Na przekór wszystkim
Susan Elizabeth Phillips

Lubię książki Phillips,ale ta niespecjalnie przypadła mi do gustu,głównie za sprawą głównych postaci.Bohaterka taka sobie,gdzie ją postawia tam stoi,od małego wytresowana przez babkę w roli doskonałej damy,mimo że ma 25 lat,doskonale dogaduje się z czterdziestokilkulatkami...Nawet gdy ucieka z własnego ślubu nie wypada specjalnie wiarygodnie,za bardzo mi to wygląda na podporządkowanie sie woli silnego mężczyzny niż na świadomy wybór...Sam,jej wybranek to takie duze dziecko,które chce zjeść ciastko i mieć ciastko.Ex narzeczony Susannah to mściwy drań,a przybrany ojciec jest dobry,dopóki dziewczyna spełnia jego oczekiwania.W innym przypadku jest surowy i nieustępliwy,zachowuje się w stosunku do niej wręcz wrogo.Sytuację ratują bohaterowie drugoplanowi-Yank,Mitch i przyrodnia siostra Suzie.Autorka trochę zbyt mocno skupiła się na rozwoju komputerowych nowinek i wzroście znaczenia Krzemowej Doliny na przełomie lat 70 i 80,a nie na ludziach.A szkoda,bo ksążka byłaby łatwiej strawna gdyby skupiła się na ludziach...