Ciepła, pozbawiona fałszu i tanich wzruszeń opowieść o relacjach rodzinnych. Trochę smutna, trochę zabawna, prawdziwa jak życie. Moim marzeniem jest takie skonstruowanie historii, żeby odbiorca na zmianę śmiał się i płakał, ale żeby odłożył książkę lub wyszedł z kina zbudowany, a nie podłamany. Kinga Dębska, autorka i reżyserka Marta odniosła sukces w życiu, jest znaną aktorką, gwiazdą popularnych seriali. Pomimo sławy i pieniędzy, wciąż nie może ułożyć sobie życia. Samotnie wychowała dorosłą już córkę. W przeciwieństwie do swojej silnej i dominującej starszej siostry, Kasia jest wrażliwa i ma skłonność do egzaltacji. Pracuje jako nauczycielka, jej małżeństwo jest dalekie od ideału. Mąż Kasi to życiowy nieudacznik, który bezskutecznie poszukuje pracy. Siostry nie przepadają za sobą, ale nagła choroba matki zmusza je do wspólnego działania. Muszą zaopiekować się ukochanym, ale despotycznym ojcem. Marta i Kasia stopniowo zbliżają się do siebie i odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2016-01-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 254
Język oryginału: polski
Opowieść o dwóch siostrach różniących się od siebie jak ogień i woda. Marta jest aktorką a Kasia nauczycielką. Obydwie mają nieudane życie a ich stosunki do siebie są bardzo chłodne. Jako siostry ich stosunki są bardzo obojętne. W obliczu choroby matki a póżniej ojca muszą się dogadać. Na początku jest bardzo ciężko. Kasia jest osobą, która w obliczu złych wieści histeryzuje natomiast Marta zostaje opanowana i próbuję zrobić wszystko co w jej mocy. Przykre jest, że dopiero w obliczu śmierci i choroby dwie najbliższe sobie osoby rozumieją błędny popełniane przez lata,
Książka, mimo, że porusza tak smutne i poważna problemy, to zawiera bardzo dużo dowcipnych scenek
Dziwny, choć intrygujący tytuł i okładka mogą sugerować komedię. Tymczasem otrzymujemy coś znacznie więcej, a komedii tam niewiele.
Mamy dwie siostry - Martę i Kasię, które za specjalnie nie przepadają za sobą. Marta odniosła sukces, jest znaną aktorką popularnych seriali telewizyjnych. Samotnie wychowała dorosłą już córkę. Mimo zawodowego powodzenia, wciąż nie może ułożyć sobie życia prywatnego. Natomiast Kasia pracuje jako nauczycielka. Jest młodą, wrażliwą kobietą. Jej mąż to życiowy nieudacznik, który bezskutecznie poszukuje pracy.
Choroba matki sprawi, że siostry będą zmuszone ze sobą współdziałać. Do tego muszą zaopiekować się choć kochanym, ale despotycznym ojcem, który również zachoruje. Wydarzenia te zbliżą do siebie siostry. Będą starały się odzyskać utracony kontakt, co przy okazji wywoła mnóstwo tragikomicznych sytuacji. Poza tym będą musiały zmierzyć się z trudnymi decyzjami moralnymi, samotnością czy frustracją. A nie będzie to takie łatwe tym bardziej, że każda z sióstr widzi rzeczywistość zupełnie inaczej. I każda uważa, że to właśnie ona ma rację. Kinga Dębska pokazała, że jeśli tylko chcemy i się postaramy, każdą relację możemy spróbować naprawić. Przypomina, że w trudnych sytuacjach to rodzina powinna być dla nas oparciem.
Trzeba zrozumieć, że śmierć nie jest naszym wrogiem; ona jest częścią nas. Rodzimy się i umieramy. Gromadzimy dobra, a potem one tracą sens. Dlatego trzeba łapać chwile, bo tylko one zostają. Życie jest chwilką. Liczy się tylko chwilka, którą pamiętamy. Reszta nie ma znaczenia.
