Kolejna część zabójczo zabawnej Serii z papugą.
Papuga Pinda przestała przeklinać - teraz szczeka. Początkowo wszyscy przyjmują ten fakt z ulgą, wkrótce jednak okazuje się on źródłem samych problemów. Policjanci z Głuszyna zostają oskarżeni o prowadzenie na posterunku nielegalnej hodowli psów.
Do tego w pechowym pałacyku powstaje Instytut Kosmitologiczny, a miejscowy listonosz zostaje znaleziony martwy pośrodku kręgu w zbożu. Na miejscu zostaje odnalezione nietypowe narzędzie zbrodni. Brakuje tylko motywu...
Aspirant Andrzej Balicki ma pełne ręce roboty. Stare i nowe zbrodnie domagają się wyjaśnienia...
Wydawnictwo: DRAGON
Data wydania: 2021-06-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Uwielbiam się śmiać, z tego właśnie powodu dość regularnie sięgam po książki z dawką humoru.
Jest trup, listonosz... Na dodatek znaleziono go w polu a żeby było jeszcze gorzej to dla szczegółu leżał w kręgu. A przecież tuż za miedzą powstaje instytut kosmitologiczny. Oczywiście będzie śledztwo i będzie papuga Pinda, która tym razem będzie szczekać. No cóż, nie będzie łatwo.
Autorka dała nam wielowątkową komedię kryminalną w bardzo dobrym stylu. Częste zwroty akcji oraz dobrze wykreowani bohaterowie, którzy nie raz swoją wiedzę opierają na internetowych memach gwarantują dobrą zabawę.
Do tego zabawa słowem i świetny styl Autorki gwarantują przyjemność czytania.
Jest to świetna lektura, kiedy szukamy odprężenia i uśmiechu. Ja wiem, że tam w tle jest trup i to nie jest śmieszne ale już opisy bawią. Znajdziemy w niej cały wachlarz ludzi, których spotykamy w mediach społecznościowych, może znajdziemy samych siebie?
Podsumowując jest lekko, łatwo i przyjemnie ale nie banalnie 😊
W Głuszynie wydarzyła się rzecz niemożliwa- otóż do mieszkańców przybyli kosmici! No, może nie do końca przybyli i może nie do końca kosmici, ale na pewno są już w drodze. W końcu po coś musiał powstać tam Instytut Kosmitologiczny, prawda? A do tego coraz więcej osób napotyka ich na swojej drodze, dzieląc się relacjami z owych spotkań na prawo i lewo.
Do tego w zbożu zostaje znaleziony trup miejscowego listonosza, i tutaj rodzi się pytanie- sprawka istot pozaziemskich czy jak najbardziej "ziemskiego" człowieka?
Aspirant Andrzej Balicki nie tylko musi dokarmiać swojego współpracownika Bartka, drżąc na samą myśl o rozmowie z jego narzeczoną (a własną przełożoną) Lidią Czubajko, ale także odnaleźć sprawcę morderstwa. I oczywiście powstrzymać swoją matkę -i jej nieodłączną papugę Pindę- przed wpychaniem nosa tam, gdzie nie trzeba.
Komedia kryminalna w naszym kraju umościła się już wygodnie wśród innych gatunków literackich, a i autorzy coraz chętniej tworzą tego typu książki. Dość długo nie mogłam przyzwyczaić się do połączenia żartu i powagi, tak charakterystycznej dla spraw kryminalnych. Jednak my, Polacy, potrafimy się śmiać nawet z najpoważniejszych spraw, jednocześnie nie obrażając niczyich uczuć- chyba taki już nasz urok.
Morderstwo na śniadanie to już moje drugie spotkanie z twórczością pani Iwony Banach, równie udane, co poprzednie. Wyobraźcie sobie małą wioskę gdzieś pośrodku niczego, w której mieszkańcy żyją najnowszymi plotkami. Od wielu miesięcy ich głowy zajęte są rozmyślaniem nad tym, w co przekształci się dawny pałacyk. Jak się okazało- w Instytut Kosmitologiczny. Już chyba nawet nie muszę wspominać o tym, jakie poruszenie powstało w Głuszynie. Z drugiej strony mieszkańców atakuje niebieski stwór, wyrywający im z ręki jedzenie, a z portfela pieniądze. Jako że szczeka, wszyscy początkowo uznają go za zmutowanego psa, prawdopodobny efekt badań kosmitów. Nikt nie spodziewa się, że ów "potwór" jest najgłębszą tajemnicą pani Balickiej, szanowanej we wsi matrony...
