"Mój piękny syn" - przejmująca historia zwykłej rodziny autorstwa Davida Sheffa.
Pierwsza tak szczera historia buntu dorastającego chłopaka, opowiedziana przez ojca, który za wszelką cenę próbuje walczyć z uzależnieniem syna. Porywająca i rozdzierająca serce opowieść o miłości rodzica do dziecka, studium zdobywania życiowej mądrości. Przejmujące świadectwo ojca, który zadaje sobie pytanie, co zrobił (albo czego nie zrobił), że jego wspaniałe, zdolne i wrażliwe dziecko zaczęło się buntować, popełniać błędy i pogrążać w uzależnieniu. David bezustannie zadaje sobie pytanie, czy jest odpowiedzialny za nałóg syna. Czy zawinił rozpad małżeństwa rodziców Nica? Czy można było jakoś zapobiec zbliżającemu się dramatowi? Czy cała rodzina musi cierpieć z powodu uzależnienia najstarszego dziecka?
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2019-01-16
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 450
Tytuł oryginału: Beautiful Boy: A Father's Journey Through His Son's Addiction
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jarosław Mikos
Na tą książkę trafiłam tak naprawdę przypadkiem. Jako że tematyka narkotyków i uzależnień pojawiała się już w czytanych przeze mnie książkach to pomyślałam, że kolejna będzie dobrym pomysłem. To, co przeważyło szalę to fakt, iż do tej pory czytałam książki z punktu widzenia osoby biorącej. Stąd myśl, że wyznania członka rodziny będą jednak czymś zupełnie innym. David Sheff pisząc tę książkę zrobił dla mnie (myślę, że nie tylko) coś wspaniałego.
„Mój piękny syn” to pierwsza (przynajmniej w moim przypadku) tak szczera i przy okazji napisana przez ojca historia. Tak jak wspomniałam za mną wiele tego typu historii, ale opowiadanych przez samych narkomanów. Nigdy nie miałam okazji poznać realiów członka rodziny. Nie było mi dane zobaczyć co przeżywają bliscy.
David to zrobił. Otwarł drzwi do swojego życia po to by pokazać jak wygląda codzienne życie z nastoletnim, a później dorosłym już synem narkomanem. Pokazał codzienny strach najpierw o jego zdrowie, a potem już życie, niepokój, kiedy i czy w ogóle się odezwie lub pokaże. Obawy o resztę rodziny, a nawet przyjaciół.
Nic uzależnił się zarówno od alkoholu jak i narkotyków. Miał zaledwie dwanaście lat, gdy zaczął eksperymentować. Najpierw była marihuana, a potem poszło z górki. Nim ktokolwiek się obejrzał był w objęciach twardych narkotyków, leków i alkoholu.
"Mój piękny syn" to jednak nie historia Nica, ale jego rodziny. Przede wszystkim ojca. To David dniami i nocami zajmując się żoną i dwójką młodszych dzieci nie potrafił poświęcić im całej uwagi. Wiedział, że ich zaniedbuje, ale nie mógł zapomnieć o najstarszym synu - Nicu.
Chłopak miał przed sobą świetlaną przyszłość. Inteligentny, młody z wieloma zdolnościami i kochającą i wspierającą rodziną. Niestety wybrał inną drogę. Tę, która skrzywdziła zarówno jego, jak i rodzinę. Jego nałóg kosztował zdrowie nie tylko samego Nica, ale również jego ojca. Tylko David wie ile nerwów i stresu kosztowało go to, co zafundował mu własny syn. I choć musiał być twardy, odmawiać i patrzeć jak chłopak się stacza to okazało się to być najlepszą postawą jaką mógł wybrać.
David w niezwykle szczery sposób pokazuje nam stadium uzależnienia własnego dziecka. Obnaża każdy najsłabszy punkt i zastanawia się, która z najdrobniejszych nawet rzeczy mogła zawinić. Być tym konkretnym kamykiem, który wywołał lawinę.