Bohaterowie są różni, barwni, ze swoimi wadami i zaletami. Najbardziej widać to na przykładzie Mary i Kasi, które są jak ogień i woda. Autorka bardzo dobrze oddała ich odczucia. Jednych bohaterów polubimy bardziej, innych mniej. Z pewnością w którymś odnajdziemy cząstkę nas samych. Zaś narracja z perspektywy obu bohaterek pozwala na ich bliższe poznanie.
Choroba, cierpienie, odchodzenie, śmierć, żałoba, trudne relacje rodzinne to tematy może nie odkrywcze, ale o których trudno pisać, a autorce wyszło to udanie. Nie ma wrażenia sztuczności czy sztywności. Wszystko wydaje się być realne. Widać że autorka jest doskonałą obserwatorką otaczającego ją świata. Te obserwacje przeniosła na karty tej powieści.
Każdy z nas boi się przyszłości, momentu, w którym przyjdzie nam pożegnać rodziców. Autorka oswaja nas z tym niełatwym tematem. Książka ta sprawia, że spojrzymy na naszą codzienność trochę z innej strony.
Chciałabym, żebyś wiedziała, że możesz odejść. Pozwalam ci.
Całość napisana jest prostym, zrozumiałym, przyjemnym, niekiedy sarkastyczno-ironicznym językiem. Jedynie co mi czasami przeszkadzało, to zbyt częste powtarzanie tych samych sytuacji i wydarzeń. Mimo iż książka traktuje o trudnych, smutnych sprawach, nie pozbawiona jest wątków humorystycznych, dzięki czemu nie jest aż tak przytłaczająca.
Moje córki krowy to powieść ciepła, smutna, ciut zabawna, prawdziwa, zmuszająca do refleksji. Jeśli jesteście ciekawi, skąd te krowy w prześmiewczym tytule, sięgnijcie po tę lekturę.
Bardzo mi się podobała. Odkładalam ją w czasie, bo nie znoszę filmowych okładek, ale warto przeczytać. Wspaniały balans między smutkiem, złością, radością, śmiechem.
"Moje córki krowy" to zarówno powieść smutna jak i taka przynosząca nadzieję. To książka, która wiele uczy, np tego, że każdy ma swoją "prawdą" , swoje odczucia i przekonywanie za wszelką cenę do swoich nie jest dobrą drogą do zrozumienia a raczej do zakończenia dobrych relacji. W relacjach rodzinnych to bardzo ważne jak sami wiemy, dlatego nie powinniśmy z góry oceniać i krytykować a zapytać wprost:"dlaczego tak?". To tragikomedia, w której autorka pokazała samą siebie, swoje poczucie humoru i mądrość poruszając tak trudne tematy w sposób naprawdę poruszający i jednocześnie zabawny.
Zachęcam do sięgnięcia.
Dziwna książka. I nie wiem czy mi się podobała. Z jednej strony tak. Z drugiej nie. Irytowały mnie zachowania Kaśki i Marty. I te odzywki ich ojca ( wiem był chory), ale drażniły mnie te epitety jakimi mówił. I ta wszędobylska choroba i śmierć. Trochę mnie dołowała.
Bardzo fajna, lekko się czyta, trochę zabawna i trochę smutna, do pośmiania się oraz do płaczu, po prostu dla każdego
Mówią,że stajemy się naprawdę dorośli, kiedy umierają nam rodzice.Nie wiem czy to prawda.Ale z pewnością dzieci owych rodziców doświadczają wówczas nowego rodzaju ran, jak bohaterki czułej i tragikomicznej opowieści Kingi Dębskiej. Siostry Marta i Kasia to tytułowe córki krowy. Kobiety około czterdziestki. Obie poczuły juz smak wieku kleski i zapijają je alkoholem popularnym w ich rodzine niepasującej do bozonarodzeniowej reklamy. Marta i Kasia to dwa wulkany emocji o nieco innej ekspresji. Do końca nieświadome, jak bardzo są do siebie podobne, bo obu głęboko zalezy na tej poturbowanej rodzinie skupionej wokół trudnego do kochania i wręcz przerażającego ojca. Siostry czują życie i nie wstydzą się bólu, rozpaczy i miłosci.
