Piękna i życiowa opowieść, której akcja dzieje się
w międzywojennej Warszawie
Seniorka rodu, Maria Nidecka, umiera po długiej chorobie, zostawiając dorosłe już dzieci: piękną Irenę, chorą na oczy Jadwigę i dwóch synów. Ma nadzieję, że dobrze ich wszystkich wychowała, wpoiła im najważniejsze wartości i teraz już dadzą sobie radę bez niej.
Niestety wraz z jej śmiercią wszystko się komplikuje, a dorośli już przecież ludzie zachowują się, jakby zabrakło im w życiu drogowskazu: oddają się nałogom, wpadają w nieodpowiednie towarzystwo i podejmują ryzykowne decyzje. Towarzyszą im w ich codzienności słudzy, ciotki i wujkowie z dalszej rodziny, którzy ubarwiają obraz ówczesnej Polski a w tle sugestywny obraz ówczesnej stolicy, spotkań w kawiarenkach, niekończących się rozmów o miłości, przyjaźni, o walce i rozczarowaniu. O tym, co piękne, i o tym, co może się rozwiać... na cztery wiatry.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2023-08-08
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Powieści z literatury obyczajowej rzadko trafiają w moje ręce. Czasami jednak potrzebuje odskoczni od mocniejszych historii, wtedy zazwyczaj sięgam po powieści z historią w tle. Tym razem wpadła w moje ręce książka Wandy Miłaszewskiej, „Na cztery wiatry”. Zachwycająca okładka i intrygujący opis sprawiły, że z wielką przyjemnością zagłębiłam się w lekturze powieści, której fabuła rozgrywa się w czasach międzywojennych.
Rodzinę Nideckich poznajemy w momencie śmierci matki czworga rodzeństwa. Jadwiga, Bronek, Irena i Witold są niczym przysłowiowe cztery wiatry. Każda z tych osób jest inna i każda zmaga się z innymi rozterkami i problemami. Rodzinne relacje, intrygi, zazdrość i poczucie krzywdy — wszystko to może doprowadzić do nieszczęścia. Jaki los czeka rodzinę Nideckich?
Wanda Miłaszewska zabiera nas w czytelniczą podróż do czasów międzywojennych. W niezwykle malowniczy sposób, kreśląc losy bohaterów, oddaje ducha tamtych czasów.
Na łamach powieści poznajemy cztery różne osobowości. Każda z osób jest inna, kieruje się różnymi wartościami i pragnieniami i, co najważniejsze, mają całkowicie odmienne charaktery. Autorka perfekcyjnie nakreśliła ich portrety psychologiczne, dzięki temu nie tylko dobrze poznajemy każdego z bohaterów, ale już na wstępie możemy wysnuć własne wnioski, co dla każdego z nich jest w życiu najważniejsze.
Historia zawarta na kartach powieści toczy się dość opornie, nie dostaniemy tutaj zaskakujących wydarzeń, wręcz przeciwnie, czytelnik, kartkując kolejne strony, jest w stanie domyślić się, jaki los czeka poszczególnych bohaterów.
Sięgając po tę powieść, liczyłam przede wszystkim na emocje, jakie z reguły powinny mi towarzyszyć przy tego typu historiach, czego niestety mi zabrakło. Historia rodziny Nideckich nie poruszyła mnie, nie zachwyciła i z pewnością szybko o niej zapomnę. Niemniej jednak muszę przyznać, że autorka pięknie oddała klimat czasów międzywojennych. Czytając, momentami odnosiłam wrażenie, jakbym wspólnie z bohaterami uczestniczyła w ich codziennym życiu.
Choć powieść Wandy Miłaszewskiej „Na cztery wiatry” nie zrobiła na mnie większego wrażenia, to i tak uważam, że jest to historia warta przeczytania. Powieść ta bowiem skłania nas do refleksji i zastanowienia się nad tym, jakie relacje łączą nas z bliskimi.