To, co zrobiło na mnie wrażenie to nie tylko ta bezpośredniość i obnażenie własnych słabości i problemów, jeśli chodzi o Davida. To fakt, że w swojej książce zawarł wiele rad jak postępować z dziećmi, które wpadły w ten paskudny nałóg, jakim są narkotyki. Daje wiarę i nadzieję, że można z tego wyjść. Pokazuje, że choć jest to naprawdę trudne to jednak możliwe. Najtrudniejsze to być twardym i umieć się sprzeciwić, nawet jeśli łamie nam się serce.
"Mój piękny syn" to książka nie tylko o zdrowieniu narkomana. To historia powrotu do zdrowia całej rodziny, która próbuje odzyskać równowagę po latach życia w strachu, niepewności i rozczarowaniu.
Dla mnie to prawdziwy bestseller, jeśli chodzi o problemy z narkomanią. Myślę, że tę konkretną książkę poleciłabym każdemu. Rodzicom, jak i ich dzieciom. Tym, którzy mają kontakt z narkotykami, ale i tym, którzy nic o nich nie wiedzą. To ostrzeżenie i pomoc w jednym. Przeczytajcie, a zrozumiecie co mam na myśli.
"Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego"
Nic jest młodym, utalentowanym chłopakiem. Pięknie gra, śpiewa, mówi, pisze. Interesuje się w zasadzie wszystkim. Teatrem, filmem, muzyką i książkami. Jego wiedza o świecie jest ogromna. Jest zdolny, dobrze się uczy, świat stoi przed nim otworem...
Niestety pewnego dnia, jako 14-stolatek, próbuje czegoś, co jest "zakazanym owocem". I chociaż obiecuje, że to był tylko raz, że nie jest fajne i nigdy się nie powtórzy, wpada w błędne koło. Potrzebuje więcej i więcej, aż w końcu nie potrafi żyć bez brania i picia...
Nic jest alkoholikiem. Jest narkomanem. Zaczynał od trawki, a później już potoczyło się samo - heroina, amfetamina, metamfetamina… Brał wszystko co można, w ilościach zastraszających, mieszał wszystkie narkotyki.
Porzucił szkołę, pracę, okradał najbliższych, znikał z domu, podejmował kilka odwyków i terapii, z których uciekał. Stał się arogancki, agresywny. Był wrakiem człowieka, był zagubionym młodym mężczyzną...
Cholernie ciężko pisać mi recenzję tej książki. Diabelnie ciężko było mi ją czytać. Nie dlatego, że jest zła... Dlatego, że jest do bólu szczera...
To nie kolejna zmyślona historia. To nie historia prawdziwa, ale łagodnie przedstawiająca uzależnienie od narkotyków, alkoholu, od jakichkolwiek substancji czy rzeczy.
To pamiętnik. Prawdziwa historia opowiedziana przez ojca Nica. Prawdziwa, szczera i przerażająca... Nie zdawałam sobie sprawy ile osób rocznie trafia w szpony tego okrutnego nałogu. Ile umiera. Jak łatwo o dostęp do narkotyków, nawet tych najgorszych. To jest przerażające!
Z drugiej strony jako rodzic, nigdy nie myślałam "co by było gdyby". Nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Czytając książkę "Mój piękny syn" powoli zaczynałam wczuwać się w emocje autora. Nie sposób wejść w nie całkiem, ale chociaż trochę łatwiej zrozumieć. To ciężkie... Jesteś rodzicem, który stara się wychować swoje dziecko na wspaniałego człowieka. Rodzicem, który daje dziecku wszystko co najlepsze. Jesteś dumny z sukcesów syna czy córki, wspierasz go, kibicujesz i nagle pewnego dnia... Nie ma planów, nie ma sukcesów, nie ma chęci. Jest wrak człowieka...
Patrzysz na swoje piękne i zdolne, kochane dziecko, które jest obrazem nędzy i rozpaczy. Które wygląda jak chodzący trup. Jest przerażająco chude, blade. Widzisz, że coś jest nie tak, że coś się dzieje. Boli Cię, tak bardzo Cię boli... Pragniesz zrobić wszystko żeby pomóc, nie ważne Twoje życie, pieniądze, kariera - Twoje dziecko jest najważniejsze. Ono dalej jest piękne. Najpiękniejsze na świecie. Nie śpisz, szukasz pomoc, a dziecko ją odrzuca... Odrzuca i poniekąd wydaje na siebie wyrok. Twoje serce pęka, rozpada się na milion drobnych kawałków...