Nie jest łatwo napisać komedię kryminalną, przynajmniej moim zdaniem. Trzeba posiadać ów talent, który powstrzyma pisarza przed przesadą. Fajnie jest się pośmiać, ale też trzeba wiedzieć, "kiedy ze sceny zejść". Na szczęście w przypadku drugiego tomu przygód papugi Pindy wszystko było w jak najlepszym porządku. Wyważony humor- myślę, że to najbardziej trafne określenie. Mogłam się i pośmiać, i rozmyślać nad tym, kto i dlaczego zabił listonosza. Co prawda nie jest to jakaś ambitna historia, w której sprawcę jest bardzo ciężko uchwycić (choć nasi bohaterowie mieli z tym nie lada kłopot), aczkolwiek czyta się ją bardzo dobrze. Idealna lektura na leniwe popołudnie, niewymagająca zbyt dużego myślenia, czysty relaks.
Pani Iwona Banach wie, jak pisać i dobitnie daje o tym świadectwo za każdym razem, gdy pojawia się jej nowa książka. Znajdziecie tu wszystko- humor, śledztwo, a nawet... romantyczne uniesienia.
"Morderstwo na śniadanie" to kolejna część "Serii z papugą" wymyślonej przez Iwonę Banach.
Mieszkańcy Głuszyna zaczynają wierzyć w pozaziemskich przybyszów. Ponieważ w ich małej wsi, został wybudowany Instytut Kosmitologiczny, ludzi snują domysły. Źródeł wiedzy szukają w Internecie. Do tego pośrodku kręgu w zbożu ktoś znajduje ciało miejscowego listonosza. I co wspólnego z tym całym galimatiasem ma papuga Pinda? Przeczytajcie koniecznie, bo czeka na Was duża dawka wyśmienitej zabawy.
Papuga Pinda ma swój niepowtarzalny, niezbyt łatwy charakterek. Jest ciekawą i oryginalną "postacią", która swojej właścicielce przyprawia zmartwień. Mnie rozśmieszała swoim zachowaniem i była motorem napędowym wielu wydarzeń w książce.
W powieści ludzkie wady, przywary i dziwne zachowania udało się autorce nakreślić w zabawny sposób, z wyczuciem. Znalezienie zwłok to niebywała sensacja. Mieszkańcy są bardzo ciekawi, kto zabił i dlaczego? Przy okazji, niektórzy chcą przez chwilę poczuć się sławni.
Lubię styl pisania autorki, bo jest bardzo oryginalny. Zawsze jestem pod wrażeniem pomysłów na niebanalną fabułę, które siedzą w głowie pisarki. Książkę czyta się szybko, a opowieść toczy się płynnie. Akcja toczy się wielotorowo.
Postacie są wyraziste, barwne, czasem szalone, specyficzne, mają ciekawe charaktery. Nie da się ich zapomnieć ani pomylić.
W książce znalazłam wiele komicznych sytuacji, które bardzo mnie rozbawiły. Ciągle zastanawiałam się, co jeszcze przydarzy się postaciom z powieści? Wątek kryminalny świetnie mieszał się z komediowym, a do tego został fajnie obmyślony.
"Morderstwo na śniadanie" to inteligentnie napisana komedia kryminalna. Idealna, gdy chcemy przeczytać coś dobrego i przy okazji poprawić sobie humor.
Serdecznie polecam 📚📚.
Lubicie komedie kryminale? Jeżeli tak to koniecznie musicie przeczytać drugą część o przygodach papugi Pindy. Mimo, że nie czytałam pierwszej części to nie miałam większego problemu w połapaniu się kto jaką odgrywa rolę.
Akcja rozgrywa się w miasteczku Głuszyn. Aspirant Balicki ma za zadanie rozwiązać tajemniczą śmierć listonosza. Matka Balickiego ma problem z papugą, która na szczęście przestała przeklinać ale zaczęła szczekać. Przez to policjanci z komisariatu w Głuszynie zostają oskarżeni o nielegalną hodowlę psami. Na domiar tego wszystkiego w pałacyku zostaje otwarty Instytut Kosmitologiczny. Ludzie z wioski obawiają się, że bedą nawiedzani przez kosmitów.
