20 listopada 1820 zatonął staranowany przez kaszalota brytyjski statek wielorybniczy „Essex”. Dwudziestu jeden rozbitków przez ponad trzy miesiące dryfowało po Pacyfiku. Na pokładzie łodzi doszło do aktów kanibalizmu. Ostatecznie ocalało ośmiu marynarzy, których odnaleziono w kwietniu 1821.
Wydarzenia te były inspiracją dla powstania arcydzieła literatury światowej. Historia szaleńczej pogoni dookoła świata za białym wielorybem doczekała się tylu interpretacji, że stała się jedną z najmasywniejszych gałęzi studiów amerykanistycznych (Melville studies). Jednak zanim tak się stało, współczesnych autorowi krytyków wprawiła w konsternację. Nieliczni widzieli w niej znamiona geniuszu, większość uznała, że kompozycja powieści jest bezcelowym chaosem, a nawet dowodem na to, że autor jest niespełna rozumu. I tak Moby Dick został zapomniany.
Dopiero modernistyczna rewolucja w literaturze i entuzjastyczne głośne opinie – m.in.: Dawida Herberta Lawrence’a, Wiliama Faulknera, Leonarda Woollfa – przywróciły światu książkę. To co siedemdziesiąt lat temu uznano za porażkę – mieszanie gatunków, niewiarygodny narrator, poetyckie zagęszczenie języka, odniesienia do mitologii i biblijnych przypowieści – to w istocie wyznaczniki modernistycznego stylu i dowód na to, jak bardzo Melville wyprzedził swoje czasy.
Choć interpretacji powieści poświęcono setki woluminów (i to tylko autorstwa akademickich krytyków), pewne jest tylko jedno. Jak napisał E. M. Foster: „Moby Dick jest pełen znaczeń, ale jego znaczenie to nierozwiązywalny problem. Błędem byłoby traktować «Rozkosz» [nazwę statku] lub trumnę [Queeguega] jako symbole: nawet jeśli takie symboliczne odczytanie jest trafne, spłaszcza ono książkę. O Moby Dicku nie możemy powiedzieć nic ponadto, że jest polem walki”. Zdaniem autora monografii Melville’a, Lewisa Mumforda: „Każde pokolenie będzie odkrywać w Moby Dicku własne symbole”, albowiem żaden interpretator nie jest zdolny dotknąć sedna tej powieści, ponieważ zawsze uchwyci w niej swój własny obraz: czasów, w których żyje, najważniejszych problemów swojej epoki, wszystkiego – jak mówił Ahab – co go „dręczy i przytłacza”.
Herman Melville (1819–1891)
Losy autora, równie nieprawdopodobne jak historia statku „Essex”, mogłyby posłużyć za kanwę innej powieści. Pochodził ze znakomitej amerykańskiej rodziny. Dziadek ze strony ojca uczestniczył w „bostońskiej herbatce” i bitwie o Bunker Hill. Ojciec matki dowodził obroną fortu Stanwix w 1777. Po wojnie z Anglią sytuacja finansowa rodziny gwałtownie się pogorszyła, ojciec próbował swoich sił jako kupiec, ale zbankrutował i popadł w obłęd. Zmarł, gdy Herman miał 13 lat.
Przyszły pisarz rzucił szkołę i próbował pomóc utrzymać rodzinę. W wieku 22 lat zaciągnął się na statek wielorybniczy. Po półtora roku zbiegł z pokładu i zamieszkał wśród „kanibali” (jak nazywano wtedy mieszkańców Polinezji). Ten epizod posłużył jako kanwa jego pierwszej powieści Taipi. Zanim w końcu wrócił do Ameryki, zdążył wziął jeszcze udział w buncie na statku „Lucy Ann”, trafić do więzienia, wałęsać się po różnych wyspach Polinezji Francuskiej, śpiąc pod gołym niebem i żywiąc się tym, co udało mu się zebrać na plaży i znów zaciągnąć się na wielorybnik. Do domu ruszył na pokładzie „USS United States”. Kiedy po powrocie spotkał się z bratem, ten stwierdził, że długowłosy i długobrody Herman wygląda jak „dzikus” i zażądał, by doprowadził się do porządku, zanim zobaczy się z matką.
