Debiut pisarski Melindy Gates, aktualne i potrzebne wezwanie do wzmocnienia roli kobiet
Kiedy pomagamy osiągnąć moment zwrotny kobietom, pomagamy całej ludzkości.
Melinda Gates
Od dwudziestu lat Melinda Gates prowadzi misję, której celem jest znajdowanie rozwiązań dla ludzi pilnie potrzebujących pomocy, bez względu na to, gdzie żyją i kim są. Podczas tej podróży coraz wyraźniej zaczęła zdawać sobie sprawę z jednej rzeczy: Jeśli chcesz, by całe społeczeństwo dążyło ku lepszemu, nie możesz traktować gorzej kobiet.
W tej poruszającej książce dzieli się mądrością zdobytą dzięki spotkaniom z inspirującymi ludźmi, których poznała podczas swej pracy i podróży po całym świecie. Sama najlepiej wyjaśnia swoją motywację we wstępie: ,,Dlatego właśnie musiałam napisać tę książkę - by podzielić się historiami ludzi, którzy pozwolili mi znaleźć życiowy cel i siłę do działania. Chcę, byśmy wszyscy zobaczyli, jak możemy wspomóc kobiety tam, gdzie żyjemy".
Melinda wspiera swą narrację alarmującymi danymi, prezentując kwestie, które w największym stopniu wymagają naszej uwagi - od małżeństw dzieci przez brak dostępu do środków antykoncepcyjnych po nierówne traktowanie ze względu na płeć w miejscu pracy. Pisze też o swoim życiu osobistym oraz o drodze do równouprawnienia w małżeństwie. Jednocześnie stale udowadnia, że nigdy dotąd nie mieliśmy dogodniejszych warunków do zmieniania świata - i samych siebie.
Pisząc z pasją, szczerością i wdziękiem, przedstawia nam niezwykłe kobiety i pokazuje moc, jaką daje wspólne działanie.
Kiedy my dźwigamy innych, oni dźwigają nas.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2019-07-17
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 350
Tytuł oryginału: The Moment of Lift: How Empowering Women Changes the World
„Moment zwrotny” to książka mądra, pełna refleksji i dająca do myślenia. Pozornie może się wydawać, że Melinda Gates pisze o znanych i oczywistych problemach współczesnych kobiet, jednak w rzeczywistości porusza tematy, które wciąż uchodzą za tabu, uznawane są w wielu środowiskach za niewygodne i nieistotne, nawet jeśli cuchną na odległość seksizmem, męskim szowinizmem i ewidentnym łamaniem prawa.
Sięgnęłam po książkę Melindy Gates z ogromnym zaciekawieniem. Moją uwagę przyciągnęły tytuł i podtytuł oraz zapowiedź na stronie wydawnictwa. Dopiero po jakiś czasie zorientowałam się, że autorka to żona słynnego Billa Gatesa. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób na mój odbiór lektury. W jej trakcie mogłam jedynie ucieszyć się, że tak mądra osoba założyła fundację pomagającą kobietom na całym świecie, a jeśli jej nazwisko otworzyło i wciąż otwiera drzwi oraz portfele, to należy się z tego cieszyć.
Fundacja Bill & Melinda Gates od wielu lat wspiera kobiety i dziewczęta. Nie jest to tylko slogan czy fałszywa filantropia, gdyż fakty mówią za siebie. Dzięki programom fundacji i jej pieniądzom, a przede wszystkim dzięki ludziom dobrej woli, udało się w wielu krajach Trzeciego Świata doprowadzić do stosowania środków antykoncepcyjnych, szczepień i edukowania dzieci oraz nastolatek. A to tylko część mrówczej pracy.
Melinda Gates z wielkim zaangażowaniem pisze o swojej działalności charytatywnej, o tym, jak do niej dojrzała. Wcześniej zapoznaje czytelników ze swoją zawodową i rodzinną przeszłością. Nie jest bowiem tylko zwykłą damulką, która dobrze wyszła za mąż i się ustawiła w życiu.
To kobieta wykształcona, jedna z pierwszych i najlepszych programistek słynnej firmy Microsoft, w której poznała przyszłego męża.