Było to moje pierwsze spotkanie z autorką ale na pewno nie ostatnie. Chętnie przeczytam poprzednią część przygód Papugi Pindy. Już dawno tak się nie śmiałam przy czytaniu książki. Autorka stworzyła świetną komedię z bardzo wyrazistymi i charakterystycznymi bohaterami. I ta Papuga😂 Polubiłam ją od samego początku i nie ukrywam, że czytając nie mogłam się doczekać kolejnego jej wybryku. Książka napisana jest prostym językiem i czyta się naprawdę bardzo dobrze. Powieść jest wręcz idealna na poprawę humoru, zapewniam że nie będziecie się przy niej nudzili.
Polecam serdecznie, myślę, że książka przypadnie do gustu każdemu. Ja z przyjemnością siegnę po kolejne książki autorki.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję @wydawnictwo_dragon ❤
Pani Iwona Banach pisząc ,,Morderstwo na śniadania", po raz kolejny zaserwowała nam świetną komedię kryminalną. Wraz z bohaterami książki przenosimy się do Głuszyna, małej wioski, w której powstaje Instytut Kosmitologiczny. I choć kosmitologia błędnie skojarzyła się mieszkańcom z kosmetologią, to szybko przekonali się, że nie przeprowadza się tam liposukcji, liftingu i innych zabiegów poprawiających urodę. Czy wiadomość o prowadzonych w Instytucie badaniach nad kosmitami zszokowała mieszkańców Głuszyna? No cóż, już od dawna w okolicy dzieją się rzeczy podejrzane, dziwne i warte bliższego poznania. Pod latarnią najciemniej i w związku z tym Głuszynianie zaczynają podejrzewać, że na komendzie policji prowadzona jest nielegalna hodowla psów. Do tego papuga, zwana Pindą, nabiera dobrych manier i przestaje przeklinać. Niestety wulgaryzmy zamienia na szczekanie. Czyżby zakolegowała się tym razem z policyjną sforą psiaków? I pozostając przy czworonogach, to zastanawialiście się do jakich poświęceń może posunąć się policjant, który zachowuje się jak disneyowski zakochany kundel? I czy funkcjonariusz, który w imię miłości przymiera głodem, jest w stanie rozwiązać sprawę morderstwa listonosza, którego zwłoki znalezione są w samym środku trójkątnego kręgu w zbożu? Hmm... trójkątne koło to niewątpliwie sprawka kosmitów;)
***
,,Morderstwo na śniadanie" to komedia kryminalna, w której nie mamy jednego głównego bohatera. Tu na plan pierwszy wysuwają się wszyscy mieszkańcy wioski. Głuszynianie, to skondensowane polskie społeczeństwo, ze wszystkimi jego przywarami i dziwactwami.
Więc jeśli jakieś zachowania, czy sytuacje podczas lektury tej książki wprawiają nas w dobry humor, to tak naprawdę śmiejemy się tu sami z siebie. Z naszych skłonności do plotkowania, zmyślania, wyolbrzymiania, taniej pogoni za sensacją, czy dążeniem do zdobycia sławy i rozgłosu. Autorka znakomicie żongluje absurdem, humorem i ironią i bawi nas do łez zarówno świetnymi dialogami, jak i humorem sytuacyjnym.
Jeżeli w te październikowe dni zdarza się Wam narzekać na jesienny spadek formy psychicznej i fizycznej to jako antidotum polecam Wam ,,Morderstwo na śniadanie". Pani @zastroniec zdecydowanie zadba o poprawę nastroju, a także rozrusza Wasze mięśnie, bo od śmiechu nie tylko te mimiczne zażyją sporej dawki ruchu. Mam nadzieję, że podczas czytania tej komedii będziecie się bawić równie dobrze jak ja, czego z całego serca Wam życzę.
Kiedy zabrałam się za czytanie tej książki wiedziałam (uprzedzona opiniami innych czytelników) że lektura ta zdecydowanie poprawi mi humor. I tak też się stało, bo książka okazała się lekką, łatwą i przyjemną w czytaniu, gwarantującą dobrą zabawę, chociaż autorka porusza w niej również bardzo poważne tematy. W końcu czyjeś morderstwo do wesołych nie należy.
Ale i tak uważam, że humor przewyższa tutaj wątek kryminalny.
Jako miejsce fabuły mamy tutaj małą miejscowość, w której mieszkańcy wierzą we wszystko co może być dla nich zagrożeniem. Każdy o każdym wszystko wie, a i tak nad mieszkańcami krąży jakaś tajemnica.
Jedną z głównych bohaterek jest papuga, która z pozoru wydaje się głupim ptaszyskiem, ale faktycznie jest chyba mądrzejsza od niejednego człowieka. Klnie i szczeka i skutecznie potrafi zawalczyć o siebie i swoje własności. Jest niejako przekleństwem mieszkańców i ulubienicą swojej właścicielki.
