytuły, po które dotychczas nie sięgnęli.
Dużo miejsca autorka poświęca lekturom z ostatnich dwóch lat. To między innymi „Fałszerze pieprzu” Moniki Sznajderman, „Henryk” Wojciecha Karpińskiego, „Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie” Anny Król, „Historie florenckie” Ewy Bieńkowskiej.
Od razu widać różnorodność tematyczną i gatunkową – i to na pewno jedna z zalet całości, która pozwala poznać czytelnicze preferencje pani profesor.
Oprócz ocen i refleksji na temat przeczytanych książek, mamy tu mnóstwo dygresji oraz kulturowych kontekstów, w których autorka przywołuje mniej lub bardziej znane dzieła literackie, malarskie, muzyczne.
Tworzy to barwną, erudycyjną mozaikę, która przenosi czytelnika w świat artystycznych i niezapomnianych doznań.
Bardzo ciekawie Marta Wyka pisze o książkach swojego dzieciństwa, czyli okresu drugiej wojny światowej, przywołując jednocześnie zakaz czytania przy posiłkach (oczywiście notorycznie przez nią łamany).
Nie obyło się bez baśni Andersena, wierszy Tuwima, utworów Heleny Boguszewskiej, Janiny Porazińskiej, Zofii Żurakowskiej oraz dwóch bardzo ważnych powieści - „Ani z Zielonego Wzgórza” i „O czym szumią wierzby”.
Ciekawe jest dzisiejsze spojrzenie pisarki na te lektury, z dystansu i pozycji osoby wykształconej, mistrzowsko potrafiącej interpretować i oceniać utwory, mającej wysublimowane poczucie humoru.
Osobny rozdział w życiu Marty Wyki stanowią książki czytane w młodości, w czasach stalinowskich i późniejszym PRL-u. Wówczas bowiem czytelnicze wyzwanie polegało na podejmowaniu decyzji: co się czyta?
Jak wiadomo, socrealizm nie oferował wartościowej literatury (oględnie mówiąc), więc przyszła pani profesor sięgała po klasykę. Z wielką nostalgią wspomina napisane z wielkim rozmachem sagi, „Nędzników”, „Ulissesa”, po którego ustawiały się długie kolejki.
Odniesienia do klasyków odnajdujemy właściwie w całej książce, także w opowieści o rodzinnej bibliotece i domu, w którym nigdy nie brakowało miejsca na ukochane lektury. Królowali wśród nich nobliści, zwłaszcza pisarze francuscy, dlatego dużo miejsca autorka poświęca twórczości Alberta Camusa. Nie tylko ją ocenia, ale zestawia z innymi utworami, nieraz w zaskakujący sposób.
„Napisane niedawno” czyta się niespiesznie, z wielkim pietyzmem i podziwem dla wiedzy oraz literackiego kunsztu autorki. Jednocześnie trudno się od tej książki oderwać, bo jej treść i piękny język chłonie się niczym sucha gąbka wodę.
To trochę tak jak z „Lekturami nadobowiązkowymi” Wisławy Szymborskiej – niby chce się przeczytać tylko jeden tekst, ale potem okazuje się, że jeszcze tylko jeden rozdział, jeszcze tylko jeden rozdział, jeszcze tylko…
BEATA IGIELSKA