,,Najmroczniejsza jesień" - powieść dark fantasy, której akcja osadzona jest w realiach zbliżonych do średniowiecza.
Pewnego dnia Vins stwierdza, że świat sprzysiągł się przeciwko niemu. Mężczyzna cudem unika szubienicy. Próbuje przetrwać w obleganym mieście - rozdarty wikła się w krwawe walki po obu stronach konfliktu. Spotyka potężnych ludzi i tajemnicze istoty, jest świadkiem niezwykłych zjawisk. Postanawia odzyskać coś najcenniejszego, co stracił lata wcześniej. Czy uda mu się dotrzeć tam, gdzie wiodą ścieżki jego wyborów?
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Data wydania: 2022-09-08
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 296
Język oryginału: polski
"Jak na wczesną jesień, zapowiadał się wyjątkowo gorący dzień".
Sztampowy podział na dobro i zło? W tej książce tego nie znajdziecie. Jest za to brutalność i mroczniejsza odsłona fantastyki na czele z niejednoznacznym bohaterem. Jest też wartka akcja, niebezpieczeństwo i naturalistycznie przedstawiony świat, w którym ludzkie życie nie jest zbyt dużo warte. Jeśli lubicie takie klimaty, klimaty dark fantasy to "Najmroczniejsza jesień" jest dla was.
Konrad Makarewicz to absolwent turystyki i rekreacji, copywriter, przedsiębiorca, a także licencjonowany pilot wycieczek i instruktor sportów zimowych. Interesuje się wieloma rzeczami, od historii i geopolityki po nowe technologie i jazdę motocyklową. Miłośnik dzikiego ptactwa, którego pasją jest pisarstwo. Do tej pory tworzył opowiadania.
Vins mieszka w mieście, w którym trzeba być niezwykle twardym, aby przetrwać. Mężczyźnie w wyniku jego nieuczciwych poczynań grozi szubienica, ale udaje mu się uniknąć takiego okrutnego losu. W międzyczasie poznaje czym jest przyjaźń, męstwo, a także strach i zdrada. Na swojej drodze spotyka rozmaitych ludzi, a także magię i tajemnicze siły nie z tego świata. Vins dokonuje różnych wyborów, które prowadzą go do jego przeznaczenia.
Jesień to piękna pora roku, pełna kolorów, które potrafią zachwycić fakturą barw. Ale nie w książce Konrada Makarewicza wpisującej się w kanon gatunku dark fantasy, która pełna jest "brudności" oraz brutalności, podsycanej przez efektownie skonstruowane przez autora opisy porachunków pomiędzy mieszkańcami miasta. Wszystko to zostaje umiejscowione w realiach średniowiecznych, tworząc tym samym mroczny klimat świata, w którym zaciera się granica pomiędzy tym co dobre, a tym co złe. Nic w tej książce nie jest bowiem jednoznaczne, podobnie jak jej główny bohater.
Vins intryguje i irytuje, wzbudzając u czytelnika dość ambiwalentne uczucia. Ten typ miejskiego rzezimieszka i zabijaki ewoluuje na kartach książki, a jego przywiązanie do przyjaciół wzbudza podziw. To postać mocno niejednoznaczna, niezwykle wyrazista i do tego wiarygodna biorąc pod uwagę konstrukcję całego powieściowego uniwersum. Vinsa początkowo ciężko polubić, ale właśnie takie postacie zapadają najbardziej w naszej pamięci, czyli łotrzykowskie charaktery, przedstawione w plastyczny sposób.
Jak na fantasy przystało "Najmroczniejsza jesień" to również magia i moce, które potrafią wzbudzić dreszcz przerażenia. Już bowiem na pierwszych stronach książki czytelnik otrzymuje przedsmak tego, co w tej właśnie płaszczyźnie czeka go dalej. A jest tym pewien pierścień i osoby władające magicznymi mocami, co oczywiście buduje klimat mrocznego uniwersum, z gęstą atmosferą sączącą się z rozmów, z odoru trupów i z walki, jaką Vins musi stoczyć nie tylko z innymi, ale przede wszystkim z samym sobą.
"Najmroczniejsza jesień" to przykuwająca uwagę kreacja głównego bohatera, który ciągle walczy z losem i ku uciesze czytelników, wielokrotnie unika ostateczności, a także dobry poziom w językowej warstwie powieści. Eksplorowanie świata, do jakiego zaprasza Konrad Makarewicz zapewnia sporą dawkę wrażeń, zostawiając w finale czytelnika z uczuciem niedosytu, gdyż autor funduje na końcu otwarte zakończenie. Miłośnicy klimatów dark fantasy z pewnością nie zawiodą się na lekturze tej książki.