Połączenie zawodowej kariery z rolą matki nie było łatwe, więc Melinda Gates zdecydowała się na świadome i planowane macierzyństwo. Udało się jej to dzięki stosowaniu środków antykoncepcyjnych i partnerskim relacjom z małżonkiem.
Szybko zdała sobie jednak sprawę z tego, że nie wszystkie kobiety mają takie możliwości. Gdy zaczęła się interesować sytuacją współczesnych dziewcząt i kobiet w najbiedniejszych krajach świata, gdy zaczęła je odwiedzać i rozmawiać z nimi, przeżyła wstrząs. Tymi właśnie dramatycznymi, ale jakże prawdziwymi i szczerymi przemyśleniami dzieli się czytelnikami.
Bill & Melinda Gates Foundation pomogła milionom kobiet i dzieci. Gdy czyta się o ich tragicznej wegetacji, o poniżeniu, wykorzystywaniu, okaleczaniu, traktowaniu w wielu kulturach gorzej od przedmiotów, serce się ściska.
To najczęściej miejsca, w których wszystkie decyzje należą do mężczyzn. Najgorzej jest urodzić się kobietą w afrykańskich krajach. W Nigerii, Somalii, Jemenie, Kongo, Czadzie i innych państwach Czarnego Lądu jest najwyższa śmiertelność wśród kobiet rodzących, noworodków, niemowląt i dzieci kilkuletnich. Tu też wydaje się za mąż dzieci, które co roku zostają matkami i nie są w stanie zapewnić swoim maleństwom nawet najbardziej elementarnych warunków do przeżycia. Tu kobiety są bite, gwałcone, okaleczane w wyniku prymitywnych praktyk obrzędowych, z obrzezaniem na czele...
Te potworności można wymieniać i wymieniać. Nie są one jedynie domeną krajów afrykańskich. Podobnie jest w Azji, gdzie rola kobiety sprowadza się do służącej, a nawet niewolnicy.
Straszne, przerażające, ale prawdziwe i nie wolno chować głowy w piasek, by udawać, że tak nie jest.
Co ciekawe, autorka zwraca też uwagę na to, że kobiety od dawna padają ofiarami przemocy również w krajach o wysokiej stopie życiowej, także w jej rodzimych Stanach Zjednoczonych. Postawa znanego z seksizmu obecnego prezydenta, Donalda Trumpa, raczej nie sprzyjają poprawie ich sytuacji. I właśnie dlatego ważne jest, by kobiety nawzajem się wspierały oraz umiały przeciwstawiać zachowaniom odbierającym im godność.
Badania pokazują, że nawet w krajach nazywanych cywilizowanymi co trzecia kobieta doświadczyła w rodzinie bicia, przemocy seksualnej i poniżania.
Wiadomo też jednak, że im bardziej kobiety są wykształcone, tym trudniej nimi manipulować i podporządkowywać je sobie. Właśnie dlatego w wielu zacofanych, biednych i ogarniętych religijnym fanatyzmem krajach dziewczynkom utrudnia się dostęp do edukacji albo w ogóle jej zakazuje.
O książce Melindy Gates można by pisać i pisać. Lepiej ją jednak po prostu przeczytać, bo to naprawdę wartościowa i dająca do myślenia proza. Gdyby to ode mnie zależało, wpisałabym ją na listę szkolnych lektur obowiązkowych, przynajmniej w wypisach. I kazałabym przeczytać od deski do deski każdemu politykowi.
Jako puentę pozwolę sobie zacytować jeden z wielu fragmentów, które bardzo mi się spodobały: „Społeczeństwo, w którym mężczyźni podejmują decyzje za kobiety, to społeczeństwo zacofane albo takie, które cofa się w rozwoju”. BEATA IGIELSKA
Melinda Gates na co dzień zajmuje się prowadzeniem założonej na rzecz kobiet fundacji. Przez wiele lat zgłębiła problemy występujące w globalnej skali, codziennie szukając nowych rozwiązań i oferując niebywałe wsparcie.