Uwielbiam książki, które osadzone są w historii. Okres międzywojnia w Polsce był bardzo urokliwy i barwny, dlatego też z ogromną przyjemnością czytało mi się książkę, której autorka żyła w tamtym czasie... Powieść od razu nabiera autentyczności. Piękna Warszawa ze swoimi uroczymi kawiarenkami, parkami i ci ludzie, których rozmowy toczyły się na temat miłości, przyjaźni, poezji. Autorka pięknie odwzrorowała nam tamte czasy. I do tego fabuła, dosyć niebanalna, z zaskakującymi zakończeniem, które podobnie jak w życiu nie musi być szczęśliwe. Książka skłania do refleksji, na.temat życia. Dobrze wykreowania bohaterowie dają nam się poznać że swojej 'ludzkiej' strony, wraz ze swoimi słabościami i wadami. I pomimo upływu tylu lat.od powstania książki, myślę że można się z naszymi postaciami w pewnym stopniu utożsamić. Czasu się zmieniły, ale ludzie już niekoniecznie... "Na cztery wiatry" to powieść obyczajowa, ukazująca ludzką naturę, relacje rodzinne, oraz oddająca w piękny sposób urok międzywojennej Warszawy. Bardzo urzekła mnie ta powieść, która może wprowadzić w dosyć melancholijny i nostalgiczny nastrój.
BEATA IGIELSKA
Rodzeństwo Nideckich Jadwiga, Irena, Bronek i Witold są jak tytułowe cztery wiatry, które różni właściwie wszystko. Choć są tak odmienni to każde z nich mierzy się z własnymi pragnieniami czy słabościami. Do czego może doprowadzić zazdrość, intrygi i poczucie niesprawiedliwości?
,,Na cztery wiatry" to niezwykle prawdziwa opowieść w której nie brakuje skomplikowanych relacji rodzinnych w czasach międzywojennych. Autorka wyjątkowo dobrze przedstawiła portrety psychologiczne bohaterów. Widzimy ich wady i zalety. Poznajemy słabości czy najgłębiej skrywane marzenia czy zamiary. Nie brakuje tu również miłości, przyjaźni czy rozczarowań jakie spotyka każdy z nas na swojej drodze. Widzimy iż nie dla każdego z bohaterów rodzinna jest najważniejsza. Po śmierci matki kontakt pomiędzy rodzeństwem stopniowo zanika. Brak jest chęci ale i czasu dla najbliższych czy ich problemów powoduje, że możemy bezpowrotnie coś przegapić. Obserwujemy jak to wpływa zwłaszcza na Jadwigę. Nie zabraknie tu również emocji zwłaszcza że bohaterowie potrafią być irytujący. Sama chętnie powiedziałabym do słuchu co nieco upierdliwej cioci, egoistycznej Irenie czy naiwnej i zbyt ugodowej Jadwidze.
Dzięki plastycznym opisów bez problemu możemy poczuć klimat i atmosferę panującą w międzywojennej Warszawie. Całość zmusza do refleksji i zastanowienia do relacji panujących we własnych rodzinach zwłaszcza że potrafią być dalekie od naszych oczekiwań. Polecam.
,,Na cztery wiatry" to historia pewnej rodziny. Książka rozpoczyna się śmiercią Marii Nideckiej, która chorowała i nic już jej nie pomagało. Jej odejście wydawało się wybawieniem nie tylko dla chorej, ale też całemu otoczeniu.
Maria miała czwórkę dzieci: Irenę, Jadwigę, Bronka i Witolda. Każda z tych osób niczym tytułowe cztery wiatry była inna i każda z nich szukała sposoby na to by poprawić swój los. Najbardziej polubiłam Jadwigę, która miała problemy ze wzrokiem, ale wydała mi się, że najbardziej była żyta zarówno z matką, jak i wujkiem Erazmem. Do domu rodzeństwa często przychodziła ciotka Ludwika, która liczyła na to, że zamieszka w pokoju po zmarłej. Druga siostra szybko wybiła jej to z głowy. Irena to osoba raczej zapatrzona w siebie i nie polubiłam się z nią. Szybko zapomniała o żałobie i zaczęła układać sobie życie z szefem. Witold pracował w banku, natomiast Bronek skrywa pewne tajemnice, które szybko poznała nie specjalnie lubiana ciotka, Ludwika.
Akcja książki osadzona jest w czasach międzywojennych i opowiada relacje w pewnej ówczesnej rodziny. Żyją oni w poczuciu krzywdy, z czego wzięły się intrygi, tajemnice i zazdrość. Autorka świetnie ukazała portret psychologiczny każdego z bohaterów. Zarówno rodzeństwa jak również upierdliwej ciotki i przemiłego wujka. Postacie te dostarczyły wielu emocji. Większość z nich mnie irytowała. Zakończenie książki natomiast bardzo zaskakuje i pozostawia czytelnika z refleksją. Jak wyglądają nasze rodzinne relacje?
Oprócz opisanej historii Nideckich, autorka wspaniale oddała klimat Warszawy z czasów międzywojennych. Zachwyciły mnie opisy spotkań w kawiarenkach, rozmowy o miłości, przyjaźni i o rozczarowaniach, których tutaj będzie nie mało. Nic nie jest nam dane na zawsze i może w każdej chwili rozwiać się...na cztery wiatry.
Przeczytane:2024-06-29, Ocena: 5, Przeczytałam,
Czwórka rodzeństwa – Irena, Jadwiga, Bronisław i Witold – żegna matkę. Teraz to oni są sobie najbliżsi i powinni się zaopiekować sobą nawzajem. Jednak każde z nich ucieka do swoich spraw. Jedzą wspólnie posiłki, ale jakby się nie znali. „Czy to nie dziwne? Żyć razem w jednym pokoju i nic o sobie nie wiedzieć...”[1] Mimo tego ich decyzje odbijają się na całej rodzinie, a te nie zawsze są rozważne.
Wanda Miłaszewska w powieści „Na cztery wiatry” wykreowała bardzo wyrazistych bohaterów: piękna Irena, wrażliwa Jadwiga, karierowicz Witold, uzależniony od hazardu Bronek, cwana i boleśnie szczera ciotka, przebojowa aktorka Roma, kobieciarz Łącki, zakopany w książkach niepełnosprawny wuj – pozwolę sobie wymienić te najważniejsze. Na pierwszym planie są tu zdecydowanie kobiety. Miłosne perypetie Ireny są chyba wiodącym wątkiem. Również postaci Jadwigi autorka poświeciła dużo miejsca, jako tej dobrej, wrażliwej, chyba jedynej, której czytelnik współczuje. Z jakiegoś powodu Wanda Miłaszewska nie rozwinęła wątków Witolda i Bronka, a jako bracia również reprezentują rodzinę. Nawet koleżanka Ireny, Roma która jest postacią drugoplanową, przyćmiewa ich swoją barwnością.
Trudno powiedzieć, czy Wanda Miłaszewska nie potrafiła, nie chciała rozwijać tych postaci, a może z pełną premedytacją planowała napisać książkę o kobietach. Czas akcji to początek lat 30 XX wieku. Pisarka prezentuje pewien dysonans pomiędzy rozprzężeniem obyczajów, samodzielnością kobiety, a oczekiwaniem, iż będzie się dobrze prowadzić i będzie dbała o dom. Panowie z powieści cenią przede wszystkim piękno i kierują maślane oczy w stronę Ireny, która to piękno stara się eksponować. Narażona jest i na podziw, i na krytykę. W tym świecie to nie mężczyzna jest podły, a kobieta głupia i naiwna.
Bardzo przyjemnie czytało mi się powieść „Na cztery wiatry”. Z zainteresowaniem śledziłam losy rodzeństwa, chociaż – jak już wspominałam – wątki panów zostały potraktowane przez autorkę po macoszemu. Wanda Miłaszewska mogłaby również uwypuklić rolę matki. Seniorka na początku powieści umiera, a nam trudno ocenić, czy ona faktycznie spajała tę rodzinę, czy może drogi jej dzieci rozeszły się już wcześniej.
Komu mogę polecić tę powieść? Miłośnikom nieskomplikowanych obyczajówek. Cała historia opisana przez Wandę Miłaszewską zamyka w małym gronie postaci, a wątki są sprawnie poprowadzone. I zaznaczyć muszę, że nieskomplikowana nie znaczy infantylna. Co prawda pisarka nie rozbudowuje mocno fabuły, ale prezentuje – może w nieco uproszczonej formie – sposób myślenia mieszkańców stolicy z okresu międzywojennego.
[1] Wanda Miłaszewska, „Na cztery wiatry”, wyd. Replika, Poznań 2023, s. 144.