Autor wrzuca czytelnika w stworzony przez siebie świat bez ostrzeżenia. Lubię być wrzucana na głęboką wodę i lubię samodzielnie odkrywać wszystkie zakamarki świata i stopniowo poznawać bohaterów. Tym razem jednak czułam się nieco przytłoczona. Głównie dlatego, że autor nie tylko osadził akcję w realiach zbliżonych do średniowiecznych, wprowadził w powieści elementy języka z tej epoki. Dzięki temu lepiej oddał klimat i realia średniowiecza. Jest mrocznie, niebezpiecznie i tajemniczo. Jednak zastosowanie archaizmów w połączeniu z lekkim chaosem wynikającym z zanurzenia się w sam środek całkiem obcego świata nie ułatwiło szybkiego odnalezienia się w lekturze. Na szczęście, po początkowym szoku wynikającym ze wspomnianych utrudnień, poszło gładko. Do języka można się przyzwyczaić dość szybko, tym bardziej, że archaizmy stosowane są z umiarem i po dosłownie kilku stronach z łatwością rozumiemy znaczenie słów, a jeśli nie, odczytujemy je z kontekstu. I nie sprawia to problemów. Przyznam, że po zagłębieniu się w lekturze zaczęła mnie ta stylizacja języka nawet zachwycać. Bo autor musiał wykonać ogromną pracę, aby wszystko udało się zgrać i aby faktycznie ów starodawny klimat można było odczuć. A tu dzieje się tak od pierwszych stron. Nie ma wątpliwości, w jakich realiach wraz z bohaterami przebywamy, klimat jest wyraźne odczuwalny. Drugą ważną rzeczą jest fakt, że tekst jest spójny, a sposób wypowiadania się poszczególnych bohaterów na tyle zróżnicowany, że mimo wyszukanej stylizacji językowej bez trudu można rozpoznać, która z postaci akurat się wypowiada. Chylę czoła przed tak dobrze wykonaną pracą.
Jeśli chodzi o samą fabułę, nie od razu wiemy, do czego nas ona zaprowadzi. Vins od samego początku jest zagadką. Jest postacią nietuzinkową, niejednoznaczną, za to niezwykle barwną. Nie da się zbyt szybko go rozgryźć, wzbudza też skrajnie różne odczucia. Z jednej strony nie wzbudza sympatii swoimi czynami, z drugiej przez całą powieść się mu kibicuje. Głównie dlatego, że jest szczery, a w tej swojej szczerości bardzo autentyczny. Równie tajemnicze, co on sam, są wątki poboczne. Już na samym początku pojawia się w powieści pierścień, który ma pewną moc. Nie od razu wiemy, jaką, oprócz tego, że skradziony powoduje u osoby, która go założy poważne obrażenia. Potrafi nawet zabić. Równie tajemniczą postacią jest Marta, która ten pierścień podarowała Vinsowi i nakazała, aby go nie zdejmował. Takich tajemniczych wątków i postaci jest w powieści dużo więcej. Autor odkrywa karty stopniowo, przez co stale utrzymuje zainteresowanie odbiorcy. Bohaterów jest w tej opowieści wielu i początkowo można się czuć nieco zagubionym, ale i to uczucie mija z biegiem lektury. Bo koleje życia Vinsa są naprawdę wciągające, a jego talent do wpadania w tarapaty godny podziwu. Poza tym każdy z pojawiających się w książce bohaterów jest tu po coś. I każdy został dobrze scharakteryzowany, oczywiście stosownie do jego roli w powieści. W większości to szemrane typki, którymi kierują samolubne pobudki i głównie chęć zysku. Nie można im jednak odmówić męstwa i poczucia humoru. Ani tego, że pozostaniemy wobec nich obojętni. Tempo akcji jest wyrównane, nie jest zbyt szybkie ani zbyt wolne. Książkę czyta się szybko, może nawet za szybko, trochę zachłannie. Przez całą opowieść czuć pewne napięcie, stąd pewnie ta zachłanność w pochłanianiu treści. Opowiedziana historia pozwala snuć różne domysły i przemyślenia, a jej finał pozostawia z uczuciem niedosytu z jednej strony, z drugiej zostawia furtkę na własne interpretacje.