Pierwsza powieść Taipi została znakomicie przyjęta. Autor, młody awanturnik, przyjaciel „kanibali”, wzbudził duże zainteresowanie. Kontrowersyjne wątki, m.in. erotyczny z młodziutką polinezyjską bohaterką, również przyczyniły się do rozgłosu. Sukces tytułu pozwolił pisarzowi ożenić się z córką majętnego sędziego najwyższego stanu Massachusetts.
Następne lata to eksplozja twórczej energii w życiu Melville’a i paradoksalnie coraz gorsze recenzje i coraz chłodniejsze przyjęcie kolejnych tytułów przez czytelników. Pisarzowi przeszkadzało zakwalifikowanie jego powieści jako tytułów marynistyczno awanturniczych, czytelnikom i recenzentom, że choć wszystkie – łącznie z Moby Dickiem dotyczyły morskich podróży – coraz mniej mieściły się one w tym opisie.
Po złym przyjęciu przez czytelników i recenzentów Moby Dicka Melville już nie odzyskał pisarskiej reputacji i popularności osiągniętej w latach 40., mimo że wydał jeszcze trzy powieści i zbiór Weranda, mieszczący dwa niezwykle istotne dzieła Bartlaby’ego i nowelę Benito Cereno. Przez ostatnie trzydzieści lat swojego życia, nic nie napisał (nie licząc mało udanych prób poetyckich). Dopiero trzy lata przed śmiercią wrócił do pisania prozy. Niedokończona nowela Billy Budd dowodzi, że pióro miał ostre jak dawniej.
Wydawnictwo: PIW
Data wydania: 2018-10-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 0
Tłumaczenie: Bronisław Zieliński
"Moby Dick przerażał mnie z wielu powodów, ale największym lękiem napawała mnie jego biel"
Kapitanem Ahabem targa chęć zemsty na ogromnym, białym wielorybie Mobym Dicku, z który podczas ostatniego rejsu stoczył walkę na życie i śmierć. Teraz załoga statku Pequod opływają świat żeby znaleźć i pomścić krzywdę kapitana. Razem z nimi płynie nasz bohater czyli młody marynarz Izmael.
"Moby Dick" to książka z serii ilustrowana klasyka literatury od wydawnictwa Frajda. Nie jest to pełna wersja tej kultowej historii, jest ona skrócona i przystosowana dla dzieci. Całość jest opatrzona przepięknymi ilustracjami, które zrobiła Maite Schmitt. To wydanie w pełni skradło moje serce. Jest przepiękne.
Muszę wam się przyznać, że nie znałam historii o tym białym wielorybie ale po przeczytaniu tej skróconej wersji z chęcią sięgnę po oryginał.
Kopista Bartleby przynależy do konstelacji literackiej, której gwiazdą polarną jest Akakiusz Akakiuszowicz (?Tam, w tym przepisywaniu, zwidywał mu się...
Dwa i pół roku. Tyle zajęło Hermanowi Melville’owi napisanie szesnastu krótkich (krótkich w porównaniu z ogromnym Moby...
Przeczytane:2023-01-01,
W ramach powrotu do klasyki, sięgnęłam po tę książkę - bo przyznam, że skusiło mnie piękne wydanie. Później doczytałam, że to wersja uproszczona, skierowana do młodszych czytelników.
Podobała mi się bardzo - chyba nawet bardziej niż oryginalna wersja, którą czytałam wiele lat temu, bo wtedy nużyły mnie zbyt drobiazgowe opisy morza, zajęć na statku itp.. Redaktorka, która opracowywała tę powieść, wykonała kawał świetnej roboty! Nie spłyciła treści, nie "spłaszczyła" postaci, nie okroiła emocji i nie pozbawiła tej opowieści przygodowego charakteru. Czyta się błyskawicznie, a lekturę uprzyjemniają piękne ilustracje. Bardzo wciągająca historia, nawet jeśli zna sie zakończenie.
Polecam także dorosłym - bo to bardzo dobry sposób na przymnienie sobie klasyki w nieco skróconej wersji. Ogromny plus za szatę graficzną: od przepieknej twardej opracy, po grube kartki i wygodną dla oczu czcionkę - wszystko jest najwyższej jakości.