Mroczna, trzymająca w napięciu, debiutancka powieść Piotra Janusza Chmielewskiego elektryzuje do głębi. Sięga do dna dziecięcych wspomnień budzących strach przed upiorami siedzącymi w naszym umyśle. Wejdźcie do tego świata i pozwólcie, by Mój Dom stał się Waszym domem. Pozwólcie, by lęk zadomowił się w Waszych umysłach. Ta powieść elektryzuje emocje, burząc spokój, budząc uśpione demony, a one zawładną Wami aż do ostatniej kropki. Dzięki niej oswobodzicie swoje lęki. Staniecie oko w oko z własnymi demonami. Będziecie przecierać oczy ze zdumienia, bo Timor magnus habet oculos!
Jeśli lubicie się bać, koniecznie musicie przeczytać!!! Ona zawładnie Wami, a Wy nie będziecie w stanie rzucić się do ucieczki. Okładka książki przykuwa uwagę, przyciąga niczym magnes, a jej treść zniewala zmysły.
Wydawnictwo: Białe Pióro
Data wydania: 2018-10-31
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 306
Język oryginału: polski
Przeczytane:2018-11-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, Książki XXI wieku,
NA GRANICY JAWY I SNU
Czy można wyobrazić sobie lepszą lekturę na mroczne listopadowe wieczory niż mrożący krew w żyłach horror? Taką propozycję przygotowało Wydawnictwo Literackie Białe Pióro, które słynie z tego, że swym czytelnikom prezentuje bardzo interesujących rodzimych twórców. „Mój dom” napisany przez Piotra Janusza Chmielewskiego swą premierę miał 17 listopada. Diabeł ma przyjemność tej książce patronować.
Podwarszawskie Metrki, to jedna z tych miejscowości, które określić można jako „sypialnię” Warszawy. Niewiele się tu dzieje. Rytm dnia wytyczają poranne wędrówki mieszkańców do pracy lub szkoły i popołudniowe powroty. Wieczorem życie praktycznie całkowicie zamiera. To także typowy przykład miejscowości, gdzie niewiele da się ukryć przed wścibskim okiem sąsiadów, a zdarzenia takie jak pojawienie się nowego listonosza są szumnie komentowane. Andrzej Nowicki po latach wraca do rodzinnych Metrek. Przywiódł go tu przedziwny sen, wspomnienia i tajemnica z przeszłości domagająca się wyjaśnienia. I dom. Ten dom. Jego dom. Miejsce, w którym się wychował, przed którym zawsze odczuwał, wydawać by się mogło, irracjonalny strach. To w tym domu następował powolny rozkład jego rodziny. Andrzej pragnie rozprawić się z demonami przeszłości. Okazuje się jednak, że są rzeczy, które nie pozwolą tak łatwo o sobie zapomnieć, a mroczne cienie sprzed lat wciąż potrafią być okrutne. Czy Andrzej poradzi sobie z brzemieniem, które dżwiga? Co jeśli dom to nie tylko wspomnienie budowli? Mężczyzna szybko zrozumie, że oto nadszedł czas ostatecznego rozrachunku ze Złem, a zwycięzca w tej walce może być tylko jeden...
Jest pewien problem z literaturą grozy, a raczej z jej postrzeganiem. Dotyka to i krzywdzi wielu znakomitych autorów. Horror wciąż bardzo często traktowany jest „per noga”. Jako gatunek niepoważny, typowo rozrywkowy, dla mało wymagającego odbiorcy. Zapewne wiele czynników się na to składa. Obserwując choćby serwisy czytelnicze i kulturalne da się zaobserwować, że horror to nadal gatunek niszowy. Zupełnie niezasłużenie. Jest wielu interesujących twórców gatunku i , jak pokazuje przykład omawianej książki, także wielu debiutantów, którzy tworzą naprawdę bardzo udane powieści. I wcale nie uważam, by były one przeznaczone jedynie dla jakiegoś wąskiego grona odbiorców.
Piotr Janusz Chmielewski to debiutant, ale wyłącznie powieściowy. Pisarz ma już na koncie sporą liczbę opowiadań, a także artykułów branżowych, ponieważ jak dowiedziałam się z notki biograficznej, pan Piotr to emerytowany policjant. Jeśli ktoś przepracował dwadzieścia lat w policji, to zapewne widział i przeżył niejedno. Jeśli dodatkowo sprawdza się w krótkich formach, to jego debiut powieściowy powinien być udany. I wierzcie mi, że jak najbardziej jest. Małymi krokami, sukcesywnie i inteligentnie autor buduje niesamowitą atmosferę swojej powieści. Pozornie nieistotne osoby, mało znaczące wydarzenia , niczym klocki budują ogromny zamek emocji. Powoli, po trochu wchłania nas ten mroczny świat. Bardzo podoba mi się sposób narracji Chmielewskiego. Jest oszczędny, rzeczowy, płynny. Niby nic się jeszcze nie dzieje, a już zbliżamy się do pełnego przemocy i tajemnicy finału. Niesamowicie dojrzale skonstruowana jest ta książka. Nie sposób nie zauważyć, ze pisarz bardzo dobrze wszystko przemyślał. Granica między jawą a snem jest czasem tak cienka, że wraz z bohaterami wątpimy czy dane zdarzenia miały miejsce czy były tylko senną fantasmagorią. Całkowicie wniknęłam w ten świat, dałam mu się porwać i choć czasem dreszcz sprawiał, że miałam ciarki odwracając kolejną kartę powieści, to po prostu musiałam dowiedzieć się jak ta niesamowita opowieść się potoczy. „Mój dom” dostarcza naprawdę wielu wrażeń. Misterna konstrukcja, ciekawy pomysł i, co najważniejsze, bardzo kunsztownie zrealizowany. Świetnie się tę książkę czyta. Jest przejmująca i pełna grozy, ale jednocześnie bardzo wciągająca. Pisarz wykreował bohaterów, którym chcemy kibicować, pragniemy by im się udało, by pokonali tajemnicze Zło. Czy tak się jednak stanie?