„Najmroczniejsza jesień” to powieść napisana kunsztownym, niezwykle plastycznym językiem, który z łatwością przenosi czytelnika do czasów średniowiecza, w których zdecydowanie nieszablonowy i wymykający się jednoznacznej ocenie bohater metodą prób i błędów poszukuje swojego celu w życiu, napotykając na swej drodze zjawiska mniej lub bardziej nadprzyrodzone. To zdecydowanie nieprzewidywalna opowieść, która wiele razy Was zaskoczy. Serdecznie polecam
W pierwszej dekadzie września bieżącego roku na rynek wydawniczy trafiła powieść pt. Najmroczniejsza jesień autorstwa Konrada Makarewicza. Zapewne nie sięgnąłbym po tytuł, ponieważ bardzo rzadko czytam powieści fantasy. A tu w dodatku okazało się, że autor powieści zakwalifikował ją jako dark fantasy, co w ogóle nic mi nie mówiło. Po krótkiej rozmowie z panem Konradem postanowiłem zmierzyć się z tego typu literaturą.
Próbowałem znaleźć informacje o autorze, niestety nie udało mi się. Myślę, że jest to debiut Makarewicza, debiut udany, ponieważ ani przez chwilę nie nudziłem się z tekstem i bohaterami powieści.
Zacznę tradycyjnie od okładki. Czarno-biała okładka jakby zupełnie niepołączona z tytułem książki. Lekko wypukła pod dotykiem palców daje niesamowity efekt. Trudno domyślić się już na początku, o czym będzie niniejsza lektura. Wrócę jeszcze do nazwy: dark fantasy Co to oznacza? To wedle formułek znalezionych w Internecie jest to podgatunek łączący horror z fantastyką. Podobno tym terminem określa się powieści autorów, które zaliczymy do obu gatunków.
Trochę miałem obawy co do lektury, jednak z każdą przeczytaną stroną wiedziałem, że będę ukontentowany powieścią.
A co w niej? Co takiego może spodobać się potencjalnemu czytelnikowi? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy przenieść się w mroczne, odległe czasy. Powieść pana Konrada została osadzona w realiach zbliżonych do tych, które panowały w średniowieczu.
Poznajemy głównego bohatera powieści, Vinsa. Jesteśmy zmuszeni śledzić jego losy, choć nie zawsze jesteśmy w stanie obdarzyć go sympatią, czy zrozumieniem. Nie mamy jednak wyjścia. Ten człowiek ciągle wpada w tarapaty i możemy zastanawiać się, czy za chwilę po nim nie zostanie tylko i wyłącznie kupka połamanych kości, plama krwi i wypływające flaki z wnętrzności! Tutaj liczy się moc topora, sprawne oko łucznika, a czasem wypchana sakiewka, nie zawsze legalnie nabyta. Trafiamy do miejsc, do którym nigdy w życiu nie zajrzelibyśmy, mimo pięknego, słonecznego dnia. Czy tak wyglądało nasze średniowiecze? Zapewne wiele opisów tamtejszej rzeczywistości miało miejsce. I jeśli chcecie odbyć podróż w te mroczne czasy, to koniecznie to uczyńcie. Na pewno się nie zawiedziecie.
Prawdziwym wyzwaniem czytelniczym są książki, których główni bohaterowie wymykają się jednoznacznej ocenie. Kiedy decydowałam się na zapoznanie z twórczością debiutującego pisarza Pana Konrada Makarewicza, nie wiedziałam, że jego powieść z gatunku fantasy
pt.'' Najmroczniejsza jesień'' zalicza się właśnie do tej książkowej półki.
Vinsa przytłacza ciężar realizowanych przez niego przedsięwzięć, co czyni go nie do końca spełnionym. A przecież chciałby się cieszyć życiem, zamiast bez przerwy z nim zmagać, balansując nad przepaścią, co momentami zdaje się wyrocznią losu, której podlega kruche i łamliwe życie.
Pierwszym, co przykuło mą uwagę w książce, to pięknie zaprojektowana, pełna tajemniczości, czarno-biała okładka. Zaczęłam się zastanawiać, co znajdę między jej stronicami czy sama fabuła zaintryguje mnie na tyle mocno, co okładka. Po pierwszym rozdziale, w którym sytuacja głównego bohatera zmienia się jak w kalejdoskopie, rozmyślałam w jaką historię rozwiną się początkowe wątki, i czy da mi satysfakcję, śledzenie ich do ostatnich stronic.
Autor zadbał o to, aby rozdziały były rozbudowane. Pojawia się wiele charakterystycznych postaci, wobec których nie możemy pozostać obojętni, nie potrafimy się powstrzymać od oceny - często surowej - ich poczynań.
