Największe wpadki Tajnych służb
Andrzej Krajewski

Nie powiem, żeby książka powalała na kolana, ale całkiem przyjemnie się czytało - daję słabe 4. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego - bardziej spektakularnych wpadek i kompromitacji, a w głównej mierze mieliśmy tutaj przedstawione nieudane akcje, które czasem nawet nie były upublicznione. Oczywiście prym wiodła chyba Rosja i ta za czasów I Wojny Światowej i ta za czasów ZSRR. Trochę za dużo nazwisk i powiązań, o których nigdy nie słyszałam i dlatego ciężko było mi połapać się, o czym w ogóle mowa w danym rozdziale - jednak w szkołach nie za bardzo skupialiśmy się na KGB, Stasi, Ochranie, czy innych organizacjach wywiadowczych, tajnej policji itp. Ze wszystkich historii i wpadek tajnych służb, jakie autor przedstawił, najbardziej podobał mi się oczywiście amerykański wywiad i genialna CIA, której wcale nie przeszkadzało, że akcje miała przeprowadzać i wymyślać osoba chora psychicznie. Przecież jak pisał autor - "W tym czasie Stany Zjednoczone czuły się osaczone przez komunistów i taki drobiazg, jak pełna poczytalność osób odpowiedzialnych za tajne zadania, wydawał się naprawdę nieistotnym szczegółem". Frank Wisner musiał być albo wybitną jednostką albo jego szefowie jeszcze bardziej chorzy od niego, że przez tyle lat powierzali mu ważne zadania wagi państwowej. Dodatkowo pomysły zgładzenia albo skompromitowania Fidela Castro... nie wiem, co brali pomysłodawcy, ale... no cóż, można się było nieźle pośmiać czytając ich plany operacji. Ciekawa lektura jeśli chodzi o przejrzenie na oczy - jak pisał autor - te budzące powszechny strach i popłoch agencje i wywiady (jak KGB, Mossad, czy Stasi) są tak naprawdę wręcz żałosne w swej głupocie, co zdecydowanie umniejsza im prestiżu. Bo kto normalnie potraktuje tajnego agenta, który wymyślił, by podtruwać Castro jakimś gazem przypominającym w działaniu LSD?

(Kliknij aby rozwinąć opinię)