Choć chętnie sięgam po literaturę faktu i historie z życia wzięte, rzadko kiedy po lekturze czuję, że dany tytuł faktycznie otworzył mi oczy. Takie wrażenie odniosłam natomiast przy okazji poznawania „Momentu zwrotnego”. Nigdy wcześniej nie zainteresowałam się osobą Melindy Gates, przekonałam się natomiast, że to inteligentna, otwarta i inspirująca kobieta, której głębokie przemyślenia, zrealizowane pomysły i wielkie plany bardzo mnie zaintrygowały.
W swojej książce autorka połączyła szereg niezwykle interesujących tematów, oddając tym samym głos wszystkim poszkodowanym, niezauważanym oraz zepchniętym na boczny tor kobietom. Na kolejnych stronach poznajemy pozornie zwyczajne kobiety, które jednak za sprawą okoliczności, w jakie zostały uwikłane, śmiało mogłyby pretendować do miana bohaterek. Każdy z nas nieco się orientuje, jak wygląda sytuacja kobiet w krach rozwijających się, jednak po lekturze tej książki uświadomiłam sobie, że moje pojęcie na ten temat jest raczej zawstydzające, a ilość posiadanych informacji mniejsza, niż mogłabym się spodziewać.
Takie historie siłą rzeczy wywołują duże emocje. Szczególnie, kiedy uświadamiamy sobie, jak niewiele niektórzy posiadają i jak niesprawiedliwie zostali potraktowani. Za sprawą opisywanych kwestii Melinda Gates wywołała we mnie ogrom przeróżnych odczuć, które jednak skupiały się wokół pojęć negatywnych. Zaniepokojenie, złość, oburzenie i smutek mieszały się we mnie, buzując coraz mocniej wraz z zagłębianiem się w kolejne rozdziały, a trzeba przyznać, że każdy kolejny jest niemniej interesujący od poprzedniego.
Nie byłam do końca pewna, czego mogę spodziewać się po tej powieści. Bałam się, że sposób przedstawienia działań fundacji małżeństwa Gatesów okaże się mało interesujący i angażujący. Tymczasem pani Gates opowiada naprawdę ciekawie i szczerze. Choć momentami przytłaczał mnie ciężar podejmowanych tematów, to treść była na tyle absorbująca, że nie miałam chęci czy potrzeby, by od tej książki się odrywać. Zainteresowała mnie na tyle, że chętnie brałam ją do ręki i w czasie podróży, i w pracy, odrywając się od życia, które toczyło się tuż obok mnie, zupełnie się wyłączając.
„Moment zwrotny” to przedstawienie aktualnych światowych problemów dotyczących sytuacji kobiet i pokazanie w jaki sposób autorka, za sprawą założonej z mężem fundacji, próbuje sobie z nimi poradzić. Widać, że działania dobroczynne stały się sensem jej życia, a do każdej sprawy podchodzi z wielkim sercem i pięknym zaangażowaniem. Podczas lektury nie czułam, że Gates się wywyższa czy że czuje się lepsza dzięki temu, co robi, lub co posiada i może zaoferować. Nie. To po prostu wspaniała osoba, w dużym doświadczeniem i dużą klasą.
Ta powieść to poruszająca, ale i inspirująca historia, która uświadamia, że choć na świecie nie brakuje problemów, a kobiety każdego dnia muszą o siebie walczyć, to jednak jest ktoś, kto stara się poprawić ich los. Gates nie pozwala sobie na obojętność. A jeśli my nie możemy pomóc w taki sposób jak ona, to powinniśmy chociaż docenić to, co mamy i każdego dnia pamiętać, w jak komfortowych warunkach możemy żyć. Gorąco Wam ten tytuł polecam.
