Komiksowy, kryminalny esej o zmianach, jakie zachodzą we współczesnych miastach.
Młoda architektka Max przeżywa zawodowy kryzys. Nie może odnaleźć się w świecie wielkich inwestycji, ambitnych deweloperów i morderczej walki o atrakcyjne miejskie działki pod nowe apartamentowce. Szczególnie że wszystko to prowadzi do rozpadu lokalnych społeczności.
Znikające bazary i lokale rzemieślników, kamienice płonące zupełnie nieprzypadkowo, szczelne płoty zmieniające okolicę w labirynt, widmo nowych budynków zamiast skweru czy placu zabaw między blokami.
Max z niepokojem obserwuje, jak zmienia się jej dzielnica, a potrzeby dotychczasowych mieszkańców są ignorowane. Wkrótce odkrywa też podejrzany związek pomiędzy swoją pracą a incydentami w sąsiedztwie i postanawia sprawdzić, kto za nimi stoi.
Wydawnictwo: Kultura gniewu
Data wydania: 2024-05-23
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 160
Przeczytane:2024-06-15, Ocena: 6, Przeczytałam,
Opowiedzieć komiksem o Polsce, o naszej codzienności, o zmieniającej się rzeczywistości i wszystkim tym, co się z tym wiążę w sposób mądry, ciekawy i intrygujący, nie jest łatwo... Jednakże da się! Przekonuje nas o tym znakomity album Beaty Pytko pt. ,,Mord na dzielni", który ukazał się właśnie nakładem Kultury Gniewu i który to zaprasza nas swoimi stronami do współczesnej Warszawy, a dokładniej rzecz ujmując wprost na ulice piękniejącej w oczach biznesmenów i umierającej w oczach wieloletnich mieszkańców, pewnej dzielnicy...
Max jest młodą architektką, pracującą na co dzień w niewielkiej pracowni, zajmującej się unowocześnianiem współczesnej stolicy. I to właśnie z tej perspektywy, ale też i perspektywy mieszkanki jednej ze starszej dzielnicy miasta, obserwuje ona postępującą, flagową modernizację wschodniej części Warszawy, która zabija tradycję, piękno przeszłości, życie zwykłych ludzi, którzy chociażby od lat sprzedają w tym samym miejscu swojej smaczne warzywa. To kryzys moralny, który przekłada się na osobiste życie dziewczyny, burząc w nim spokój i porządek. I by było jeszcze ciekawiej, gdzieś w tle pojawia się zbrodnia - zupełnie inna, aniżeli moglibyśmy przypuszczać...
Beata Pytko dała nam tym komiksem tak wiele świetnych rzeczy, że sama nie wiem od czego zacząć. Otóż mamy tu obyczajowy dramat o nas - tak bardzo współczesnych, zagubionych, nierozumiejących zachodzących zmian, który chwyta za serce, czasami porusza, ale nierzadko też i rozbawia tym spojrzeniem na nasze życie niejako poprzez pryzmat krzywego lustra. Mamy nie mniej intrygujący wątek wszechobecnego postępu - na polu architektury i wielkiego biznesu, który ma za nic życie i zdanie szarych ludzi. I wreszcie jest kwestia kryminalnej afery, która być może nie jest tu najważniejszą, ale jednak determinuje losy bohaterów. Efektem jest komiks, który przyjemnie zaskakuje, porywa z każdą chwilą bardziej i bardziej, jak i wreszcie skłania do wielu ważnych refleksji nad tym, w jakim miejscy dziś wszyscy jesteśmy.
Siłą tej opowieści są z pewnością jej bohaterowie oraz realizm miejsca i czasu. Mamy tu zatem Max - ciekawie wykreowaną postać młodej, wolnej, kochającej, mającej dobrą pracę kobiety, której jednak brakuje tego czegoś do pełni szczęścia. I najlepsze jest to, że rozumiemy tę bohaterkę, czujemy dokładnie to samo co ona, widzimy otaczającą nas rzeczywistość dokładnie w takim sam sposób - ot, wystarczy, że żyjemy w jednym z wielkich, polskich miast. I skoro już o rzeczywistości mowa, to mamy tu podany polski, miejski krajobraz niejako na tacy, gdzie są biznesowe przekręty, gdzie każdy goni za kasą, gdzie zatarła się już dawno granica pomiędzy dobrą, handlową strategią i przestępstwem. To gorzki, smutny i do bólu prawdziwy obraz Warszawy, Krakowa, Łodzi i wielu innych naszych miast.
Wszystko to obrazuje zaś przyjemna dla oka, czarno biała, niezwykle klimatyczna szata ilustracyjna, gdzie mamy ciekawe, raczej prostej w swej konstrukcji, ale przy tym oddające pełnię emocji, rysunki. I właśnie w tej prostocie i zarazem sile przekazu wydaje się tkwić klucz do tego, by opowieść ta nas sobą oczarowała, przekonała do siebie, stała się czym bardzo bliskim. Bo też nie mogłoby tu być zbyt pięknie, okazale i wyszukanie na polu ilustracyjnej sztuki, gdyż wtedy byłoby to już nie nasze, nie polskie, nie tak bardzo szczere.
Najlepsze w tym komiksie jest zaś być może to, że każdy z nas znajdzie w nim dla siebie coś innego, co go szczególnie zachwyci. Bo może to być obyczajowy wątek związany z codziennością życia Max i jej związkiem..., może być to niezwykle prawdziwie spojrzenie na korporacyjny kierat..., ale może być to też architektoniczny sprzeciw przeciwko zabijaniu najpiękniejszych dzielnic polskich miast, gdzie to stare domy, place i parki ustępują miejsca nowoczesnym biurowcom i centrom handlowym. I zawsze będzie to jak najbardziej uzasadniony nasz wybór, gdyż opowieść ta ma wiele różnych, pięknych, równie ważnych obliczy.
Spędziłam na lekturze tego komiksu nieco ponad godzinę, nie chcąc jej przerywać choćby na krótką chwilę. Tak bardzo wkręciła mnie ta opowieść, przyjemnie zaskoczyła i urzekła swoją fabułą, że zapomniałam o wszystkim dookoła, stając się na ten czas jedną z pobocznych bohaterek tej misternie zaplanowanej, mądrze poprowadzonej, świetnej pod każdym względem, relacji. I bawiłam się tu znakomicie, ciesząc każdą stroną, każdym obrazkiem i każdym z padających słów.
,,Mord na dzielni", to swego rodzaju komiksowa tragikomedia, która czasami bawi, czasami smuci, ale zawsze fascynuje. To bez wątpienia jedna z najciekawszych polskich premier połowy tego roku, która z pewnością znajdzie się na wysokich miejscach we wszelkich podsumowania i rankingach najlepszych komiksów Anno Domini 2024 - jak najbardziej zasłużenie. Polecam.