Co możesz zrobić? Nic... Możesz patrzeć... Możesz próbować wspierać, ale jeśli uzależniony nie chce pomocy, nie zrobisz nic...
Od tej chwili towarzyszą nieustannie strach, lęk, wyrzuty sumienia. Co zrobiłem źle? Co mogłem zrobić innego, by ta historia potoczyła się inaczej? W pewnym momencie przypłacasz to swoim zdrowiem... Cierpi cała rodzina, nie tylko narkoman czy alkoholik...
Pewnie sami widzicie ile emocji towarzyszy mi obecnie. Tyle samo towarzyszyło mi, gdy czytałam zapiski Davida...
Nic żyje. Udało się. I mam nadzieję, że nic w tej kwestii się nie zmieniło. Trzymam za niego, za całą rodzinę mocno kciuki!
www.zaczytanaemigrantka.eu
Piękna historia opisująca walkę o syna. W trakcie jej czytania, mnóstwo razy zawiodłam się na Nicu i zastanawiałam się skąd rodzic czerpie siłę, by nadal walczyć. Jeszcze nie jestem rodzicem, ale dla mnie jest to nie do wyobrażenia. Książka naprawdę przepiękna i warta przeczytania. Wzbudza nadzieje oraz daje mnóstwo sił. Myślę, że każdy rodzic powinien do niej zajrzeć. Niestety mamy takie czasy, że wszelkiego rodzaju używki są ogólnodostępne, a edukacja na temat uzależnień jest na naprawdę niskim poziomie.
Te wspomnienia zapadną w mojej pamięci na zawsze.
Hymn ojcowskiej miłości
Temat uzależnienia w literaturze nie jest ani niczym nowym, ani odkrywczym. Do tej pory wydano dziesiątki (o ile nie setki) wspomnień osób uzależnionych, które podjęły walkę z nałogiem lub takich, które były tej walki świadkiem. Czym zatem wyróżnia się książka Davida Sheffa? To głębokie studium nałogu dziecka, rozważanie o każdej najmniejszej rzeczy, która mogła się do niego przyczynić. To pełna emocji, a zarazem bardzo wyważona historia niekończącej się miłości zrozpaczonego rodzica, który wbrew wszelkiej logice walczy o powrót do zdrowia swojego syna.
Najważniejsze to poznać powód?
Książka Davida Sheffa miała być po pocieszeniem i nauką dla wszystkich, którzy zderzyli się (bądź zderzą) z problemem uzależnienia. Autor pokazuje jak trudne jest bycie współuzależnionym, jak wielkim obciążeniem psychicznym jest zbyt wnikliwe analizowanie powodów, a co za tym idzie: nieustanne obwinianie się za chorobę dziecka. "Mój piękny syn" jest opowieścią o długiej drodze do zdrowia nie tylko syna autora, ale całej jego rodziny – żyjącej przez całe lata w strachu, rozczarowaniu i wyrzutach sumienia. W przeciwieństwie do innych pozycji dotyczących narkomanii, ta książka nie jest nastawiona na szokowanie ani drastyczne szczegóły, a na pokazanie próby rozwiązania problemu jakim jest uzależnienie. To naprawdę stonowana, choć niepozbawiona emocji opowieść rodzica, który stara się odzyskać swoje dziecko.
Czy leci z nami tłumacz?
