„Blisko natury” to książki:
- o życiu dzikich zwierząt,
- wykonane na kartonie w 100% z recyklingu,
- drukowane ekologicznymi farbami.
Warto od najmłodszych lat być blisko natury!
Britta Teckentrup – wielokrotnie nagradzana ilustratorka, autorka i artystka. Urodziła się w Hamburgu. Studiowała i przez kilkanaście lat mieszkała w Wielkiej Brytanii. Napisała i zilustrowała ponad 100 książek obrazkowych dla dzieci. Wiele z nich uzyskało status bestsellerów i zostało przetłumaczonych na języki obce. Jej prace były prezentowane w galeriach oraz na targach sztuki na całym świecie. Mieszka i pracuje w Berlinie z mężem, synem Vincentem i kotem Oskarem.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2019-01-16
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 14
Ilustracje:Britta Teckentrup
Twoje dziecko ,,przeczyta" tę książkę niezliczoną ilość razy - i za każdym razem znajdzie w niej coś nowego, ciekawego. To jedna z pierwszych książeczek...
Przepięknie ilustrowane książki, które ćwiczą spostrzegawczość. Który żółwik nie chce wyjść ze swej skorupki? Czy widzisz smutnego nosorożca? Gdzie...
Przeczytane:2019-01-24, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Dzisiaj chcę Wam przedstawić książeczkę dla dzieci, która oczarowała mnie w każdym swym aspekcie. Posiadam w swej biblioteczce niedawno wydane dwa tytuły z serii i mam szczerą nadzieję, że wyjdzie więcej takich pozycji. Mam na myśli „Moją małą myszkę” oraz „Moją małą kaczuszkę” autorstwa Britty Teckentrup. Widziałam na jej stronie internetowej jeszcze książeczki o sowie, lisku, wiewiórce oraz kotku, wiec szanse na powiększenie kolekcji są realne. A uwierzcie mi, że naprawdę warto.
Co jest takiego wyjątkowego w tych książkach? Na pewno sposób, w jaki zostały wydane. Od razu rzuca się w oczy kompletnie niespotykany karton, co więcej, jest on pozyskany w 100% z recyklingu. Po prostu coś wspaniałego, bo tego pięknego obrazu dopełnia użycie do druku ekologicznych farb! Moi kochani, myślę, że warto wspierać takie inicjatywy, które sprawiają, że choć odrobinę zadbamy o nasze środowisko. Dodatkowo dostajemy wspaniałą książeczkę dla najmłodszych, na sztywnych stronach i o zaokrąglonych rogach. Pozycje te traktują o życiu dzikich zwierząt i są ekologiczne, można ten temat pociągnąć w rozmowie ze starszym dzieckiem, dając od razu wspaniały przykład. Cena za książkę – co mnie bardzo zaskoczyło – nie jest wywindowana i nie odbiega w żaden sposób od innych pozycji na rynku wydawniczym.
O te książki jednak trzeba bardziej dbać, gdyż nie są dodatkowo niczym powleczone, co by je mogło chronić przed wodą, bądź bezpośrednim kontaktem z małym smakoszem. Ja ciągle jestem pod ogromnym wrażeniem tego wydania i uzależniłam się już od głaskania stron. Wielką przyjemność sprawia mi oglądanie obrazków, są jak dla mnie wspaniałe, od razu przeniosłam się całym sercem do czasów mego dzieciństwa. Styl jest urzekający, ta różnorodność kwiatów, sympatyczne zwierzęta i przyjazna historyjka dają idealną pozycję do pokazywania dziecku. Moja córka wykazuje duże zainteresowanie – obecnie ma 13 miesięcy. Myślę, że jest to pozycja dobra spokojnie też dla dwuletniego dziecka, a może i dłużej, choć ja już mało się orientuję obecnie co czytają trzylatki.
„Moja mała myszka” opowiada o tym, jak spędziła cały jeden dzień tytułowa bohaterka. Urocza myszka wychodzi ze swej norki, aby spotkać się ze swoimi przyjaciółmi. Zwierzątka obserwują przyrodę wokół nich i bawią się w chowanego, do czasu, gdy myszka zgłodnieje. Nasza bohaterka zajada się wtedy leśnymi smakołykami i zapada w małą drzemkę, z której to przyjaźnie budzą ją jeżyk i ptaszek, bo chcą się z nią już pożegnać. Całość kończy się powrotem myszki do mamy. Nie jest to w żadnej mierze skomplikowana historia, brak tu jakichś zawirowań, niebezpieczeństw, przygody, czy nawet morału. Ot, po prostu najzwyczajniej w świecie bohaterka wyszła się pobawić, zjeść, przespać i wróciła szczęśliwie do domu.
Zdaję sobie sprawę, że w obecnych czasach, gdy tak mocny nacisk stawia się na walory terapeutyczne, oswajające, uczące czegokolwiek, ta pozycja może wydać się niepasująca i niepotrzebna, lecz osobiście uważam zgoła inaczej. Myślę, że dzieci potrzebują czasem obejrzeć i posłuchać bajeczki o zwykłym, spokojnym dniu, miło spędzonym na znanych mu przyjemnościach o całkowicie pozytywnym wydźwięku, ukazującym właściwie, że nie każdy dzień jest wielką i szaloną przygodą. Takie zwykle, sielskie dni bez kłopotów również są piękne i warto ich wypatrywać, odnajdywać w nich pełnię szczęścia, mimo, że „tylko” się pobawiliśmy, „tylko” zjedliśmy smaczny posiłek, „tylko” zapadliśmy w zdrową drzemkę i wreszcie „tylko” bezpiecznie wróciliśmy w objęcia mamy. Takiego „tylko” życzyłabym każdemu maluchowi.
„Warto od najmłodszych lat być blisko natury!”
Ja się pod tym podpisuję obiema rękami.