Przeczytane:2019-10-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2019,
Nie trzeba być wojującą feministką, aby zauważyć, że pomimo równouprawnienia, kobiety nadal są nierówno traktowane, a ich prawa lekceważone. Gorzej im znaleźć stałą pracę, bo przecież zaraz zajdą w ciążę i pójdą rodzić. Co roku, gdy jako naród świętujemy 11 listopada jako dzień Odzyskania Niepodległości, wspomina się o prawach wyborczych kobiet. Powoli, bardzo powoli, do przeszłości odchodzi obraz kobiety która ma rodzić i wychowywać dzieci, zajmować się całym domem, a w dodatku pięknie wyglądać i być posłuszną mężowi. Nie odejmuje nic kobietom, które wolą zająć się wychowaniem dziecka – jeżeli jest to ich wybór, tak chcą żyć, to super! Chcemy, aby przestrzegano naszych praw i woli. Czytając biografie wielkich kobiet, mam wrażenie, że wiele urodziło się w złym czasie. Chociaż mądre i odważne, nie mogły w pełni się rozwinąć przez panujący patriarchat. O ile w Europie i USA w XXI wieku jest problem z równouprawnieniem, to co dzieje się w krajach, gdzie kobiety nadal spychane są na margines społeczny?
Kim jest Melinda Gates? To kobieta, która wiedziała, czego chce. Doświadczona, wykształcona, mądra. Nie godziła się na zasady, które nadal panują w wielu krajach. Melina chciała coś zmienić, pomóc. Gdy zrezygnowała z pracy w Microsofcie, postanowiła założyć fundacje, która pomoże kobietom źle traktowanym; kobietom, którymi rządzą mężowie i teściowie i ojcowie; kobietom, które nie mogą decydować o własnym ciele; kobietom, którym odmawia się edukacji. Wszystkim tym, którzy tej pomocy potrzebują. Melinda poświęciła swojej fundacji wiele, ale i wiele dobrego uczyniła. Pani Gates jest wojowniczką o prawa kobiet na całym świecie. Prywatnie jest żoną Billa Gatesa i mamą.
Każda z nas powinna być feministką. Nie chodzi mi o ten przerysowany i stereotypowy obraz wojującej kobiety. Każda z nas powinna bronić swoich praw i być z nich dumna, bo niektóre nie mają pełnej swobody w decydowaniu o sobie. Książki, które poruszają te realne problemy znam i często po nie sięgam. Pokazują, oczami tych, którzy tego doświadczyli, jak traktowane są kobiety w róznych krajach światach. Najbardziej zszokowała mnie nie Arabia Saudyjska czy kraje Afryki, ale Indie. Tym razem mogłam spojrzeć na ten świat oczami kogoś takiego jak ja – kobiety, która urodziła się w kraju rozwiniętym, która mogła zdobyć doświadczenie, decydować o swoim ciele, o ciążach. Która mogła wyjść na spacer czy do kawiarni kiedy tylko tego chciała. Melinda Gates w swojej książce opisuje krótko swoje życie przed założeniem fundacji oraz jej początki. Pochyla się nad problemami kobiet – niechcianymi ciążami, które zagrażają życiu matek i dzieci. Kolejne dziecko to kolejny mały człowiek do wykarmienia, a och opiekunki zdają sobie sprawę, że nie dadzą rady wszystkich nakarmić. Melinda Gates dokładnie opisuje problem braku antykoncepcji dla tych najbardziej potrzebujących; opowiada o planowaniu rodziny – temacie, który również w krajach rozwiniętych jest bagatelizowany. Autorka przybliża czytelnikom problem braku dostępu do edukacji, a jednocześnie opowiada historię tych dziewcząt, którym się udało. Wspomina o nierównościach w pracy, o małżeństwach dziewczynek. Uderzyły mnie najbardziej osobiste historie kobiet, które Melinda spotkała na swojej drodze. Bo o ile liczby, tabelki czy omówienie problemu nie do wszystkich może dotrzeć, to już takie osobiste zwierzenia jak najbardziej. Za historią jednostki stoją miliony podobnych przypadków.
„Moment zwrotny” to nie tylko opis działań fundacji założonej przez Gatesów, ale także manifest kobiecej siły. Autorka formułując ciekawe i trafne wnioski, zmusza swoich czytelników do myślenia, wnikliwego obserwowania rzeczywistości i wysnuwania swoich własnych spostrzeżeń. Jak dla mnie ta książka okazała się bardzo ciekawą, intrygującą, ale także zapadającą w pamięć lekturą.