Do samej treści książki nie mam żadnych zastrzeżeń – wpisała się ona we wszystkie moje oczekiwania i myślę, że bardzo dobrze spełnia zadanie, które autor sam przed sobą postawił: niesie wsparcie w walce z uzależnieniem. Jednak pod względem technicznym jedna rzecz przeszkadzała mi dość mocno – tłumaczenie. Jest ono niekonsekwentne (np. brak translacji tytułów programów kontra spolszczenie nazw, które przyjęły się w polskiej popkulturze w oryginale (Cud Kobieta zamiast Wonder Women, zespół Nirwana zamiast Nirvana). Od tłumacza wymagam tego, żeby zamiast dokładnego przekładu potrafił oddać klimat, sytuację oraz zrobił research na dany temat. Krótko mówiąc – wymagam zaangażowania. W przypadku przekładu Jarosława Mikosa niektóre wypowiedzi małych dzieci brzmią mało wiarygodnie i egzaltowanie, pojawiają się błędy: w tytule sztuki Williamsa – "Kotka na gorącym, blaszanym dachu" (w książce: "Kotka na gorącym dachu"), w tytule filmu "Zakochany bez pamięci" – (w książce: "Zakochany do szaleństwa"). Chyba nie jest tak wielkim problemem, żeby sprawdzić, pod jakimi tytułami niektóre dzieła funkcjonują w Polsce. Uczciwie muszę przyznać, że mój egzemplarz recenzencki był jeszcze przed ostateczną korektą i mam nadzieje, ze wersja finalna będzie wolna od powyższych błędów. W moim odczuciu przekład Jarosława Mikosa jest poprawny, ale odarł nieco oryginał z literackości.
Byle nie stracić nadziei
"Mój piękny syn" rozkłada uzależnienie na najdrobniejsze cząstki i analizuje każdą z nich z osobna. To historia poruszająca, ale nie dlatego, że jest przesycona brutalnością czy rozdzielającymi opisami. Wręcz przeciwnie: siłą tej historii jest spokój autora, jego pokora i pogodzenie się z losem przy nieustającej walce o zdrowie syna. Bardzo jestem ciekawa relacji “drugiej strony” i tak szybko, jak to będzie możliwe, sięgnę po tę samą historię opowiedzianą ustami syna autora.
"Mój piękny syn" to książka, którą nie łatwo się czyta i którą nie łatwo jest ocenić. Jak bowiem ocenić czyjeś zachowanie w sytuacji tak nienaturalnej? Ja potępić dezorientację ojca w momencie, kiedy ukochany syn okazuje się alkoholikiem i narkomanem?
"Mój piękny syn" stanowi spowiedź Davida Sheffa. Szczere wyznanie o swoim życiu, życiu jego syna. Walce z jego nałogiem. To przyznanie się do winy, a jednocześnie - przestroga.
Zanim Nic Sheff uzależnił się od krystalicznej amfetaminy, był wspaniałym chłopakiem, wesołym, dowcipnym, wybitnie uzdolnionym uczniem, sportowcem grającym...
Przeczytane:2020-02-27, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Egzemplarz recenzencki,
Często mówimy, że coś działa na nas jak narkotyk, prawda? Ale co zrobić, kiedy do naszego życia wkrada się prawdziwy narkotyk i to na stałe? Powoli wyniszczając ciało naszej bliskiej osoby. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Czy to w ogóle jest możliwe?
Autorem tej biograficznej książki jest ojciec syna, który uzależnił się od narkotyków. To historia walki o życie kochanego dziecka poprzez jego ojca. Historia, która chwyta za serce i pokazuje do czego prowadzą narkotyki. To prawdziwa historia, która być może pomoże rodzicom w podobnej sytuacji, pozwoli zrozumieć pewne kwestie.
„Nie mam wiadomości od Nica i każda godzina, każdy dzień, każdy tydzień jest cichą męczarnią, jak ból fizyczny. Przez większość czasu czuję się, jakbym palił się w ogniu. Może to prawda, że cierpienie wzmacnia charakter, ale na pewno także niszczy ludzi. Ci, których spotykam na mityngach Al-Anonu, są zniszczeni, niektórzy w widoczny sposób, ale psychicznie – wszyscy. Jednocześnie należą do osób najbardziej otwartych, najbardziej żywych i gotowych dzielić się z innymi, jakie kiedykolwiek spotkałem.”
Nie ma chyba na świecie miejsca, w którym nie ma narkotyków. One są wszędzie i nie ważne jak bardzo byśmy się starali, by osoby nam bliskie, a zarazem uzależnione ich unikały, nie jesteśmy tak naprawdę w stanie nic zrobić. To jak walka z wiatrakami. Wszystko tak naprawdę zależy od osoby, które je zażywa, czy ma w sobie wystarczająco dużo determinacji, a przede wszystkim chęci, aby z tym skończyć.
