"Mniej niż ktoś" to wybór esejów, który pierwotnie ukazał się w 1986 roku w Nowym Jorku pod tytułem Less Than One. Napisane w przybranym języku, by - jak wyznaje Brodski w jednym z tekstów - sprawić przyjemność cieniowi wielkiego angielskiego poety W.H. Audena, zaskarbiły autorowi sławę jednego z najwybitniejszych twórców gatunku. Znakomite literacko, pełne żaru i erudycji szkice dotyczą w większości literatury - dzieła i życia takich mistrzów pióra, jak Anna Achmatowa, Marina Cwietajewa, Osip Mandelsztam, Konstandinos Kawafis, Fiodor Dostojewski, Andriej Płatonow i W.H. Auden. W esejach autobiograficznych, które otwierają i zamykają tom, rosyjski noblista z czułością wspomina rodziców, rodzinny Petersburg i odtwarza szczegóły życia w Związku Radzieckim.
Informacje dodatkowe o Mniej niż ktoś. Eseje:
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
83-240-0635-4
Liczba stron: 372
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2019-05-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019, chcę zdobyć,
Pisane piękną prozą eseje rosyjskiego poety i noblisty. Większość poświęcone jest literaturze: poezji Achmatowej, Kawafisa, Montale, Audena, Mandelsztama, prozie rosyjskiej (wpływ tragedii na twórczość, opozycja Dostojewskiego i Tołstoja, zachwyt dla Płatonowa). Esej o Nadieżdzie Mandelsztam - wdowie po zmarłym w łagrze poecie - rzuca światło na ciężki los artystów i ich rodzin w czasach terroru, zachęcił mnie również do poszukania wydanych przez nią wspomnień. Szczególnie podobały mi się eseje autobiograficzne: tytułowy "Mniej niż ktoś" (przywołujący po latach dzieciństwo w Rosji lat 50-tych i 60-tych, bycie żydowskim dzieckiem i ówczesne odczuwanie antysemityzmu, szkołę i jej porzucenie) oraz "W półtora pokoju" (będący hołdem złożonym rodzicom, urodzonym w wolnym kraju, a potem zniewolonym, choć do konca pełnym godności; wydalony z ZSRR poeta nie mógł już ich spotkać, nie udzielono im zgody na wizytę, z żalem pisze, że nie mógł być przy nich w starości, odchodzeniu i śmierci). Zachwycający jest esej "Ucieczka z Bizancjum" przeplatający relację z podróży do Stambułu z rozważaniami o historii, chrześcijaństwie i cywilizacji.
"...Kurz! Ta dziwna substancja wiejąca ci w twarz! Zasługuje na uwagę: nie powinna się ukrywać za słowem "kurz". Czy jest to podekscytowany brud, niepotrafiący znaleźć swojego miejsca, a stanowiący samą istotę tej części świata? Czy też jest to ziemia, która pragnie wzbić się w powietrze, odciąć od samej siebie, jak umysł od ciała, jak cialo poddające się upałowi? Deszcz zdradza naturę tej substancji, kiedy brązowo-czarne jej strumyki wiją się pod stopami..." (s. 289-290). Piękne! Opisane takim językiem podróże mogłabym czytać całymi tomami.