Dzisiejszy dzień rozpoczął się od przemyśleń oraz głosu wewnętrznego, zasłyszanego nad rankiem podczas snu: ,,Jak długo chcesz jeszcze biec?".
Cała historia rozpoczęła się od tego, że śniło mi się szkolenie poświęcone mentalnemu rozwojowi, którego byłem uczestnikiem. W trakcie pełnego wejścia we wspaniały nastrój oraz słuchania przemawiającego padło hasło: ,,Ćwiczenie". Miało ono polegać na przebiegnięciu sporego dystansu wokół trybun. Niewielka część uczestników wybuchnęła entuzjazmem, większość zaś odpuściła. Metafora, która przyświecała tej czynności fizycznej, brzmiała: ,,Jak mocno chcesz, by twoje marzenie się urzeczywistniło?".
W trakcie, gdy większość zrezygnowanej widowni pochłonięta była rozmowami, a szepty ich mowy stawały się coraz to głośniejsze, nadeszła wreszcie moja kolej. Zdecydowałem się na bieg i stojąc już na linii startu, zawołany przez znajomego, pobiegłem odebrać ważną wiadomość. Nie tracąc ani chwili, skierowałem się w stronę sąsiedniej sali, jeszcze większej niż ta, w której odbywało się owo szkolenie. Biegłem, ile sił w nogach, by nie ominęła mnie kolejka w gonitwie po swoje marzenie. Po pięciu minutach wróciłem z niczym. Ledwo łapiąc powietrze dostrzegłem, że głosy innych nagle przyjemnie ucichły. Trener podszedł do mnie, nastawił zegarek, po czym spojrzał mi w oczy i spytał: ,,Gotów?". Mieszane uczucie, ponieważ w tamtej chwili zmęczenia wiele brakowało mi do gotowości. Z lekkim uśmiechem dodał jedynie: ,,No to zobaczymy, ile ci to zajmie", po czym krzyknął: ,,Start!" i ruszyłem przed siebie. Biegnąc tak resztkami sił, pokonałem trzy czwarte dystansu, po czym zauważyłem, że nieznane mi osoby zaczynają specjalnie przeszkadzać poprzez wchodzenie na trasę oraz łapanie za części ubioru. Przyznaję, to denerwowało, ale zdeterminowany ukończyłem bieg i to z osobą przyczepioną do nogi, która bardzo starała się spowolnić mój osobisty maraton.
Po przebiegnięciu całego dystansu padłem na podłogę. Byłem tak zmęczony, że nawet nie miałem siły myśleć, co z tymi ludźmi było nie tak i dlaczego utrudniali mi wykonanie zadania, skoro sami nie wystartowali. Próbując w tłumie dostrzec trenera, chciałem dowiedzieć się, jaki był mój wynik. Wtedy rozbłysła w mojej głowie myśl, że przecież nie było z góry powiedziane, ile okrążeń należy wykonać, by bieg móc uznać za ukończony. Widzę to bardzo wyraźnie, jak siedząc zacząłem się nad tym zastanawiać. W tym właśnie momencie powoli opuściłem sen, pozostając z powtarzającym się w myślach pytaniem: ,,Jak długo chcesz jeszcze biec?", bo przecież sam bieg kończy się wtedy, kiedy sami o tym zdecydujemy. Czas więc pozbyć się ograniczeń i rozbłysnąć jak diament, ponieważ tylko ty wiesz, jak bardzo chcesz urosnąć. Nie mam pojęcia, czy coś obecnie cię zatrzymuje i czy masz jeszcze wystarczający zapas siły, ale ja nadal biegnę...
Książkę polecają:
? Jacek Walkiewicz - psycholog, mówca
? Przemek Humieniecki - trener biznesu i rozwoju osobistego
? Paweł Szymków - trener biznesu, coach i przedsiębiorca
? Marcin Książak - trener rozwoju osobistego, przedsiębiorca
? Edyta Bednarczyk - coach, specjalista od inwestowania w nieruchomości
Wydawnictwo: Bezdroża
Data wydania: 2014-08-06
Kategoria: Poradniki
ISBN:
Liczba stron: 144
Język oryginału: polski