David Sheff nie mógł uwierzyć, kiedy dowiedział się, że jego syn Nic, sięga po narkotyki. Oczywiście jako kochający rodzic pragnął zrobić co w jego mocy, żeby mu pomóc. Prosił, błagał, aby ten zaczął się leczyć. Czasem mu się udawało przemówić mu do rozsądku, ale zazwyczaj nie trwało to zbyt długo, bo syn po jakimś czasie i tak wracał do nałogu w dodatku sięgając po coraz mocniejsze narkotyki. Książek, w których opisane jest życie osoby uzależnionej jest dużo, jednak takich w których to osoba bliska osoby uzależnionej opowiada o swoich zmaganiach chyba nigdy wcześniej nie poznałam. Zawsze łatwo jest powiedzieć, że człowiek który bierze jest ćpunem, niech więc sam sobie z tym radzi, co mnie to interesuje. Ale zastanawialiście się kiedykolwiek przez co przechodzi rodzina takiej osoby? Czy łatwo jest patrzeć jak członek rodziny powoli stacza się na dno? Nie sądzę.
Nasz autor miał długą i żmudną drogę związaną z uzależnieniem swojego syna. Wszystko skrupulatnie opisuje w swojej książce, krok po kroku pokazując jak ciężką walkę musiał przejść w swoim życiu. Jego życie wcale nie było usłane różami. On jako kochający rodzic nie mógł pogodzić się z tym, że jego syn powoli się staczał. Myślę, że żaden z rodziców nie mógłby patrzeć na coś takiego. Kochał syna ponad wszystko i tak bardzo starał się mu pomóc, że czasem zapominał o własnym życiu. Wielokrotnie zadawał sobie pytanie, czy to jego wina? Co mógł zrobić źle?
Książka porusza jeden z najważniejszych problemów jaki dotyka społeczność. Mierzenie się z narkotykami to ciężki i żmudny okres. Widziałam i miałam w swoim życiu styczność z osobami, które brały narkotyki, widziałam co się z nimi działo, jak potrafiły się zachowywać i jaki wpływ miały na swoje otoczenie. Dziś jedna z takich osób już nie żyje, przedawkowała. Wielokrotnie zastanawiałam się, dlaczego ludzie sięgają po te świństwa. Co ich do tego zmusza? Czy to jakieś problemy rodzinne, niepowodzenia osobiste? Co daje im żyje na ciągłym haju? Czy warto niszczyć swoje zdrowie dla kilku chwil, w których nie czują nic? To przykre, a jednak prawdziwe. Żeby wyjść na prostą potrzeba naprawdę wiele samozaparcia. Bliscy, którzy pragną pomóc takim osobom, często nie zdają sobie sprawy, że swoimi naciskami tak naprawdę mogą tylko pogorszyć sytuację. Zresztą przeczytajcie tę książkę, a sami zrozumiecie.
„Czasami, gdy u Nica nie wszystko było w porządku, czułem się tak źle, że chciałem wymazać, wykasować, wytrzeć każdy ślad jego istnienia z mojej głowy, z mojego mózgu, żebym już więcej nie musiał się o niego martwić i narażać się na kolejne rozczarowania i żebym nie czuł się zraniony. Nie musiałbym wtedy obwiniać samego siebie i nie musiałbym obwiniać jego, i nie musiałbym dłużej oglądać tego bezlitosnego, przerażającego pokazu slajdów, które wyświetlają się w mojej głowie, kiedy widzę mojego wspaniałego syna, jak leży znarkotyzowany, w najbardziej przerażających, przygnębiających okolicznościach, jakie można sobie wyobrazić. Przeżywałem udrękę i pragnąłem ulgi.”
"Mój piękny syn" to poruszająca historia pokazana oczami ojca, który walczył o życie uzależnionego od narkotyków syna. Nie jest to łatwa historia, ale pokazuje nam czym jest walka z narkomanią i czym jest prawdziwa rodzicielska miłość. Zachęcam do przeczytania.