Lubię, kiedy autor ma odpowiednie podejście do opisywanych wątków i czuje się w tym mocny, bo kreślone postacie są mu bliskie. Nie w każdym tekście jest to wyczuwalne, ale tutaj czuje się tę nieskazitelną wyrazistość w tworzeniu, a nade wszystko skrytość w okazywaniu uczuć np. poprzez zastosowanie poczucia humoru w kwestiach dialogowych - które bardzo przypadły mi do gustu.
Nie zabraknie w tej powieści z gatunku dark fantasy prawdziwych chwil grozy, które tworzą mroczny klimat. Wrogowie mogący wiele zdziałać, kryją się choćby za węgłem. Czy Vins sobie z nimi poradzi, czy odnajdzie się w nowych powierzonych mu zadaniach, czy spotka przychylne mu osoby? A nade wszystko: czy jest w nim coś wyjątkowego, co przekona czytelnika, by mu zaufał?
Polubiłam Vinsa mimo jego przywar. Polubiłam za to, że potrafi być szczery, otwarty i umie być dobrym słuchaczem, a z czasem i skromnym obserwatorem. Stara się być wyrazisty, ale wciąż wyczuwa się w nim wewnętrzną wrażliwość.
Uważam, że warto przeczytać tę książkę.
Odkrywając ,,Najmroczniejszą Jesień", ponownie zetknęłam się z piórem autora, które już wcześniej przywołało moją uwagę w innym dziele. Jednak to właśnie ta powieść jest prawdziwym debiutem, który teraz otrzymał szansę zabłysnąć, dzięki wersji audio. Jej gatunek, oscylujący w kręgu dark fantasy, stanowił dla mnie niezwykłą nowość w krainie literackich doznań.
Podeszłam z otwarta głowa, jak szeroko rozpostarte skrzydła ptaka w zachodzącym słońcu. Szeptem stron książki dotknąłam brzegów mrocznego fantasy, jakbym weszła do lasu pełnego zaklętych drzew, których gałęzie ukrywają skryte historie i mroczne sekrety. Z każdą kolejną stroną, słowa stawały się jak czarne korzenie sięgające w głąb ziemi, zaciemniając światło i wprowadzając mnie w nowy wymiar mrocznych opowieści.
Od samego początku ta opowieść wciąga jak rwąca rzeka, unosząc nas w wir wydarzeń, które rozgrywają się na kartach tej mrocznej baśni. Wprowadzane są liczne postaci, których obrazy migały przed oczami, zanim zdążyliśmy się do nich nawet przywiązać, a już zaczynają znikać z hukiem, zostawiając po sobie jedynie cień wspomnienia. Fabuła, jak burza szalejąca na spokojnej powierzchni jeziora, nie zna litości ani momentu wytchnienia, prowadząc nas przez labirynt intryg i zdrad, gdzie każdy krok może okazać się ostatnim. Główny bohater zostaje wrzucony z jednego niebezpieczeństwa w kolejne, a czerwona maź barwi jego podróż. Ścieżka, którą podąża, jest utkana z ciała i krwi, a trup ściele się gęsto jak makabryczny dywan w pałacu mrocznego monarchy.
Historię tej opowieści poznawałam poprzez audiobook, oddając się w pełni mocy głosu lektora, który malował emocje barwami dźwięków i tonów, jakbyśmy byli ślepymi wędrowcami podążającymi za jego słowami w mroczny świat wyobraźni. Jak marzyciele na brzegu oceanu, pozwoliliśmy się ponieść falom brzmienia, które niosły nas przez burzliwe wody narracji, wprowadzając nas w wir emocji i przygód. Jak iluzjonista w ciemnej sali, lektor ożywiał postaci i wydarzenia, budując przed nami świat pełen barw i dźwięków, nawet gdy nasze oczy były zamknięte, a jedynie ucho nas słuchało.
Gdy miłość staje się przekleństwem... Tymon zrobiłby wszystko dla ukochanej Nadii. Chcąc zapewnić obojgu lepszą przyszłość, wyjeżdża do Szwecji, by rozpocząć...
Przeczytane:2022-12-13, Ocena: 6, Przeczytałam, Współpraca,
Niewiele jest książek o tematyce średniowiecza, które miałam okazję przeczytać. Dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po historię opowiedzianą przez Konrada Makareiwcza pt. "Najmroczniejsza jesień". Jest to powieść o czasach rycerzy, wojen, zabobonów, zakazów i nakazów, absurdalnych konwenansów. Nie brakuje w niej właściwej dla tego okresu magii, brutalnych scen batalistycznych, magii oraz mroku.