Pozornie lekka, łatwa i przyjemna w odbiorze fabuła skrywa jednak poważne dylematy małomiasteczkowych i wiejskich mieszkańców.
Moim zdaniem, świetnie został poruszony w książce temat matek nadopiekuńczych (dodajmy, że matek dzieci, które już dawno są dorosłe), które dla swoich synów gotowe są na poświęcenie siebie, swojego czasu i wszystkiego.
To jest lektura typowa na odstresowanie, ciekawie skonstruowana, gdzie przeplatają się wątki odnoszące się do różnych osób. Przyznam szczerze, że początkowo trochę się gubiłam w postaciach, ale im dalej zagłębiałam się w fabułę, tym bardziej „odnajdowałam” się w osobach.
Naiwność i często głupota ludzka mogą doprowadzić do tego, że życie postrzegane jest jak jedna wielka parodia.
Polecam tę książkę, szczególnie osobom z poczuciem humoru. Jeżeli liczy ktoś na poważny kryminał, to może niech po tę książkę nie sięga.
Przy tej lekturze zdecydowanie nikt się nie będzie nudził. Niesamowite zwroty akcji połączone z bardzo ciekawie wykreowanymi osobowościami bohaterów, oraz zabawne dialogi to połączenie czegoś co jednym słowem można nazwać RELAKS.
Tajemniczy instytut, w którym oficjalnie bada się (właściwie nie wiadomo co) kosmitów, dość zwariowani i ekscentryczni mieszkańcy Głuszyna z szaloną Pindą oczywiście na czele i niespodziewane morderstwo kogoś, kogo znali wszyscy to z całą pewnością przepis na dobrze spędzony czas.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale po tej książce wiem, że nie ostatnie.
Wróciłam do Głuszyna i od razu poczułam polską gościnność. No bo wiecie, kosmici pojawiają ze wszech stron, to i ludzi się nazjeżdżało, i ugościć ich trzeba. Tym razem na tapet autorka wzięła kosmitów. Dlaczego? Bo kosmici mogą wszystko, ot co. W każdym razie we wsi ich pełno, jak wynika z opowieści mieszkańców. A ci to mają do powiedzenia! Plotki, wymysły, szalejąca wyobraźnia. Atrakcji wszelkiej maści w Głuszynie nie brakuje. Jak różne i odległe sytuacje, przypadki i wpadki potrafi autorka ze sobą połączyć w przezabawny sposób, to się w głowie nie mieści. Ubiera w słowa wręcz irracjonalne zbiegi okoliczności i serwuje od śniadania do kolacji, a nawet nocą.
Co tym razem Iwona Banach podała w niepowtarzalnym, indywidualnym sosie własnym? Kosmitów, 5G, Facebook, briefingi pod sklepem, męskie ego, romantyczne zaloty, ślepą miłość, przepisy kulinarne z Internetu, kosmetyki, manifestacje, anonimy, donosy, rodzinne patologie i inne takie. Jednak przede wszystkim autorka piętnuje Polaków i ich wady. Na pierwszy plan wysuwa się głupota ludzka, naiwność, na drugi plotkarstwo, zaściankowość, zazdrość. Dorabianie teorii i ideologii kroczy tuż obok. Sprowadzanie wszystko do swojej prawdy zostaje krok z tyłu. Nie brakuje miłości i romantyzmu w pełnej krasie. Żądzy pieniądza też nie. A płaci się… za wszystko. Powieść Iwony jest nie tylko śmieszna i zabawna, ale i prześmiewcza, zaserwowana w niebanalny sposób. Mina rzednie, gdy spod grubej warstwy śmiechu wyłania się prawdziwy obraz rodaków.
Jest intryga, zawiła i nieoczywista jak na Instytut Kosmitologiczny i badania naukowe przystało! Na Głuszyn też! Morderstwo świeżutkie podane w zbożu. Żeby było zabawniej i bardziej morderczo, powraca stara zbrodnia. Sprawa Paciorkowych żon ma się całkiem nieźle mimo przedawnienia. Sabina, miłość aspiranta Andrzeja Balickiego, mnoży zagadki, a starsza aspirant Lidia Czubajko żąda wyników. Stara Balicka, Kudasiowa, Racuchowa wymiatają swoim kombinowaniem i wprowadzaniem planów w czyn. Stefankowi, Mirelli i Dżesice też nic nie brakuje, choć bije ich na głowę Maryśka.
