Wydawnictwo: Videograf II
Data wydania: b.d
Kategoria: Psychologia
ISBN:
Liczba stron: 432
Książka zaintrygowała mnie opisem dlatego postanowiłam ją przeczytać. Początkowo lektura szła mi opornie, nie spodziewałam się powieści w formie listów,liczyłam,że będzie podzielona na rozdziały. Jednak im dalej zagłębiałam się w tę historię napięcie rosło.
Dla mnie Kevin to przykład dziecka,które jest wychowane na klasyczny pępek świata,żyjące w przekonaniu, że mu się wszystko należy a inni się nie liczą. Denerwował mnie też Franklin,który zawsze widział w synu chodzące niewiniątko a żonę zbywał stwierdzeniem,że przesadza.
Autorka nie staje po żadnej ze stron,daje za to wybór czytelnikom po której stronie by stanęli. Ja byłam po stronie Evy,chociaż macierzyństwo ją przerosło to jednak starała się nawiązać kontakt z synem i poświęcać mu swój czas,chociaż Kevin niespecjalnie to docenił.
Z listów Evy do męża można dowiedzieć się jak trudna była od początku relacja z synem ,kobieta analizuje czy były znaki ostrzegawcze świadczące o złym zachowaniu Kevina i czy można było temu zapobiec. Zakończenie mocne i ściskające za gardło, bo mimo,że spodziewałam się tego co zrobi Kevin to jednak finał wyobraziłam sobie inaczej. Książka zapada w pamięci,jestem ciekawa filmu na jej podstawie.
Przeczytane:2014-01-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014, www.owcazksiazka.pl,
"Nie bardzo wiem, jak nazwać to, co wydarzyło się wtedy, w Czwartek. "Bestialstwo" wygląda jak wyciągnięte z gazety, "zdarzenie" w nienormalny sposób minimalizuje jego znaczenie, a "dzień, w którym nasz syn popełnił zbiorowe morderstwo" jest zbyt długie, czyż nie? Lepiej nie wspominać? Ja jednak będę. Codziennie budzę się i kładę się spać ze świadomością tego, co zrobił nasz syn. Niczym z nędzną imitacją męża." - Lionel Shriver
Wiele mówi się w telewizji czy publikuje w prasie wiadomości o cierpieniu dzieci. Pisze powieści, kręci filmy. O krzywdzie, jaką im wyrządzają dorośli lub rówieśnicy. Maltretowanie fizyczne, psychiczne, morderstwa, samobójstwa. Widzowie chłoną przekazywane im treści, współczują, żyją cudzym nieszczęściem. Tacy jesteśmy. W obliczu tragedii potrafimy się jednoczyć i solidaryzować z pokrzywdzonymi. Jesteśmy empatycznymi istotami. Jednak podchodzimy też do tego, jako do pokazywanego nam przedstawienia, makabrycznej ciekawostki, choć może nikt tak otwarcie nie przyzna. Coś jednak sprawia, że dany temat śledzi się z większym zainteresowaniem, a media stale nam dostarczają nowych informacji. Oglądalność. Bo to cudze nieszczęście? Ludzie. "Nie wydaje ci się, że dawno już zmieniliby kanał, gdyby jedynym moim osiągnięciem było A z geometrii?". Ta opowieść jest o nastolatku, który wiedział, że stanie się tym "oglądanym". Zorganizował więc w swojej szkole masakrę.
"Musimy porozmawiać o Kevinie" to powieść epistolarna. 28 listów Evy do męża, w których kobieta chłodno rozlicza się z całego swojego życia, z roli jaką odgrywała jako żona, ale przede wszystkim jako matka. Być może to spowiedź, która mogłaby jej pomóc z uporaniem się ze wspomnieniami. Rodzaj terapii. Jednak przede wszystkim to próba odnalezienia odpowiedzi na dręczące kobietę pytanie: dlaczego. Poważna rozmowa, która powinna była odbyć się wiele, wiele lat wcześniej i w cztery oczy. Tak się jednak nie stało.
Czy człowiek może urodzić się przepełniony nienawiścią? Do ludzi, do świata, do własnych rodziców. Eva uważała, że z jej synem tak właśnie było. Że Kevin urodził się już nienawidząc. Okazywał jej to od pierwszej minuty życia, ona zaś odwdzięczała mu się chłodem. Nie potrafiła zaangażować się emocjonalnie w rolę matki. Czuła, że coś jest nie w porządku z synem, myślała o nim wręcz jako o potworze, który urodził się po to, by ją ukarać. Jej mąż - Franklin - tłumaczył zachowanie chłopca dziecięcymi wybrykami. Dziecko nie może przecież cały dzień siedzieć grzecznie na kanapie. Odbierał Kevina zupełnie inaczej niż żona. Dla niego był to zwyczajny chłopak, który wyciągał do niego rączki na powitanie i uśmiechał się radośnie. Nie widział w nim nic niepokojącego. Sam był przecież kiedyś małym chłopcem.
Jedno dziecko, dwoje dorosłych i dwa zupełnie odmienne spojrzenia na jego osobę. Eva sądzi, że Kevin to chłodny manipulant i nie potrafi ukryć niechęci, jaką do niego żywi. Franklin nie może pojąć, dlaczego żona na każdym kroku stara się potępić i demonizować własne dziecko. A to dziecko, będąc już nastolatkiem, morduje z zimną krwią dziewięcioro dzieciaków i dwoje dorosłych. Dlaczego?
To nie jest opowieść lekka i przyjemna. A jednak nie można się od niej oderwać. Jest niezwykle głębokim studium psychologicznym kobiety jako matki. Przerażającym obrazem relacji kobiety z synem. Opisuje rzeczy, do jakich żadna matka nigdy by się nie przyznała. "Musimy porozmawiać o Kevinie" to fikcja literacka, oparta jednak na wydarzeniach, do których dochodzi nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w Europie. Tyle razy słyszało się o masakrach w szkołach z użyciem broni przez ucznia. Zawsze był jednak jakiś powód. Jakiś uraz w psychice sprawcy. W przypadku Kevina nie można mówić o jakimkolwiek powodzie. Choćby uparcie próbowało się jakiś znaleźć. Jak jednak matka może żyć z myślą, że nie wie, dlaczego jej syn w pewien Czwartek zrobił tak potworną rzecz? Dlaczego zrobił to im? Dlaczego zrobił to jej? Eva Kevina nie broni. Nie usprawiedliwia też ani siebie, ani męża. Ma świadomość, że w tym wypadku zawiedli wszyscy. Chce tylko - za pomocą chłodnej i szczegółowej analizy - poznać powód.
Zamykamy książkę wraz z ostatnią przeczytaną stroną, ale opisana historia nadal w nas pozostaje...