Kontynuacja bestsellerowej powieści "Moje córki krowy" cenionej reżyserki filmów fabularnych i dokumentalnych, Kingi Dębskiej. "Porozmawiaj ze mną" nie...
Przeczytane:2019-04-21, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Ósmego stycznia 2016 roku w kinach pojawił się film - "Moje córki krowy. Film prawdziwy jak życie", którego nie oglądałam i raczej nie obejrzę. Przeczytałam za to książkę Kingi Dębskiej, która wpasowała się w kwietniowe wyzwanie portalu Lubimy czytać.
Marta i Kasia to około czterdziestoletnie siostry, żyjące na dwóch przeciwstawnych biegunach życia, które los zmusił do wspólnego działania. Marta jest aktorką, gra w serialu 'Zakręty losu', jednak w przeciwieństwie do swej postaci, nie radzi sobie w życiu uczuciowym. Jest samotną matką pełnoletniej już Zuzi i stara się w pojedynkę iść przez życie. Kasia to o rok młodsza od siostry nauczycielka, mężatka z szesnastoletnim synem Filipem. Jedna racjonalna, druga emocjonalna. Ogień i woda. Dzieli je przepaść. W żadnej sprawie nie potrafią się normalnie dogadać...
...aż do czasu, gdy najpierw matka a później ojciec otrzymują diagnozy będące wyrokami. Codzienność Marty i Kasi zmienia się diametralnie, muszą bowiem swój czas dzielić między obowiązki służbowe, rodzinne oraz pobyty w szpitalu. Zapach medykamentów, rozmowy z lekarzami oraz obserwowanie niknącego życia sprawia, że chcąc nie chcąc muszą przewartościować priorytety.
Książka pokazuje jak jednoczy się rodzina w obliczu choroby. Jak szuka uzdrowicieli, szarlatanów, księży, każdego kto może pomóc... Jak czeka na cud, jednocześnie myśląc racjonalnie i przygotowując się na odejście. To jest takie trudne. W historii Kingi Dębskiej każda z sióstr ma swój świat, swoje problemy, dramaty a my mamy okazję obserwować, co musiało się wydarzyć, by zajrzały w głąb siebie i postarały się odnaleźć u swego boku siostrę.
Niezmiernie trudno jest porównać życie gasnącego rodzica z obrazem, jaki mieliśmy okazję obserwować przez czterdzieści lat życia. Pełna życia, kręcąca się po kuchni mama, stanowczy ojciec stają się nagle zależni od innych, od leków, lekarzy, operacji czy aparatury. Trudno jest zaakceptować taką rzeczywistość, pogodzić się z wyczuwalnym zapachem śmierci, pożegnać się i pozwolić bliskiej osobie odejść... Aż nazbyt rozumiem to, jak czuły się siostry... dokładnie rok temu gasła moja Mama... Sporo faktów z książki pokrywało się z tym, co miałam okazję przeżywać.
Podsumowując - "Moje córki krowy" to historia o tym, jak kruche jest życie. O porastaniu kurzem, egzystowaniu z dnia na dzień, o miłości żywej przez pięćdziesiąt lat oraz jak to jest czekać razem, ale zarazem osobno. W tej książce nie ma ciepła, nie ma humoru a tytuł nie powala na kolana. To opowieść o samotności, głupich myślach, lęku, strachu, stresie i niepewności, ale również o potrzebach kobiet: czułości, bliskości, dotyku czy erotyce. Mocna, ale ważna.
recenzja pochodzi z mojego bloga: