Mundra to zapis dziesięciu rozmów z położnymi. Najstarsza ma ponad dziewięćdziesiąt lat i pierwsze porody przyjmowała podczas II wojny światowej, najmłodsza – dwadzieścia sześć i pracowała w szpitalu w Tanzanii. Należą do różnych środowisk, mają odmienne doświadczenia i światopogląd. Opowiadają o cudzie narodzin, o ogromnej sile, którą natura obdarzyła każdą matkę, ale także o ciemnej stronie swojego zawodu – poronieniach, aborcjach, powikłaniach okołoporodowych, przemocy wobec rodzących. Poruszają wiele aktualnych i kontrowersyjnych tematów – problem medykalizacji porodu, odejścia od natury, cesarskiego cięcia na życzenie czy zapłodnienia
in vitro.
.
To książka o
mundrości natury i kulturowej sile kobiety.
Informacje dodatkowe o Mundra:
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2014-04-15
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
978-83-7536-551-1
Liczba stron: 296
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2015-08-04, Przeczytałam,
Nigdy nie sądziłam, że zainteresuje mnie temat położnictwa. Literatura poświęcona medycynie średnio do mnie przemawia i tym bardziej zdziwiłam się, kiedy wpadł mi do głowy pomysł przeczytania o pracy położnych. Zaskoczyłam samą siebie nawet tym, że nie mogłam się oderwać od czytnika.
Mundra, czyli mądra - to jedno z wielu określeń stosowanych do kobiet, które pomagały ciężarnym przejść przez poród. I nie jest to przypadkowo wybrany termin; położna to kobieta, która w małej miejscowości niejednokrotnie zastępowała lekarza. Wiedziała wiele o rodzeniu, sprawowaniu opieki nad nowo-narodzonym członkiem rodziny i przede wszystkim - uczyła młode kobiety roli matki. Bez skrępowania charakterystycznego dla ubiegłych stuleci potrafiła nawiązać z rodzącą niezwykle intymną relację. Pomagała, wspierała, radziła, miała potrzebne doświadczenie i niezbędną wiedzę.
Dziś położne to kobiety wykształcone tak fachowo, jak lekarze. Nie są to już te same mundre, co kiedyś, choć dla ignorantów nie różnią się niczym od pielęgniarki, a nawet salowej. Czasem sami lekarze zapominają o tym, że w kwestii odbierania porodów położne są ekspertkami. Rozmówczyniom Sylwii Szwed brakuje powszechnego szacunku i uznania. Ich zawód szczególnie w Polsce traktuje się jako coś gorszego. Zupełnie niepotrzebnie. Położne-bohaterki "Mundrej" to osoby solidnie wykształcone i doświadczone - pracowały m. in. w Skandynawii czy w Afryce, mają porównanie z innymi kulturami rodzenia i w ciekawy sposób przedstawiają te różnice.
Z książki czytelnik dowiaduje się, że środowisko położnych nie jest homogeniczne. Kobiety mają różne poglądy na tematy uważane za drażliwe: porody domowe czy zakres ingerencji w ciało rodzącej. Najstarsze położne, z którymi rozmawia autorka mają dziś ponad dziewięćdziesiąt lat, nie oznacza to wcale, że mają przestarzałe poglądy. Wspólnie z reporterką poruszają tematy religijności, śmierci, badań prenatalnych i aborcji. W rozmowach przewijają się genetyka, embriologia i oczywiście endokrynologia. Bo poród wiąże się z wybuchem różnych hormonów i reakcji chemicznych w ciele rodzącej, które wpływają jednocześnie na przychodzące na świat dziecko. Tak właśnie położne przekonują do porodów naturalnych. Nie znaczy to jednak, że piętnowane są cesarki na życzenie.
Dobre mundre, które czytelnik poznaje podczas lektury łączy zamiłowanie do wykonywanego zawodu, ogromne zaangażowanie w pracę, siła i pewność siebie, dzięki którym są w stanie poradzić sobie z nawet najbardziej spanikowaną przyszłą mamą. Opowiadają o trudach nauki, tajnikach zawodu, ciekawych lub niebezpiecznych sytuacjach związanych z porodem i okazjonalnych nieprzyjemnościach. Dzielą się wspomnieniami z pracy w nieistniejących już izbach porodowych i szpitalach, chwalą się statystykami, opowiadając o dzieciach, które przyjęły na świat. Mówią, naturalnie, również o cieniach tej pracy - wymaganiu ciągłej dyspozycyjności, niskich wynagrodzeniach i braku prestiżu zawodowego.
Choć zawód zmienia się równie dynamicznie co cała medycyna, na pierwszym miejscu zawsze będzie rodząca i jej dziecko. Ciekawym zamknięciem tego tytułu jest ostatnia rozmowa - wypowiada się była embriolog, która postanowiła przekwalifikować się i dołączyć do szeregów położnych. Naprawdę warto poświęcić trochę czasu tej książce i poznać jeden z najbardziej niedocenianych zawodów w Polsce.