Co tym razem Pinda nawywija? Jak nie ratlerek, to bernardyn… Ot, zdziczały pies z tej papugi. Wzbudza popłoch szczekaniem i nie tylko. Pinda potrafi nieźle przyłożyć, jak ktoś jej podpadnie. Tym razem i ona podpada. To niebieski przestępca z paskudnym charakterem. Koszmar w ptasim wydaniu, ale za to z jaką osobowością! Uwielbiam Pindę za całokształt. Za wredoctwo i urok osobisty. Podziwiam jej umiejętności lingwistyczne i psie akcje, bo ktoś ją nieźle wyszkolił. Zaskoczyło mnie, co to ptaszysko potrafi.
Całość jest niezwykle barwnie i plastycznie opisana. Bohaterowie wywołują salwy śmiechu już samym pojawieniem się. Sytuacje bawią do łez. Teksty rozwalają!
„Morderstwo na śniadanie” poleca się na wakacje. Lekki, kosmiczny posiłek z morderstwem, podlany inteligentnym humorem, podany latem smakuje wybornie. Smacznego!
Papuga Pinda przestała przeklinać - teraz szczeka. Początkowo wszyscy przyjmują ten fakt z ulgą, wkrótce jednak okazuje się on źródłem samych problemów. Policjanci z Głuszyna zostają oskarżeni o prowadzenie na posterunku nielegalnej hodowli psów.
Do tego w pechowym pałacyku powstaje Instytut Kosmitologiczny, a miejscowy listonosz zostaje znaleziony martwy pośrodku kręgu w zbożu. Na miejscu policja odkrywa nietypowe narzędzie zbrodni. Brakuje tylko motywu.
Aspirant Andrzej Balicki ma pełne ręce roboty. Stare i nowe zbrodnie domagają się wyjaśnienia...
"Morderstwo na śniadanie" jest drugim tomem zabawnej, w iście kryminalnym stylu Serii z papugą. Co tym razem zmalowało to ptaszysko? Otóż Pinda porzuciła przeklinanie na rzecz równie niecodziennego zachowania, a mianowicie... szczekania. Tak tak, dobrze widzicie. Coś takiego to tylko Iwona Banach mogła wymyślić. Ale jak to bywa u autorki, znajdziemy tu również sporo dziwnych nazw, imion, nazwisk, jak chociażby Instytut Kosmitologiczny.
"(...) o ile klnąca dotychczas po ludzku papuga używała tylko jednego uroczystego słowa, o tyle, kiedy przekwalifikowała się na język psi, nie zamierzała się ograniczać. Niestety. Szczekała namiętnie i bardzo umiejętnie. Bez przerwy. Dniami i nocami."
Ostatnio nerwów napsuł mi pewien kurier, dlatego aż mnie ponosiło, abym potrafiła takiego ukatrupić, chociażby na kartach książki. Ale ja się na tym nie znam, pozostawiam to chociażby Iwonie Banach, która za cel obrała sobie listonosza. Tak więc będzie trup, a dodatkowego mocno angażujace śledztwo. Podejrzanych co nie miara, a do tego pączek w czekoladzie z wiśniowym nadzieniem mmm... Czy to ma coś wspólnego ze śmiercią? Musicie koniecznie to sprawdzić!
Autorka swoimi trafnymi spostrzeżeniami na temat naszego życia dodaje tej historii realności. Czytelnik może przejrzeć się jak w lustrze, znajdując w niej część siebie. Głuszyńska rzeczywistość wcale, ale to wcale nie jest tak odległa, jakby mogło się wydawać.
Pełno tu absurdów, przerysowania, omyłek, sarkazmu, ironii, pecha, wiary w cuda, kosmitów i gry słów, którą po prostu ubóstwiam. W tym całym galimatiasie jest metoda. Śmiech towarzyszy nam na każdym kroku, ale i gorzka refleksja, że są wśród nas ludzie, którym ciężko coś przetłumaczyć. Od jakiegoś czasu bowiem obserwujemy zjawisko, w którym ludzie wiedzę o świecie czerpią z mediów społecznościowych. Dla mnie to mało wiarygodne źródło wiedzy, ale są także osoby, które każdy taki fake news biorą na serio i nic nie jest im w stanie przemówić do rozumu.
"Mówi się, że dostatecznie zaawansowana technologia w oczach nieznających jej ludzi wygląda jak magia, ale jeżeli trafić na podatny grunt, to wszystko jednak są kosmici."
To, jakie zakończenie tym razem zafundowała nam autorka... Tego zupełnie się nie spodziewałam. Moja ciekawość została rozbudzona na maksa.
"Morderstwo na śniadanie" bawi, dziwi, wzrusza, zaskakuje. Czy uda się opanować szaleństwa Pindy? Nie wiem kiedy zaserwujecie sobie tę lekturę. Ja polecam nie tylko na śniadanie, ale i o każdej porze dnia i nocy!
Papuga Pinda wraca. A wraz z nią aspirant Balicki, jego mama i inni mieszkańcy Głuszyna.
A we wsi na miejsce dawnego hotelu powstaje Instytut Kosmitologiczny. W mieszkańcach budzi to zainteresowanie mieszane z przerażeniem.
Czy to możliwe, że w ich wsi pojawili się
kosmici?
Kolejni mieszkańcy dzielą się swoimi doświadczeniami ze spotkań 3go stopnia. A gdy zostaje znalezione ciało miejscowego listonosza w trójkątnym kręgu na polu, strach i sepkujacje narastają.
Aspirant Balicki stara się myśleć trzeźwo i szuka winnego morderstwa (nie wśród kosmitów). Oczywiście pani Balicka wraz z Pindą i przyjaciółkami, pomaga mu jak może. Czy uda im się rozwiązać zagadkę morderstwa listonosza?
Jeżeli szukacie lżejszej lektury na lato, a nie chcecie rezygnować z kryminałów, to komedia kryminalna jest idealnym rozwiązaniem. A przy tej konkretnej uśmiech nie będzie Wam schodził z twarzy.
"Morderstwo na śniadanie" to druga część zabawnej serii z papugą. Papuga jest po prostu świetna. Jedyna w swoim rodzaju. Musicie ją poznać. Obecnie nie kurwuje za to szczeka, warczy i to nie jak jeden pies, ale jak całe stado psów różnych ras.
Autorka serwuje sporą dawkę humoru. Nieporozumienia, gra słów, humor sytuacyjny. Tu jest wszystko.
Głuszyn to wieś, gdzie nie znajdziecie sielskiego klimatu idealnego do odpoczynku. Tu ciągle coś się dzieje, morderstwa, kosmici i Pinda.
Bohaterowie są ciekawi, wyraziści. Każdy czymś się wyróżnia. Część z nich za dużo czyta internetowych informacji, część zaś zatrzymała się w odległej przeszłości. Wynika z tego sporo zabawnych sytuacji.
Takie komedie kryminalne lubię. Świetnie bawiłam się przy tej książce i już czekam na kolejną część. Tym bardziej po takiej bombie, jaka pojawiła się na zakończenie.
Pełna nadziei, jednocześnie smutna i tragiczna opowieść o poszukiwaniu samej siebie. Choroba paradoksalnie wyzwala siłę do buntu i u cieczki od "normalnego"...
Gdyby Agatha Christie pisała komedie kryminalne, wyglądałyby właśnie tak! Do eleganckiego hotelu w niewielkiej wsi przyjeżdżają laureaci konkursu...
Przeczytane:2021-09-02, Przeczytałem,
Wyobrażacie sobie mieć papugę, która przeklina, a do tego szczeka?
"Morderstwo na śniadanie" to druga część "Serii z papugą". Mimo, że nie czytałam poprzedniej części nie odczułam jakiś braków.
Papuga Pinda zaprasza na komedię kryminalną w najlepszym wydaniu.
Akcja rozgrywa się w Głuszynie, gdzie ma powstać Instytut Kosmitologiczny.
Dodatkowo policjanci zostają oskarżeni o nielegalną hodowlę zwierząt, ponieważ nasza Pinda zaczęła szczekać.
Pytanie co lepsze czy czas kiedy przeklinała czy teraz kiedy szczeka. Do tego wszystkiego znaleziono ciało listonosza. Jest narzędzie zbrodni, ale brak motywu. Aspirant Balicki stoi przed rozwiązaniem nietypowej zagadki. Jakby tego było mało mieszkańcy namiętnie szukają kosmitów.
Jeśli lubicie komedie kryminalne tą powinniście umieścić na swojej liście. Lekka komedia z humorem sytuacyjnym, niebanalnymi dialogami, a do tego nasi bohaterowie. Nigdzie takich nie znajdziecie i zapewnią Wam łzy w oczach... Od śmiechu😉
Autorka stworzyła świetną fabułę, do tego świetne dialogi, humor, zabawa. Nie ma się do czego przyczepić. Czekam na kolejne spotkanie z Pindolinką