Główny bohater, Vins ma w ręku fach – potrafi jak nikt posługiwać się mieczem i łukiem. Te umiejętności mają mu pomóc w szybkim zdobyciu majątku. Dlatego też postanawia wyruszyć do Oragi. Wyrusza w podróż na swojej klaczy. Wizja przyszłego bogactwa jednak nie jest taka piękna, jak mu się wydaje. Do tego dochodzi zamiłowanie do zabawy, co znacząco pomniejsza zgromadzone pieniądze. Żyje więc na krawędzi, wplątując się w różne intrygi, aby trafić na służbę do Ruperta Moszke. Co wynika z tego spotkania? O tym przekonacie się, sięgając po książkę "Najmroczniejsza jesień".
Autor nie daje czytelnikowi wytchnienia. Od pierwszych stron czuje się on otoczony średniowieczną historią, zanurza się w nią bez reszty i nie przestaje o niej myśleć aż do ostatniej stronicy. Ta wciągająca opowieść ma w sobie coś magicznego, ale jednocześnie mrocznego oraz przerażającego. Jeśli Makarewicz pisze o brudzie, to faktycznie zaczynamy go widzieć, a gdy opisuje zabójstwo – wszystko nas, czytelników, boli.
Podobnie jest w przypadku języka. Idealnie pasuje on do tamtych czasów, w pełni oddając klimat średniowiecznej krainy. Wartka akcja wcale jednak w tym nie pomaga, dlatego należy docenić zabiegi narratorskie, zmianę tempa oraz charakteru postaci czy ich sposobu wyrażania się. Wydarzenie goni wydarzenie, aby zatrzymać się jedynie na moment w sytuacji dialogu bohaterów z kobietami, co pozwala czytelnikowi wziąć oddech. Można to odczytać jako próbę zatrzymania także samego mężczyzny, który żyje tak szybko, że – podobnie jak czytelnik – i on czasem potrzebuje chwili spokoju. Napięcie bowiem czuć tutaj dosłownie wszędzie, także w dialogach, które są niezwykle naturalne, niewymuszone, niewydumane.
Na uwagę zasługuje postać Vinsa – mężczyzny pełnego sprzeczności, niedopowiedzeń. Z pewnością nie jest on postacią jednowymiarową. Natomiast to, jak autor zbudował akcje poboczne, może intrygować, ponieważ wprowadza pewnego rodzaju tajemnicę, momentami wręcz magiczną aurę właściwą dla średniowiecza. Ukazują również wielopoziomową naturę ludzką. Nie pozwalają na jednoznaczną ocenę bohatera i jego postępków. Momentami aż widać, jak przytłacza go życie na granicy tego, czego by chciał a tego, co musi. Ciągle popada w kłopoty, czym naraża się na niechęć czytelnika, który za chwilę go jednak polubi.
Opisy zawarte w "Najmroczniejszej jesieni" dotykają wielu zmysłów. Plastyczność zastosowanego języka pozwoliła nie tylko na obserwowanie wszystkich sytuacji oczami wyobraźni, ale też poczucia zapachów czy dotknięcia. Przynajmniej takie sprawia wrażenie, ponieważ momentami od bohaterów bił strach, który może udzielić się również czytelnikom. Dlatego ta powieść pozwala wszystkiego poczuć, dotknąć, posmakować. Uczucia są tutaj na wyciągnięcie ręki. Czasem też ma się wrażenie, że uczestniczymy w jakimś śnie na jawie. Jest on tak realny, że aż przeraża.
Jeśli weźmiemy pod uwagę warstwę wizualną, to nie sposób pominąć okładki – surowej, minimalistycznej w kolorystyce, ale jednocześnie mającej w sobie coś z grobowej aury. Przeraża ona swoją prostotą, nienachalną estetyką.
Po przeczytaniu książki ma się wrażenie pewnego niedosytu, niedopowiedzianej historii. Być może to celowy zabieg autora, który pragnie pozostawić nas w niepewności. Nie chcę tutaj polemizować nad samą fabułą, gdyż to, czy się komuś coś podoba czy nie, to kwestia gustu. Niemniej jednak należy ocenić tę powieść sprawiedliwie za niezwykle udaną próbę przeniesienia czytelnika do czasów, które już nie wrócą, a przez takie właśnie historie mogą pozostać w wyobraźni wielu na bardzo długo.